Nie ma co udawać – miniony tydzień to dla OE przede wszystkim „podglądanie” IX Kongresu Zarządzania Oświatą, jaki już po raz drugi w Łodzi zorganizowało Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty. Nie bez powodu podkreślam ten fakt, gdyż tak się złożyło, iż ten pierwszy raz zdarzył się także we wrześniu, ale 2006 roku i też w gmachu Wydziału Zarządzania UŁ. Był to pierwszy taki kongres tego stowarzyszenia. Była to także pierwsza większa impreza, jaką relacjonowałem w nowej wówczas dla mnie roli redaktora naczelnego „Gazety Edukacyjnej”. Od tamtej pory uczestniczyłem jeszcze w czterech kongresach, w tym dwukrotnie w Warszawie (lata 2008 i 2009), raz w Krakowie (2011r.) i teraz ponownie w Łodzi. Pierwsze trzy relacje, niestety, nie ocalały. Mogę jedynie odesłać Sz. Czytelników do materiału z Krakowa, jaki jest dotąd dostępny na stronie „Gazety Edukacyjnej”: „VI Kongres Zarządzania Oświatą zakończył dziś swe prace”.
Przed wyjazdem do Krakowa, w pisanym wówczas w GE felietonie pt. „O Kongresie Zarządzania Oświatą i zdolnościach profetycznych” napisałem – wspominając pierwszy kongres, m.in.: „Był to czas, gdy resortem edukacji kierował Roman Giertych a uczestnicy Kongresu z nadzieją na ewentualne zmiany wysłuchiwali wystąpienia ówczesnej przewodniczącej sejmowej Komisji Edukacji Narodowej i Młodzieży, posłanki opozycyjnej Platformy Obywatelskiej – Krystyny Szumilas. Pani poseł tłumaczyła wtedy zebranym w jaki sposób rządząca koalicja, stosując kruczki prawne, uniemożliwia posłom kierowanej przez nią komisji wywieranie wpływu na kształt prac legislacyjnych w obszarze edukacji. Nie nastrajało to zebranych optymistycznie. Nikt wtedy nie przewidywał, że już za rok rozpadnie się koalicja, w konsekwencji dojdzie do skrócenia kadencji Parlamentu i zostaną rozpisane przedterminowe wybory, które radykalnie zmienią personalia naszej centrali edukacyjnej. Wtedy nie było na sali proroków...”
Felieton zakończyłem wyrażeniem swych oczekiwań wobec mającego się odbyć, krakowskiego kongresu:
„Od tamtych dni minęło 5 lat, pani poseł Szumilas jest już od czterech lat wiceministrem u boku minister Katarzyny Hall, ówczesna pani prezes OSKKO – Joanna Berdzik już drugi rok dyrektoruje ministerialnemu Ośrodkowi Rozwoju Edukacji, wspierając reformy obecnej ekipy… […] Aktualnie wybieram się do Krakowa, wiedziony nadzieją, że może tym razem będzie on miejscem prezentacji różnych punktów widzenia na główne bolączki naszego systemu oświatowego. A, niestety, nie było tak w ostatnich latach – kolejne trzy kongresy pełniły funkcję „pasa transmisyjnego” polityki MEN do środowiska dyrektorów szkół, placówek oświatowych i samorządowców.”
Przywołałem te zdania, gdyż pamięć o owym „pasie transmisyjnym”, a także aktualna wiedza o kolejnym awansie pierwszej szefowej OSKKO ( od stycznia 2012 r. pani Joanna Berdzik jest podsekretarzem stanu w MEN) była przewodnim motywem, który stał za decyzją o zobaczeniu na własne oczy czy coś w funkcji, jaką spełniają te kongresy się zmieniło, czy też stan sprzed lat się utrwalił…
No i „oglądały oczy moje”! Nie przypisując sobie praw do wydawania jedynie słusznych cenzurek podzielę się jedynie wrażeniami, jakie wyniosłem z mojej – fragmentarycznej wszak – obecności podczas dwu pierwszych dni trwania Kongresu, w tym spotkania z dwiema paniami Joannami – jak to w pewnych kręgach przyjęło się ostatnio określać: ministrą Kluzik-Rostkowską i wiceministrą Berdzik.
Mając w pamięci spotkania przedstawicieli MEN z uczestnikami kongresów, w jakich dotychczas uczestniczyłem: podczas III Kongresu z wiceminister Krystyną Szumilas i IV Kongresu, kiedy to z członkami OSKKO po raz pierwszy spotkała się minister Katarzyna Hall, a także krakowskie spotkanie, ponownie, z wiceminister Szumilas, oceniam to ostatnie łódzkie spotkanie menowskiego tandemu ze środowiskiem – głównie – dyrektorów szkół i przedszkoli, jako znacząco różne od tamtych. O ile poprzednie (co można stwierdzić zapoznając się z relacjami, zamieszczonymi na portalu OSKKO) rzeczywiście miały wszelkie cechy działań propagandowych, ukierunkowanych na pozyskanie przez rządzących sojuszników do popierania „w terenie” ich projektów reform, to teraz zauważyłem zmianę kierunku wektora wpływu: zarówno podczas kwietniowego spotkania minister Kluzik-Rostkowskiej, jak i teraz, władza nie prezentowała swych pomysłów, a „rozliczała się” przed członkami OSKKO ze złożonych wcześniej obietnic i informowała o trudnościach, na jakie napotyka na drodze realizacji oczekiwanych przez środowisko dyrektorskie zmian w prawie oświatowym.
Tak więc Ogólnopolskie Stowarzyszenie Kadry Kierowniczej Oświaty, po ośmiu latach integrowania swych członków na kolejnych ogólnopolskich konferencjach kadry kierowniczej oświaty i dziewięciu już kongresach, przekształciło się, od – początkowo – środowiska dowartościowującego i wspierającego zatomizowanych w swych działaniach dyrektorów szkół, przedszkoli i innych placówek oświatowych, poprzez etap, który przed krakowskim kongresem (czasy minister Hall) określiłem mianem „pasa transmisyjnego” polityki resortu edukacji, z pominięciem szczebla kuratoryjnego – bezpośrednio do placówek, w znaczącą dziś korporację zawodową*, reprezentującą najbardziej aktywnych i liderujących w swych środowiskach menedżerów oświaty, organizację – kto wie, czy nie ważniejszą, z punkty widzenia strategii MEN, od wiecznie umoczonych w politykę nauczycielskich związków zawodowych.
Tylko patrzeć, jak w nadchodzącej przyszłości osoby zasiadające na ministerialnych fotelach w MEN będą każdego lata niecierpliwie oczekiwały, czy zostaną zaproszone na kolejny kongres OSKKO, czy nie!
* Do OSKKO należy 4666 osób – stan na 10 kwietnia 2014 r.
Włodzisław Kuzitowicz
marzec 15th, 2015 o godzinie 22:39
[…] pełni w ostatnim okresie. Tak napisałem o tym w felietonie z 28 września ub. r. zatytułowanym Dziewięć kongresów OSKKO. Od integracji do korporacji: „Tak więc Ogólnopolskie Stowarzyszenie Kadry Kierowniczej Oświaty, po ośmiu latach […]