Wybaczcie Wszyscy Czytający ten felieton (i zapewne wiele poprzednich), że tak świętuję zamieszczenie czterechsetnego felietonu na OE. Ale musicie, zwłaszcza ci młodsi, zrozumieć, że gdy ma się „na liczniku” taki „przebieg” jak ja (ponad 28 340 zaliczonych dni), to nie tylko każdy rok, ale każdy miesiąc i tydzień przeżyty w jakiej takiej formie, także intelektualnej, to już powód do radości. A w przypadku tej dzisiejszej okazji jest to także powód „merytoryczny”. Wszak za pisanie tekstów, w których komentuję wydarzenia dziejące się wokół mnie, wziąłem się dopiero na emeryturze, jako totalny amator, którego „zewnętrzne bodźce” uczyniły nie tylko redaktorem internetowej gazety („Gazeta Edukacyjna” – rok 2006 – Wyższa Szkoła Pedagogiczna), ale w konsekwencji tego „sieciowego” zaistnienia – także cotygodniowym felietonistą w wydawanej w Warszawie, w formie drukowanego tygodnika, „Gazecie Szkolnej”. (2007 – 2011)

 

I okazało się, że nie tylko od papierosów, alkoholu i narkotyków łatwo się uzależnić. Od cotygodniowego stukania w klawiaturę komputera „na tematy aktualne” – także.

 

I to było powodem, że „musiałem” utworzyć „Obserwatorium Edukacji”, kiedy twarde prawa ekonomii pozbawiły mnie obowiązków redaktora naczelnego „Gazety Edukacyjnej”. Przypominam, że w tym moim – tym razem na prawdę moim – „informatorze oświatowym” pierwszym zamieszczonym tekstem był felieton. Już po kilkunastu tygodniach wykształciła się „procedura” felietonów pisanych – nieomal – każdej niedzieli.

 

Dzisiaj jest to już felieton czterechsetny. Nie dziwcie się, że chcę ten fakt jakoś szczególnie podkreślić. Bo nie wiem, do ilu jeszcze „dojadę”….

 

 

x            x           x

 

 

Pierwszy „minijubileuszowy” „Felieton nr 50. O „Nauczycielu Roku”, uczniowskim przedstawieniu i nagrodzonych nie nastroił mnie do fetowania tej okazji. Także gdy przyszła niedziela 22 listopada 2015 roku i pisałem felieton opatrzony nr 100, któremu dałem tytuł Jubileusz felietonisty w cieniu restauracji pedagogiki „urabiającej, też nie mogłem wypełnić go treściami „jubileuszowymi”. Oto dlaczego :

 

Los tak zrządził, że ten jubileuszowy felieton piszę w finale tygodnia, w którym działo się, oj działo w kraju w ogóle, ale też i na naszym edukacyjnym podwórku. Po wysłuchaniu exposé premier Beaty Szydło nie można już mieć wątpliwości: weszliśmy w epokę restauracji – oczywiście nie w znaczeniu gastronomicznym! Niezależnie od zasłony dymnej frazeologii prawicowo-nacjonalistycznej, jaką posługują się liderzy formacji, która – to fakt – w wyniku demokratycznych wyborów objęła i sprawuje niepodzielnie nieomal pełnię władzy w naszym kraju, tak naprawdę jest to „powtórka z rozrywki” czasów znanych starszym rocznikom z PRL!

 

Mogę dziś potwierdzić, że na fetę z własnego „dokonania” nie było wtedy atmosfery.

 

 

x           x           x

 

 

Po kolejnych pięćdziesięciu felietonach – 18 grudnia 2016 roku – także nie uczyniłem tego tekstu jubileuszowo-okolicznościowym. Miał on tytułO młodzieżowych Wallenrodach, czyli ich liście do Prezydenta”. I tylko w jego końcowej części napisałem:

 

Jak na „mały jubileusz” – 150. napisany i zamieszczony w OE mój felieton – akurat ta historia z owymi Konradami Wallenrodami w Radzie Dzieci i Młodzieży przy MEN w roli głównej w sam raz pasuje, aby to wydarzenie potraktować jako prezent od „nieprzewidywalnej rzeczywistości społecznej”. Bo skoro w młodym pokoleniu nie wszyscy są kolaborantami i klakierami władzy, to może ciągle ma sens śpiewanie (wraz z nimi) Jeszcze Polska nie zginęła…”

 

I pomyśleć, że za kilka dni minie pięć lat od tego wyznania mojej wiary.

 

 

x           x           x

 

 

Dopiero 17 grudnia 2017 roku zamieściłem felieton, który już w tytule sygnalizował rozważania okolicznościowe:Felieton nr 200. JUBILEUSZ, czyli coś się kończy, coś zaczyna…Jego obszerną zawartością jest charakterystyka kolejnych lat pisania moich felietonów, a nawet linki do – wybranych z tej okazji – czterech felietonów z 2017 roku.Dzisiaj, po latach od tamtego dnia, bez udawania że wszystko jest OK, muszę przyznać się, że w zakończeniu tamtego felietonu złożyłem pewną deklarację:

 

Otóż podjąłem właśnie decyzję, że ten  dwusetny felieton jest ostatnim w tej formule. W nadchodzącym nowym 2017 roku będę w niedzielę zamieszczał prawdziwie felietonowe felietony, nieprzekraczające 5 tys. znaków! Natomiast dla zaspokojenia moich potrzeb pisania obszerniejszych materiałów problemowych otwieram  nową zakładkę  <Eseje>.

 

No cóż – sami wiecie, że były to takie „obiecanki cacanki”…

 

 

x           x           x

 

 

Felieton nr 250. Tekst, który powstał „z okazji” – na przekór przeciwnościom losu zamieściłem 30 grudnia 2018 roku. Także i z tej okazji zamieściłem linki do 10 felietonów z ostatniego roku, co uzasadniłem słowami: „…z których napisania do dziś jestem szczególnie dumny. Będzie to jednocześnie moje podsumowanie tego, co z niezliczonych news’ów mijającego roku uznałem za godne skomentowania, a dzisiaj – przypomnienia” –  zobacz TUTAJ

 

Nie mogę się dziś powstrzymać przed zacytowaniem jeszcze jednego fragmentu tamtego felietonu:

 

Skoro napisanie i zamieszczenie na stronie „Obserwatorium Edukacji” 250 felietonów zajęło mi 5 lat i 4 miesiące, to nietrudno przewidzieć, że pisząc je w takim samym jak dotąd rytmie, ten tysięczny powstałby za około… 16 lat! Uwzględniając, iż za kilka miesięcy będę  świętował 75. urodziny, ten tysięczny felieton musiałby w roku 2035 roku napisać 91-letni staruszek!!!”

 

Uczyniłem to, gdyż dziś muszę dokonać korekty owych błędnych wyliczeń. Skoro ten 400 felieton piszę w końcówce roku 2021, to napisanie kolejnych 600, w dotychczasowym rytmie ” co niedziela”, zajęłoby mi najbliższe 12 lat, czyli tysięczny felieton pisałby u schyłku 2033, a nie jak tam wyliczyłem – 2035 roku

 

 

x           x           x

 

 

Felieton nr 300. O tym co i jak było, ale też o tym co i jak będzie. W moich felietonach pojawił się na stronie „Obserwatorium Edukacji” 15 grudnia 2019 roku. Już tradycyjnie zamieściłem tam linki do sześciu wybranych – moim zdaniem wartych przypomnienia – felietonów (zobacz TUTAJ) i zakończyłem taką deklaracją:

 

Pozostało mi jeszcze złożenie oświadczenia w sprawie formy tych felietonów – z myślą o przyszłości. Otóż nie po raz pierwszy oświadczam, że znam definicję felietonu: „Gatunek publicystyczny, krótki utwór dziennikarski (prasowy, radiowy, telewizyjny) utrzymany w osobistym tonie, lekki w formie, wyrażający punkt widzenia autora.”

 

Jednak nie jestem w stanie w pełni podporządkować się tej definicji. Zwłaszcza w tym aspekcie, że to „krótki utwór dziennikarski”. Trudno, ale będziecie musieli Szanowni Czytelnicy zaakceptować moją skłonność do rozwijania i pogłębiania tematów, do posługiwania się w wielu przypadkach techniką hipertekstu, do odchodzenia od formy felietonu w stronę eseju…

 

W zamian za to zobowiązuję się do podejmowania tematów ważnych, aktualnych, może nawet czasem kontrowersyjnych, „niepolitycznych”…”

 

 

x           x           x

 

 

6 grudnia 2020 roku zamieściłem Felieton nr 350. Po okolicznościowym wstępie – o bankructwie „pamięciowej szkoły”. Zacząłem go takim zdaniem: 350 – to nie jest „okrągła” liczba, której osiągnięcie uzasadniałoby jakąś większą fetę. Co nie znaczy, że pominę ten fakt całkowitym milczeniem.” A dalej przyznałem, że nie jestem w stanie dotrzymać złożonej deklaracji o dotrzymywaniu reguł przypisanych formule felietonu i oświadczyłem: „W zamian za to zobowiązuję się do podejmowania tematów ważnych, aktualnych, może nawet czasem kontrowersyjnych, ‚niepolitycznych’”…

 

I – oczywiście – zamieściłem linki do wybranych z ostatniej czterdziestkidziewiątki, dziesięciu felietonów ( zobacz TUTAJ). I dalej przeszedłem do zasygnalizowanego w tytule problemu, czyli bankructwa „pamięciowej szkoły”.

 

 

x          x          x

 

 

Dzisiaj także przywołam 10 – moim zdaniem – najbardziej charakterystycznych (tematycznie) felietonów, które zamieściłem po owym 350 felietonie:

 

Felieton nr 354. Co czeka nauczycieli, uczniów i rodziców pod rządami ministra Czarnka

Felieton nr 358. O Polakach, robiących PiS-owi „na złość’ i istocie wolontariatu.

Felieton nr 364. Czym żyje Łódzkie Kuratorium Oświaty. I o czym to świadczy.

Felieton nr 368. Moja wizja dalszej kariery Dariusza Jakóbka

Felieton nr 371. Po wysłuchaniu Kaczyńskiego o miejscu edukacji w „Polskim Ładzie”

Felieton nr 376. O tym, że pojedyncze akty rozpaczy nie są wstanie skruszyć systemu

Felieton nr 381. O piątym kierunku polityki państwa na rok szkolny 2021/2022

Felieton nr 383. O ministerialnym projekcie nauki historii w rocznicę wybuchu Powstania

Felieton nr 387. Żeby oni (dyrektorzy) chcieli chcieć – być dyrektorami

Felieton nr 395. Moja amatorska próba dziennikarstwa śledczego

x          x          x

 

Osądźcie sami, czy tym razem dotrzymałem obietnicy z 6 grudnia 2020 roku, kiedy to napisałem, że „zobowiązuję się do podejmowania tematów ważnych, aktualnych, może nawet czasem kontrowersyjnych, „niepolitycznych”…

 

 

Włodzisław Kuzitowicz

 



Jedna odpowiedź to “Felieton nr 400. Kolejna okazja do małego résumé zamieszczonych dotąd felietonów”

  1. Grzegorz napisał:



    Gratuluję dotychczasowej działalności na OE i życzę następnych setek felietonów.

Zostaw odpowiedź