Pisanie felietonu w dniu wyborów wymaga podjęcia decyzji o której godzinie zostanie jego treść upubliczniona. No bo gdybym na przykład napisał, że biorąc pod uwagę minioną kadencję Rady Miejskiej Łodzi i prezydenta miasta, bardzo chciałbym, aby w wyniku głosowania władzę nad miastem, i to zarówno tą uchwałodawczą jaki wykonawczą, nie objęli osobnicy, którzy w sprawach edukacji i sieci szkolnej głosują nie zgodnie z rozsądkiem, a tak jak im warszawski prezes ich ugrupowania każe, mogłoby to być uznane za złamanie ciszy wyborczej. Dlatego – na wszelki wypadek – zamieszczę ten tekst dopiero po godzinie 21-ej.

 

A zacznę, tradycyjnie, od bilansu minionego tygodnia. „Obserwatorium Edukacji” odnotowało w tym czasie dwie konferencje: dla bibliotekarzy o promowaniu ich placówek i działalności w mediach oraz o tym jak radzić sobie z agresją i przemocą w szkole, połączone z wręczeniem certyfikatów placówkom promującym zdrowie. Był to też tydzień obchodów Święta Niepodległości i okres, w którym czytelnicy mogli dowiedzieć się, co z prawem uczniów do używania telefonów na terenie szkoły oraz jak ZNP walczy o status prawny asystenta nauczyciela. Nie znalazło się jednak miejsce na piątkowy komunikat MEN o wynikach konsultacji społecznych, dotyczących zaplanowanych przez ministerstwo konkretnych działań usprawniających i dostosowujących szkolnictwo zawodowe do potrzeb rynku pracy. Pora więc nadrobić teraz te zaległości.

 


A rzecz jest, nie tylko w aspekcie ilościowym,, interesująca. Bo z owego, jak na zwyczaje redaktorów „AKTUALNOŚCI”- tej menowskiej podstrony, bardzo obszernego materiału dowiadujemy się, że w bliżej nieokreślonym czasie, ale zakończonym w dniu 31 października, konsultacji wpłynęło 87 opinii! Przyznam się, że gdybym to ja był na miejscu doradcy pani minister edukacji od kreowania wizerunku publicznego sprawowanego przez nią urzędu, to bezsprzecznie odradziłbym takie osten- tacyjne obnoszenie się z tym faktem. Chociaż, porównując to do owoców konsultacji społecznej w tak gorącym temacie, jak kolejne części „Naszego elementarza”, wynik można uznać za zadawalający. Przykładowo: w dniach 7 – 20 sierpnia tylko 143 osoby zdecydowały się podzielić swoimi spostrzeżeniami o trzeciej części elementarza, a od 28 sierpnia do 11 września, o czwartej części tego podręcznika nadesłano 69 opinii.

 

Jednak ja proponuję na tę statystykę spojrzeć w świetle innych liczb, tych, które obrazują jak dużego środowiska, zawodowo związanego z tematem nadsyłania opinii, jakim są szkoły zawodowe to dotyczy. Co prawda i tutaj natrafiamy na bariery systemu naszej statystyki. W ogólnodostępnym „Małym Roczniku Statystycznym Polski 2014” nie można odszukać pozycji „zespoły szkół zawodowych”, bo takowej nie ma. Można tam jedynie znaleźć liczbę zasadniczych szkół zawodowych (wg. stanu na rok 2012/2013 – 1757) i – oddzielnie – liczbę techników (wg. stanu na rok 2012/2013 – 2007). Jak wiadomo najczęściej oba te typy szkół funkcjonują w jednej strukturze organizacyjnej, zatrudniając nauczycieli, którzy prowadzą zajęcia edukacyjne dla uczniów jednej i drugiej szkoły. Uwzględniając, że są w Polsce szkoły zasadnicze i są technika, które działają oddzielnie, można jednak przyjąć, że dla nauczycieli zatrudnionych w ponad 2000 szkół problem dostosowania szkolnictwa zawodowego do potrzeb rynku pracy jest jednym z najważniejszych elementów, determinują- cych ich przyszłość zawodową. Gdyby tylko z co dziesiątej szkoły choć jeden nauczyciel przesłał swoje opinie i pomysły, powinno ich być 200. A – przypominam – było tylko 87! A przecież w tej liczbie są zapewne opinie także osób z innych środowisk – w tym pracodawców, ale pewnie i innych instytucji, takich jak instytuty resortowe, ośrodki doskonalenia nauczycieli itp.

 

Tyle o reprezentatywności owoców tej konsultacji społecznej. Teraz choć kilka słów o samych owocach. Nie ma tu miejsca na obszerną recenzję, niech zastąpi ją tych kilka przykładów „odkrywczych” wniosków, podanych przez autorów tekstu „Podsumowanie konsultacji społecznych w ramach Roku Szkoły Zawodowców:

> zwiększenie świadomości pracodawców na temat ich roli w podnoszeniu jakości kształcenia zawodowego oraz włączenie pracodawców w ten proces, w tym w opracowywanie prognoz dotyczących rozwoju sytuacji na rynku pracy

> potrzeba szybszego wprowadzania nowych zawodów do klasyfikacji oraz uruchamiania kształcenia w nowych kwalifikacjach (zawodach), na które istnieje zapotrzebowanie na rynku pracy,

> rozwój współpracy szkół zawodowych z pracodawcami na poziomie regionalnym i lokalnym,

> stworzenie skutecznego systemu doradztwa zawodowego od poziomu gimnazjum,

> doposażenie szkół i placówek w sprzęt i materiały dydaktyczne.

 

Można by powiedzieć, że od samego mieszania łyżeczką herbata nie staje się słodsza. I że ciągle aktualna pozostaje teza Napoleona, który zapytany o to co mu potrzeba do wygrania wojny odpowiedział: „Po pierwsze pieniądze, po drugie pieniądze, po trzecie pieniądze”. Tej sprawie poświęcono w materiale niewiele miejsca. Możemy się jedynie dowiedzieć, że postulowane było przeznaczenie środków finansowych na realizację praktyk i staży dla nauczycieli kształcenia zawodo- wego u pracodawców, wprowadzenie mechanizmów finansowych dla pracodawców zainteresowanych współpracą ze szkołami zawodowymi, zagwarantowanie środków pieniężnych dla opiekunów praktyk zawodowych realizowanych u praco- dawców i że model finansowania szkolnictwa zawodo- wego powinien uwzględniać możliwość zatrudniania fachowców do nauki zawodu spoza szkół. Jak wiadomo, taka możliwość istnieje już w obowiązujących przepisach prawa, tyle tylko, że musi być tak rzadko wykorzystywana, iż mało kto o tym słyszał. I dziwi tylko, że nikt nie wnioskował o zapewnienie środków organom prowadzącym na obligatoryjne zatrudnianie w szkołach wykwalifikowanych doradców zawodowych!

 

Tyle o tych konsultacjach społecznych. Nie wiadomo, czy tak niewielka liczba zgłoszonych wniosków i tak w sumie nie odkrywczy zakres propozycji, to wynik niskiego poziomu innowacyjnego myślenia u nauczycieli kształcenia zawodowego, czy raczej ich brak przekonania o celowości wysyłania do władz swoich przemyśleń i postulatów, bo dominuje postawa, że „oni i tak zrobią co zechcą!”

 

Bo względnie niska frekwencja (46,4% według sondażu) w dzisiejszym głosowaniu do władz samorządowych jest także skutkiem tego samego stereotypu.

 

Włodzisław Kuzitowicz



Jedna odpowiedź to “Felieton nr 54. Nie wierzymy w demokrację?”

  1. Kolejne spotkanie w MEN w ramach „Roku Szkoły Zawodowców | Obserwatorium Edukacji napisał:



    […] O konsultacjach społecznych przeprowadzonych w ramach „Roku Szkoły Zawodowców” informowaliśmy naszych czytelników w Felietonie nr 54. Nie wierzymy w demokrację? […]

Zostaw odpowiedź