10 listopada warszawski dodatek „Gazety Wyborczej” poinformował:

 

 

Foto: Kuba Etys/Agencja Wyborcza[www.warszawa.wyborcza.pl/warszawa/]

 

 

Akcja z miotłami pod gmachem Ministerstwa Edukacji i Nauki to inicjatywa największej w Polsce Szkoły w Chmurze, która skupia uczniów uczących się w domach. Jedno z rozwiązań do wymiecenia to finansowanie edukacji domowej. 10 listopada to ostatni dzień konsultacji projektu rozporządzenia w tej sprawie.

 

Pod gmach MEiN w al. Szucha przyszło ok. 40 osób, głównie ze środowiska Szkoły w Chmurze. Byli też przedstawiciele inicjatywy SOS dla Edukacji, Amnesty International, Fundacji Edukacji Domowej oraz Stowarzyszenia dO!PAmina Lab i Frontu Uczniowskiego.[…]

 

Foto: Kuba Etys/Agencja Wyborcza[www.warszawa.wyborcza.pl/warszawa/]

 

I faktycznie w ruch poszły mioty. – Są do wymiatania złe rozwiązania i złe pomysły na polską szkołę – przekazują organizatorzy happeningu. – Sytuacja w obszarze edukacji wymaga pilnej interwencji posłów, którzy w tej kadencji zbiorą się po raz pierwszy w najbliższy poniedziałek. […]

 

 

 

Cały tekst „Uczniowie Szkoły w Chmurze z miotłami pod ministerstwem Czarnka. Wymiatali złe pomysły na szkołę”  –  TUTAJ

 

 

 

Źródło: www.warszawa.wyborcza.pl/warszawa/

 

 

 

Dzień później prof. Bogusław Śliwerski zamieścił na swoim blogu post o takiej treści:

 

Uczniowie pomylili adresata swoich postulatów

 

Przed gmachem Ministerstwa Edukacji i Nauki zorganizowany został happaning przez uczniów SZKOŁY W CHMURZE oraz innych organizacji pozarządowych ale powiązanych ze szkolnictwem niepublicznym – jak podaje GazetaWyborcza. Mieli ze sobą miotły, którymi postanowili wymieść złe pomysły na szkołę.

 

Nie rozumiem sensu tego happaningu, a przede wszystkim jego adresata, skoro przedłożona w ramach tej akcji wizja szkoły wskazywała na to, jaką powinna być ich szkoła. Tym samym zaprotestowali przeciwko tym, którym ich rodzice płacą za edukację, bo przecież „Szkoła w chmurze” jest „szkołą” prywatną. Jak rozumiem nie podoba im się to, że ich szkoła nie jest:

 

1.Szkołą wszechstronnego rozwoju.

2.Szkołą tworzoną ze stroną społeczną.

3.Szkołą praw człowieka.

4.Szkołą jako miejscem swobodnego uczenia się, a nie nauczania.

5.Szkołą równego finansowania.

 

Z treści artykułu dość niefortunnie napisanego przez A. Zubik wynika, że tak naprawdę to podmiot prowadzący tę niepubliczną placówkę chce zwiększenia dotacji, by rodzice mogli więcej zyskać (w sensie edukacyjnym i finansowym).  Gdyby bowiem resort zwiększył dotacje dla szkół niepublicznych, to zapewne (?) czesne byłoby niższe.

 

No więc, drodzy uczniowie, musicie z tymi miotłami zgłosić się w chmurze do tych, którym wasi rodzice opłacają waszą (auto-)edukację. Nie ma innego wyjścia. Pomylił się Wam adresat. Ministerstwo nie odpowiada za prywatne placówki oświatowe. Co najwyżej je nadzoruje – i to kiepsko – oraz dofinansowuje ich działalność. Prowadzący takie inicjatywy pobierają od rodziców uczniów czesne. Jak są z tego niezadowoleni, to niech z miotłą lecą w chmurę.

 

 

 

Źródło: www.sliwerski-pedagog.blogspot.com

 

 

 



Zostaw odpowiedź