Wczoraj w „Gazecie Wyborczej” zamieszczono artykuł Anny Dobiegały, informujący już w tytule: „Rodzice protestują przeciwko reformie edukacji. Nie poślą dzieci do szkół”.

 

Foto: www.facebook.com

 

Dowiadujemy się z tego tekstu, że „rodzice z Gdańska, Krakowa i Warszawy chcą, by każdego 10. dnia miesiąca ich dzieci zostawały w domu na znak protestu przeciwko reformie edukacji”. Prekursorami tej formy protest byli członkowie „Zielonogórskie Forum Rodziców i Rad Rodziców”, którzy już 10 stycznia przeprowadzili jednodniowy strajk. Wtedy to uczniowie niektórych gimnazjów nie przyszli do szkoły. Za podobną akcję w Gimnazjum w Komprachcicach Opolski Kurator Oświaty Michała Sieka groził uczniom obniżeniem oceny zachowania a szkole kontrolą, która miała wyjaśnić, czy we właściwy sposób realizowano tam przepisy o obowiązku szkolnym.

 

Dalej czytamy,  że 10 lutego protest taki odbędzie się również w Warszawie. Zorganizują go rodzice z inicjatywy „Rodzice przeciwko reformie edukacji”. Ponoć do protestu chcą się również dołączyć rodzice z Krakowa skupieni wokół inicjatywy „Szkoła to nie eksperyment”, ale z powodu trwających  tam ferii – dopiero 10 marca.

 

Przytaczamy poniżej fragment, który zawiera bardzo trzeźwy i świadczący o dużej już, mimo młodego wieku, dojrzałości politycznej gdańszczanina, zasiadającego w Radzie Dzieci i Młodzieży przy MEN:

 

Pomysł jest fajny, ale trzeba uważać, żeby uczniowie nie stali się zakładnikami poglądów rodzicówzauważa Filip Górski, uczeń czwartej klasy III LO w Gdańsku, członek Rady Dzieci i Młodzieży przy MEN, jeden ze współautorów apelu do prezydenta Andrzeja Dudy o zawetowanie reformy. – Nie ma sensu angażować najmłodszych dzieci. W przypadku uczniów starszych dobrze by było, gdyby takie decyzje były z nimi konsultowane. Partia rządząca może sformułować zarzut, że rodzice wykorzystują dzieci do walki politycznej.[…]

 

 

Cały artykuł „Rodzice protestują przeciwko reformie edukacji. Nie poślą dzieci do szkół”  –  TUTAJ

 

Źródło: www.wyborcza.pl

 



Zostaw odpowiedź