Foto:  www.4lo.kielce.eu/

 

Uczniowie klasy Ia IV Liceum Ogólnokształcącego w Kielcach

 

Zamieszczając wczoraj kolejny felieton nie spodziewałem się, że wywoła on aż taką reakcję. Pierwszym, który napisał obszerny komentarz był Grzegorz Szewczyk – emerytowany wykładowca szkół wyższych w Finlandii, który zamieszkuje tam od 1989 roku. Mogliście go poznać czytając materiał na „Obserwatorium Edukacji” 4 czerwca ub. roku:Ciekawa wymiana poglądów – nie tylko o celowości istnienia techników”.

 

A dalej (nie licząc mojej odpowiedzi koledze Szewczykowi)  to już były komentarze do tego, co napisał ów Polak z Finlandii. Do dzisiejszego poranka było ich 10. Myślę, ze lektura ich będzie jeszcze ciekawsza od mojego felietonu.

 

Włodzisław Kuzitowicz

 

 

Grzegorz Szewczyk

 

Po pierwsze Drogi Włodku uważam, że dyscyplinując Panią Profesor, która wyrzuciła ucznia z lekcji bo nie wykonał polecenia usunięcia z ucha kolczyka, nie miałeś racji. W szkole oprócz samodoskonalenia się uczeń winien okazywać szacunek dla Wiedzy i Nauczycieli. Dyscyplinując Panią Profesor podważyłeś autorytet tej konkretnej nauczycielki a zarazem całego ciała pedagogicznego. Ja na miejscu tej Pani Profesor postąpił bym dokładnie tak samo. Pierwsze polecenie usunięcia, drugie ostrzeżenie i jak nie posłucha to za drzwi. Szkoła to nie rewia mody, a wg Baden-Powel’a dyscyplina – o czym jako dawny wysokiej rangi instruktor ZHP wiesz najlepiej – jest jednym z ważniejszych czynników w wychowaniu i kształtowaniu postaw. Ja nie wpuszczałem na wykład minutę po czasie rozpoczęcia. Do dziś moi studenci dziękują mi za nauczenie ich co to znaczy być inżynierem.

 

W wielu krajach w szkołach tak podstawowych jak i średnich, prywatnych i publicznych, obowiązuje noszenie mundurków, ale zarazem nie ma obowiązku uczęszczania do tych szkół. Zawsze znajdzie się jakaś, gdzie nie ma mundurków i wolno nosić kolczyki, ale poziom nauczania jest odwrotnie proporcjonalny do poziomu wolności ubioru. Zdarzyło mi się rozmawiać z nauczycielami i absolwentami takich szkół (Belgia, Irlandia, USA). Właściwie po tych rozmowach mam jeden wniosek. Nauczyciele uważali mundurki za ważny element wychowawczy, a uczniowie czuli dumę z przynależności do społeczności takiej szkoły. W czasie tych rozmów odniosłem również wrażenie, że dość duża część tej dumy to był wynik stosownej pracy wychowawczej ciała pedagogicznego.

 

Za moich/naszych czasów szkolnych też obowiązywały bluzy/fartuszki szkolne. To był element wyrównywania w szkole różnic społecznych, teraz zapomniany na rzecz „wolności” w zakresie rewii mody w szkole. Rewia mody w szkole, szczególnie w wykonaniu uczennic, wytwarza niepotrzebne napięcia i jest poważnym elementem rozwarstwiania społeczeństwa. Paradigm [paradygmat – WK] niewywoływania różnic społecznych to jedno z podstawowych założeń pedagogiki w tak uwielbianym w Polsce fińskim systemie szkolnym. Wielu nauczycieli chciałoby ten system skopiować. Tak, to byłoby bardzo dobrze, ale skopiować należy łącznie z jego wszystkimi założeniami, bo inaczej to wyjdzie farsa.

 

Uczęszczałem w Łodzi do XXI LO. Obowiązywało nas wtedy noszenie tarcz i krótkich włosów (epoka Beatlesów!). Trochę swawoli(li)śmy w tym prowadząc wojnę podjazdową właśnie o tarcze i długość włosów z niezapomnianym prof. Abramczykiem. A to poszukiwaliśmy odpowiedniego kleju do przyklejania tarczy do kurtki ortalionowej (pierwsze zajęcia innowacyjne z technologii chemicznej); a to optymalnego układu szpilek żeby tarcza wyglądała jak przyszyta (technologia włókiennicza) i podobne działania rodem z opowieści Niebieskiego Mundurka czy może raczej Szatana z VII Klasy. Ale po szkole w gronie rówieśników z innych szkół noszenie tarczy XXI LO to był zaszczyt i powód do dumy.

 

I czy te tarcza, krótkie włosy wyszły komuś na szkodę? Nie. Prawie wszyscy „wyszliśmy na ludzi”. Śmiem twierdzić, że współczesna szkolna rewia mody i ponad miarowa swoboda w wyglądzie ucznia czyni więcej szkody niż pożytku. Jak pisałem wyżej szkoła to miejsce gdzie należy m.in. wyrobić szacunek dla Wiedzy i jej depozytariuszy lub tych, którzy – wobec utraty przez szkoły i uczelnie statusu źródła na rzecz dra Googla – tłumaczą jak z niej bezpiecznie korzystać. Bez rzetelnej wiedzy, autorytetów i dyscypliny społeczeństwo będzie szarą papką urabianą przez populistów typu Czarnka, Morawieckiego czy Kaczora.

 

Pozdrawiam.

 

 

Włodzisław Kuzitowicz

 

Te argumenty brzmią podobnie do tych, które głoszą zwolennicy stosowania bicia dzieci: „Ja byłem bity – i wyrosłem na porządnego człowieka. Więc i ja stosuję wobec moich dzieci takie kary”… A poza tym – Ty zaprezentowałeś swój pogląd, i ja mam prawo do swojego…

 

 

Grzegorz Koncewicz  –  Grzegorz Szewczyk

 

Podstawówkę skończyłem w 1969 roku. W mojej szkole autorytet jeden z nauczycieli „wymuszał ” albo drewnianym piórnikiem, a w najlepszym przypadku linią lub wskaźnikiem drewnianym umieszczanym z błogą satysfakcją na dłoniach uczniów.

 

Porównując tego NAUCZYCIELA z tamtych w/g Pana lepszych czasów, w krawacie i w garniturze, z włosami przyciętymi ” w kancik ” z zamkniętymi oczami wybieram w ciemno dyrektora Zespołu Szkół Rzemiosła w Łodzi, Pana Marcina Juzefaciuka, który pomimo wytatuowanego ciała, młodzieżowego sposobu bycia jest dla uczniów nie tylko autorytetem ale też przyjacielem i starszym kolegą. I wymaganie od młodzieży by byli tacy jak my 50 lat temu, a od nauczycieli by brali przykład ze swoich starszych kolegów jest utopią. Pana argumenty nijak mają się do rzeczywistości. To Czarnek właśnie dąży do przywrócenia „tamtej szkoły”. W zupełności zgadzam się z Panem Kuzitowiczem.

 

 

Katarzyna Kaniewicz-Mikołajewska  –  Grzegorz Szewczyk

 

mam nadzieję że nie ma Pan styczności z młodzieżą… Jeśli Pan ma bardzo im współczuję.

 

 

Grzegorz Szewczyk  – Włodzisław Kuzitowicz

 

Włodku, nie kwestionuję Twojego prawa. Jakbym mógł! Różnica poglądów podnosi tylko jakość przyjętego rozwiązania końcowego

 

Tylko czy jako pedagodzy nie powinniśmy pokazywać kierunków. Przecież wbijanie sobie metalu, no może poza kolczykami u dziewczyn, to oznaka prostactwa i prymitywizmu. Tak to jest odbierane w społeczeństwach tzw. Zachodu. Do gabinetu dermatologicznego prowadzonego tu przez przyjaciółkę naszej rodziny, a który specjalizuje się w usuwaniu tatuaży czaka się na pierwszą wizytę ok pół roku., bo wytatuowana młodzież z dyplomami uczelni wyższych nie może znaleźć pracy gdyż pracodawcy nie życzą sobie takich indywiduów w swojej załodze, szczególnie jeżeli maja mieć kontakt z kontrahentami czy klientami. Efekt usunięcia nie jest 100%, blizny pozostają, ale jest to mniej widoczne. Czy zatem szkoła w imię nieco na opak rozumianego pojęcia „wolności” ma ich nie przygotowywać do życia zawodowego? Proste pytanie. Słucham odpowiedzi.

 

I jeszcze jedno.

 

Wg Anglików tradycja to bardzo istotny element wychowania.

 

Pozdrawiam.

 

 

Grzegorz Szewczyk  –  Katarzyna Kaniewicz-Mikołajewska

 

Już nie, bo jestem na emeryturze, ale miałem. I byłem nawet laureatem przyznawanej przez studentów nagrody dla najlepszego wykładowcy.

 

 

Katarzyna Kaniewicz-Mikołajewska  –  Grzegorz Szewczyk

 

ufff dobrze że nie miał Pan styczności z młodszym pokoleniem.

 

 

 

Dorota Ceran  –  Grzegorz Szewczyk

 

Nie, proszę pana. Narzucanie uczniowi sposobu ubierania się jest niezgodne z prawami człowieka. Wyjątkiem są szkoły ponapodstawowe (bo zakładające możliwość wyboru), które w statucie określają strój. Z tym, że nie wolno go określać sugerując płeć. Ergo – uczennica nie musi nosić spódnicy a uczeń spodni. Takie jest prawo, proszę pana. A pański przydługi wywód przystaje do szkoły z 1800 roku.

 

 

Grzegorz Szewczyk  –  Dorota Ceran

 

Ale pojechała Pani z grubej rury! Aż mnie zatkało.

 

Znam kilkunastu absolwentów szkół, w których im od najmłodszych lat narzucano w szkołach sposób ubierania się i którym dzieciom uczącym się w tych samych szkołach też narzuca się sposób ubierania i jakoś nikt nie narzeka i nie pitoli takich głupot o niby łamaniu praw człowieka. Pracują bądź pracowali (emerytura) w znanych światowych firmach; zrobiliśmy razem wiele ciekawych projektów. Jakoś nie spotkałem w takich miejscach Polaków po tych szkołach tak przestrzegających praw człowieka, tzn. przepraszam spotkałem, ale pracujących ma podrzędnych stanowiskach robotniczych. Pozdrawiam.

 

 

Łukasz Szeliga

 

Dobry wieczór, Panie Grzegorzu!

 

Z uwagą przeczytałem Pański komentarz i refleksje dot. roli i powinności pedagogów/nauczycieli względem uczniów i grupy zawodowej, do której należą.

 

Zgadzam się z Panem, że mundurek może wspierać budowanie poczucia przynależności do danej grupy, ale jednocześnie nie musi. Sam mundurek wiosny w edukacji nie czyni. System brytyjski, ale rownież IB/MYP/PYP czy nawet amerykański budują wiosnę poprzez inne rutyny, rytuały i narzędzia, aniżeli przez sam mundurek.

 

ALE wracając to tego, dlaczego postanawiam zostawić komentarz pod Pańską refleksją, a mianowicie ze zdziwieniem i smutkiem czytam Pańskie słowa, że:

 

„Przecież wbijanie sobie metalu, no może poza kolczykami u dziewczyn, to oznaka prostactwa i prymitywizmu”.

 

Szanowny Panie Grzegorzu, z tego zdania i tego postrzegania świata prymitywizm (myślenia) to wychodzi z Pana. Pokazuje Pan, że choć spędził lata w edukacji, bywał uznawanym wykładowcą, to świetnie tkwią w Panu przemocowe schematy myślenia i stereotypy o innych, a przede wszystkim błędy logicznego rozumowania i wnioskowania o świecie.

 

W tym jednym zdaniu nie tylko jest seksizm, ale dewaluacja i ordynarna ocena wszystkich, którzy włożyli sobie metal albo zrobili tatuaż. Wyciąga Pan wnioski na podstawie jednostkowych doświadczeń.

 

Powoływanie się na społeczeństwa tzw. Zachodu to nic innego jak dziaderskie gadanie, odwołując się do książki Pauliny Młynarskiej.

 

Społeczeństwa tzw. Zachodu inaczej patrzą aniżeli Pan na tatuaze i „metal” w ciele. Społeczeństwa zachodu mają to – posługując się językiem inteligencyji – w dupie, czy ktoś ma kolczyk czy nie, bo doszły do takiego poziomu rozwoju społecznego, żeby rozumieć, że kolczyk czy tatuaż nie stanowią o czyimś prostactwie lub jego braku.

 

Z pozdrowieniami

 

Łukasz Szeliga

 

 

Dorota Ceran  –  Grzegorz Szewczyk

 

Jeśli prawa człowieka w Pana pojęciu to „pitolenie” to nie mam najmniejszej ochoty z Panem dyskutować. Ale proszę sobie w wolnej od cudzego „pitolenia” chwili zajrzeć do aktòw prawnych.

 

 

Grzegorz Szewczyk  –  Dorota Ceran

 

Proszę przeczytać mój wpis jeszcze raz. Ze zrozumieniem.

 

 

 

Źródło: www.facebook.com

 

 

 

UWAGA !

 

Już po zamieszczeniu tego materiału, na moim fejsbukowym profilu pojawiły się nowe komentarze – będące kontynuacją wcześniej zamieszczanych tekstów. Oto one na załączony, pliku  –  TUTAJ



Zostaw odpowiedź