8 października, w materiale zatytułowanym „W Polsce – nadal coraz gorzej, w szkołach – wynik gorszy o 0,44% zamieściłem taki tekst – w ramach „Komentarza redakcji”:

 

A my przyjmujemy zakłady: „Od jakiej daty nowy minister EiN zarządzi przejście wszystkich szkół w Polsce na nauczanie zdalne”.

 

Nasza prognoza: Po obchodach Dnia Edukacji Narodowej – najpóźniej 26 października 2020 roku.

 

Nie dziwcie się, że od tego zaczynam dzisiejszy felieton.

 

Po pierwsze – dlatego, że sytuacja lawinowego wzrostu dziennych liczb zakażonych, skutkująca bliskim już, prawdopodobnie nieomal całakowitym, paraliżem systemu opieki zdrowotnej, jest absolutnie najważniejszym problemem tego czasu.

 

Po drugie – bo aktualna sytuacja szkół, a w nich uczniów i nauczycieli, jest jak igranie z ogniem, a bardziej „malowniczo” – jak dziesiątki tysięcy bardzo ważnych i wartościowych spektakli, granych w teatrach, posadowionych na kruchej tafli topniejącego lodu…

 

Przyznam – od początku tego roku szkolnego nie ukrywałem mojego poglądu, że „naoczna” nauka w szkołach jest nie tylko pierwszakom, ale i pozostałym uczniom bardzo potrzebna.

 

Ale byłbym gorszy od przysłowiowej krowy, gdybym wobec codziennie pogarszającej się w naszym kraju sytuacji epidemicznej nadal optowal za stacjonarną nauką. Dlatego już 8. października pozwoliłem sobie na – nie tyle przepowiednię, co prognozę, że nawet aktualnie rządzący nami nie będą w stanie dłużej wmawiać nam, że „czarne jest białe”, i podejmą jednak dezyzję o powszechnym przejściu na nauczanie zdalne. Oszacowałem wtedy, że stanie się to po Dniu Edukacji Narodowej, a najpóźniej do 26 października.

 

I, jak wiecie, już w czwartek 15 października premier Morawiecki ogłosił, że ponad połowa powiatów i miast (w tym nieomal wszystkie największe miasta wojewódzkie) zostają objete tzw. „czerwoną strefą”, w której szkoły wyższe i ponadpodstawowe będą pracowały zdalnie.

 

Od tej, na razie połowicznej, decyzji mijają kolejne dni, w których dobowa liczba potwierdzonych zakażeń nie spada, i – z niewielkimi wahaniami – ma tendencję wzrostową: 15 X – 8009; 16 X – 7705; 17 X – 9622, 18 X – 8536.

 

Źródło: www.biqdata.wyborcza.pl

 

Mając przed oczyma takie dane – mam prawo zakładać, że do określonej przeze mnie przed dziesięcioma dniami daty 26 października będziemy świadkami przejścia WSZYSTKICH szkół na nauczanie zdalne. No – może z wyłączeniem klas I – III w podstawówkach…

 

Na tym zakończę ten główny wątek dzisiejszego felietonu.

 

Było jeszcze w ostatnich dniach kilka tematów, które gdy o nich informowałem na OE wywoływały u mnie potrzebę skomentowania ich. Były to takie jak choćby edukacyjne marzenia Krystiana Ostrowskiego, Tomasza Tokarza program naprawy polskiej edukacji, czy refleksje Marcina Bruszewskiego o możliwościach rozwijania w szkołach przedsiębiorczości, kreatywności, innowacyjnego myślenia i samodzielności u ich uczniów. Nie mówiąc o poscie prof. Śliwerskiego, poświęconym pochwale niedawno wydanej książki Przemka Staronia. Wszystkie te teksty zasługują nie tylko na uważne ich przeczytanie, ale także na wypracowanie sobie własnego poglądu na poruszane tam problemy.

 

Wybaczcie Drodzy Czytelnicy, ale jednak dzisiaj nie podzielę się z Wami moimi przemyśleniami na te tematy. Nawet na temat webinarium „Jak być wychowaczynią lub wychowawcą klasy…. Choć mam w tej dziedzinie własny dorobek – już w 1996 roku napisałem miniporadnik dla wychowawców klas, realizujących w technikach program IMPROVE, będcy kontynuacją wczesniejszego programu UPET.

 

 

Program UPET-IMPROVE – „Modelowanie systemu kształcenia w szerokoprofilowych zawodach tekstylnych, budowlanych i chemicznych”, realizowany był w polskich szkołach zawodowych w latach 1993 -1997, przy wsparciu finansowym Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej (EWG) – poprzedniczki Unii Europejskiej.

 

Ale o tym, zwłaszcza na ile tamte moje przemyślenia sprzed ćwierć wieku mogą być przydatne także współcześnie – napiszę przy innej okazji i w innej niż felieton formule.

 

A wracając do początku tego tekstu – nie chodziło mi o pochwalenie się jakim to ja jestem wróżem, bo i nie mam zamiaru konkurować z wróżbitą Maciejem z Meloradia (i nie tylko…) Jednak mam trochę tej satysfakcji z faktu, iż okazało się, że trafnie dokonałem prognozy (ostatni etap pedagogicznej diagnozy rozwiniętej wg Stefana Ziemskiego) w obszarze funkcjonowania polskich szkół – w warunkach drugiej, jesiennej fali epidemii COVID-19. Ale wcale mnie to nie cieszy…

 

 

Włodzisław Kuzitowicz



Zostaw odpowiedź