Dzisiaj proponujemy obszerne fragmenty i link do pełnej wersji tekstu Małgorzaty Ostrowskiej z bloga CEO, który dotąd uchodził naszej uwadze, ale który jest bardzo ważnym głosem w debacie o celowości lub szkodliwości stosowania systemy cyfrowych ocen szkolnych, jako głównej formy informowania uczniów o efektach procesu uczenia się:
Do tej pory polskie prawo oświatowe nie mówiło wprost o zadaniach domowych dla uczniów i uczennic oraz o sposobie ich oceniania. W najbliższym czasie ma się to zmienić. Projekt rozporządzenia o ocenianiu, klasyfikowaniu i promowaniu uczniów i słuchaczy w szkołach publicznych wprowadza zapisy dotyczące dobrowolnej pracy domowej dla młodzieży z klas 4-8. W ramach oceniania bieżącego nauczyciele mają udzielać informacji zwrotnej do wykonanej przez młodzież pracy domowej.
Przepisy prawne już odnoszą się do informacji zwrotnej
W Rozporządzeniu Ministra Edukacji Narodowej z dnia 10 czerwca 2015 r. w sprawie szczegółowych warunków i sposobu oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów i słuchaczy w szkołach publicznych §14 (Dz. U. 2015 poz. 843) czytamy, że jednym z celów oceniania jest przekazywanie uczniowi informacji o jego osiągnięciach edukacyjnych pomagających w uczeniu się, poprzez wskazanie, co uczeń robi dobrze, co i jak wymaga poprawy oraz jak powinien dalej się uczyć. To sedno informacji zwrotnej – kluczowej strategii oceniania kształtującego, które Centrum Edukacji Obywatelskiej z sukcesem wprowadza do polskich szkół od ponad 20 lat.
Informacja zwrotna nabiera coraz większego znaczenia we wspieraniu uczenia się, a jej udzielanie staje się jedną z kluczowych kompetencji zawodowych nauczycieli.
Czym jest informacja zwrotna (feedback) i co zawiera?
Informacja zwrotna wykorzystywana w szkole to komunikacja z uczniami i uczennicami na temat efektów ich uczenia się. Odnosi się do wykonanego zadania, pracy, aktywności lub zachowania. Najpierw nauczyciele przedstawiają kryteria sukcesu, które wskazują uczącym się, po czym poznają, że dobrze wykonali zadanie. Kryteria sukcesu formułują w sposób zrozumiały dla dzieci i młodzieży i wyjaśniają je. Po wykonaniu zadania przekazują uczniowi lub uczennicy informację:
-co w zadaniu wykonano poprawnie (oznacza się to znakiem +);
-jakie błędy lub braki są w nim widoczne (-);
-w jaki sposób je poprawić (Δ);
-co zrobić, aby rozwinąć umiejętności potrzebne do wykonania zadania ( ).
Każdy potrzebuje informacji zwrotnej, która daje siłę – nie jakiejkolwiek
Niezależnie od tego, z jakim zadaniem czy aktywnością łączy się informacja zwrotna, uczennice i uczniowie skorzystają tylko z takiej, którą są w stanie przyjąć: życzliwej, zrozumiałej, konkretnej, niezbyt długiej. Dlatego warto sprawdzać z nimi, jak działa nasza informacja zwrotna. Zapytać, co jest w niej dobre dla odbiorcy, co wykorzysta, a czego nie, czego potrzebuje więcej, a co jest zbędne. O takiej informacji zwrotnej i wykorzystaniu jej w praktyce pisałam w tekście „Jak formułować informację zwrotną, która buduje sprawczość i wiarę w siebie”.
Związek między zadaniem domowym, informacją zwrotną i uczeniem się
Ocenianie zadań domowych za pomocą stopnia nie prowadzi do lepszego uczenia się, ponieważ nie zawiera wskazówek do nauki. Ten warunek może spełnić konstruktywna informacja zwrotna powiązana z takim zadaniem domowym, które wykonane jest samodzielnie i charakteryzuje się pożądanym stopniem trudności dla danego ucznia i uczennicy (nie jest ani za trudne, ani zbyt łatwe). Wskazówki dotyczące tego, jak konstruować takie zadania, ich przykłady i szersze omówienie sensownych prac domowych można znaleźć w artykule „Przede wszystkim nie szkodzić, czyli rzecz o pracy domowej”. […]
Jak bez przygniatającego nakładu pracy zapewnić uczniom informację zwrotną?
Każda informacja zwrotna, której autorem/autorką jest człowiek (a nie sztuczna inteligencja) wymaga pewnego nakładu czasu i pracy. Można jednak znacznie usprawnić ten proces. Będą temu sprzyjały dobór i konstrukcja zadania, które powiążemy z informacją zwrotną. Łatwiej udzielić jej do zadania, które jest klarowne, ma wyraźną strukturę, posiada jednoznaczne kryteria sukcesu i wymaga praktycznego zastosowania wiedzy niż do zadania, które nie posiada tych cech.
Jeśli już mamy takie zadanie, możemy ułatwić sobie sformułowanie i przekazanie informacji zwrotnej dla osoby, która je wykonała poprzez:
-wybieranie lub losowanie prac uczniów, które zamierzamy opatrzyć informacją zwrotną (bez tworzenia jej od razu dla całej klasy),
-posługiwanie się konkretami, aby wskazać jak poszczególne aspekty pracy odpowiadają ustalonym kryteriom sukcesu i oczekiwaniom,
-używanie krótkich zdań o prostej konstrukcji,
-wykorzystanie umownych znaków (+, -, Δ, ) i komentarzy obok kryteriów dobrze wykonanej pracy,
-posługiwanie się prostą formą informacji zwrotnej, np. „Dwie gwiazdy i jedno życzenie”, która polega na docenieniu dwóch rzeczy w pracy ucznia i udzielenia jednej wskazówki rozwojowej,
-wykorzystanie układu informacji zwrotnej w tabelce z kryteriami sukcesu,
-wspomaganie się narzędziami technologii informacyjno-komunikacyjnej w przekazaniu feedbacku,
-stosowanie uczniowskiej koleżeńskiej informacji zwrotnej na podstawie przygotowanego wcześniej modelu rozwiązania czy wzorca prawidłowej odpowiedzi,
-zapraszanie uczennic i uczniów do autorefleksji nad wykonanym zadaniem.
Do jakich aktywności warto udzielać informacji zwrotnej, a do jakich nie?
Upraszczając, można byłoby stwierdzić, że warto stosować informację zwrotną do aktywności, której celem jest kształcenie umiejętności, a nie ich sprawdzenie, podsumowanie lub ustalenie oceny w postaci stopnia. Prace domowe, które mają na celu zastosowanie nowych koncepcji czy umiejętności lub rozwinięcie ich, w pełni nadają się do oceny bieżącej za pomocą informacji zwrotnej.[…]
Co sprawia, że informacja zwrotna wpływa pozytywnie na motywację do nauki?
Istnieją dowody naukowe na to, że dobrze skonstruowana informacja zwrotna przekazana w procesie uczenia się pozytywnie wpływa na chęć i gotowość do podejmowania kolejnych działań i zaangażowania się w naukę (Hattie 2015).
Jakość motywacji zależy przede wszystkim od zaspokojenia trzech potrzeb psychologicznych: autonomii, przynależności i kompetencji. Więcej o tym można przeczytać w krótkich publikacjach „Motywacji da się nauczyć – część 1” oraz „Motywacji da się nauczyć – część 2”. Nietrudno zauważyć, że wysokiej jakości informacja zwrotna ma wpływ na warunki, w których zaspokajane są wymienione potrzeby:
-buduje atmosferę zaufania i relację wspierającą między nauczycielami i uczniami,
-poprzez element doceniania zaangażowania w uczenie się i uzyskane efekty sprawia, że uczennice i uczniowie dostrzegają swoje kompetencje, zauważają rozwój i wierzą w siebie,
-dzięki życzliwym wskazówkom wpływa na poczucie bezpieczeństwa uczących się i zmniejsza poziom stresu związanego z ocenianiem,
-sprawia, że uczennice i uczniowie silniej doświadczają własnej autonomii i samoregulacji w wyniku wskazywania im możliwości, alternatyw, propozycji i pytań pobudzających do refleksji nad uczeniem się,
-wzmacnia poczucie więzi z grupą rówieśniczą, klasą i szkołą, gdy funkcjonuje w niej życzliwa koleżeńska informacja zwrotna.
Warto więc szeroko wykorzystywać informację zwrotną do zadań wykonywanych w klasie i w dobrowolnej pracy domowej w ramach samodzielnej nauki uczennic i uczniów. Racjonalne połączenie polecanej im pracy domowej z ocenianiem bieżącym w formie informacji zwrotnej wydaje się sensownym rozwiązaniem w związku ze zmianami planowanymi w edukacji i nowymi regulacjami prawnymi.
Cały tekst „Jak udzielać informacji zwrotnej?” – TUTAJ
Źródło: www.ceo.org.pl
Źródło: www.rmf24.pl
Wiele mediów zamieściło informację o przypadku wywiezienia – bez zgody rodziców – niepełnoletnich uczniów jednej ze szkół w Ciechanowcu na wiec PiS.. Oto tekst materiału o tym wydarzeniu , zaczerpnięty z portalu wnp.pl ::
Nowacka: 50 niepełnoletnich uczniów wywiezionych do agitacji wyborczej PiS
Ministra edukacji Barbara Nowacka poinformowała w piątek, że uczniowie z dwóch klas Zespołu Szkół Licealnych i Zawodowych w Ciechanowcu zostali bez zgody rodziców „wywiezieni na wiec wyborczy polityków PiS”. „Z perspektywy rodziców te dzieci zostały uprowadzone” – powiedziała.
W wiecu wyborczym PiS zorganizowanym 28 maja w Ciechanowcu (woj. podlaskie) brali udział b. premier Beata Szydło, b. wicepremier w rządzie Mateusza Morawieckiego Jacek Sasin oraz trzech kandydatów do Parlamentu Europejskiego w okręgu nr 3., który obejmuje Ciechanowiec: europoseł Karol Karski, były wiceszef MSWiA Maciej Wąsik oraz Adam Andruszkiewicz, b. wiceminister cyfryzacji.
„Młodzież została zaproszona do autokaru, bez jakichkolwiek uzgodnień, bez zgód rodziców i wywieziona pod hasłem wycieczki na wiec wyborczy” – relacjonowała ministra podczas konferencji w siedzibie MEN.
„Dzieci zostały z perspektywy rodziców, którzy zgłaszali nam tę sprawę – tak naprawdę – uprowadzone” – podkreśliła. Oceniła, że uczniowie zostali podstępem wywiezieni do agitacji wyborczej.
Z relacji szefowej MEN wynika, że część z 50 uczniów została ustawiona jako tzw. ścianka dla polityków, a część „udawała tłum”. „Dzieci użyte były też w treści wystąpień. Pan Wąsik, ten, który powinien być w więzieniu, gdyby nie ułaskawienie prezydenta, opowiadał o biedzie, która ma twarz dziecka” – poinformowała.
Podlaska kurator oświaty Agnieszka Krokos-Janczyło, do której również dotarły skargi od rodziców uczniów biorących udział w wycieczce, zleciła w szkole kontrolę w trybie pilnym.
„W jej wyniku stwierdzono, że zostało złamane prawo” – przekazała Krokos-Janczyło. Wyjaśniła, że w ocenie kuratorium wycieczka była zorganizowana niezgodnie z regulaminem szkoły, naruszony został kodeks wyborczy, przepisy RODO – wizerunek dzieci został wykorzystany podczas wiecu bez zgody rodziców), naruszono też dobro i bezpieczeństwo dzieci.
Źródło: www.wnp.pl
Więcej informacji na stronie Radia Z – TUTAJ
Foto: www.facebook.com
Karol Pietrzyk – nauczyciel i doradca metodyczny
Na fejsbukowym profilu Anny Szulc znaleźliśmy, zamieszczony tam wczoraj (6 czerwca 2024 r.) tekst, Karola Pietrzyka – nauczyciela j. angielskiego w IV Liceum Ogólnokształcącym im. Bolesława Prusa w Szczecinie i doradcy metodycznego j. angielskiego w Zachodniopomorskim Centrum Doskonalenia Nauczycieli. Poczytajcie, bo warto:
Zadałem ChatGPT pytanie:
Jakie zachowania nauczycieli w klasie mogą świadczyć, że mają oni zrównoważone poczucie własnej wartości?
Oto odpowiedź:
Zachowania nauczycieli w klasie, które mogą świadczyć o zrównoważonym poczuciu własnej wartości, obejmują:
Pewność siebie w komunikacji:
Nauczyciele ze zrównoważonym poczuciem własnej wartości mówią jasno i stanowczo, ale bez arogancji. Są otwarci na pytania uczniów i potrafią przyznać się do błędów lub braku wiedzy w pewnych obszarach, co buduje zaufanie i respekt.
Zdolność do zarządzania emocjami:
Tacy nauczyciele potrafią zachować spokój i opanowanie w stresujących sytuacjach, takich jak konflikty w klasie lub trudności w realizacji programu nauczania. Nie ulegają łatwo frustracji ani złości, co świadczy o ich umiejętności radzenia sobie z emocjami.
Empatia i szacunek dla uczniów:
Nauczyciele zrównoważeni emocjonalnie traktują uczniów z szacunkiem i empatią, rozumiejąc ich indywidualne potrzeby i różnice. Są w stanie nawiązać pozytywne relacje, motywować uczniów i inspirować ich do rozwoju, nie deprecjonując przy tym ich starań ani osiągnięć.
Takie zachowania są oznaką wewnętrznej stabilności i pewności, które pozwalają nauczycielom efektywnie prowadzić zajęcia i tworzyć wspierające środowisko edukacyjne.
A teraz rewers
Zadałem ChatGPT inne pytanie:
Jakie zachowania nauczycieli w klasie mogą świadczyć, że mają oni problem z poczuciem własnej wartości?
Oto odpowiedź:
Nauczyciele z niskim poczuciem własnej wartości mogą wykazywać różne zachowania w klasie, które mogą być sygnałem ich problemów z samooceną. Oto kilka przykładów takich zachowań:
Nadmierna kontrola i autorytaryzm:
Nauczyciele mogą próbować kompensować swoje niskie poczucie własnej wartości poprzez nadmierną kontrolę nad uczniami i surowe egzekwowanie dyscypliny.
Mogą być mało elastyczni i niechętni do pozwalania uczniom na samodzielność lub podejmowanie inicjatywy.
Unikanie ryzyka i innowacji:
Nauczyciele z niską samooceną mogą unikać wprowadzania nowych metod nauczania lub eksperymentowania z nowymi technikami, obawiając się niepowodzenia.
Mogą preferować utarte, tradycyjne metody, nawet jeśli są one mniej efektywne.
Reagowanie emocjonalne na krytykę:
Tacy nauczyciele mogą reagować nadmiernie emocjonalnie na krytykę, zarówno ze strony uczniów, jak i kolegów z pracy.
Mogą czuć się zagrożeni i reagować defensywnie, nawet w obliczu konstruktywnej krytyki.
Brak pewności siebie w interakcjach z uczniami:
Mogą unikać bezpośrednich interakcji z uczniami, szczególnie w sytuacjach wymagających asertywności lub autorytetu.
Mogą mieć trudności z utrzymaniem uwagi klasy lub radzeniem sobie z problematycznym zachowaniem uczniów.
Nadmierne zależenie od aprobaty innych:
Nauczyciele mogą szukać potwierdzenia i aprobaty od uczniów, rodziców lub przełożonych, a brak takiego potwierdzenia może prowadzić do frustracji i zniechęcenia.
Mogą starać się być „lubiani” kosztem utrzymania autorytetu i skutecznego zarządzania klasą.
Perfekcjonizm i samokrytyka:
Nauczyciele mogą stawiać sobie i swoim uczniom nierealistycznie wysokie wymagania, co prowadzi do stresu i wypalenia zawodowego.
Mogą być nadmiernie krytyczni wobec własnych błędów i niepowodzeń, co negatywnie wpływa na ich samopoczucie i motywację.
Unikanie odpowiedzialności:
Nauczyciele z niską samooceną mogą unikać brania odpowiedzialności za swoje decyzje i działania, obawiając się, że zostaną ocenieni negatywnie.
Mogą obwiniać uczniów, rodziców lub system edukacyjny za problemy, z którymi się borykają.
Rozpoznanie tych zachowań może pomóc w identyfikacji nauczycieli potrzebujących wsparcia w zakresie rozwoju poczucia własnej wartości. Wsparcie może obejmować szkolenia z zakresu zarządzania klasą, technik asertywności, radzenia sobie ze stresem oraz rozwijania umiejętności interpersonalnych.
Zostawiam to bez komentarza.
Źródło: www.facebook.com/karol.pietrzyk.77/
Na „Portalu Samorządowym – Portalu dla Edukacji” zamieszczono wczoraj ( czerwca 2024 r.) tekst, który informuje o wynikach badania opinii w sprawie wpływu lęku matematycznego na uczniów i rodziców w Polsce, o postulacie wycofania matematyki z matury oraz oo odpowiedzi Katarzyny Lubnauer – matematyczki z zawodu. Oto obszerne fragmenty tej publikacji:
Matura bez obowiązkowej matematyki? „Egzamin za bardzo stresuje uczniów”
Krajowa konsultant ds. psychiatrii dzieci i młodzieży zaapelowała do Ministerstwa Edukacji Narodowej o zniesienie obowiązkowej matury z matematyki. Wiceszefowa tego resortu Katarzyna Lubnauer nie chce jednak takiej zmiany. […]
Dla wielu młodych ludzi, którzy nie czują się najlepiej w przedmiotach ścisłych, zwykły sprawdzian z matematyki to duży stres. Tymczasem obowiązkowa matura z matematyki to dla nich wręcz traumatyczne przeżycie.[…]
Potwierdzają to wyniki „Wpływ lęku matematycznego na uczniów i rodziców w Polsce„, zrealizowanego w ramach projektu EduNav. Ankiety z pytaniami w ramach tego projektu wypełniło ponad 3 tysiące uczniów oraz ponad tysiąc rodziców z całej Polski.
Według zgromadzonych odpowiedzi prawie 44 proc. badanych uczniów szkół podstawowych, którzy mają trudności z rozwiązywaniem zadań matematycznych, nie próbuje samodzielnie poradzić sobie z problemem, a 26 proc. z nich odczuwa takie zaniepokojenie, że mają trudności ze skupieniem się. Tylko 8 proc. uczniów spotykających problem decyduje się poszukać pomocy w jego rozwiązaniu w internecie.
Alarmujące jest to, że aż 92,7 proc. uczniów doświadcza lęku matematycznego, a lęk ten ma różne stopnie nasilenia. Skutecznie blokuje motywację do regularnej nauki, a brak systematyczności sprawia, że trudności się pogłębiają i lęk staje się coraz większy. Może skutkować nie tylko niechęcią do matematyki, ale również somatycznymi objawami. Z kolei aż 19,2 proc. uczniów uważa, że matematyka nie będzie przydatna w ich dorosłym życiu. Takie myślenie obniża motywację do edukacji matematycznej.
Na ten problem uwagę zwróciła Aleksandra Lewandowska, krajowa konsultant ds. psychiatrii dzieci i młodzieży. Jak poinformował serwis dziennik.pl, Ministerstwo Edukacji Narodowej otrzymało jej apel w sprawie wycofania obowiązku zdawania matematyki na maturze. Krajowa konsultant pisze w nim, że wśród dzieci i młodzieży przybywa uczniów z problemami psychicznymi a matura z matematyki to dla części uczniów nadmierny i niepotrzebny stres. […]
O tę sprawę zapytano w Radiu Zet Katarzynę Lubnauer, wiceminister edukacji narodowej. Nie pozostawiła w tej sprawie wątpliwości. – Powinna zostać obowiązkowa – powiedziała Katarzyna Lubnauer i podkreśliła, że MEN nie ma żadnych planów zniesienia obowiązkowej matematyki na maturze. – Uważamy, że ona jest na takim poziomie, że nawet uczeń bez uzdolnień matematycznych jest się w stanie przygotować – powiedziała w Radiu Zet wiceszefowa Ministerstwa Edukacji Narodowej.
Katarzyna Lubnauer przyznała, że dostała wspomniany apel krajowej konsultant ds. psychiatrii dzieci i młodzieży. Jednak według niej „wszystkie egzaminy są jakimś stresem, nie tylko matematyka”.
Źródło: www.portalsamorzadowy.pl/edukacja/
Foto: www.portalprzedszkolny.pl
Artykuł, którego obszerne fragmenty zamieszczamy poniżej, ukazał się w „Gazecie Wyborczej. Katowice” w poniedziałek 3 czerwca. Przez ten czas „biliśmy się” z myślami, czy wypada upowszechniać go na naszej stronie. Jednak po głębszym namyśle podjęliśmy decyzję, że nie powinniśmy unikać trudnych tematów. Oto owoc tej decyzji:
Rozkręcają się wojenki o prezenty dla nauczycieli. Jedni chcą dawać coraz droższe, inni mówią: to łapówka
Prezenty dla nauczycieli na zakończenie roku to zwyczaj stary niemal jak sama szkoła. Im droższe się stają, tym więcej mają jednak przeciwników. W tym samych nauczycieli.
Pani Martyna z Katowic wspomina, że dawniej prezenty dla nauczycieli były symboliczne. – Kupowaliśmy kwiatki, czekoladki, czasem kawę i to już była rozpusta, bo w czasach PRL-u kawa była dobrem luksusowym – mówi pani Martyna.
W tym tygodniu rodzice z klasy jej syna zaskoczyli ją pomysłem kupienia nauczycielce karty podarunkowej do salonu jubilerskiego.
– Syn kończy trzecią klasę, żegnamy wychowawczynię i mamy uparły się, by kupić kartę podarunkową za 700 zł. Składka na osobę nie wyszłaby wysoka, jakieś 30 zł, bo mamy chcą jeszcze dokupić po kwiatku dla pani od angielskiego i od religii. Ale nie o pieniądze mi chodzi, tylko o to, że taki prezent jest, moim zdaniem, po prostu niestosowny. Gdyby mój klient przyszedł do mnie na zakończenie współpracy z tej wartości prezentem i szef się dowiedział, że go przyjęłam, wyciągnąłby wobec mnie konsekwencje dyscyplinarne. Nauczyciele są urzędnikami państwowymi. Za swoją pracę otrzymują wynagrodzenie. Ostatnio dostali nawet podwyżki. To nie uchodzi, żeby rodzice uczniów tak ich obdarowywali – mówi pani Martyna.
Nie wypada dać mniej niż da klasa równoległa
Większość rodziców dzieci z klasy jej syna nie podziela jednak tej opinii. Gdy pani Martyna przedstawiła swoje argumenty na klasowej grupie na WhatsAppie, inni rodzice zaczęli zarzucać jej skąpstwo. Pisali, że nie wypada żegnać nauczycielkę z pustymi rękami, a na propozycję, że prezent może być przecież symboliczny, jak kwiatek doniczkowy czy fotoksiążka ze zdjęciami ze wspólnych wycieczek z uczniami, odpowiedzieli, że to wstyd, by od 25 dzieci wychowawczyni dostała prezent wart zaledwie kilkadziesiąt złotych.
Zresztą, w szkole są trzy klasy trzecie i przewodnicząca trójki klasowej dowiedziała się, że rodzice z równoległych klas kupują wychowawczyniom prezenty podobnej wartości. Jeśli jedna z trzech wychowawczyń zostanie potraktowana gorzej, to będzie, zdaniem przewodniczącej, krzywdzące. Rodzice zaczęli też odwoływać się do emocji. Pisali, że wychowawczyni przez trzy lata zajmowała się nie tylko edukacją, ale i troskliwą opieką nad ich dziećmi, była jak druga mama.
– Bez przesady. Robiła to, co leży w zakresie jej obowiązków. To chyba oczywiste, że ktoś, kto zostaje nauczycielem, powinien mieć w sobie troskę i empatię. Powiedziałam, że nie zapłacę, a mój syn przyniesie pani symboliczną różę i własnoręcznie namalowaną laurkę, bo na Dzień Matki też nie liczyłam na biżuterię od niego tylko na życzenia i laurkę. Rodzice zaczęli się wówczas wzajemnie namawiać, że w takim razie trzeba dołączyć do karty podarunkowej bilecik z podpisami tych, którzy się na nią złożyli, bo inaczej pani sobie pomyśli, że karta jest od wszystkich, a mój syn przyniósł jej jeszcze dodatkowy kwiatek – kręci głową z niedowierzaniem pani Martyna.
[…]
Weekend w hotelu dla nauczycielki i jej narzeczonego
Pani Marta uważa jednak, że nic nie przebije pomysłu mam z przedszkola jej syna, które wymyśliły, aby na zakończenie zerówki sprezentować wychowawczyni weekend w hotelu z narzeczonym
– Mając świadomość dobrych intencji, czułabym się niekomfortowo, gdyby to mnie rodzice czymś takim obdarowali. To zbyt osobisty prezent, zbyt dwuznaczny. W dodatku mamy postanowiły mieć rozmach: proponowały nie najbliższy hotel w okolicy, ale rozważały, czy wybrać góry, morze czy Mazury. Aby skorzystać z takiego prezentu, nauczycielka musiałaby sama zainwestować w dojazd, a przecież nie wiadomo, czy ma ochotę wydawać pieniądze na podróż przez pół Polski, żeby przenocować w hotelu. Nie wiadomo też, jak zareagowałby na to jej narzeczony. Przecież nie znamy ich planów, upodobań, nie wiemy nawet, czy nie przechodzą kryzysu w związku. I co najistotniejsze, wcale nie powinniśmy tego wiedzieć – mówi pani Marta.
Ostatecznie wraz z jedną z mam, która podzielała jej zdanie, postanowiła nie składać się na prezent. – Mam w piwnicy ładne ramy do Passe-partout, syn zrobi pracę pod tytułem „Ja i pani Kasia” – mówi pani Marta. […]
Do Aliny Czyżewskiej, aktywistki, monitorującej, czy instytucje publiczne przestrzegają prawa, zgłaszają się rodzice, którzy czują się przymuszani przez innych rodziców do płacenia składek na prezenty dla nauczycieli. Jedna z mam przysłała jej kopię wiadomości, którą na czacie klasowym zamieściła skarbniczka. Wspomniana skarbniczka wymieniła z nazwiska osoby, które jeszcze nie wpłaciły składki na prezent dla wychowawczyni, ponaglając, by zrobiły to, czym prędzej. I to, pomimo że nauczycielka prosiła, by nic jej nie kupować.
Foto: www.edunews.pl
Ilustracja do tekstu „Nauczyciel wspomagający, czyli kto?”
Oto tekst ze strony „Gazety Wyborczej”, który „wpadł nam w oko” podczas dzisiejszych (5 czerwca 2024 r.) poszukiwań materiału do OE. Poniżej zamieszczamy jego obszerne fragmenty oraz link do pełnej wersji na stronie GW:
MEN wreszcie sankcjonuje nowy-stary zawód szkolny. Jest radość. Będzie chaos
Zawód asystenta/asystentki międzykulturowej istnieje od 13 lat. MEN dopiero wprowadza tę nazwę do Prawa oświatowego. Ale środowisko oczekuje czegoś więcej: mocnego umocowania w systemie szkolnym osób, które pomagają dzieciom niemówiącym po polsku. […]Tymczasem aż dotąd w Prawie oświatowym nawet nie pojawiała się nazwa „asystent międzykulturowy”.
Zmiana Prawa oświatowego odbywa się tylnymi drzwiami. A konkretnie przy okazji nowelizacji tzw. specustawy ukraińskiej, czyli dotyczącej pomocy obywatelom Ukrainy w związku z wojną. Nowela przeszła ścieżkę legislacyjną w Sejmie i Senacie, a teraz czeka na podpis prezydenta. Gdy wejdzie w życie, zacznie też obowiązywać zapis o możliwości zatrudnienia w szkole asystenta międzykulturowego (w praktyce to znacznie częściej asystentka), czyli osoby, która pomaga dziecku niemówiącemu po polsku „w kontaktach ze środowiskiem szkolnym”, a także „współdziała z rodzicami oraz ze szkołą”.[…]
To nie znaczy, że do tej pory asystentek międzykulturowych nie było w szkołach. Wręcz przeciwnie. Jak wygląda praca w tym zawodzie, który praktycznie w całości wykształcił się oddolnie, opisywaliśmy w tekście pt. „Pomoc nauczyciela” ukrywa zawód, bez którego szkoły już sobie nie radzą”. Skąd ten tytuł? Bo formalną furtką do zatrudnienia osoby wspierającej uczniów i uczennice niemówiących po polsku do tej pory była funkcja właśnie pomocy nauczyciela. […]
Trudno się jednak oprzeć wrażeniu, że obecna zmiana Prawa oświatowego ma znaczenie jedynie symboliczne. Już na etapie prac legislacyjnych Koalicja na rzecz wzmacniania roli asystentek i asystentów międzykulturowych i romskich wysłała do Ministerstwa Edukacji Narodowej list z pytaniami. Bardzo konkretnymi, np. o wynagrodzenie asystentów, o wymagane kwalifikacje, o zaszeregowanie nowego stanowiska, o zachowanie umowy z asystentem na czas wakacji (bez tego nie ma bezpiecznej ciągłości pracy), o kształcenie do zawodu pod auspicjami MEN, itd.
I najważniejsze: po co zachowano w przepisach dwie ścieżki: pomoc nauczyciela i asystenta międzykulturowego.
Różnica nie jest mała. „Istnieją obawy, że takie sformułowanie jest zbyt miękkie i nie będzie stymulować adekwatnego do potrzeb zatrudnienia asystentów międzykulturowych w szkołach, zwłaszcza zważywszy na wieloletnie trudności szkół w egzekwowaniu od organów prowadzących środków na zatrudnienie pomocy nauczyciela” – czytam w liście Koalicji do MEN.
Jest i druga różnica: ze wsparcia pomocy nauczyciela dziecko może korzystać nie dłużej niż 12 miesięcy. W przypadku asystenta międzykulturowego – bezterminowo. Jak będzie w praktyce z tymi dwoma stanowiskami? – Dobre pytanie, liczymy, że ministerstwo doprecyzuje czym te dwie funkcje się różnią – mówi Agnieszka Kozakoszczak. […]
Tegoroczny raport Polskiego Forum Migracyjnego z badania dotyczącego sytuacji asystentek międzykulturowych ich rolę podsumowuje tak:
„Asystentka w szkole jest dla dzieci z doświadczeniem migracji jednocześnie tłumaczką, nauczycielką wspomagającą, pedagogiem, psychologiem, powierniczką i… mamą. W kontaktach z rodzicami natomiast występuje zazwyczaj jako pracowniczka szkoły i osoba wspomagająca adaptację dzieci, a niekiedy – szczególnie z biegiem czasu i powstawaniem zażyłości – jako przyjaciółka rodziny„.
Koalicja na rzecz wzmacniania roli asystentek i asystentów międzykulturowych opracowała projekt opisu zawodu asystenta międzykulturowego, który mógłby się znaleźć w Klasyfikacji Zawodów i Specjalności (też wysłano go do MEN). W części „sposoby wykonywania pracy” jest aż 20 zadań. A właściwie przykładów zadań, bo katalog nie jest zamknięty. […]
Cały tekst „MEN wreszcie sankcjonuje nowy-stary zawód szkolny. Jest radość. Będzie chaos” – TUTAJ
Źródło:www wyborcza.biz
To już kolejny raz, kiedy prof. Roman Leppert zaprosił swoją gościnię do „Akademickiego Zacisza” nie jak to bywało poprzednio w środę, a we wtorek. Jak poinformował on we wcześniejszej zapowiedzi – nieprzypadkowo wybrał 4 czerwca (mimo, że to wtorek) jako datę rozmowy o partycypacji publicznej dzieci i młodzieży z dr Hanną Achremowicz, pedagożką, edukatorską i badaczką, związaną ze Stowarzyszeniem Edukacji Krytycznej oraz Uniwersytetem Wrocławskim.
Jak mamy to w zwyczaju – zamieszczamy następnego dnia po premierze tego wydarzenia informację o nim, oraz link do jego filmowego zapisu, aby wszyscy, których temat rozmowy zainteresował, a wczoraj nie mogli uczestniczyć „na bieżąco” do uczynienia tego w dogodnym dla siebie czasie:
Partycypacja publiczna dzieci i młodzieży – TUTAJ
Tym razem wypatrzyliśmy tekst, który na swoim blogu OK. NAUCZANIE zamieściła Danuta Sterna. Zamieszczamy go bez skrótów::
Rysunek: Danuta Sterna
Pielęgnowanie tolerancji na błędy w klasie
Nauczyciele mogą pomóc uczniom pokonać strach przed popełnieniem błędu, pokazując im, że błędy są tylko częścią procesu uczenia się. W tym wpisie sześć propozycji, jak pracować z błędem.
Nikt nie lubi popełniać błędów. Unikamy ich. Jeśli je popełniamy, to sami czujemy się niekompetentni i inni też tak nas postrzegają.
Dużo się teraz mówi o edukacyjnej roli błędu i wykorzystywania go w uczeniu się. Oskarża się szkołę, że napiętnuje błędy. Jednak zauważmy, że nie tylko szkoła tak czyni. W dzieciństwie, w dorosłym życiu, w pracy nikt nie jest zadowolony z błędów.
Problem tkwi w każdym z nas. Za wszelka cenę chcemy uniknąć błędów, aby inni oceniali nas wysoko. Jeśli młody człowiek nie nauczy się wykorzystywać błędów i przekuwać ich w sukces, to obawa przed błędem zostanie mu na całe życie. Dlatego tak ważne jest, aby w szkole błąd był traktowany, jako pomoc w uczeniu się. Uczniowie powinni uznać popełnianie błędów za naturalną część procesu uczenia się i wykorzystywać go do głębokiego uczenia się.
Co może zrobić nauczyciel?
Na stronie MEN zamieszczono informację o wartej odnotowania inicjatywie Wojewody Lubuskiego oraz Lubuskiego Kuratora Oświaty:
Foto 1: www.radiogorzow.pl/
„Okrągły stół o prawach dziecka i prawach ucznia” z udziałem wiceminister Okrągły stół uczniów i nauczycieli o prawach dziecka i ucznia
Izabela Ziętka podsekretarz stanu w MEN wzięła udział w obradach „Okrągłego stołu o prawach dziecka i prawach ucznia, które odbyły się w Lubuskim Urzędzie Wojewódzkim.
W Ministerstwie Edukacji Narodowej bierzemy pod uwagę głos nauczycieli, głos uczniów i głos specjalistów – mówiła wiceminister Ziętka. Jak dodała, od 2026 roku planowane są duże zmiany w edukacji. – Planujemy przeorganizować polską szkołę tak, żeby była ona zdecydowanie bardziej przyjazna dla ucznia.
Organizatorami spotkania byli: Wojewoda Lubuski Marek Cebula oraz Lubuski Kurator Oświaty Mariusz Biniewski. W obradach wzięli udział uczniowie VII i VIII klas szkół podstawowych oraz I i II klas szkół ponadpodstawowych z województwa lubuskiego.
Podczas spotkania uczestnicy mieli okazję wysłuchać ekspertów w tematach praw dziecka oraz praw i obowiązków uczniów, a także wziąć udział w dyskusji, zadawać pytania i dzielić się swoimi opiniami. Była to okazja do zdobycia wiedzy i lepszego zrozumienia praw przysługujących dzieciom i uczniom.
Źródło: https://www.gov.pl/web/edukacja/okragly-stol-o-prawach-dziecka-i-prawach-ucznia-z-udzialem-wiceminister-izabeli-zietki
Źródło: www.gov.pl/web/edukacja/
Zobacz także:
Radio Gorzów – „Okrągły stół uczniów i nauczycieli o prawach dziecka i ucznia” – TUTAJ
I tym razem dr Tomasz Tokarz nas nie zawiódł. Oto tekst, który zamieścił na swoim fejsbukowym profilu w minioną niedzielę wieczorem:
Dziękuję Gabriela Olszowska za doprecyzowanie, że w polskim prawie odnoszącym się do SP i szkół średnich nie ma w ogóle niczego takiego jak półrocza czy semestry. Jest co najwyżej klasyfikacja śródroczna, która nie dzieli roku ani na semestry ani na półrocza, ale jest tylko czymś w rodzaju stopklatki informującej na jakim poziomie w określonym momencie jest uczeń.
To nie studia, gdzie po pół roku jest sesja.
W szkole (SP i średniej) rok jest ciągły. Nie oceniamy osobno okresu wrzesień-luty i osobno okresu marzec-czerwiec. Oceniamy całościowo.
Ale to też oznacza, że jeśli zrealizuję podstawę w 3 miesiące (a tak robię i nie jest to trudne) to mogę na podstawie pracy ucznia w tym czasie wystawić mu od razu ocenę roczną. Jeśli zrobię tym czasie np. kartkówki sprawdzające osiągnięcia z zakresu całej pp… i uczeń zaliczy je na 3 to oznacza, że opanował podstawę na 3.
Uczniów informuje na pierwszej lekcji o takiej możliwości. Daję jasne kryteria i wymagania.
Jeśli uczeń weźmie się solidnie do roboty, przystąpi do sprawdzianów i osiągnie pozytywną ocenę zaliczającą – na podstawie wymagań, które przedstawiłem – to świetnie.
Jeśli ta ocena mu wystarcza to nie mam powodów go dalej męczyć przedmiotem. Zrobił co należało. Natomiast jeśli uważa, że umie na więcej może pracować dalej i osiągać lepsze wyniki.
Czy to znaczy, że uczeń który opanował podstawę na 3 w ciągu pierwszych trzech miesięcy nie musi już chodzić na przedmiot?
Podejdźmy do tego logicznie. Ucznia obowiązuje obowiązek nauki – ale nie obowiązek frekwencyjny.
Gdyby nie realizował obowiązku nauki i nie uzyskał podstawy do klasyfikacji z powodu frekwencji to mogę go gdzieś zgłosić, ale skoro zrealizował już podstawę czyli spełnił obowiązek nauki w zakresie danego przedmiotu.. to jaka mam do tego podstawę?
Źródło: www.facebook.com/tomasztokarzIE/