Archiwum kategorii 'Aktualności'

 

Ten znicz niechaj będzie symbolem mojej pamięci o wszystkich moich bliskich – z rodziny, przyjaciół i znajomych, z którymi kiedyś było mi dane – w różnych relacjach i w różnych okresach czasu – żyć, a których już od dawna nie ma wśród nas.

 

Stali czytelniczy wiedzą, że w dniu 1 listopada, od lat zamieszczam specjalny tekst, w którym wspomina osoby, które odegrały w moim życiu ważną rolę, a które już nie żyją. Jednak dzisiaj będzie to wspomnienie o osobach, którym ja chciałem w ich trudnym życiu pomóc, lecz których drogi życiowe, mimo tego wsparcie, zakończyły się tragicznie.

 

Na decyzję wspomnienia akurat tych osób wpłynęła świadomość, że akurat wczoraj w wielu polskich szkołach obchodzono „Tęczowy Piątek” – dzień w którym  dyrektorzy, nauczyciele i uczniowie solidaryzują się z osobami LGBTQ+.

 

Bo w pewnym okresie mojej aktywności zawodowej jako wychowawcy, społecznika i  pedagoga, stanąłem przed koniecznością wsparcia trzech młodych osób, które w różnych okolicznościach trafiły do mnie po pomoc.

 

Prapoczątkiem tych historii było moje pierwsze spotkanie z dr Aleksandrą Majewską z Okręgowej Poradni Wychowawczo-Zawodowej, które zapoczątkowało moje doświadczenia we wspieraniu młodych ludzi z najróżniejszymi problemami. I to ona, po kilku latach, kiedy byłem komendantem Hufca ZHP Łódź-Polesie, sprawiła, że pewnego dnia wszedł do mojego gabinetu szczupły nastolatek, który na moje  pytanie „A ty w jakiej sprawie?” – zamiast odpowiedzi podał mi kopertę mówiąc: „Mnie przysłała tu pani doktor Majewska, proszę przeczytać – tam jest wszystko napisane”. I tak zaczął się mój kolejny „przypadek”, podjęty z polecenia dr. Majewskiej – po ponad siedmiu latach od rozpoczęciu mojej z nią współpracy. Z wręczonego mi listu dowiedziałem się, że pani dr Majewska bardzo mnie prosi, abym włączył przekaziciela tego listu do działalności harcerskiej, bo powinien  on  całkowicie zmienić swoje dotychczasowe środowisko. Nie było tam żadnych innych informacji, w tym uzasadnienia powodu takiej zmiany. Jako że jej prośba „była dla mnie rozkazem” – nie dociekając przyczyn konieczności tej zmiany, podjąłem bez wahania to kolejne wyzwanie. Z rozmowy dowiedziałem się, że ów młodzian – na potrzeby tego wspomnienia niech ma imię Janek –  nie należy do harcerstwa, ale interesuje się turystyką. I ta informacja stała się punktem zaczepienia dla mojego pomysłu, aby włączyć go w działania referatu turystycznego. Został jego członkiem – bo jak hufcowy skierował, to nie budziło to sprzeciwów…

 

Minęło wiele lat… Był rok 1982, ja pracowałem jeszcze w Katedrze Pedagogiki Społecznej UŁ, o czym Janek  wiedział. Krótko przed wakacjami, po uprzedniej telefonicznej zapowiedzi, przyszedł do mnie na dyżur w do siedziby Katedry na ul. Uniwersyteckiej wraz młodym człowiekiem – na oko jeszcze przed dwudziestką. Jako że był to okres już po zaliczeniach – w pokoju nie było nikogo, więc mogliśmy spokojnie, bez świadków, porozmawiać. Dowiedziałem się wtedy, że ów młody człowiek ma bardzo poważny problem, którego rozwiązania – zdaniem Janka – tylko ja jestem w stanie się podjąć. I że o wszystkim opowie mi sam Adam, że zostawia nas samych, bo tak będzie mu łatwiej mówić. Pożegnał się i wyszedł.

 

Skracając opowieść, streszczę dalszy przebieg wydarzeń. Pierwszym zaskoczeniem był moment, w którym Adam pokazał mi swój niedawno wydany dowód osobisty, gdzie pod zdjęciem z jego podobizną zobaczyłem dane osobowe: Beata, Maria – nazwisko podaję teraz zmyślone, powiedzmy –  Misiewicz. Gdy zareagowałem zdziwieniem – dowiedziałem się, że właśnie to – nieakceptowanie przez niego płci żeńskiej i usiłowanie funkcjonowania jako mężczyzna pod imieniem Adam – jest tym jego dramatycznym problemem. Bo jego rodzice kategorycznie z tym się nie godzą i oświadczyli, że jeśli nadal będzie chciał żyć jako chłopak, to oni wyrzuca go z domu. I że prosi mnie o pomoc, bo rozpoczął już starania o realizację swoich pragnień, ale nie chce być bezdomnym, a nikt z jego  otoczenia nie jest w stanie go zrozumieć i mu pomóc.

 

Wtedy po raz pierwszy, znane mi dotąd jedynie ze słyszenia zjawisko transseksualizmu, czyli nieakceptowania swojej płci biologicznej, zapisanej w metryce urodzenia, na podstawie widocznych cech anatomicznych, z odczuwaną przez siebie jako „moje ja” płcią przeciwną, stało się dla mnie poznawaną właśnie rzeczywistością.

 

Podczas naszych dalszych kontaktów dowiadywałem się coraz więcej o jego sytuacji. Między innymi o tym, że aktualnie pracuje jako rekwizytor w jednym z łódzkich teatrów, że pracodawca zatrudnił go formalnie jako Beatę, ale pozostali pracownicy i aktorzy zaakceptowali jego prośbę i zwracają się do niego jako do Adama. A także o tym, że z powodu szykan innych uczniów musiał  przerwać naukę w liceum.

 

Jeszcze tego lata udało mi się załatwić Adamowi samodzielne mieszkanie z zasobów komunalnych jednej z łódzkich dzielnic, co pozwoliło mu na uniezależnienie się od nieakceptującej go rodziny. Ale był to – oczywiście – pokój nieumeblowany.

 

I to było moje drugie zadanie. Najpierw ja z żoną zrobiliśmy przegląd naszych możliwości przekazania mu tego co nam nie jest niezbędne, ale jemu może się przydać. Jednocześnie rozesłałem „wici” wśród naszych sąsiadów – oczywiście nie wszystkich, jedynie tych – nazwijmy ich – „o niekonserwatywnych poglądach”, że jest zapotrzebowanie na, im zbędne, wyposażenie mieszkania. Akcja powiodła się i po kilku dniach mogliśmy przewieźć nie tylko łóżko, stół, parę krzeseł, niezbędne naczynia kuchenne, ale także materac, poduszkę, kołdrę i inne – potrzebne do życia w mieszkaniu bez łazienki – sprzęty i wyposażenie.

 

Po załatwieniu tego problemu zabrałem się za drugi temat – z mojego punktu widzenia także równie ważny, jakim było kontynuowanie przez Adama edukacji. Oczywiście – mogło to w jego wieku odbywać się jedynie w CKU, co jest skrótem funkcjonujących wtedy Centrów Kształcenia Ustawicznego – placówek oświatowych, gdzie osoby pełnoletnie, które wcześniej nie ukończyły szkoły, mogły kontynuować naukę.

 

Już po rozpoczęciu roku szkolnego, we wrześniu 1982 roku, złożyłem wizytę dyrektorce tej placówki. Przedstawiłem się jako pracownik naukowy Katedry Pedagogiki Społecznej UŁ i opowiedziałem o sytuacji Adama, o tym, że trzeba mu pomóc. A konkretnie – że bardzo proszę ją o przyjęcie Adama do szkoły, ale niech w  dzienniku nie figuruje jako Beata. Ona, po chwili zastanowienia i zapoznania się z dokumentami które jej przedstawiłem, powiedziała: „Zgoda, ale w dzienniku będzie figurował jako Marian, bo ma na drugie imię Maria”. I tak Adam, tym razem jako Marian, mógł kontynuować swoją edukację…

 

Jednak – niestety – nie trwało to długo. Jeszcze przed końcem roku szkolnego „panowie-koledzy” z klasy, dowiedziawszy się – nie wiadomo od kogo – całej prawdy o Beacie vel Marianie, dotkliwie go  pobili. Adam, gdy mnie o tym poinformował (a widziałem ślady tej „rozmowy” na jego twarzy), oświadczył, że już nie pójdzie do  tej szkoły i że  rezygnuje z nauki. I zdania nie zmienił.

 

Ale nie wszystko układało się tak niepomyślnie jak w szkole. Mimo takich doświadczeń Adam nie zrezygnował z procedury dopasowania swojego organizmu, ale także  oficjalnych dokumentów, do płci z którą się identyfikował, w jakiej on postrzegał siebie – to znaczy jako mężczyzny a nie jako kobiety.

 

Dziś, po tylu latach, nie jestem pewien chronologii wydarzeń o których teraz opowiem. Pamiętam jedynie, że aby można było przeprowadzić sądową zmianę płci metrykalnej, a na tej podstawie  otrzymać pożądaną nową metrykę urodzenia i nowy dowód osobisty – już jako Adam – najpierw trzeba było przejść długą drogę procedur i zabiegów medycznych. Dowiedziałem się wtedy, że Adam jest już pacjentem oddziału chirurgii plastycznej Szpitala im. N. Barlickiego w Łodzi, którego lekarze podjęli się przeprowadzenia, nie tylko zabiegu operacyjnego zmniejszenia piersi oraz usunięcia jajników i macicy, ale – w drugim etapie -j także uformowania członka, przez który będzie przeprowadzona cewka moczowa. Jednak wcześniej musiał przejść długotrwały cykl terapii hormonalnej…

 

Przypominam, ze był to rok 1983!!! Nie wykonywano wówczas takich zabiegów w ramach ubezpieczenia. Trzeba było za nie płacić. Dowiedziałem się, że on już znalazł sponsora tych operacji, że jest nim duchowny z łódzkiej cerkwi prawosławnej Aleksandra Newskiego, który zabronił mu kogokolwiek informować o jego personaliach. Powiem, że byłem tą informacją zaskoczony, ale przyjąłem ze zrozumieniem tego warunku.

 

Wszystkie zaplanowane procedury odbyły się, a w ich efekcie pewnego dnia Adam pokazał mi nowy dowód osobisty, gdzie obok jego zdjęcia widniało upragnione przez niego  imię Adam i nazwisko „Misiewicz”.

W kolejnych latach moje kontakty z Adamem rozluźniły się – on stawał się coraz bardziej samodzielny, więc i ja nie czułem się już mu potrzebny. Tym bardziej, że po odejściu z pracy na uczelni stałem się wychowawcą „niegrzecznych dziewcząt”, co skutkowało pracą wyłącznie popołudniami – aż do nocy. Ale nadal utrzymywaliśmy kontakty – głównie telefoniczne, podczas których dowiadywałem się, że zmienia kilkakrotnie ł pracę, że poznał kobietę, że już nie mieszka w tamtym mieszkaniu komunalnym…

 

Ostatni raz „w realu” widziałem Adama wiosną 1992 roku. Przyszedł, niezapowiedziany, do poradni na Wólczańską, bo wiedział, że tam od ponad 4 lat jestem dyrektorem. Był wieczór – spotkaliśmy się na schodach, gdyż właśnie wychodziłem po pracy do domu. Wyglądał kiepsko, był – jak nigdy – małomówny. Nie patrząc mi w oczy przyznał się, że jest w potrzebie finansowej i że przyszedł prosić mnie o pożyczkę. Był to okres galopującej inflacji, czas, gdy cztery razy w roku władze waloryzowały nauczycielskie pensje – miesięczne wynagrodzenia przekraczały już kwotę miliona złotych… Nie byłem przygotowany na taką prośbę – przeszukałem portfel i dałem mu wszystko co miałem – z tego co pamiętam, był to jeden banknot o nominale 50 tys. zł. Wziął go szybko z mojej ręki, podziękował i powiedział, że na pewno mi odda, gdy tylko będzie mógł. Pożegnał się, mówiąc, że się bardzo śpieszy.

 

Jednak już nigdy go nie zobaczyłem. Po około roku, w przypadkowej rozmowie, dowiedziałem się od kogoś, kto znal go z pracy, że Adam nie żyje. Nigdy też nie dotarłem do wiarygodnej informacje o przyczynach jego śmierci. Z różnych pogłosek które do mnie docierały była taka, że umarł, bo świadomie przedawkował jakiś środek psychotropowy. Połączyłem tę wiadomość z wyglądem i zmienionym zachowaniem, jakie zaobserwowałem podczas naszego ostatniego spotkania i nie miałem wątpliwości, że Adam był uzależniony od narkotyków już wtedy, a pieniądze były mu otrzenbe na koleją „działkę, bo był na głodzie. A to mogło być skutkiem klęski, którą poniósł w nowym wcieleniu, prawdopodobnie także w roli partnera poznanej kobiety. Ale wstydził się mi o tym powiedzieć.

 

Trochę później dowiedziałem się kto może wiedzieć gdzie Adam został pochowany.. Spotkałem się z tą osobą, i zostałem doprowadzony do jego grobu. To co tam zobaczyłem nie mogłoby mi się przyśnić nawet w najczarniejszych snach: Na grobie stała tabliczka z napisem  „Beata Misiewicz, żyła lat…”

 

Jest to najbardziej tragiczny finał tej historii, historii człowieka, który tak bardzo chciał być sobą – na przekór biologii i wbrew woli rodziców. I wszystkie jego starania poszły na marne, a w tej upragnionej roli mężczyzny, z atrapą członka, także poniósł klęskę… I nawet po jego śmierci rodzice postawili na swoim i pochowali go jako Beatę.

 

x          x          x

 

Z Adamem wiąże się kolejna opowieść –  także o młodym człowieku w potrzebie. Bo tym razem to on go do mnie przyprowadził. Stało się to już kilka miesięcy po naszym pierwszym spotkaniu –  była jesień 1982 roku. Znali się, gdyż mieszkali w sąsiednich blokach na tym samym osiedlu. Ów – jak się wkrótce okazało –  mój nowy podopieczny – miał na imię Wojtek.  Dalej będę się posługiwał także – zmienionym na potrzeby tego wspomnienia – nazwiskiem  Chmielnicki. Wówczas dowiedziałem się jedynie, że jest uczniem Liceum Zawodowego w zawodzie kelner-bufetowy i że niedawno wyszedł ze szpitala, gdzie przebywał po nieudanej próbie samobójczej. Ta  próba polegała na tym, iż pewnego poranka, kiedy został sam w mieszkaniu, postanowił otruć się gazem. Zamknął w kuchni okno i drzwi, uszczelnił nawet mokrą szmatą szparę przy podłodze i otworzył pod wszystkimi palnikami gaz. Położył się na podłodze i czekał na śmierć. Ale ta nie nadchodziła. Zniecierpliwiony tym oczekiwaniem postanowił zrobić sobie herbatę. Wstał, zakręcił gaz pod trzema palnikami, a czwarty zapalił zapałką…

 

Czytaj dalej »



 

W kolejnym tygodniu (zdalnego) obserwowania  ŁCDNiKP, w sytuacji kadrowej na kierowniczych stanowiskach nie zarejestrowałem żadnej zmiany. Nadal pani dyrektorka Ochmańska nie ma zastępców, a te same ośrodki, które nie miały kierowników, pozostają bez lidera.

 

Przeto pozostało mi, jak to stało się już regułą, zarejestrować te odbyte już formy aktywności, którymi pochwalono się na fanpage Centrum.  Niestety – nie znalazłem żadnej relacji z bardzo mnie interesującego, zapowiedzianego na 20 października spotkania  na tematTerapia pedagogiczna w szkole ponadpodstawowej”. Czyżby się nie odbyło?

 

W minionym tygodniu osoba zamieszczająca materialy na fejsbukowej stronie Centrum skoncentrowała  się na ogłaszaniu „wszem i wobec”  relacji z wojewódzkiej konferencji pod nazwą „Mediacje w edukacji – rozmowa, która zmienia szkołę”. Odbyła się ona na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego, w pięknym obiekcie, przez łodzian nazywanym „paragrafem”,  zlokalizowanym także przy ulicy Kopcińskiego – w niedużej odległości od siedziby ŁCDNiKP.

 

Mimo usilnych przeszukiwań Internetu nie znalazłem programu tej konferencji. Pomijając ten fakt, muszę jeszcze podzielić się inną refleksją, jaka zrodziła się po przeczytaniu, że była to konferencja wojewódzka. A dziwi mnie to, że na stronie LKO nie było o niej żadnej wzmianki, mimo iż w informacji o niej  na internetowej stronie Stowarzyszenia Mediatorów „Pactus  poinformowano, że była ona objęta patronatem Kuratorium.

 

Zastanawiam się także dlaczego zorganizowania wydarzenia o skali wojewódzkiej nie podjął się Wojewódzki Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli w Łodzi. Czyżby  ŁCDNiKP miało lepsze relacje z „Pectusem”, albo dyrekcja ŁCDNiKP znalazła lukę w ofercie WODN i pierwsza zgłosiła tam swoją  propozycję takiej konferencji?

 

Teraz pora na zaprezentowanie jak tą konferencją pochwalił się jej organizator:

 

 

26 października

 

Mediacje w edukacji – rozmowa, która zmienia szkołę!

 

 

Na Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego zorganizowaliśmy Wojewódzką Konferencję „Mediacje w edukacji – jak wdrażając mediacje zrealizujesz cztery priorytety polityki oświatowej państwa?”

 

Uczestnicy wysłuchali inspirujących prelekcji ekspertów – prawników i mediatorów, którzy pokazali, że dialog może być skutecznym narzędziem rozwiązywania konfliktów w szkołach

 

Mówiliśmy *[ ?!? – OE]  m.in. o:

 

-roli mediacji w profilaktyce przemocy rówieśniczej,

 

-skuteczności mediacji z perspektywy sędziego,

 

-korzyściach z mediacyjnego rozwiązywania sporów w praktyce adwokata,

 

-mediacji jako szkole dialogu i ważnej kompetencji społecznej,

 

-wsparciu dyrektorów, nauczycieli i uczniów przez Punkt Mediacji przy ŁCDNiKP **.

 

 

Dziękujemy wszystkim prelegentom i uczestnikom za obecność, zaangażowanie i wiarę w to, że rozmowa ma moc!

 

 

Źródło: www.facebook.com/lcdnikp/

 

 

 

Jakby to było mało, na fanpage Centrum zamieszczono dowód uznania ze strony uczestników, w postaci skopiowanej informacji ze fb-strony  Miejskiego Przedszkola nr 1 w Głownie  – zobacz  TUTAJ

 

 

 

 

30 października

 

Szkolenia przygotowane przez nasz Ośrodek Zarządzania w Edukacji niezmiennie cieszą się popularnością.  Po raz kolejny w ramach Klubu Młodego Dyrektora odbyło się spotkanie „Awans zawodowy nauczyciela i dyrektora„, które zorganizowała Pani Elżbieta Kukuła.

 

Prowadząca, Pani Mariola Zajdlic, z cierpliwością tłumaczyła procedury awansowe. Mamy nadzieję, że jej wiedza i doświadczenie pomogą osobom uczestniczącym w szkoleniu w osiągnięciu awansu zawodowego. Trzymamy kciuki!

 

 

 

Odpuszczę sobie dzisiaj liczenie pustych krzeseł  „na widowni”. Czekam kolejny tydzień – z nadzieją na zamieszczenie lepszych informacji…

 

 

Włodzisław Kuzitowicz

 

 

 



Oto zamieszczony dziś na tronie MEN tekst, informujący o kolejnym dowodzie na ścisłą współpracę dwóch narodowych  resortów: edukacji i obrony:

 

„Edukacja z wojskiem” – rusza kolejna, czwarta edycja wspólnego programu MEN i MON

 

 

W Kartuzach, Barbara Nowacka, minister edukacji oraz Władysław Kosiniak-Kamysz wicepremier, minister obrony narodowej zainaugurowali czwartą edycję projektu „Edukacja z wojskiem”.

 

-Żyjemy w czasach bardzo trudnych, kiedy wojna jest tuż za naszą granicą, a sygnały alarmowe, działania kryzysowe czy też stres, jaki wprowadza to w całej społeczności, a w szczególności w młodych ludziach, jest potężny i państwo nie może być w tej sprawie bierne mówiła minister edukacji Barbara Nowacka.

 

Ministerstwo Edukacji Narodowej i Ministerstwo Obrony Narodowej już po raz czwarty prowadzą projekt proobronny „Edukacja z wojskiem”. Projekt skierowany do szkół podstawowych i ponadpodstawowych polega na przeprowadzeniu przez żołnierzy Wojska Polskiego specjalnie opracowanych zajęć proobronnych. Głównym celem projektu jest podniesienie świadomości dzieci i młodzieży w obszarze bezpieczeństwa i obronności oraz kształtowanie odpowiednich zachowań w sytuacjach kryzysowych. -Edukacja z wojskiem to idea, którą wspólnie z wicepremierem Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem wypracowaliśmy na początku naszych rządów, widząc potężną lukę w przygotowaniu młodzieży na sytuacje kryzysowe przypomniała minister edukacji.

 

Podczas zajęć projektu „Edukacja z wojskiem” uczniowie zapoznają się m.in. z zasadami alarmowania, sposobami wzywania pomocy, podstawami ewakuacji i odnajdowania schronienia, technikami udzielania pierwszej pomocy, budowania odporności na zagrożenia informacyjne czy reagowania w sytuacji kontaktu z niezidentyfikowanymi obiektami. Żołnierze przekazują wiedzę w sposób ciekawy, dostosowany do wieku dzieci i młodzieży. W szkołach ponadpodstawowych możliwe będzie także spotkanie z weteranem misji poza granicami państwa.

 

– Chodzi o to, by żołnierze odwiedzali szkoły, oswajali dzieci z mundurem i uczyli podstawowych zasad bezpieczeństwa powiedział wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz.

 

-Blisko pół miliona dzieci i młodzieży zostanie przeszkolonych i będzie posiadało podstawowe informacje dotyczące bezpieczeństwa. Planujemy dalsze działania, żeby jak najwięcej młodych osób było odpornych i przygotowanych na kryzys wspomniała szefowa MEN.

 

Do tej pory w ramach trzech edycji projektu „Edukacja z wojskiem” żołnierze przeprowadzili zajęcia w blisko 7 tys. szkół, gdzie przeszkolili ponad 200 tys. dzieci i młodzieży.

 

 

 

Źródło: www.facebook.com/ministerstwo.edukacji/

 

 

 

 

Plik filmowy z facebook’a MON

 

 

 

Inauguracja 4. edycji programu „Edukacja z wojskiem”  –  TUTAJ

 



 

 Wczoraj, w trzecim dniu „Igrzysk Wolności”*, których tegoroczna edycja przebiegała pod hasłem „Czas niepewności”. wydarzenia, które od 2015 roku organizuje Fundacja Liberté, odbył się panel z udziałem ministry Barbary Nowackiej, na temat „KOMPAS JUTRA, CZYLI NADCHODZI REFORMA EDUKACJI. CO MOŻE PÓJŚĆ NIE TAK I JAK TEMU ZAPOBIEC?”

 

 

W debacie, której moderatorem był Krzysztof Radwan, uczestniczyły: Bożena Będzińska-Wosik, Barbara Nowacka, Alicja Pacewicz i Magdalena Radwan-Röhrenschef

 

 

 

*PROGRAM  „IGRZYSK WOLNOŚCI” –  TUTAJ

 

 x          x          x

 

Oto co o tej debacie napisała na swoim fb-ptofilu koleżanka Anna Schmidt-Fic:

 

 

 

Wcześniej ministra Barbara Nowacka przyznała się do błędu w sprawie godzin ponadwymiarowych (szanuję), ale upiera się przy tworzeniu katalogu dla dyrektora. Wyjaśniam dlaczego nieodbyte nie z winy nauczyciela godziny ponadwymiarowe powinny być zapłacone, bo bezspornie wiążą się wykonaną pracą (przygotowanie i modyfikacja). Myślę, że ta świadomość nie musi być oczywista. Apeluję o dodatkowy ustęp w KN, żeby za takie godziny po prostu płacić. (taki był przed 1992 rokiem).

 

Pomysł katalogu będzie kolejnym błędem MEN, bo będzie kolejnym przejawem braku zaufania do dyrektorów i nauczycieli, ingerencji centralistycznej w autonomię szkoły i dyrektora, a także przejawem kwestionowania umiejętności nauczycieli „upychania” rzeczywistych godzin pracy w ustawowo zapisane 40-godzin w tygodniu. Ten przekaz nie służy budowaniu prestiżu zawodu, który ministerstwo deklaruje.

 

Jeśli pani ministra musi tworzyć katalog, to niech to będzie pełen katalog wszystkich czynności nauczyciela. I nie doradzałabym ministerstwu zapisywać jakich, a jedynie ogólnie, bo się okaże, że będzie podstawa prawna do wypłaty godzin nadliczbowych.

 

Skutki ostatniej regulacji to nie tylko niepokój branży hotelarskiej, instytucji kultury, czy zagrożenie ministerialnego programu „Wycieczki z klasą”, ale też autorefleksja nauczycieli o tym, że godzin ponadwymiarowych nie warto brać. Słychać głosy w środowisku, że może warto szukać alternatywnego źródła dochodów. To byłby czarny sen MEN.

 

Dodam tylko, że jak podawało ZNP, tygodniowo polscy nauczyciele wypracowują 2 200 000 (!!!) godzin ponadwymiarowych. Czyli mówiąc inaczej, system stoi na ramionach przeciążonych nauczycieli. Należy ich wspierać i nie wolno zaburzać ich bezpieczeństwa egzystencjalnego.

 

 

Źródło: www.facebook.com/anna.schmidtfic/

 

x          x          x

 

Poniżej udostępniamy zapis filmowy tego panelu  – z portalu YoyTube:

 

 

 

Kompas jutra, czyli nadchodzi reforma edukacji. Co może pójść nie tak i jak temu zapobiec?  –  TUTAJ

 



 

Dziś, jak przed tygodniem, zaczynam także od informacji, że pod zakładką <O nas>, i klikając dalej w  <Struktura> wszystko pozostaje bez zmian – nadal pani Agnieszka Ochmańska bohatersko prowadzi działalność LCDNiKP samodzielnie, bez wparcia wicedyrektorów, a na dokładkę – przy nieobsadzonych kierownikami ośrodkach: Doskonalenia Szkolnych Systemów Edukacji, Doradztwa Zawodowego, Nowoczesnych Technologii Informacyjnych oraz Obserwatorium Rynku Pracy dla Edukacji.

 

Obiecuję, że jeszcze parę tygodni poobserwuję w których obszarach  – skutecznie – realizowane są inicjowane formy wspierania nauczycieli, a później, możliwe , że zasugeruję likwidację tychże, pozbawionych kierownictwa, ogniw.

 

A „paka” jak mawiają nasi odwieczni sąsiedzi ze wschodu, nie mogę odmówić sobie przyjemności podzielenia się poczynionymi na fanpage ŁCDNiKP obserwacjami z czytającymi ten tekst, p. No, bo nie mogą pozostać niezauważone takie trzy wydarzenia, którymi tam pochwalono się:

 

3 października

 

Za nami ważne spotkanie o cyfrowym bezpieczeństwie dzieci i młodzieży!

 

2 października 2025 r. w ŁCDNiKP odbyło się seminarium poświęcone zagrożeniom wynikającym z nieograniczonego dostępu do nowoczesnych technologii oraz higienie cyfrowej. W wydarzeniu uczestniczyli dyrektorzy, wicedyrektorzy, psycholodzy, pedagodzy i wychowawcy ze wszystkich typów placówek.

 

Gościem specjalnym był przedstawiciel Centralnego Biura Zwalczania Cyberprzestępczości w Łodzi, który podzielił się praktyczną wiedzą na temat ochrony dzieci i młodzieży w przestrzeni cyfrowej. […]

 

Oto dokumentacja zdjęciowa tego wydarzenia

 

Źródło: www.facebook.com/lcdnikp/

 

SUKCES! Ja doliczyłem się  TYLKO 10-u pustych krzeseł….

 

 

 

17 października

 

Wycieczki szkolne to lubiane przez uczniów wydarzenia. Jednak z ich organizacją łączy się wiele obowiązków i procedur bezpieczeństwa. Dlatego wczorajsze spotkanie z naszego cyklu „O prawie przy kawie” zostało poświęcone właśnie tym kwestiom.

 

Gościem wydarzenia „Bezpieczna wycieczka – spokojny Dyrektor. Prawne i praktyczne aspekty wycieczek szkolnych” był mecenas Marek Młodecki, który opowiedział dyrektorom szkół o zasadach organizacji takich wyjazdów.

 

Mamy nadzieję, że spotkanie pomoże uczestnikom przygotować się do organizacji kolejnych szkolnych wycieczek. Tym razem ze spokojną głową.

 

Oto dokumentacja fotograficzna tego wydarzenia:

 

Źródło: www.facebook.com/lcdnikp/posts/

 

 

Tutaj jeszcze lepsza frekwencja – o połowę mniej pustych krzeseł!

 

 

 

24 października

 

W tym tygodniu odbyło się u nas Forum Dyrektorów Przedszkoli, Szkół i Placówek. Nasze zaproszenie przyjął Krzysztof Zięba – Life and Business Coach, właściciel firmy Cel Kieruje Działaniem, specjalizujący się w rozwijaniu świadomych liderów, który przedstawił uczestnikom temat „Od zarządzania sobą do zarządzania organizacją – czyli jak mój styl pracy kształtuje kulturę organizacyjną”.

 

Mamy nadzieję, że szkolenie pomoże dyrektorom efektywnie zarządzać sobą i zespołami oraz ułatwi efektywną komunikację w codziennej dyrektorskiej praktyce.

 

Oto dokumentacja fotograficzna tego wydarzenia:

 

Źródło: www.facebook.com/lcdnikp/posts/

 

Jak widać na zdjęciach, obrazujących „widownię”, i w tym przypadku nie można mówić o frekwencji, która zmusiła organizatorów do dostawiania krzeseł.

 

Nawiasem mówiąc warto ten widok oceniać ze świadomością, że wg. danych na rok 2022/2023 (innych nie ma udostępnionych w sieci) w Łodzi działało około 268 publicznych placówek przedszkolnych i 67 szkół publicznych [Źródło: www.google.com/]

 

 

x          x          x

 

 

Teraz z niecierpliwością czekam na relację (także foto) z zapowiadanych wcześniej wydarzeń. Najbardziej jestem zainteresowany informacją, wraz z serwisem fotograficznym, ze spotkania w dniu 20 października, na tematTerapia pedagogiczna w szkole ponadpodstawowej”. Bo doszły do mnie nienajlepsze informacje od osób w nim uczestniczących…

 

Do przyszłego piątku!

 

 

Włodzisław Kuzitowicz

 



Portal „Strefa Edukacji” zamieścił wczoraj tekst Magdaleny Konczał, w którym Autorka zaprezentowała informacje o skutkach zamieszania, jakie powstało wokół zmian, jakie MEN wprowadził  w zasadach  wynagradzania nauczycieli za ich udział w wycieczkach szkolnych, i płynących stąd, nie tylko ze szkół, ich skutków. O konsekwencjach dla branży turystycznej informacje pochodzą z Europejskiego Stowarzyszenia Przedsiębiorców Turystycznych Oto ten tekst:

 

 

Zaczęło się od szkół, ale skutki odczuje cała Polska. Kryzys przybiera na sile

 

Problem z wynagradzaniem nauczycieli za godziny ponadwymiarowe podczas wycieczek szkolnych urósł do rangi ogólnopolskiego kryzysu. Skutki? Nie tylko frustracja pedagogów. Ucierpią uczniowie, ich rodziny oraz tysiące firm działających w turystyce edukacyjnej.

 

Kryzys, który zatrzyma nie tylko wyjazdy szkolne

 

Choć nowelizacja Karty Nauczyciela miała uporządkować zasady wynagradzania za godziny ponadwymiarowe, w rzeczywistości doprowadziła do chaosu. Dyrektorzy szkół w całym kraju wstrzymują organizację wycieczek, bo nie mają pewności prawnej, jak je rozliczać. Europejskie Stowarzyszenie Przedsiębiorców Turystycznych (ESPT) ostrzega, że skutki mogą być dalekosiężne.

 

Spór ten, będący następstwem nowelizacji Karty Nauczyciela i różnic interpretacyjnych dotyczących art. 35 ust. 3d, doprowadził do sytuacji, w której szkoły w całym kraju ograniczają lub zawieszają organizację wyjazdów edukacyjnychzaznaczono w oficjalnym stanowisku organizacji. Stowarzyszenie przypomina też, że wycieczki nie są dodatkiem do programu nauczania, lecz jego integralną częścią. – Wycieczki szkolne stanowią nieodłączny element procesu wychowawczego i dydaktycznego. Są przestrzenią, w której młodzież uczy się samodzielności, współpracy, poszanowania przyrody i dziedzictwa narodowego – podkreślono.

 

Tracą uczniowie, nauczyciele i… cała turystyka

 

Wstrzymywanie wycieczek szkolnych dotyka przede wszystkim uczniów, którzy tracą możliwość zdobywania wiedzy przez doświadczenie. ESPT nie ma co do tego wątpliwości. Obecna sytuacja pozbawia uczniów tych doświadczeń. Wstrzymywanie wyjazdów szkolnych to de facto ograniczenie prawa młodych ludzi do edukacji przez praktykę i doświadczenie, co w dłuższej perspektywie negatywnie wpływa na ich rozwój społeczny i emocjonalnyczytamy w komunikacie.

 

Ale problem nie kończy się na uczniach i nauczycielach. W tle są tysiące miejsc pracy i sezonowy dochód setek firm związanych z turystyką edukacyjną. – Turystyka dzieci i młodzieży to istotny segment gospodarki, tworzony głównie przez małe i średnie przedsiębiorstwa – przypomina ESPT. Jak dodaje stowarzyszenie, dla wielu z tych podmiotów jesień to być albo nie być. – Dla tysięcy tych podmiotów sezon jesienny jest jednym z dwóch kluczowych okresów w roku. Jego utrata oznacza nie tylko straty finansowe, ale i ryzyko trwałego osłabienia całego segmentu rynku turystyki edukacyjnej.

 

Ministerstwo komentuje, ale chaos trwa

 

Ministerstwo Edukacji Narodowej zapewnia, że nowe przepisy przewidują wypłatę wynagrodzenia „w szczególnych przypadkach, gdy nauczyciel był gotowy do pracy”. Jednak z perspektywy dyrektorów szkół sytuacja nadal jest niejasna. – Interpretacja ta nie daje dyrektorom szkół wystarczającej pewności prawnej – zauważa ESPT.

 

Przypomniano również, że Związek Nauczycielstwa Polskiego już w kwietniu proponował rozwiązania, które mogłyby rozwiać wątpliwości. – ZNP przedstawiło konkretne propozycje rozwiązań już w kwietniu 2025 roku, wskazując na potrzebę doprecyzowania przepisówniestety, nie zostały one w pełni uwzględnione w nowelizacji – czytamy w piśmie.

 

MEN zapowiada rozmowy, ale czas działa na niekorzyść uczniów i szkół

 

Stowarzyszenie apeluje o pilne działania i rozpoczęcie rozmów. Brak decyzji grozi paraliżem nie tylko obecnego, ale i przyszłego semestru. Turystyka szkolna jest sezonowa i wymaga długoterminowego planowania. Już teraz trwa okres kontraktacji wyjazdów wiosennych, dlatego brak szybkiego rozwiązania spowoduje utratę możliwości realizacji wycieczek również w kolejnym semestrze – ostrzega ESPT.

 

Ministerstwo edukacji nagrało rolkę, w której Ewelina Gorczyca, rzeczniczka prasowa, podkreśla że resort bierze pod uwagę głosy zgłaszane przez nauczycieli. – Będziemy doprecyzowywać i wyjaśniać katalog zajęć, które nauczyciel mógłby realizować zamiast niezrealizowanych godzin ponadwymiarowych. Będziemy rozszerzać katalog zajęć zwłaszcza o inne prace statutowe, tak aby nie ograniczał się on tylko do zajęć opiekuńczych, wychowawczych czy dydaktycznych. Dla nas to ważny głos. Chcemy, aby zmiany, które będziemy wprowadzać realnie odpowiadały na potrzeby zgłaszane przez nauczycieli i dyrektorów – podkreśliła Gorczyca.

 

Jednak czas działa na niekorzyść uczniów, nauczycieli, a także branży turystycznej. Kryzys, który zaczął się w szkołach, rozlewa się znacznie szerzej — i dotyka całej Polski. Potrzebne są więc pilne działa w zakresie uregulowania tej kwestii.

 

 

Źródło z którego czerpała informacje Autorka: Europejskie Stowarzyszenie Przedsiębiorców Turystycznych.

 

 

 

Źródło: www.strefaedukacji.pl



Dzisiaj na fanpafe „Nie dla chaosu w szkole” zamieszczono informację o kolejnej wiadomości „w temacie” starzejącej się kadry nauczycielskiej w polskich szkołach. Oto ten tekst:

 

 

Nie stanowimy absolutnie żadnej konkurencji na rynku pracy. Nasi uczniowie, którzy dorabiają w piątki, soboty, niedziele w niektórych firmach zarabiają więcej niż ich nauczyciele mówi dyr. Paweł Kucharczyk w Zespół Szkół Łączności w Krakowie.

 

W rezultacie w jednej z najlepszych szkół zawodowych w Polsce, kształcącej w zawodach przyszłości i obleganej przez uczniów, na 124 nauczycieli tylko 2 osoby są ok. 30. roku życia, a Paweł Kucharczyk i tak mówi o szczęściu, że udało się je zatrudnić. Najwięcej nauczycieli jest między 50. a 60. rokiem życia. Nie brakuje takich po 70-tce. W ciągu ostatnich 10 lat nikogo nie przyjęliśmy bezpośrednio po studiach” – mówi dyr. Kucharczyk.

 

 

Pisze (chyba mówi – OE) Aleksandrze Pucułek: Im szkoła wyżej w systemie edukacji, tym średnia wieku kadry rośnie. O ile więc w podstawówkach zazwyczaj najwięcej osób ma ok. 40 lat, o tyle w liceach, technikach i branżówkach średnia nieraz przekracza już 50 lat.”

 

Sytuacja jest najtrudniejsza w liceach i szkołach zawodowych. Mimo to badanie TALIS2024 obejmujące TYLKO szkoły podstawowe pokazało, że Polska fatalnie wypada na tle innych krajów pod względem struktury wieku nauczycieli z 4% nauczycieli 30-letnich i młodszych.

 

Nasz post sprzed kilku dni o 80-letnim fizyku z Łodzi, który pracuje na pełnych obrotach, ciągnąc 1,5 etatu w dwóch szkołach, wzbudził i zainteresowanie, i oburzenie. Część komentujących zarzucała nam, że to próba „normalizacji” pracy ludzi w podeszłym wieku. Szkopuł polega na tym, że bez tych ludzi, którzy kilkanaście lat temu przeszli na emeryturę w wielu miejscach szkoły nie ruszą z miejsca.

 

Mówi też o tym cytowany na grafice  dyr. Grzegorz Lech kierujący od 15 lat III LO w Lublinie. Ma on świadomość, że 75-letni matematyk, który w jego liceum między innymi opiekuje się olimpijczykami, to jedyna opcja. Bo potrzeba tu kogoś ze szczególnymi kompetencjami, a tacy ludzie nie napływają do szkół od bardzo już wielu lat i na tym odcinku nie ma żadnych szans na następstwo.

 

 

 

Źródło: www.facebook.com/NIEdlachaosuwszkole/



Na stronie portalu „Strefa Edukacji” zamieszczono wczoraj informację o. kolejnej po Japonii. wizycie zagranicznej ministry polskiej edukacji – Barbary Nowackiej. Oto o czym tam napisano:

 

 

Barbara Nowacka rusza do USA. Ma ambitny plan

 

[…]

 

Od 18 do 21 października Barbara Nowacka przebywać będzie w USA. – Wizyta minister Barbary Nowackiej w Stanach Zjednoczonych to wyraz zaangażowania w rozwój edukacji polonijnej i budowanie silnych relacji międzynarodowych w obszarze oświatypowiedziała rzeczniczka Ministerstwa Edukacji Narodowej Ewelina Gorczyca.

 

W programie znalazły się spotkania z przedstawicielami amerykańskich środowisk nauczycielskich, wizyta w siedzibie ONZ oraz odwiedziny polskich placówek edukacyjnych. – Zależy nam na wspieraniu dwujęzyczności, promowaniu polskiej kultury wśród młodego pokolenia za granicą oraz zacieśnianiu współpracy z międzynarodowymi partnerami edukacyjnymi – dodała rzeczniczka.

 

W Chicago ministra weźmie udział w uroczystościach z okazji 50-lecia Polskiej Szkoły im. 7 Eskadry Kościuszkowskiej. Placówka ta realizuje program nauczania dla dzieci polskich uczących się za granihttps://strefaedukacji.pl/barbara-nowacka-rusza-do-usa-ma-ambitny-plan/ar/c5p2-28089633cą. Nowacka spotka się również z podopiecznymi fundacji United Colors of Pink. Celem tej organizacji wolontariackiej jest niesienie nadziei i wyciąganie ręki do osób dotkniętych rakiem piersi.

 

Edukacja i prawa człowieka

 

W Nowym Jorku Nowacka ma spotkać się z Randi Weingarten, szefową American Federation of Teachers – drugiego co do wielkości nauczycielskiego związku zawodowego w USA.

 

Planowane są także rozmowy w ONZ m.in. z Brands Kehris, Elizeu Chavezem Juniorem oraz Nyaradzayi Gumbonzvandą. Rozmowy będą dotyczyć praw człowieka, edukacji młodzieży oraz równości płci.

 

Ministra odwiedzi też Szkołę Polską przy Konsulacie Generalnym RP w Nowym Jorku i weźmie udział w spotkaniach poświęconych edukacji polonijnej i dwujęzyczności.

 

 

 

Źródło: wwwstrefaedukacji.pl



 

W sprawie braków na kierowniczych stanowiskach nic w ŁCDNiKP nie uległo zmianie.

 

Ale nie jestem taki, abym udawał, że nie zauważyłem na fanpage Centrum informacji o wczorajszym spotkaniu z cyklu „O prawie przy kawie”. Które tym razem odbyło się pod takim tytułem: „Bezpieczna wycieczka – spokojny Dyrektor. Prawne i praktyczne aspekty wycieczek szkolnych”. Oto dokumentacja fotograficzna tego wydarzenia:

 

 

Niestety, nie znalazłem innych relacji, a szukałem tych, zapowiadanych przed tygodniem, i wcześniej.

 

Nie tracę nadziei bo wszak ta umiera ostatnia.

 

Jak w tej piosence zespołu „TILT” z 1990 roku:  „Jeszcze będzie przepięknie, Jeszcze będzie normalnie…

 

Choć po chwili przypomniała mi się piosenka,z 1922 roku, do której słowa napisał ten sam autor – Jakub Birecki, która stała się przebojem kampanii wyborczej partii wówczas opozycyjnych –  przed wyborami z 15 października 2023 roku.

 

Wiem, że jeszcze będzie pięknie
Przegonimy mrok
Przegonimy całe zło
Które w tym momencie

 

Cały tekst –  TUTAJ

 

 

Włodzisław Kuzitowicz



O tym, że z okazji minionego Dnia Edukacji Narodowej Ministra Edukacji nadała kolejnej grupie tytuły Honorowego Profesora Oświaty dowiedzieliśmy się dzięki prof. Boguslawowi Śliwerskiemu, gdyż przeoczyliśmy informację, zamieszczoną na stronie MEN 14 października

 

I dopiero kiedy na blogu „Pedagog” przeczytaliśmy – datowany na dzień 16 października – tekst, w którym prof. Śliwerski zawarł informację o nadaniu tego tytułu panu Krzysztofowi Nurkowskiemu – nauczycielowi historii w Szkole Podstawowej im. Batalionów Chłopskich w Czarnocinie, dotarła do nas ta wiadomość. A ów tekst na blogu to nie był to przypadek, gdyż wcześniej to profesor Śliwerski opiniował –  na prośbę Świętokrzyskiego Kuratorium Oświaty – wniosek w tej sprawie.

 

Oto fragmenty tego tekstu z bloga i link do jego pełnej wersji:

 

O Profesorze Oświaty A.D. 2025

 

 

Od 2008 roku przyznawany jest wyjątkowym nauczycielom przez Ministra Edukacji tytuł honorowego Profesora Oświaty. Formalnie muszą posiadać co najmniej 20-letni okres pracy w tym zawodzie oraz co najmniej 10-letni okres pracy jako nauczyciela dyplomowanego. Kluczowy jest bowiem znaczący i uznany dorobek zawodowy. Wniosek o nadanie tytułu honorowego profesora oświaty składa w MEN Kapituła do Spraw Profesorów Oświaty (art. 9i ust. 1 Karty Nauczyciela). W różnych latach zmieniała się liczba przyznanych tytułów od 10 do 25, bo każda władza chce wyróżniać tylko nielicznych.  Wyróżnieni otrzymują jednorazowo 18 tys. złotych.

 

Mogłoby komuś wydać się zaskakującym przedłożenie przeze mnie w 2025 roku opinii nauczycielowi Krzysztofowi Nurkowskiemu do wniosku o przyznanie mu powyższej godności. Nie miało to dla mnie znaczenia, że jest On poza centrum uwagi środowisk akademickich, skoro nie pracuje naukowo w jednej ze szkół wyższych w województwie świętokrzyskim. Miałem jednak okazję poznać Jego twórczość i dokonania edukacyjne, o czym pisałem wiele miesięcy temu w blogu.

 

Znakomicie się stało, że zwrócono się do mnie z prośbą o wyrażenie opinii o K. Nurowskim, skoro kielecki Kurator Oświaty przygotował wniosek o przyznaniu historykowi powyższej godności. Mogłem zatem podzielić się opinią o działalności pedagogicznej pana K. Nurkowskiego, którego nie znam osobiście, ale miałem okazję poznać jego dzieła w ramach współpracy z uczonymi Uniwersytetu im. Jana Kochanowskiego w Kielcach. […]

 

Wniosek o przyznanie tytułu honorowego Profesora Oświaty panu K. Nurkowskiemu był w pełni zasadny. Zawierał bogate w fakty dane o  jego osiągnięciach dydaktycznych i wychowawczych  w pracy z uczniami, w tym m.in.:

 

Krzysztof Nurkowski, jest nauczycielem od przeszło czterech dekad. Jednak powołanie nauczycielskie, uwarunkowane pokoleniowo – jego rodzice związani byli z oświatą, mama nauczycielką/ kierowniczką 4-klasowej Szkoły Podstawowej w wiosce Koryto w gminie Czarnocin, a ojciec głównym księgowym z tzw. Zespole Ekonomiczno – Administracyjnym Szkół we wspomnianej gminie. Powołanie nauczycielskie i niebanalne zajęcia pedagogiczne z uczniami to jedna z wielu gałęzi jego zainteresowań. … […]

Jest swego rodzaju multiinstrumentalistą, bowiem oprócz fascynacji historią, polityką, literaturą, dziennikarstwem czy muzyką, jest utalentowanym

 

Jestem pod wrażeniem dokonań tego nauczyciela, który jest przez tyle lat oświatowej służby wierny swojej profesji i uczniom małych szkół. Wprowadza ich bowiem w tajniki wiedzy historycznej i społeczno-kulturowej, ale przede wszystkim dzieli się z nimi wyjątkową pasją budowania więzi między wspólnotą szkolną a środowiskiem lokalnym, małą ojczyzną ich codziennego życia. […]

 

Z perspektywy nauczyciela akademickiego, a wcześniej także nauczyciela wczesnej edukacji w Łodzi doskonale zdaję sobie sprawę, z jak ciekawą osobowością,  spotykają się jego podopieczni. Nie każde dziecko szkół wiejskich, ale i wielkomiejskich w naszym kraju ma bezpośredni kontakt z osobą o wielu talentach byłym wokalistą zespołu muzycznego, z działaczem opozycji w stanie wojennym w Krakowie, a zarazem z autorem czterech książek: Był „dwór…”. Obraz wsi i dworu w świetle pamiętników rodziny Bukowskich z lat 1843-1939″.

 

Nurkowski opisuje w swoich publikacjach historię ziemian, pokazywanych w poprzednim ustroju, wbrew prawdzie historyczno-społecznej, jako „wyzyskiwaczy i krwiopijców ludu”. Jak pisze „Przez lata, ucząc historii, zauważałem w powodzi wydarzeń, dat, postaci z kręgów ogólnopolskich czy też światowych, brak odniesień do historii regionalnej, do tzw. Małej Ojczyzny. W wielkim cyklu historycznych przyczyn i skutków, zabrakło mi opisu wydarzeń sięgających w głębokie rubieże historii Polski” (Kielce, 2010, s.5). […]

 

Odkrywa historię gminy Czarnocin, o której pierwsze źródłowe informacje pochodzą z 1326 roku, ale także dzieje jego przodków przypuszczając, że jego nazwisko może pochodzić od słowa „nurek”, jakim „pogardliwie określano arian w XVI wieku”. Zasłużenie obdarzono K. Nurkowskiego w pierwszych latach transformacji (1992-1994) funkcją zastępcy burmistrza Kazimierzy Wielkiej, a w latach 1998-2002 wybrano go radnym powiatu kazimierskiego. Jako znawca historii tego regionu dzielił się swoimi odkryciami na łamach prasy krajowej i lokalnej,,,,, w miesięcznikach „Teraz”, „Radostowa”, „Tygodniku Ponidzie: i chicagowskim „Kurierze Codziennym”. Współpracuje też z miesięcznikiem literackim „Akant”.

 

Moja rekomendacja do tytułu Profesora Oświaty była wyrazem podziwu i szacunku dla twórczego nauczyciela, który przekracza wąsko pojmowaną rolę zawodową, łącząc troskę o edukację ze służbą na rzecz dobra wspólnego. Doskonale rozumie aporie oświatowego środowiska bez względu na to, jakiego to miałoby dotyczyć regionu, wsi, powiatu czy miasta. […]

 

 

Z tym większą radością przyjąłem wiadomość o przyznaniu panu mgr. Krzysztofowi Nurkowskiemu Tytułu Honorowego Profesora Oświaty.

 

Gratuluję wszystkim wyróżnionym tym tytułem nauczycielom: 

 

Foto: www.gov.pl/web/edukacja/

 

 

-Maciej Borowiecki – z XXVII Liceum Ogólnokształcącego im. Tadeusza Czackiego w Warszawie oraz Ośrodka Edukacji Informatycznej i Zastosowań Komputerów w Warszawie,

 

-Wioletta Ćwik – z Publicznej Szkoły Podstawowej im. Antoniego Hedy „Szarego” w Kunowie oraz Centrum Doskonalenia Kadr Oświatowych w Ostrowcu Świętokrzyskim,

 

-Anna Dolińska – ze Szkoły Podstawowej nr 4 im. Adama Mickiewicza w Bielsku Podlaskim,

 

-Małgorzata Juda-Mieloch – z Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli w Kaliszu,

 

-Marek Kamiński – z Zespołu Szkół Rolniczych Centrum Kształcenia Zawodowego im. Stefana Żeromskiego w Świdwinie,

 

-Marian Kłeczek – z Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia im. Janiny Garści w Chrzanowie,

 

-Zbigniew Kozański – ze Specjalistycznej Poradni Psychologiczno-Pedagogiczna dla Młodzieży w Łodzi,

 

-Agata Lechowicz – z Ogólnokształcącej Szkoły Baletowej im. Janiny Jarzynówny-Sobczak w Gdańsku,

 

-Zofia Majerska – ze Szkoły Podstawowej nr 21 im. Gerarda Cieślika w Chorzowie,

 

-Mariola Małecka – ze Szkoły Podstawowej nr 3 im. Olimpijczyków Polskich w Lęborku,

 

-Marzenna Modrzewska-Michalczyk – z Zespołu Szkół Ekonomicznych im. Augusta i Juliusza Vetterów w Lublinie,

 

-Zbigniew Moskal – z Zespołu Szkół Naftowo-Gazowniczych w Krośnie,

 

-Krzysztof Nurkowski – ze Szkoły Podstawowej im. Batalionów Chłopskich w Czarnocinie,

 

-Jan Palacz – z Zespołu Szkół im. Józefa Nojego w Czarnkowie,

 

Anna Pędzich-Kuszel – z I Liceum Ogólnokształcącego z Oddziałami Dwujęzycznymi im. Jana Kasprowicza w Inowrocławiu,

 

-Stanisław Pietras – z V Liceum Ogólnokształcącego im. Augusta Witkowskiego w Krakowie,

 

-Gabriela Rybarczyk-Jochym – z XXV Liceum Ogólnokształcącego im. Stefana Żeromskiego w Łodzi,

 

-Anna Małgorzata Samborska – z Zespołu Placówek Szkolno-Wychowawczych w Białymstoku,

 

-Dariusz Sikora – ze Szkoły Podstawowej nr 3 im. Marii Konopnickiej w Białej Podlaskiej,

 

-Zbigniew Smutek – z Zespołu Szkół Elektronicznych im. Wojska Polskiego w Bydgoszczy,

 

-Renata Smyczyńska – z Przedszkola Publicznego nr 12 w Rzeszowie,

 

-Sławomir Szostek – z Zespołu Szkół Leśnych im. Romana Gesinga w Zagnańsku,

 

-Mariusz Walak – z Wojewódzkiego Ośrodka Metodycznego w Gorzowie Wlkp,

 

-Beata Wawrzyniak – ze Szkoły Podstawowej im. Kazimierza Górskiego w Łozinie,

 

-Jerzy Wójtowicz – z Zespołu Szkół w Tułowicach.

 

 

Obecne władze przygotowują zmiany w prawie oświatowym, które mają obowiązywać od przyszłego roku, toteż jeszcze nie wiemy, jaki będzie ich ostateczny kształt.

 

 

 

Cały tekst „O Profesorze Oświaty A.D. 2025”  –  TUTAJ

 

 

 

Źródło: www.sliwerski-pedagog.blogspot.com