Archiwum kategorii 'Artykuły i multimedia'
Dzisiaj (13 listopada 2023 r.) „Portal Samorządowy – Portal dla Edukacji” zamieścił tekst, w którym podjęty został problem różnych punktów widzenia na stopień ingerencji szkoły na zachowanie uczniów, poprzez różne na ten temat zapisy w ich statutach. Oto obszerne fragmenty tego tekstu i link do jego pełnej wersji:
Uczeń poza szkołą wciąż jest pod jej kontrolą. I tu pojawia się problem
[…]
– Szkoły określają to w swoich statutach i pod tym względem mają pełną autonomię. Jest statut, na jego podstawie jest regulamin, rodzice i uczniowie są powiadamiani, jakie obowiązują kryteria i na tej podstawie powstaje ocena – tłumaczy prezes katowickiego oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego (ZNP) Jerzy Szmajda.
– W ocenia naszego stowarzyszenia tutaj mówimy przede wszystkim o wycieczkach i innych wyjściach pozaszkolnych, które są organizowane przez szkołę – przekonuje wiceprezes Stowarzyszenia Umarłych Statutów Daniel Sjargi.
Na zapisy szkolnych statutów, które ingerują nie tylko w zachowanie uczniów poza szkołą, ale także w ich wygląd, uwagę zwrócił rzecznik praw obywatelskich (RPO), który prosił kuratoria oświaty, aby ustosunkowały się, czy to aby nie nadmierna ingerencja w wolność uczniów.
Uczniowie na swoich profilach w mediach społecznościowych używają wulgarnych lub obraźliwych wyrazów czy zwrotów? Zachowują się w sposób niezgodny ze statutem szkoły po lekcjach albo zostali zauważeni nietrzeźwi poza szkołą? To tylko niektóre z sytuacji, jakie mogą negatywnie odbić się na ich ocenie z zachowania. Choć wiele osób jest przekonana, że ocena zachowania ucznia ogranicza się tylko do jego postawy na terenie szkoły, wpływ na nią ma także to, co robią poza jej murami.
Rozporządzenie ministra edukacji narodowej z dnia 22 lutego 2019 r. w § 11. mówi wprost:
„Śródroczna i roczna ocena klasyfikacyjna zachowania uwzględnia następujące podstawowe obszary: wywiązywanie się z obowiązków ucznia, postępowanie zgodne z dobrem społeczności szkolnej, dbałość o honor i tradycje szkoły, dbałość o piękno mowy ojczystej, dbałość o bezpieczeństwo i zdrowie własne oraz innych osób, godne, kulturalne zachowanie się w szkole i poza nią, okazywanie szacunku innym osobom”. […]
– Szkoły określają to w swoich statutach i pod tym względem mają pełną autonomię. Jest statut, na jego podstawie jest regulamin, rodzice i uczniowie są powiadamiani, jakie obowiązują kryteria i na tej podstawie powstaje ocena – tłumaczy prezes katowickiego oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego Jerzy Szmajda.
– Nie ma wątpliwości, że uczeń może być oceniony na gruncie zachowania w związku ze zdarzeniami występującymi poza terenem szkoły, które mają związek ze szkołą. Może być to chociażby zachowanie naruszające przepisy statutu szkoły w trakcie wycieczki szkolnej lub akty agresji wobec innego członka społeczności szkolnej po zakończeniu zajęć lekcyjnych. Szkoła powinna w takich sytuacjach reagować. Nie trzeba jednak każdorazowo stosować kar statutowych lub grozić niższą oceną z zachowania. Warto w pierwszej kolejności przeprowadzić rozmowę z uczniem i zastosować odpowiednie metody pedagogiczne – zwraca uwagę Daniel Sjargi, wiceprezes Stowarzyszenia Umarłych Statutów.
– W odniesieniu do sytuacji, które nie mają bezpośredniego związku ze szkołą, prezentowane są różne propozycje interpretacji przepisów prawa. Zgodnie z rozporządzeniem w sprawie oceniania, ocena zachowania uwzględnia m.in. „godne, kulturalne zachowanie się w szkole i poza nią”. Wiele osób wyraża zatem pogląd, że możliwe jest wyciąganie konsekwencji za naruszenie ogólnie pojętych zasad współżycia społecznego. Niestety, w praktyce szkolnej prowadzi on zazwyczaj do wielu nadużyć – dodaje Sjargi. [….]
Na zapisy szkolnych statutów, które ingerują nie tylko w zachowanie uczniów poza szkołą, ale także w ich wygląd, uwagę zwrócił rzecznik praw obywatelskich, który prosił kuratoria oświaty, aby ustosunkowały się, czy to aby nie nadmierna ingerencja w wolność uczniów.
„Naruszanie statutu szkoły łączy się z takimi karami, jak nagana lub przyznanie punktów ujemnych z zachowania. Aby jednak kary spełniały cele wychowawcze, powinny być powiązane z nagannością czynu. Nie mogą być jedynie prostą reakcją na zjawiska, które z różnych powodów nie odpowiadają dorosłym. Zakazując określonego zachowania uczniowi lub uczennicy na terenie szkoły, nauczyciele powinni móc wykazać, na czym polega jego szkodliwość” – zwrócił uwagę RPO. […]
Cały tekst „Uczeń poza szkołą wciąż jest pod jej kontrolą. I tu pojawia się problem” – TUTAJ
Źródło: www.portalsamorzadowy.pl/edukacja/
10 listopada warszawski dodatek „Gazety Wyborczej” poinformował:
Foto: Kuba Etys/Agencja Wyborcza[www.warszawa.wyborcza.pl/warszawa/]
Akcja z miotłami pod gmachem Ministerstwa Edukacji i Nauki to inicjatywa największej w Polsce Szkoły w Chmurze, która skupia uczniów uczących się w domach. Jedno z rozwiązań do wymiecenia to finansowanie edukacji domowej. 10 listopada to ostatni dzień konsultacji projektu rozporządzenia w tej sprawie.
Pod gmach MEiN w al. Szucha przyszło ok. 40 osób, głównie ze środowiska Szkoły w Chmurze. Byli też przedstawiciele inicjatywy SOS dla Edukacji, Amnesty International, Fundacji Edukacji Domowej oraz Stowarzyszenia dO!PAmina Lab i Frontu Uczniowskiego.[…]
Foto: Kuba Etys/Agencja Wyborcza[www.warszawa.wyborcza.pl/warszawa/]
I faktycznie w ruch poszły mioty. – Są do wymiatania złe rozwiązania i złe pomysły na polską szkołę – przekazują organizatorzy happeningu. – Sytuacja w obszarze edukacji wymaga pilnej interwencji posłów, którzy w tej kadencji zbiorą się po raz pierwszy w najbliższy poniedziałek. […]
Cały tekst „Uczniowie Szkoły w Chmurze z miotłami pod ministerstwem Czarnka. Wymiatali złe pomysły na szkołę” – TUTAJ
Źródło: www.warszawa.wyborcza.pl/warszawa/
Dzień później prof. Bogusław Śliwerski zamieścił na swoim blogu post o takiej treści:
Uczniowie pomylili adresata swoich postulatów
Przed gmachem Ministerstwa Edukacji i Nauki zorganizowany został happaning przez uczniów SZKOŁY W CHMURZE oraz innych organizacji pozarządowych ale powiązanych ze szkolnictwem niepublicznym – jak podaje GazetaWyborcza. Mieli ze sobą miotły, którymi postanowili wymieść złe pomysły na szkołę.
Nie rozumiem sensu tego happaningu, a przede wszystkim jego adresata, skoro przedłożona w ramach tej akcji wizja szkoły wskazywała na to, jaką powinna być ich szkoła. Tym samym zaprotestowali przeciwko tym, którym ich rodzice płacą za edukację, bo przecież „Szkoła w chmurze” jest „szkołą” prywatną. Jak rozumiem nie podoba im się to, że ich szkoła nie jest:
1.Szkołą wszechstronnego rozwoju.
2.Szkołą tworzoną ze stroną społeczną.
3.Szkołą praw człowieka.
4.Szkołą jako miejscem swobodnego uczenia się, a nie nauczania.
5.Szkołą równego finansowania.
Z treści artykułu dość niefortunnie napisanego przez A. Zubik wynika, że tak naprawdę to podmiot prowadzący tę niepubliczną placówkę chce zwiększenia dotacji, by rodzice mogli więcej zyskać (w sensie edukacyjnym i finansowym). Gdyby bowiem resort zwiększył dotacje dla szkół niepublicznych, to zapewne (?) czesne byłoby niższe.
No więc, drodzy uczniowie, musicie z tymi miotłami zgłosić się w chmurze do tych, którym wasi rodzice opłacają waszą (auto-)edukację. Nie ma innego wyjścia. Pomylił się Wam adresat. Ministerstwo nie odpowiada za prywatne placówki oświatowe. Co najwyżej je nadzoruje – i to kiepsko – oraz dofinansowuje ich działalność. Prowadzący takie inicjatywy pobierają od rodziców uczniów czesne. Jak są z tego niezadowoleni, to niech z miotłą lecą w chmurę.
Źródło: www.sliwerski-pedagog.blogspot.com
Dawno nie zaglądaliśmy na bloga prof. Śliwerskiego. Właśnie to zrobiliśmy i znaleźliśmy tam tekst z 7 listopada 2023 r., który powinni przeczytać nie tylko organizatorzy szkoleń dla nauczycieli:
Co to za współpraca?
W sieci krąży oferta szkoleniowa, która może sygnalizować wzrost liczby nauczycieli posiadających problemy w relacjach z rodzicami uczniów. Wielu z nich jeszcze nie potrafi odpowiedzieć sobie na pytanie: czyja jest szkoła publiczna? Czy nauczyciele są tymi, którzy mają wyłączność na stanowienie o jakości procesu wychowania i kształcenia w szkole? Z czego wynika ich podejście do rodziców?
Szkoła publiczna jest wprawdzie miejscem pracy dla nauczycieli i pracowników administracji, ale tylko dlatego, że jest obowiązek szkolny dla dzieci w wieku od 6 do 18 roku życia. To jednak w niczym nie uzasadnia omnipotencji nauczycieli w stosunku do uczniów i ich rodziców. Szkoła publiczna jest dla uczniów, a więc dla dzieci i młodzieży, toteż każdy, kto się w niej zatrudnia powinien pamiętać, że ma w niej zatrudnienie ze względu na przymus szkolny i … zgodę rodziców na powierzenie tej instytucji zadania kształcenia i włączenia się w proces wychowania ich dziecka/i.
Zgodnie z Konstytucją RP szkoła ma pełnić funkcję pomocniczą a nie nadzorczą, zawłaszczającą formację osobową dzieci i młodzieży wbrew ich rodzicom czy bez ich akceptacji. Byłoby najlepiej, gdyby rodzice nie oddawali pola do wyłącznego oddziaływań na ich dzieci, gdyż może dojść do poważnego konfliktu systemu wartości, norm społeczno-kulturowych w konfrontacji celów kształcenia i wychowania w obu środowiskach.
Byłoby lepiej dla tych edukatorów, którzy chcą kształcić nauczycieli zgodnie z zawartą w powyższej reklamie przesłanką, dokonali jednak jej weryfikacji. Proponuję:
KONTAKT Z RODZICAMI W SZKOLE. CZYLI JAK ICH WŁĄCZYĆ DO WSPÓŁDZIAŁANIA
NA RZECZ LEPSZEJ EDUKACJI ICH DZIECI W SZKOLE.
Utrzymywanie bowiem zasady zawartej w logo edukacyjnej oferty jest dobre na Białorusi, w Rosji, na Węgrzech czy w Turcji, ale chyba nie w Polsce, której naród miłuje poszanowanie praw, godności dzieci i ich rodziców. Nauczyciele mają być dla nich, a nie ponad nimi.
Źródło: www.sliwerski-pedagog.blogspot.com
„Tematem dnia” na portalu Prawo.pl.oświata jest zamieszczony dzisiaj (8 listopada 2023 r.) tekst, w którym Monika Seweryńska zaprezentowała syntezę poglądów na temat niezbędnych zmian w podstawach programowych polskich szkół. Oto jego fragmenty i link do pełnej wersji:
I „Nasza szkapa”, i ChatGPT? – reforma podstawy programowej wymaga dyskusji
Odchudzenie podstawy programowej w szkołach deklarują wszystkie partie – żadna jednak nie podaje szczegółów, jak to zrobić. Eksperci są zgodni, szkole nie potrzeba kolejnej rewolucji, konieczne są konsultacje z prawdziwego zdarzenia, angażujące wszystkie środowiska zainteresowane edukacją.
[…]
Uzasadnieniem dla zmiany podstawy programowej była oczywiście reforma edukacji, którą przeprowadził rząd Zjednoczonej Prawicy, czyli likwidacja gimnazjum i powrót do ośmioklasowej szkoły podstawowej, czteroletniego liceum i pięcioletniego technikum. Abstrahując od oceny skutków reformy, zgłaszano spore wątpliwości, co do tego, czy była uzasadniona i odpowiednio skonsultowana. […]
Sama jakość dokumentu też nie cieszy się zbytnim uznaniem – od dawna wskazuje się, że jest to dokument przeładowany i mocno nadgryziony zębem czasu np. w kwestii doboru listy lektur szkolnych, które dla współczesnego ucznia nie są zrozumiałe. Takie zarzuty nie są przy tym niczym nowym, wiele do życzenia pod tym względem również podstawa programowa obowiązująca przed ostatnią reformą. W przypadku tej najnowszej pojawiło się natomiast więcej zarzutów dotyczących indoktrynacji młodzieży – zwłaszcza w odniesieniu do HiT i treści podręcznika autorstwa prof. Wojciecha Roszkowskiego, który nie kryje w nim swoich przekonań politycznych i światopoglądowych.
Tak, czy inaczej – zmiany w podstawie programowej przed wyborami zapowiedziały wszystkie partie, łącznie z PiS, który dostrzegł tę potrzebę u schyłku swoich rządów. Minister Przemysław Czarnek w połowie roku zapowiedział, że planuje odchudzić podstawę programową o 4-5 godzin w celu zwiększenia czasu na aktywność fizyczną i zajęcia miękkie. Z kolei przedstawiciele partii opozycyjnych przed wyborami podpisali tzw. Pakt dla edukacji. Zadeklarowali w nim, że będą dążyć do zmodyfikowania podstawy programowej i uelastycznienia planów nauczania, by zapewnić równowagę między ilością wiedzy a umiejętnościami, kompetencjami i postawami, które szkoła XXI wieku powinna rozwijać.
Rewolucje niezbyt dobrze służą jakości oświaty – co do tego nie mają wątpliwości nauczyciele, dyrektorzy i eksperci oświatowi. Tymczasem szkoła nie miała specjalnych szans na zaznanie stabilizacji – w ciągu ostatnich 24 lat przeszła dwie wielkie reformy i kilka mniejszych, jak nieudane obniżenie wieku rozpoczęcia nauki w szkole (ze skutkami tej ostatniej borykamy się do dziś, bo konsekwencją są przepełnione szkoły średnie, do których w dwa lata poszły trzy roczniki uczniów).
– Przede wszystkim uważam, że wokół podstawy programowej narosło wiele mitów – mówi Marek Pleśniar, dyrektor biura Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty. – Ciągle mówi się o tym, jak bardzo przeciążone nauką są dzieci i młodzież, z drugiej strony zaprzeczają temu choćby statystyki dotyczące tego, ile czasu młodzi ludzie spędzają w sieci. Niezależnie od tego, jedno jest pewne – w wypadku ostatniej reformy koncertowo położono proces tworzenia podstawy programowej, świadczy o tym choćby fakt ukrywania twórców tego dokumentu. Dlatego – dokonując zmian, musimy pamiętać o tym, by tego błędu nie powtórzyć – podkreśla.
Wskazuje, że do odchudzenia podstawy programowej, czy też do stworzenia nowej, należy podejść jak do wprowadzenia ewaluacyjnego systemu nadzoru pedagogicznego, sprzed kilku lat. – Zaprosiliśmy do dyskusji zagranicznych ekspertów z Finlandii i Szkocji, dyskutowaliśmy na ten temat z dyrektorami szkół, urzędnikami, nauczycielami w sposób otwarty. Były to konsultacje z prawdziwego zdarzenia, a nie ich fasadowa praktykowana czasem w ostatnich latach – podkreśla. Jego zdaniem tylko w ten sposób da się stworzyć nowoczesną podstawę programową. – W konsultacjach powinni wziąć udział również organizacje zrzeszające rodziców uczniów, bo oni także mają sporo uwag do obecnych regulacji. I tak – zdaje sobie sprawę, że nie byłaby to łatwa dyskusja, ale pozwoliłaby na osiągnięcie konsensusu – podkreśla. Dodaje, że konieczne jest też określenie roli egzaminów zewnętrznych, czy powinny być narzędziem do weryfikacji, na ile uczniowie przyswoili podstawę programową, czy też bardziej papierkiem lakmusowym do sprawdzenia poziomu nauczania w Polsce. […]
Jeszcze inną kwestią jest to, czy nasza podstawa programowa odpowiada wyzwaniom kolejnej rewolucji cyfrowej, u progu której właśnie stoimy. Większość dyrektorów szkół (56 proc.), biorących udział w badaniu Lexometr 2023, wskazała, że obawia się rozwoju sztucznej inteligencji. Wśród zagrożeń wskazali:
– obniżenie poziomu wiedzy i umiejętności uczniów w zakresie czytania, pisania, liczenia, wnioskowania niesamodzielność w myśleniu, nieumiejętność odróżnienia prawdy od fałszu – wiara we wszystko, co jest w internecie, brak refleksyjności, podatność na manipulacje;
-wpływ na powstawanie problemów psychologicznych i społecznych (20 proc.) w tym, osłabienie relacji interpersonalnych;
-uwstecznienie inteligencji emocjonalnej nowego pokolenia – wychowani przez GPT;
brak zapotrzebowania na stanowisko nauczyciela (8 proc.), chaos informacyjny;
-oszukiwanie (6 proc.) – notoryczne plagiaty. […]
Cały tekst „I „Nasza szkapa”, i ChatGPT? – reforma podstawy programowej wymaga dyskusji” – TUTAJ
Źródło: www.prawo.pl/oswiata/
Zgodnie z wcześniej wypracowaną tradycją udostępniamy plik z nagraniem wczorajszego spotkania w Wirtualnym Uniwersytecie Pedagogicznym (drzewiej nazywało się to „Akademickim Zaciszem”). Tym razem prof. Roman Leppert zaprosił „matkę chrzestną” tej nowej nazwy – prof. Mirosławę Nowak-Dziemianowicz z Akademii WSB w Dąbrowie Górniczej. Rozmowa dotyczyła sfery bardzo wysublimowanych rozważań, które rozwinęły się podczas poszukiwania odpowiedzi na tytułowe pytanie o stawanie się człowiekiem – bardziej precyzyjnie mówiąc – w jaki sposób przebiega ten proces w relacji z samym sobą, z innymi ludźmi oraz ze światem.
Pytanie o stawanie się człowiekiem – TUTAJ
W miniony wtorek (7 listopada 2023 r.) na swoim Fb profilu Joanna Berdzik (współtwórczyni i pierwsza prezeska OSKKO – do roku 2020, kiedy została dyrektorką Ośrodka Rozwoju Edukacji. W latach 22012 – 2015 zajmowała stanowisko wiceministra w MEN) zamieściła krótki, ale wart przeczytania tekst – oczywiście – na temat przyszłej polityki nowego ministerstwa edukacji:
Zaczynam się na serio obawiać, ze FB wybierze mi ministra edukacji, a co więcej, że także ustali, jak każda szkoła ma pracować – wskaże, że należy/nie należy zadawać prac domowych, należy/nie należy robić sprawdziany, należy/nie należy wystawiać takie, a nie inne oceny, itd., itd.
Najważniejsze, to teraz ponownie spojrzeć na całą przestrzeń edukacyjną i zmienić proporcje – ograniczyć rozwiązania centralne (MEN, KO) na rzecz autonomicznych działań szkoły. Autonomicznych – a więc opartych na prawdziwej diagnozie potrzeb, nie na pomysłach chwilowo modnych lub koniunkturalnych.
Zadziwiające jest niedostrzeganie, że wskazywanie jedynie słusznych rozwiązań jest klasycznym czarnkowaniem (tak do niedawna krytykowanym).
Źródło: www.facebook.com/joanna.berdzik/
Ten krotki wpis warto odczytać w kontekście z wcześniejszym, zamieszczonym tam 19 października (krótko po ogłoszeniu oficjalnych wyników wyborów), w którym Joanna Berdzik wspomina poprzednią zmianę władzy – tą z 2015 roku:
Co się teraz dzieje w MEiN, nie wiem, ale przypominam sobie rok 2015.
Już po wyborach wpadła do mnie Anna Wittenberg, żeby porozmawiać o likwidacji gimnazjów. Byłam (mimo lat pracy w w-wie) mocno naiwna i przekonana, że PiS tego nie zrobi – że to tylko kampanijna gadanina. Nie mieściło mi się w głowie, żeby ktoś mógł na serio rozważać tak koszmarny pomysł, z taką szkodą dla uczniów. Dostępne były wówczas dane analityków, które wskazywały, ze nauczycieli nie zabraknie, ze będzie ich nadmiar i dużą część z nich trzeba będzie zwolnić. Ja byłam pewna, że ich zabraknie, że zacznie się armagedon. Że wyliczenia są tylko działaniami na liczbach, a nie pokazują tego, co się naprawdę zdarzy (i co się dzieje). Pamiętam tę rozmowę, bo była moją ostatnią w roli wiceministra.
Poza tym gmach przycichł, jakby opustoszał, choć było w nim tyle samo osób, co wcześniej. Dyrektorzy departamentów już wiedzieli, że raczej przejdą do archiwum.
Ja sprzątałam swoje miejsce i czekałam na nominację ministra. Cały czas chodziłam do pracy, choć nic już w niej nie było do roboty. Oczekiwanie na koniec.
Wreszcie w gmachu pojawiła się Pani minister Zalewska. Zawołała nas i podziękowała za pracę – co oceniam jako naprawdę interesujący gest.
Pamiętam, ze jej powiedziałam „Pani minister- powodzenia! Pani powodzenie, to powodzenie naszych uczniów” – no cóż, jak już napisałam wyżej, bywam naiwna.
Źródło: www.facebook.com/joanna.berdzik/
Przez fejsbukowe profile koleżanek i kolegów „eduzmieniaczy” podawana jest radosna informacja:
Protest z Wykrzyknikiem znowu nadaje. Przez ostatni tydzień fejsbuk nas usunął i nie wiadomo, kiedy znów to zrobi, bo on tu rządzi. Na razie cofnął bana.
Mamy więc już blog na www.protestzwykrzyknikiem.pl. Łaski bez. I ku pokrzepieniu serc zdegustowanym wczorajszym standupem z 20:00 i zniecierpliwionym, napisaliśmy:
Postanowiliśmy i my dołączyć się do tego radosnego chóru i udostępnić ów tekst, zapowiadany powyżej:
Coś ważnego zadziało się w debacie publicznej ostatnich lat. Może od strajku 2019 roku? Bo jednym z jego skutków było zwrócenie uwagi opinii publicznej na kryzys w edukacji. A potem Przemysław Czarnek pełniący funkcję Najgorszego Ministra Edukacji zadbał o zaistnienie w świadomości społecznej i zmobilizował różne środowiska do oporu wobec jego ideologicznych wojenek.
Publicyści analizujący wyborczy sukces demokratycznej opozycji zwracają uwagę na rolę społeczeństwa obywatelskiego, które przez osiem lat stawiało opór autorytarnym zakusom władzy. Wymieniają przy tym wolne media, uliczną opozycję skupioną wokół KOD-u, Strajk Kobiet oraz organizacje pozarządowe – przede wszystkim środowiska sędziowskie i nauczycielskie. Bo właśnie sprzeciw wobec Lex Czarnek i walka o wolną szkołę były dla przyszłości demokracji równie ważne, jak walka o wolne sądy i wolne media.
Pokłosiem nowego postrzegania wagi edukacji jest to, co obserwujemy w mediach wokół tworzenia się nowego rządu. Na giełdzie nazwisk w pierwszej kolejności pojawili się kandydaci i kandydatki do objęcia resortu edukacji. Wreszcie to ministerstwo przestało być nagrodą pocieszenia dla polityków, dla których zabrakło „ważniejszych” i bardziej prestiżowych stanowisk czy też ostatnim, najmniej znaczącym elementem politycznej układanki. Nie jest też gorącym kartoflem, jak ministerstwo zdrowia, które jakoś nie gromadzi kolejki chętnych. Ministerstwo edukacji stało się wręcz łakomym kąskiem i pożądanym obszarem odpowiedzialności. Można się spodziewać, że politycy widzą tu szansę na sukces – a to dobrze wróży edukacji.
W środowisku nauczycielskim jest silne oczekiwanie zmian. Można zaobserwować gorące dyskusje, w tym również przerzucanie się nazwiskami suflowanymi przez media, które muszą czymś wypełnić przedłużający się czas zawieszenia i blokady informacyjnej wokół toczących się rozmów. Chciałoby się bardzo, aby po Najgorszym Ministrze Edukacji przyszedł ktoś Najlepszy / Najlepsza z najlepszych.
Nauczycielskie fora pełne są też wyliczanek, czym w pierwszej kolejności powinna się zająć osoba zarządzająca edukacją – i poza oczekiwaniem zapowiadanej podwyżki pojawiają się bardzo różne postulaty.
Powszechna jest potrzeba konsultacji ze środowiskiem nauczycielskim, wysłuchania praktyków. Należy jednak pamiętać, że ostatnie lata były czasem wytężonych prac koncepcyjnych i dobrze byłoby zamiast rozpoczynania od nowa procesu konsultacji sięgnąć do raportów z badań czy już wypracowanych koncepcji. Tu warto przypomnieć choćby Raport NOoE (Narady Obywatelskiej o Edukacji), Obywatelski Pakt dla Edukacji wypracowany przez Sieć Organizacji Społecznych SOS i podpisany przez przedstawicieli wszystkich partii tworzących nową większość parlamentarną, Umowę Społeczną dla Edukacji opracowaną przez autorki z Protestu z Wykrzyknikiem w ramach Raportów Liberté!, raport Edukacja i Nauka opracowany przez Radę Konsultacyjną przy Ogólnopolskim Strajku Kobiet, postulaty Miasteczka Edukacyjnego ZNP, a z programów partyjnych – Edukację dla Przyszłości stworzoną przez instytut Strategie 2050. Źródłem cennych wskazówek może być też dla osób zarządzających edukacją bogata publicystyka – żeby wspomnieć tylko o Pawle Lęckim czy Jarosławie Pytlaku (blog Wokół szkoły).
1 listopada – we „Wszystkich Świętych” – dr Tomasz Tokarz zamieścił na swoim Fb profilu taki tekst:
Czytam pod swoimi postami, że niemożliwa jest terminowa czy skrócona realizacja podstawy, że uczeń musi umieć to i tamto…. Że dyrektora każe to i to…
Wszystko jest w głowach. Jeśli przestawimy sobie w mózgu wajchę pt. „po co jest szkoła” to będzie łatwiej.
Dla mnie szkoła to nie jest miejsce wykonywania niezrozumiałych poleceń tylko:
– Miejsce spotkań, rozmów i mądrej zabawy z innymi (człowiek jest istotą społeczną i każde miejsce powinno to uwzględniać)
– Miejsce ułatwiające lepsze rozumienie siebie i rozwój potencjału (rozpoznanie mocnych stron i ograniczeń, poznanie swoich atutów a następnie doskonalenia ich, w komfortowej atmosferze, bez strachu i przymusu)
– Miejsce ułatwiające lepsze rozumienia świata (nacisk na ćwiczenia pozwalające na odróżnianie prawdy od fałszu, krytyczne myślenie, selekcja, synteza i analiza danych)
– Miejsce umożliwiające kreatywne wyrażenie siebie (dopasowanego do zainteresowań i mocnych stron, za pomocą wybranych metod i narzędzi, np. tworzenie muzyki, filmów czy udział w dyskusjach oksfordzkich)
– Miejsce wyznaczania i realizacji edukacyjnych celów (np. kompleksowe przygotowanie do zdania matury i dostania się na wybrane studia – jeśli to jest rozpoznanym celem ucznia).
Jeśli zmienimy przekonania i spojrzymy na szkołę w taki sposób to łatwiej nam będzie odpuścić pogoń za realizacją materiału i poświecić więcej czasu na to, co realnie służące uczniom.
Źródło: www.facebook.com/tomasztokarzIE/
W minioną niedziele wieczorem – 5 listopada 2023 r. – mogliśmy wszyscy dowiedzieć się dużo, dużo więcej o jego poglądach, a wręcz o przekonaniach, w sprawach dotyczących sposobów prowadzenia zajęć dydaktycznych w szkołach – w trakcie tej rozmowy zawężonej do liceum. Dr Tokarz najczęściej odwoływał się tam do swoich doświadczeń, wyniesionych ze szkoły prowadzonej przez Dolnośląską Fundację Rozwoju Młodzieży COGITO we Wrocławiu.
Wracając do niedzielnego wydarzenia z doktorem Tomaszem Tokarzem w roli głównej – była to, transmitowana i utrwalona na YouTube – w ramach videocastu EduKOSMOS – jego rozmowa z Anną i Robertem Sowińskimi.
Link do tego pliku „LICEUM: MATURA CZY COŚ WIĘCEJ?” – TUTAJ
Stało się już prawie tradycją, że w poniedziałki, jeśli tylko Jarosław Pytlak w miniony weekend, że zamieścił na swoim blogu nowy post, a jest to tekst, który mieści się w naszym profilu tygodniowym, zamieszczamy go na OE jako pierwszą propozycję do przedpołudniowej lektury.
W minioną sobotę kolega Jarosław także zamieścił – niedługi – post, zatytułowany „Bez populizmu w edukacji, proszę!”. Jest to jego druga wypowiedź w niedawno przyjętej na siebie nowej roli (samozwańczego) Doradcy Obywatelskiego ds. Edukacji – tym razem komentarz do pewnej wypowiedzi Katarzyny Lubnauer (KO) – według niektórych kandydatki tej koalicji na urząd ministra edukacji.
Ale dziś podajmy jedynie link do tego tekstu (TUTAJ), a główną naszą propozycją jest materiał nie do czytania a do obejrzenia i wysłuchania:
x x x
Tą propozycją jest plik wideo z transmisją spotkania Anny i Roberta Sowińskich (Plandaltonski.pl – ramach videocastu EduKOSMOS) z Patrycją Karykowską – nauczycielką i bibliotekarką w Szkole Podstawowej numer 27 imienia Krzysztofa Kamila Baczyńskiego w Kielcach, prowadzącą tam bibliotekę szkolną o nazwie „U Sowy Poczytajki”
Będziecie mogli dowiedzieć się tam jak z biblioteki zrobić „centrum szkolnego życia”, jak (niesztampowo) promować czytelnictwo i wiele, wiele innych ciekawych opowieści o tym co ta koleżanka bibliotekarka szkolna o dziennikarskim wykształceniu potrafiła kreatywnego w swoim miejscu pracy zrobić:
Jak z biblioteki zrobić centrum szkolnego życia? – Patrycja Karykowska) – TUTAJ
Zachęcamy również do odwiedzenia profilu BiblioPatika na Facebooku – TUTAJ
Dzisiejsza sobota (4 listopada 2023 r.) winna – naszym zdaniem – rozpocząć się od lektury tekstu, jaki wczoraj zamieścił prof. Bogusław Śliwerski na swoim blogu „pedagog”. Poniżej prezentujemy dwa fragmenty tego tekstu i link do jego pełnej wersji:
Raport OECD o stanie edukacji zawodowej na świecie
W powyborczej Polsce trwają przygotowania do powołania rządu, a tym samym także zmian w powszechnej edukacji i szkolnictwie wyższym, toteż byłoby dobrze, by aspirujący do przejęcia Ministerstwa Edukacji i Nauki (z nadzieją na jego likwidację) poświęcili trochę czasu na przeczytanie Raportu OECD „Education et Glance 2023„. Tegoroczna edycja została poświęcona (wy-)kształceniu zawodowemu w najwyżej rozwiniętych krajach na świecie.
Jak pisze sekretarz generalny OECD we wstępie do niniejszego Raportu o konieczności przygotowania młodych pokoleń do podjęcia studiów wyższych i wejścia w dorosłe życie zawodowe:
„W krajach OECD uczęszcza do szkolnictwa zawodowego 45 proc. wszystkich uczennic i uczniów, przy czym w takich krajach jak Holandia czy Czechy ów odsetek wynosi 75 proc. Niestety, w wielu państwach traktuje się szkoły zawodowe jako placówki ostatniego wyboru. Zbyt często wykształcenie zawodowe nie jest postrzegane przez kończących edukację początkową jako ich szansa życiowa, toteż trzeba zmienić motywację uczniów, by ścieżka kształcenia zawodowego była przez nich postrzegana jako atrakcyjna, a tym samym była lokowana na pierwszym miejscu edukacyjnych aspiracji.
Jeśli edukacja zawodowa powinna bardziej odpowiadać potrzebom nie tylko rynku pracy, ale także uczniów, to musi być też bardziej atrakcyjna i dostępna. Najnowszy Raport zawiera szereg nowych danych dotyczących różnych ścieżek kształcenia zawodowego, których istnienie jest możliwe dzięki politycznym decyzjom i podmiotom prowadzącym szkoły zawodowe, a rozumiejącym wartość efektywności kształcenia, by wspierać szanse edukacyjne, inkluzję i postęp będący następstwem zmian politycznych” (Mathias Cormann). […]
Raport obejmuje uśrednione dane z następujących krajów: Argentyna, Australia, Brazylia, Chiny, Indie, Indonezja, Japonia, Kanada, Republika Korei Płd., Meksyk, Rosja, Saudi-Arabia, Płd. Afryka, Wielka Brytania, USA, Belgia, Bułgaria, Dania, Niemcy, Estonia, Finlandia, Francja, Grecja, Irlandia, Włochy, Chorwacja, Litwa, Łotwa, Luksemburg, Holandia, Austria, Polska, Portugalia, Rumunia, Szwecja, Słowacja, Słowenia Hiszpania, Czechy i Węgry.
Z analiz wynika, że 18 proc. dzieci poniżej 2 roku życia objętych jest opieką w żłobkach*. Natomiast w grupie dwulatków opieką objętych jest ok. 43 proc. dzieci, przy czym w takich krajach jak Islandia, Republika Korei Płd., Norwegia i Szwecja wskaźnik ten wynosi ponad 90 proc. Wychowaniem przedszkolnym objętych jest średnio 74 proc. trzylatków.*
Wśród osób mających 25-34 lat nie ukończyło szkoły ponadpodstawowej w 2022 roku średnio 14 proc. osób. W 2015 roku wskaźnik ten wyniósł 18 proc., a zatem jest niewielka poprawa. Co ciekawe, 62 proc. uczniów tych szkół kończy je o czasie, zaś dalszych 11 proc. w dwa lata później. Pozostałe 27 proc. nie kończy tego poziomu kształcenia.
Ok. 60 proc. mężczyzn w wieku 20-34 r.ż. uzyskało wykształcenie zawodowe na poziomie średnim (w Polsce ok. 38 proc.), przy czym 44 proc. z nich odbyło mniej niż jednomiesięczną praktykę zawodową w toku edukacji szkolnej (polscy uczniowie należą do czołówki pozbawionych praktyk zawodowych na poziomie kształcenia branżowego), 29 proc. – odbyło praktykę w przedziale czasowym 1-6 miesięcy, zaś 28 proc. miało praktykę trwającą powyżej 7 miesięcy (s. 47). Na szczęście działają w Polsce regionalne/miejskie centra kształcenia praktycznego i zawodowego, które oferują młodzieży różnego rodzaju kursy, szkolenia czy warsztaty w zakresie edukacji zawodowej.
We wszystkich krajach OECD z wyjątkiem Indii w szkolnictwie wyższym studiuje więcej kobiet (54 proc.) niż mężczyzn (41 proc.). W takich krajach jak Indonezja, Japonia i Holandia 65 proc. kobiet ma wyższe wykształcenie. Zainteresowanych szczegółowymi danymi odsyłam do Raportu. Polska edukacja nie jest w nim najwyżej notowana. Wprost odwrotnie.
Niskie płace nauczycieli szkół zawodowych osłabiają edukację branżową, gdyż nie jest ona atrakcyjna dla młodzieży i dla nauczycieli.
Cały tekst „Raport OECD o stanie edukacji zawodowej na świecie” – TUTAJ
Źródło: www.sliwerski-pedagog.blogspot.com
*Co ta informacja ma wspólnego ze szkolnictwem zawodowym?