
21 lutego 2021r. prof. Bogusław Śliwerski zamieści na swoim blogu post, zatytułowany „Kurs na edukację w horyzoncie niewiedzy”. Nie czujemy się kompetentni, aby dokonać selekcji i zamieszczając jedynie fragmenty tego tekstu – nieświadomie – wpływali na sens całego wywodu, udostępniamy cały ten tekst – bez skrótów:
Kurs na edukację w horyzoncie niewiedzy
Fundacja Gospodarki i Administracji Publicznej we współpracy z Małopolską Szkoła Administracji Publicznej Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie opublikowała Raport pt. „Poza horyzont. Kurs na edukację„*w ramach projektu – Budowa systemu kształtowania wiedzy, kompetencji i postaw warunkujących szanse rozwojowe Państwa Polskiego w erze rewolucji przemysłowej 4.0.
W związku z tym, że publikacja została sfinansowana w ramach programu Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego pod nazwą DIALOG w latach 2019-2020, zainteresowało mnie to, jak postrzegają eksperci z innych nauk społęcznych i humanistycznych potrzebę zmian w polskiej edukacji.*
Na temat przyszłości edukacji wypowiadają się dr Łukasz Cieślik (filozof), Krystyna Dynowska-Chmielewska (filolog polski), prof. IFiS dr hab. Michał Federowicz (socjolog, inżynier), dr Krzysztof Głuc (historyk), prof. Jarosław Górniak (socjolog, ekonomista), prof. Jerzy Hausner (ekonomista), dr Magdalena Jelonek (socjolog), dr Marcin Kędzierski ( ekonomista), dr. hab. Stanisław Mazur (nauki o zarządzaniu), prof. Wojciech Paprocki (ekonomista) i dr hab. Barbara Worek (socjolog).
Nie ma w tym gronie pedagoga, dydaktyka, ani też psychologa kształcenia*. Po co mieliby uczestniczyć w projekcie przedcovidowego wróżbiarstwa? Nie o naukowy raport tu chodzi. W Polsce od lat wydaje się nonsensownie pieniądze publiczne na tego typu diagnozy i tezy.*
Założenia projektu powstały jeszcze za rządów Jarosława Gowina, kiedy to ekonomiści i socjolodzy nie mogli przewidzieć, że będzie jakaś pandemia. Nie ma to jednak znaczenia. Wątpliwy staje się zawarty w tym raporcie zbiór rekomendacji (tez), które są niespójne, skonstruowane potocznie, a więc niekompetentnie. Nie mają już właściwego adresata (ministerstwem kieruje polityk PiS), ani też warunków, by mogły być przez kogokolwiek wykorzystane, skoro są częściowo quasinaukową publicystyką.
Mimo wszystko postanowiłem przyjrzeć się temu, czy jednak warto było wydać publiczne pieniądze na uzyskanie założeń projektowanych zmian? Jaki zatem kierunek reform proponują autorzy tego raportu?*
Postulaty prezentują w formie głównych tez *(podkreśleniem oddzielam od komentarza), zachęcających do refleksji*. Narzekają bowiem na brak dyskursu w tym zakresie. Oto niektóre z nich:
1)Świat jest poddany transformacji ku nieznanemu. Fenomen tej transformacji polega na tym, że nie ma wzorców, które można przejąć, potraktować jak „ściągawkę” dającą się udoskonalić i dopasować do lokalnych warunków.
Jak widać, w/w eksperci są zwolennikami edukacji adaptacyjnej, kształcenia do warunków wzorcowych, co wskazuje na brak u nich kompetencji dydaktycznych i pedagogicznych. Gdyby bowiem przyjmować takie założenie wyjściowe, to właściwie można byłoby w każdym raporcie pisać, co się chce, bo i tak kategoria „nieznanego” zwalniałaby z odpowiedzialności za (nie-)wiedzę.
2) Wobec transformacji ku nieznanemu, której jednym z głównych czynników jest kolejna fala intensywnych przemian technologicznych, szeroko rozumiane systemy edukacyjne pozostają w tyle, trzymając się kurczowo wzorców wypracowanych we wcześniejszych fazach nowoczesności.
Tu mamy banał, demagogię w stylu: „szeroko rozumiane systemy edukacyjne”. Które bowiem systemy edukacyjne są zdaniem w/w osób szeroko rozumiane, a które wąsko? Na jakiej podstawie przyjęto takie założenie? Sami sobie przeczą pisząc w pierwszej przesłance, że nie można edukować do zastanych wzorców, po czym dyskwalifikują ów model edukacji przystosowawczej.
3) Podążanie za kolejnymi „rewolucjami technologicznymi” nie daje wielkich szans na sprostanie pojawiającym się ciągle nowym wyzwaniom – taka polityka edukacyjna będzie zawsze reaktywna i spóźniona.
Jak wynika z powyższego, eksperci nie rozumieją, jakie funkcje musi i może spełniać edukacja publiczna. No, ale brak kwalifikacji usprawiedliwia powierzchowność ich założeń. Nie uzasadnia jednak pisania takich bzdur. Czym bowiem jest dla nich edukacja, skoro jedyną funkcją miałoby być sprostanie nowym wyzwaniom? Nie rozumieją, że rewolucje technologiczne są pochodną także edukacji? Chyba nie, skoro patrzą na nią z wąskiej perspektywy – polonocentrycznej i biograficznej?
4)W wyniku rozwoju technologii informacyjnych, w tym sztucznej inteligencji, nastąpi radykalny wzrost automatyzacji (robotyzacji) procesów w wielu branżach, w tym w usługach biznesowych i konsumenckich. W obrębie branż objętych najsilniejszymi zmianami technologicznymi będzie odczuwalny silny deficyt kreatywnych kadr, przy nadmiarze pracowników potrafiących dobrze wykonywać rutynowe czynności.
W tym miejscu autorzy ujawniają swoją wizję zapotrzebowań na kształcenie kreatywnych kadr dla IT. Czyżby miał to być naczelny cel edukacji w Polsce i na świecie?
5) W Polsce dominuje monocentryczna formuła przywództwa. W ten sposób jest narzucana formuła jednolitej i opartej na sile władzy państwowej. Ograniczana jest zatem przestrzeń społecznego dyskursu i zbiorowej refleksji. Pogłębia to podstawowy deficyt rozwojowy Polski, którym jest słabość kapitału społecznego.
6) Monocentryczna formuła przywództwa prowadzi do dominacji siły (politycznej) nad normatywnością. W konsekwencji generalnie słabnie porządek normatywny i ład konstytucyjny. Rezultatem jest destrukcja normatywności i narastanie bezprawia ubranego w szaty legalizmu.
Tu ma miejsce sugestia, że mamy w III RP kult wodza partii rządzącej. Chyba coś w tym jest, jak przywołamy premierów: Jerzego Buzka, potem Donalda Tuska, a teraz wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego.
Każda z ich formacji politycznych wdrażała „reformy” szkolne sterując ministrami edukacji, którzy konsekwentnie niszczyli kapitał społeczny i przestrzeń do społecznego dyskursu. Szkoda, że powyżsi eksperci nie dostrzegają lekceważenie przez te formacje eksperckiego dyskursu. Można jednak zgodzić się z nimi, że nic tak nie szkodzi edukacji, jak niekompetentnie realizowane strategie reform typu „top-down”.
Dziś na stronie <wyborcza.pl> zamieszczono tekst Agnieszki Kwiatkowskiej, zatytułowany „Od likwidacji gimnazjów po zmiany na maturze. Jak PiS urządził nam szkołę”. Oto jego obszerne fragmenty i link do pełnej wersji:
Pandemia i zdalne lekcje nałożyły się na chaos, który w polskiej szkole panował już wcześniej. Stoją za nim reformy, jakie uczniom, nauczycielom i rodzicom od początku swoich rządów serwuje PiS.
K A L E N D A R I U M
ROK SZKOLNY 2016/17
Wrzesień 2016
Rząd cofa obowiązek szkolny dla sześciolatków.
Październik 2016
Rodzice i nauczyciele strajkują przeciwko wprowadzaniu zapowiadanej przez PiS reformy edukacji i likwidacji gimnazjów.
Kwiecień 2017
Do Sejmu wpływa wniosek o referendum w sprawie reformy szkolnej, który podpisało niemal 1 mln osób. Sejm głosami PiS go odrzuca. Premier Beata Szydło tłumaczy, że jest za późno – reforma została już wdrożona.
Szóstoklasiści po raz pierwszy od 2002 r. nie piszą sprawdzianu na koniec podstawówki.
Maj 2017
Wbrew rządowym obietnicom, że zwolnień nie będzie, samorządy informują, że na skutek reformy pracę stracą setki nauczycieli.
Czerwiec 2017
Uczniowie szóstych klas pozostają w podstawówkach, od września zaczną naukę w siódmej klasie, mimo że od początku swojej edukacji byli przygotowywani na pójście do gimnazjum.
ROK SZKOLNY 2017/18
Wrzesień 2017
Po 18 latach powraca ośmioletnia podstawówka. Jednocześnie do szkół chodzą też uczniowie drugich i trzecich klas gimnazjum. Wprowadzane są nowe programy nauczania, jednak piąto- i szóstoklasiści na razie uczą się po staremu – np. wciąż mają przyrodę, która po reformie od IV klasy zostanie rozbita na kilka przedmiotów, a zmiany dla nich zostaną wprowadzone dopiero w klasie VII. […]
Foto: www.uwm.edu.pl/czachor/
Dr hab. Stanisław Czachorowski, prof Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie zamieścił w środę (10 marca 2021r.) na swoim blogu „Profesorskie Gadanie” tekst, którego tytuł: „Czy nauczyciel powinien przyznawać się do niewiedzy i do błędów? Z dygresjami do dziennika refleksji” jest zapowiedzią niezwykle istotnych dla każdego belfra refleksji. Co prawda tekst dotyczy środowiska uczelnianego, to i szkolni nauczyciele mogą z niego skorzystać.
Poniżej zamieszczamy fragmentu tego obszernego posta, ale zachęcamy do przeczytania całego – po kliknięciu linku
Dziennik refleksji edukacyjnych. Zamiast punktozy i obszernej dokumentacji. Gdzieniegdzie już tak się dzieje – dziennik refleksji jest element dokumentacji rozwojowej, potrzebnej do awansu zawodowego. Zamiast zbierania zaświadczeń o uczestnictwie w szkoleniu, kursie, konferencji, zamiast zbierania pisemnych potwierdzeń i podziękowań jest pisanie dziennika refleksji, np. edukacyjnych. Czyli opowiadanie własnymi słowami, własnymi przemyśleniami o udziale w szkoleniu czy webinarium. Byłem, uczestniczyłem… ale co z tego dla mnie wynika? Z jednej strony to forma notatki z wbudowaniem nowej wiedzy do już istniejącego konstruktu (własna wiedza). Co jest łatwiej zebrać: dyplomy i zaświadczenia czy spisane refleksje? A co łatwiej ocenić: przekartkować zaświadczenia o uczestnictwie, policzyć punkty czy przeczytać tekst z dziennika refleksji? Ja tymczasem od kilkunastu lat piszę bloga (wcześniej także w brulionie papierowym).[…]
Skoro już jesteś na niepotrzebnym webinarium czy naradzie czy spotkaniu konferencyjnym, to poszukaj w nim czegoś cennego, odkrywczego, wartościowego. Da się. O tym decyduje nie tylko mówca ale i słuchający. Kiedyś usłyszałem i teraz stosuję – gdy uczestniczę w nudnym i nieciekawym spotkaniu to zastanawiam się dlaczego słuchacze nie słuchają i co można byłoby zmienić by to konkretne wystąpienie było lepsze (czyli jest to ćwiczenie w tle techniki wystąpień publicznych). By przyniosło więcej satysfakcji mówiącemu i słuchającemu. Takie studium przypadku. Mały zabieg intelektualny a spotkanie staje się odzyskane. Oczywiście, można myśleć o zupełnie czymś innym, niewerbalnie udając zainteresowanie. By nie sprawiać przykrości mówiącemu (lub nie narazić się na szykany) a z drugiej strony – sobie. To też czasem czynię… A Ty, mój Czytelniku, też tak miewasz? […]
Jakiś czas temu uczestniczyłem w webinarium, na którym wypadało być (najdelikatniej to ujmując). Zapowiedź była enigmatyczna. Nic o prelegencie, nic zaciekawiającego o tematyce spotkania. Po prostu nic. Trzeba być… Czyli już na starcie emocjonalne złe nastawienie budowane u słuchaczy. Lub trafiłeś zupełnie przypadkiem, spodziewając się czegoś konkretnego i przydatnego – wtedy pojawia się rozczarowanie. […]
Dziś (11 marca 2021r.) na stronie „Gazety Wyborczej zamieszony został artykuł Karoliny Słowik, zatytułowany „Czarnek: Zaszczepiliśmy już ponad 90 proc. nauczycieli. To nieprawda”. Oto jego fragmenty i link do pełnej wersji. Podkreślenia i pogrubienia cytowanego tekstu – redakcja OE:
Foto:Paweł Małecki/Agencja Gazeta[www.wyborcza.pl]
MEiN w swoich komunikatach raz podaje, że zaszczepionych jest 90 proc. nauczycieli, innym razem, że 81 proc. Okazuje się jednak, że to częściowe dane. Ze wszystkich 680 tys. nauczycieli oświatowych zaszczepiono jedynie 452 tys., czyli 66 proc.
–Jesteśmy przekonani, że na chwilę obecną ponad 90 proc. nauczycieli jest już zaszczepionych – mówił w poniedziałek minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek. – Według stanu na piątek, a przypomnijmy, że w weekend też szczepienia trwały, to było zdecydowanie ponad 400 tys. nauczycieli na 590 tys. zarejestrowanych, więc możemy mówić o tym, że już w piątek była to przytłaczająca większość nauczycieli zaszczepiona – dodał.
Wyliczenia i szacunki ministra Czarnka sprostowała w środę wiceminister Marzena Machałek podczas posiedzenia połączonych sejmowych komisji edukacji, nauki i młodzieży oraz zdrowia: –W trzech turach do szczepienia zarejestrowanych było ok. 590 tys. nauczycieli. Wśród nich 452 tys. to nauczyciele pracujący w oświacie, a 65 tys. – osoby pracujące w oświacie niebędące nauczycielami. Według danych na 8 marca łącznie zaszczepiono już ponad 81 proc. z nich – mówiła.[…]
Dodajmy, że wszystkich uprawnionych do szczepienia w oświacie do 69. roku życia było 948 tys. (oprócz nauczycieli oświatowych i akademickich, których jest łącznie ok. 800 tys., zarejestrować się mogli specjaliści z zakresu pomocy psychologiczno-pedagogicznej oraz pomoc wychowawcy, woźne oddziałowe w przedszkolach, nauczyciele i instruktorzy praktycznej nauki zawodu oraz kadra kierownicza placówek). Od 9 lutego chęć szczepienia się zgłosiło jedynie 590 tys., czyli 62 proc.
Wczoraj (10 marca 2021r.) Jarosław Marek Spychała – jeden z członków grupy „Budzący się Poloniści” zamieścił na swoim fejsbukowym profilu obszerny tekst, którego tytuł jest zasygnalizowaniem podjętego tam problemu: „Woreczki czy książeczki?”. Jest to zapis jego wystąpienia podczas inauguracji „Gdańskiego Tygodnia Zawodowca”.
Ósmoklasista wybiera szkołę – kilka podpowiedzi z Gdańska.
„Nie chciało się nosić teczki, trzeba nosić woreczki” – moje pokolenie (tj. 40+) jest dobrze zaznajomione z przesłaniem tego powiedzenia, z coachingiem lat 70-tych i 80-tych. W pierwszej kolejności miało ono motywować do nauki, lecz w drugiej, nie wprost, deprecjonowało ono wartość pracy fizycznej, pracy rzemieślniczej, fachowej. Najistotniejszy jest jednak w tym fakt, że przyczyniało się ono do budowy opozycji miedzy wykształceniem ogólnym, humanistycznym, a wykształceniem zawodowym, specjalistycznym – jeśli można to tak w uproszczeniu nazwać. Absolwent liceum to ten „dobry”, a absolwent technikum czy szkoły zawodowej to ten „zły” – nic bardziej mylnego! Nie daj się zarazić takim myśleniem!
DOBRY ZAWODOWIEC TO DOBRY HUMANISTA
Czy słusznie zatem przeciwstawiamy wykształcenie zawodowe wykształceniu ogólnemu? Czy nie są to dwie strony tego samego medalu? Czy można być dobrym zawodowcem, rzemieślnikiem, projektantem nie będąc humanistą? Czy można dobrze zaprojektować i zbudować biurko, szafę, czy odzież nie rozumiejąc istoty potrzeb człowieka?
Tylko ten, kto dobrze rozumie człowieka może dobrze odpowiedzieć na jego potrzeby. Zawodowiec, rzemieślnik, projektant, to ten, kto myśli o swoich zadaniach z perspektywy psychologii, filozofii, antropologii, czyli z perspektywy człowieka, bo dla człowieka wykonuję swoją pracę. To ostatecznie drugi człowiek (nazywany często „klientem”) podejmuje decyzję czy kupi nasz produkt czy nasza usługę i to jemu w sowiej pracy musimy wyjść naprzeciw.
NAZWA ZAWODU
Echo przekonań o tym, że wykształcenie zawodowe jest „złe” jest obecne w polskim społeczeństwie do dziś (podobnie zresztą jak przekonanie, że prywaciarz = oszust). Łatwo to sprawdzić – wystarczy zapytać, kto chce zostać ślusarzem, monterem, elektrykiem, cieślą, stolarzem, hydraulikiem, tynkarzem, murarzem, malarzem … itd? Nikt, albo nieliczni. A kto chce być taki jak Leonardo da Vinci? Wielu, a w każdym razie niepomiernie więcej. Rzecz w tym, że da Vinci był każdym z nich po trochu, był w takiej samej mierze stolarzem, co humanistą, artystą, malarzem, czy filozofem.
Foto:www.newsweek.pl
Karolina i Tomasz Elbanowscy byli pierwszymi gośćmi nowopowołanej Minister Edukacji Narodowej Anny Zalewskiej, która robi za ciocię najmłodszego z ośmiorga ich dzieci.
Dzięki artykułowi Moniki Sewastianowicz „Zdalne lekcje przez konieczność kontrolowania nauczycieli?”, zamieszczonemu dziś (10 marca 2021r.) na portalu Prawo.pl dowiedzieliśmy się, że zapomniane przez nas „Stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców”, czyli Tomasz i Karolina Elbanowscy nie zniknęli ze świata okołoedukacyjnego. Oto lead tego artykułu
Stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców apeluje o zmianę zasad zdalnej edukacji, w tym przede wszystkim o ograniczenie liczby godzin, które dzieci spędzają przed komputerem. Tomasz i Karolina Elbanowscy stawiają tezę, że taka organizacja pracy służy przede wszystkim kontrolowaniu pracy nauczycieli.
Cały artykuł „Zdalne lekcje przez konieczność kontrolowania nauczycieli?” – TUTAJ
x x x
My proponujemy wizytę na stronie „Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców” i zapoznanie się z oryginalnym tekstem listu do Ministra Edukacji (?!). U nas – dwa fragmenty listu + link do źródła z pełnym tekstem:
Nasz list do Ministra Edukacji ws zdalnego nauczania
Foto: www. dziecisawazne.pl
Na portalu <NATULI – dzieci są ważne> odkryliśmy tekst o frapującym tytule ”Dlaczego tak trudno zmienić polską szkołę?”. Jako że nie odnaleźliśmy nigdzie informacji kto jest jego autorem, przyjęliśmy, że jest to tekst Redakcji NATULI. Oto jego obszerne fragmenty i link do pełnej wersji:
[…]
W szkole trudno o zmiany, ponieważ:
1. Istnieje naturalny opór przed zmianą
Jedną z barier na drodze do dostosowania warunków edukacji, ale też porozumienia międzypokoleniowego, jest opór dorosłych przed tym, co nowe, nieznane i na wszelki wypadek wypierane. Towarzyszą temu stwierdzenia typu: „Za moich czasów tak nie było”, w znaczeniu było lepiej albo: „Czym ty się zajmujesz? Zrób coś pożytecznego”. Uczeń w szkole ma za zadanie ciągle poznawać coś nowego. Ileż razy my, nauczyciele, dziwimy się, że ktoś czegoś nie rozumie, że czegoś nie chce się uczyć. Żeby „zachęcić” do nauki, stosujemy kary i oczekujemy posłuszeństwa, co jest najkrótszą drogą do konfliktów, do podejmowania prób „wykiwania” nauczyciela lub rodzica. […]
2. Łatwiej przymknąć oczy na problemy lub je obejść
Przykładem opacznego sposobu naprawy warunków edukacji może być, wspierany przez wiele lat przez rodziców i nauczycieli, sposób pisania matur z matematyki dzięki ściągom z rozwiązaniami, które uczniowie otrzymywali w kanapkach. Warto zdać sobie sprawę, że taka postawa, zamiast uczyć odpowiedzialności, utwierdza młode pokolenie w przekonaniu, że aby osiągnąć zamierzony efekt, warto uciekać się do oszustwa. Fakt, iż uczniowie otrzymują od nauczycieli i rodziców nie tylko nieme przyzwolenie, ale także pomoc w oszustwie, pokazuje, że metody osiągania celu nie mają znaczenia, że liczy się tylko to, by go zdobyć. Nie trzeba tu szczególnej refleksji, aby stwierdzić, że takie nawyki niszczą wartości, uczą nieetycznych zachowań i źle rokują na przyszłość społeczeństwa.
Podczas II Konferencji Empatyczna Edukacja – Empatyczna Polska odbył się spektakl pt. Mury. Autorami scenariusza, tekstów piosenek i aktorami byli uczniowie i nauczyciel I LO w Zduńskiej Woli. Spektakl przedstawiał realia polskiej szkoły, a przede wszystkim realia polskiego ucznia, którego życie rodzinne i szkolne stawia w wielu kłopotliwych i trudnych sytuacjach, utrudniających efektywną naukę i dokonywanie wyborów dotyczących własnej przyszłości. […]
Foto:archiwum DŁ/screen z Facebooka
Rocznicowy tekst, autorstwa Macieja Kałacha opublikował dziś (9 marca 2921r.) „Dziennik Łódzki”. Prezentujemy kilka jego fragmentów:
Mija rok od zamknięcia szkół! Przez epidemię 11 marca nie poszli na lekcje uczniowie liceum UŁ
i z Wieruszowa, 12 marca już w całej Polsce
W tym tygodniu mija rok od zamknięcia szkół w związku z epidemią koronawirusa w Polsce. 11 marca 2020 r. lekcji nie było w Publicznym Liceum Ogólnokształcącym Uniwersytetu Łódzkiego oraz w szkołach gminy Wieruszów. Dzień później uczniowie nie przyszli na zajęcia już w całym kraju. Od tamtego czasu dla większości z nich – na ogółem dziesięć miesięcy nauki (licząc bez wakacji 2020) – zdalny nie był tylko wrzesień oraz większość października. Zobacz ilustrowane kalendarium roku od zamknięcia szkół… […]
12 marca 2020
Od tego dnia, decyzją rządu, lekcji nie było już w całej Polsce. 12 i 13 marca uczniowie szkół ponadpodstawowych nie przychodzili do szkół, w tych dniach podstawówki oferowały jeszcze zajęcia opiekuńcze. […]
25 marca 2020
Nauka zdalna stała się obowiązkowa. Wcześniej szkoły mogły ją oferować uczniom – od 25 marca musiały. […] ego dnia serwery wirtualnych narzędzi do nauczania nie wytrzymały wzmożonego ruchu. Nic dziwnego. Dotąd służyły przede wszystkim do podglądania przez rodziców ocen wystawionym ich pociechom w szkolnym „realu”, albo do odbierania informacji o terminach zebrań. Wieczorem Ministerstwo Edukacji Narodowej poinformowało, że jego szef, Dariusz Piontkowski spotkał się z operatorami e-dzienników, którzy zapewnili ministra iż problemy są przejściowe.[…]
8 czerwca 2020
8 czerwca był pierwszym dniem matury (przesuniętej z maja). W całym województwie łódzkim o świadectwo dojrzałości starało się około 15 tys. wychowanków liceów ogólnokształcących i techników z 2020 r. Nie wrócili już oni do nauki stacjonarnej w roku szkolnym 2019/2020, podobnie jak inne roczniki uczniów.
Także na czerwiec – z kwietnia – rząd przesunął egzamin ósmoklasisty przeprowadzany na koniec podstawówki.[…]
19 października 2020
Tego dnia uczniowie szkół ponadpodstawowych m.in. z największych miast regionu (Łódź, Piotrków, Skierniewice) przestali chodzić na zajęcia stacjonarne, ponieważ znalazły się one w tzw. czerwonej strefie (system regionalnych obostrzeń obowiązujący jesienią 2020 r.). […]
26 października 2020
Czerwona robi się cała Polska. W związku z tym, od 26 października, nauka na odległość obowiązuje już we wszystkich szkołach średnich w kraju oraz w podstawówkach – dla klas IV-VIII. Młodsze dołączą do zdalności 9 listopada.
18 stycznia 2021
Po przesuniętych na sam początek roku 2021 feriach zimowych do nauki stacjonarnej w podstawówkach wróciły klasy I-III.
Także od 18 stycznia młodzież ze szkół zawodowych może przychodzić do nich na zajęcia praktycznej, zaś maturzyści z liceów i techników – na konsultacje z nauczycielami (w grupach do pięciu osób). Takie zasady utrzymują się obecnie. […]
Cały artykuł „Mija rok od zamknięcia szkół!...” – TUTAJ
Źródło: www. dienniklodzki.pl
W sobotę, 6 marca, na fejsbukowym profilu Wiesława Mariańskiego pojawił się taki oto tekst:
„Jakąż głupotą było, żeśmy nie wpadli na to wcześniej”. [Thomas Henry Huxley] Uszczęśliwić bliźniego. Ludzie marzą o szczęściu, szukają szczęścia. Stąd potrzeba uszczęśliwiania – w skali jednostkowej i masowej. Uszczęśliwianie prowadzi do nieszczęść (wersja łagodna: uszczęśliwianiu towarzyszy nieszczęście).
-Odkrywanie nowych terytoriów – wojny, grabieże, cierpienia.
-Ewangelizacja dzikich ludów – cierpienie i zagłada.
-Nawracanie niewiernych – cierpienie, wojny i zbrodnie.
-Ulepszanie społeczeństw i państw w oparciu o ideologię szczęścia – cierpienie, wojny, ludobójstwo, eksterminacja.
-Zaspokojenie podstawowych potrzeb – niszczenie środowiska naturalnego, cierpienie.
-Budowanie dobrobytu – katastrofa śmieciowa, klimatyczna, cierpienie.
-Rozwój ekonomiczno-techniczny – eksploatacja ludzi, zwiększenie różnic społecznych prowadzących do napięć, cierpienie.
-Masowa edukacja dzieci w szkołach powszechnych.
Wydaje się, że to jest proces uniwersalny: uszczęśliwianie ludzi w skali masowej prowadzi do wielu cierpień i nieszczęść, czasem do zbrodni. Szczególnie wtedy, gdy jest oparte o jakąś misję lub ideologię wytworzoną przez elity.
Czy ta obserwacja dotyczy również oświaty powszechnej ? Czy oświata, szkolnictwo, edukacja, szkoły zostały stworzone i działają z myślą o uszczęśliwieniu dzieci i młodzieży ? Bo jeśli tak, to ….. ?
Pod tym tekstem Anna Szulc zamieściła swój komentarz:
Człowiek od początku, do samego końca swojego życia, funkcjonuje spełniając swoje potrzeby. Wśród potrzeb są takie, bez których żyć się nie da. Chociażby potrzeba pożywienia, wody, bezpieczeństwa, czy dachu nad głową. Są też takie, które wyróżniają jednych ludzi od drugich. Różnice wynikają z osobowości charakteru, predyspozycji, uwarunkowań kulturowych, rodzinnych, ale też uzależnione są od osobistego rozwoju.
Jeśli jest popyt na spełnienie potrzeb, jest też podaż. Tak jak w handlu. Możemy kupić towar markowy, pełnowartościowy, ale też pięknie opakowany bubel. Możemy ulec modzie, przyzwyczajeniom, temu, co „kupują” Inni, ale możemy być uważni, refleksyjnym i nie dawać wykorzystywać się przez hochsztaplerów, pozorantów i ludzi o niecnych zamiarach.
Do tego, by nie być wykorzystywanym, nie być ofiarą niecnych planów i działań, potrzeba światłych, asertywny ludzi, którzy nie są wytresowani do posłuszeństwa i do bezrefleksyjnego stosowania się do tego, co oferują inni. Potrzeba edukacji budowanej w oparciu o wartości wspierające człowieka, by w realizacji potrzeb umiał wybierać, a w kwestii oczekiwań, spełniał swoje, a nie tych, którzy umieją i wykorzystują prawa rynku myśląc o swoich korzyściach. O tym mówię, o tym edukuję, to jest sednem szkoły, która służy człowiekowi
Na co Wiesław Mariański odpowiedział:
Taki cytat: „trzeba odwrócić dotychczasowy trend, zerwać z własną przeszłością, wkroczyć na drogę trudną i niebezpieczną (wł.: na nowe obszary), rzucić wyzwanie losowi.”
A poniżej dopisał jeszcze:
Zawsze chciałem uszczęśliwić uczniów. Na przykład, żeby każdy „umiał” twierdzenie Pitagorasa. Stosowałem różne pomysły, które do dzisiaj uważam za ciekawe i pożyteczne. Sukcesy były, ale nigdy zupełne. Nigdy nie zdarzyło się, żeby każdy nauczył się twierdzenia Pitagorasa „jak należy”.
Chęć do masowego uszczęśliwienia dzieci i młodzieży prowadzi do nieszczęść. Moja chęć nie była tylko moim wymysłem, to był i jest mechanizm społeczny, wewnętrzna, częściowo ukryta intencja całego systemu oświaty. Poddałem się tej intencji, przyjąłem ją jako swoją. Tak jest skonstruowana szkoła oparta na paradygmacie uszczęśliwiania. Nie tylko szkoła.
Źródło: www.facebook.com
Foto: Jakub Orzechowski/Agencja Gazeta[www.oko.press]
Rząd pozostawia pracowników szkół niebędących nauczycielami bez możliwości zaszczepienia się przeciw COVID 19
Dziś (8 marca 2021r.) na stronie „Gazety Prawnej” zamieszczono artykuł Artura Radwana, zatytułowany „Szczepienny chaos w szkołach”. Oto jego fragmenty i link do pełnej wersji. Podkreślenia i pogrubienia cytowanego tekstu – redakcja OE:
[…] Resort edukacji zapewniał, że możliwość zaszczepienia się w tzw. pierwszej grupie zyskają wszyscy pracownicy oświatowi – nie tylko nauczyciele, ale też zatrudnieni do obsługi i w administracji. W opublikowanym 22 lutego br. rozporządzeniu w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii (Dz.U. poz. 336) rozszerzono grono osób, które są uprawnione do przyjęcia szczepionki przeciw COVID-19 w pierwszej kolejności. Znaleźli się w nim nie tylko nauczyciele, wychowawcy i inni pracownicy pedagogiczni (m.in. pracujący z dziećmi w placówkach wsparcia dziennego, opiekuńczo-wychowawczych, interwencyjnym ośrodku preadopcyjnym, w placówkach opieki nad dziećmi w wieku do lat 3), lecz także inne osoby zatrudnione we wskazanych w tym przepisie jednostkach, czyli np. woźny, kucharka, sprzątaczka, sekretarka i pracownicy administracyjni. Takie rozwiązanie bardzo ucieszyło dyrektorów placówek oświatowych.
Ku zaskoczeniu wszystkich ta radość nie trwała jednak zbyt długo. 26 lutego zostało opublikowane kolejne rozporządzenie, które uchyliło fragment przepisu dotyczący uprawnień pracowników niepedagogicznych. […]
O szczepienia dla tych grup upomnieć się mają też samorządy. – Na najbliższym spotkaniu będziemy przekonywać ministra Michała Dworczyka, aby jednak przywrócił wspomniany przepis i umożliwił niezwłoczne zaszczepienie się grupie ok. 100 tys. osób – mówi Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich RP. I podkreśla, że często np. sprzątaczki, które przebywają na terenie szkoły po osiem godzin, są bardziej narażone na zakażenie niż nauczyciele. Dodatkowo te osoby mają większy kontakt z uczniami.
Zdumienia i zaskoczenia nie kryją też związkowcy. – Wydawało nam się, że wszyscy pracownicy oświaty po ostatnich zmianach zostaną objęcscy muszą być zaszczepieni – apeluje Krzysztof Baszczyński, wiceprezes ZNP. i szczepieniem. Jeśli chcemy bezpiecznego powrotu uczniów i pracowników do szkół, to wszyscy muszą być zaszczepieni – apeluje Krzysztof Baszczyński, wiceprezes ZNP. […] Anna Ostrowska, rzeczniczka MEiN, zapewnia w rozmowie z DGP, że choć szczepienie personelu administracyjnego szkół zostało przesunięte, to nadal będzie odbywać się w grupie pierwszej. […]
Dyrektorzy szkół i przedszkoli nie wierzą w te deklaracje. – Skoro szczepienia zostały tylko przesunięte, to dlaczego z rozporządzenia całkowicie wyleciał przepis, który upoważniał pracowników administracji i obsługi do przyjęcia szczepienia? – zastanawia się Jacek Rudnik. [wicedyrektor Szkoły Podstawowej nr 11 w Puławach (OE)] – Nic już z tego nie rozumiemy, bo dla nas to wielki chaos i brak konsekwencji w działaniu – dodaje.
Cały artykuł „Szczepienny chaos w szkołach” – TUTAJ
Źródło: www.serwisy.gazetaprawna.pl











