W przeciwieństwie do poprzedniego tygodnia – tym razem nie miałem takiego jak wtedy imperatywu w sprawie wiodącego tematu kolejnego felietonu. Mam raczej dylemat osiołka, któremu w żłobie dano: temat wstawiania uczniom do dzienników „zer”, podjęty – bez podania nazwy szkoły w której to się praktykuje – przez prof. Śliwerskiego i dzień później dookreślony przez redaktora Macieja Kałacha, albo może o tym, czy powinny odbyć się XXIII Łódzkie Targi Edukacyjne, czyli „spędzenie” tysięcy ósmoklasistów i maturzystów na ciasną powierzchnię płyty Atlas Areny – w okresie, gdy nic nie wiemy o tym, czy, i ile osób w Łodzi i okolicach może być posiadaczami koronawirusa, a może jednak o pojawiającym się w wielu miejscach i u wielu osób dążeniu do jednoczenia ruchu zwolenników idei rzeczywistej zmiany polskiej szkoły?

 

Ale najbardziej korci mnie, aby podjąć – myślę, że rozwojowy – temat występów ŁKO w mediach Ojca Dyrektora.

 

Po procedurze kolejnych eliminacji – jako pierwszy odpadł temat odwołania XXIII ŁTE – bo już w piątek zapadła w tej sprawie decyzja – targi zostały przełożone na inny, jeszcze nieokreślony, termin. Dodam tylko, że ciekawym aspektem tej sprawy jest fakt, że z żądaniami odwołania tej imprezy nie wystąpiły szkoły podstawowe, których uczniowie byliby najliczniejszymi potencjalnymi ofiarami zarażenia, a szkoły-wystawcy swych promocyjnych stoisk!

 

Następnie zrezygnowałem z wyłuszczania moich poglądów na temat stosowania „0” w zapisie uczniowskich ocen w szkołach Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego w Łodzi – poczekam do wykrystalizowania się sytuacji co do tego, czyje stanowisko w tej sprawie zwycięży: kuratora Wierzchowskiego czy ministra Piontkowskiego.

 

Najdłużej wahałem się, kiedy zostały do wyboru dwa tematy: jednoczenie ruchu innowatorów, albo niespodziana, akurat teraz wykazana, aktywność kuratora doktora Wierzchowskiego w Toruniu. Dałem sobie czas do ostatecznej decyzji…

 

To co powyżej napisałem powstało w sobotę wieczorem. Po rozmyślaniach przed zaśnięciem zdecydowałem: najbardziej rozpalającym moją wyobraźnię jest jednak temat peregrynacji łódzkiego kuratora Grzegorza Wierzchowskiego do „Radia Maryja” i TV TRWAM.

 

Gdy napisałem to słowo TRWAM, doznałem iluminacji: być może to właśnie jest klucz do rozwikłania tajemnicy owych – „po linii i na bazie” rydzykowych mediów wygłaszanych tam – wyznań naszego łódzkiego „nadzorcy” oświatowego.

 

Szybko zapytałem wujka Googla’a od kiedy ów historyk z nieistniejącego już Gimnazjum nr 2 w Zduńskiej Woli, były (w latach 2009 – 2014) dyrektor SP nr 13 im. Kolejarzy Polskich w tym mieście (a tak naprawdę – w Karsznicach), któremu „oni” (znaczy ówczesne niepisowskie miejskie władze) nie pozwoliły wygrać kolejnego konkursu na jej dyrektora, został Łódzkim Kuratorem Oświaty. I potwierdziło się to, co „z grubsza” pamiętałem – że było to wiosną przed czterema laty!

 

Dokładnie – dr Grzegorz Wierzchowski objął urząd kuratora z dniem 21 marca 2016 roku. Zapyta ktoś – jakie to ma znaczenie? Przecież nie ma kadencyjności w pełnieniu takich administracyjnych stanowisk. Co z tego, że wkrótce miną 4 lata urzędowania tego pana na stanowisku ŁKO? To prawda, ale… Ale musi być „coś na rzeczy”, że akurat w ostatnich miesiącach, w odstępie zaledwie kilku tygodni, akurat kurator z Łodzi, „ubogacił” swoimi poglądami cykliczną audycję „Rozmowy niedokończone”. A do tego ta druga obecność została niejako wzmocniona towarzystwem znanej z naj- bardziej radykalnych poglądów w „doktrynalnych” tematach edukacyjnych – pani Barbary Nowak, Małopolskiej Kurator Oświaty.

 

Pozwolę sobie teraz na odrobinę wizjonerstwa. Bo nie mogą dziś napisać nic co mógłbym podeprzeć potwierdzonymi faktami, które nie zasługiwałyby na określenie ich fake-news’ami.

 

Może to nawet nie powinienem nazwać wizjonerstwem, a raczej spojrzeniem behawiorystycznym, w rozumieniu: behawioryzm jako nauka o zachowaniu ludzi oraz zwierząt.

 

Jakie wnioski można wysnuć, gdy widzi się człowieka, który w wodzie gwałtownie macha rękami i nogami, który przy tym jeszcze woła: ratunku? To chyba oczywiste – że ten człowiek tonie i gotowy jest chwytać się przysłowiowej brzytwy!

 

Podobnie, obserwując tę „toruńską” aktywność Grzegorza Wierzchowskiego, jego gorliwe przytakiwanie linii ideowej tamtych mediów, „doklejenie się” do tak jednoznacznie (przez rządzących – pozytywnie) identyfikowanej postaci pani kurator Barbary Nowak, mam powody założyć, że jest to przejaw swoistej techniki samoobrony owego wojewódzkiego urzędnika systemu oświaty państwowej. Powstaje pytanie: Przed czym tak się ten pan broni? Pierwsza myśl jaka się nasuwa – przed odwołaniem.

 

Bo sytuacja musi być poważna, skoro w audycji z 6 lutego została użyta broń najgrubszego kalibru: nagły a „niespodziewany” telefon od SAMEGO OJCA DYREKTORA! W 41 minucie nagrania prowadzący program odbiera pierwszy „telefon od słuchacza”, który swą wypowiedź zaczyna od słów: „… Właśnie słucham, słucham audycji i dziękuję za nią ojcze kochany, dziękuję panu kuratorowi też. Ojciec Tadeusz Rydzyk – nie przedstawiłem się.” I dalej możemy wysłuchać prawie dwudziestominutowego monologu, w którym dzwoniący Ojciec Dyrektor przedstawił dramatyczny obraz demoralizacji polskich dzieci i młodzieży przez nowe ideologie, prowadzące – jego zdaniem – do samozagłady człowieka: ekologizm, dżenderyzm. Tę telefoniczną homilię zakończył takimi słowami: „I to jest dramat. Niestety, szkoły są tu zaniedbane, podręczniki… W podręcznikach to jest. To nie tylko tej noblistki ta książka. Zoofilia tam jest. Obrzydliwe! […], ale i inne książki, lektury… Tam jest więcej różnych problemów. Cała akcja humanizowania zwierząt i animalizacji człowieka!”[…] *

 

Swój występ przed mikrofonem „Radia Maryja” kurator Wierzchowski zwieńczył wezwaniem do słuchających go rodziców, aby korzystali z tego, co daje in prawo oświatowe, „ żeby rodzice byli czujni, żeby zwracali uwagę na to co się dzieje, jakie wydarzenia są w szkole, jak wygląda program profilaktyczno-wychowawczy. To rodzice powinni mieć olbrzymi wpływ na to co będzie realizowane, jakie treści, żeby nie pozostawiać tego bez zainteresowania..*

 

Symptomatyczna była wypowiedź prowadzącego program, który przerwał kuratorowi słowami: „Jeżeli sprawy dojrzeją, panie kuratorze, to nie bójmy się znaleźć telefon do kuratorium, przynajmniej tu w Łodzi czy w Krakowie, zadzwonić, przekazać lub napisać meil…” Do tej porady włączył się kurator Wierzchowski, mówiąc:”Zapewniam, że reagujemy na wszystkie sygnały i sprawdzamy wszystkie sygnały przekazywane nam przez rodziców czy przez nauczycieli, wyjaśniamy wszystkie sytuacje, bo mnie osobiście zależy przede wszystkim na tym, żeby ochronić dzieci przed złym wpływem, żeby zapewnić dzieciom jak najlepszą edukację, wychowanie i opiekę.” *

 

Ponawiam pytanie – retoryczne, oczywiście, bo wiem, że dziś nie usłyszę na nie odpowiedzi:

 

Przed jakim zagrożeniem łódzki kurator Grzegorz Wierzchowski szuka obrony pod skrzydłami Ojca Dyrektora?

 

Dziś mogę jedynie napisać, że ja także słyszałem o czym od kilku tygodni ćwierkają łódzkie oświatowe wróbelki, a i mnie jawią się pewne koincydencje czasowe owej panakuratorowej aktywności w mieście nie tylko z pierników słynącym, z faktem wszak, odwołania dyrektorki OKE w Łodzi i z ogłoszonym w pierwszych dniach lutego konkursem na jej następcę, do dziś nierozstrzygniętym, że…

 

Ale, czy ktokolwiek, kto jest prawdziwym Polakiem-katolikiem, takim „pierwszego sortu” – a wszak innych w rządzie „Dobrej Zmiany” nie ma – może takiemu rycerzowi, broniącemu Prawdziwych Wartości w podległych jego jurysdykcji szkołach, odważyć się zrobić krzywdę? I to takiemu, komu podziękował za to co mówi i jak działa SAM OJCIEC DYREKTOR?

 

Niechaj zwieńczeniem tego felietonu, niejako jego mottem, będzie taka, mojego autorstwa, parafraza śpiewanej od kilkuset lat w polskich kościołach pieśń, której słowa są częścią Psałterza Dawidowego” Jana Kochanowskiego, a której pierwszą zwrotkę tak oto zaadoptowałem do potrzeb tego mojego „jasnowidzenia”:

 

Kto się w opiekę odda Radiu swemu,
A całym sercem szczerze ufa jemu,
Śmiele rzec może, mam obrońcę Boga,
Nie przyjdzie na mnie żadna straszna trwoga…

 

 

Włodzisław Kuzitowicz

 

 

*Wszystkie cytaty są zapisem nagrania audycji w „Radiu Maryja” z 6 lutego 2020 – do wysłuchania poniżej:

 



Zostaw odpowiedź