To nie było nigdy zaplanowane. Tak po prostu się ułożyło, że ostatni w ubiegłym roku felieton nosi numer 150, a nowy rok 2017 rozpoczynam felietonem 151. Również nie miałem wpływu na to, że tamten felieton informował o liście otwartym do Prezydenta Dudy, jaki skierowało do niego dziesięcioro członków Rady Dzieci i Młodzieży Rzeczypospolitej Polskiej przy Ministrze Edukacji Narodowej, w którym zaapelowali o zawetowanie ustawy, uruchamiającej procedury wdrożenia reformy rujnującej polski system szkolny. Felieton ów zakończyłem wręcz entuzjastycznymi słowami, że wydarzenie to mogę potraktować jako prezent od „nieprzewidywalnej rzeczywistości społecznej”. Bo skoro w młodym pokoleniu nie wszyscy są kolaborantami i klakierami władzy, to może ciągle ma sens śpiewanie (wraz z nimi) „Jeszcze Polska nie zginęła…”

 

 

Od dnia opublikowania tego listu (17 grudnia) minęły dwa tygodnie, podczas których Prezydent podpisał 37 różnych ustaw, jedną odesłał do Trybunału Konstytucyjnego, lecz obie ustawy oświatowe dotąd leżą na prezydenckim biurku. Czy to powód do prognozowania w tej sprawie prezydenckiego weta?

 

 

Nie jestem współczesną Pytią, nie potrafię wróżyć z fusów, a innych atrybutów niezbędnych do takich działań – np. szklanej kuli – nie posiadam. Dlatego jedyną szansą, aby zaryzykować probabilistyczne rozważania na temat „podpisze czy nie podpisze” jest próba wnioskowania z treści wygłoszonego wczoraj prezydenckiego orędzia noworocznego. Oto jego akapit, który może stać się źródłem takich domysłów:

 

Dobrobyt i trwały rozwój naszej Ojczyzny zależą także od spokoju społecznego. W tych szczególnych dniach apeluję do wszystkich moich rodaków: nie dajmy się ponieść politycznym emocjom. Prowadźmy ze sobą cywilizowany dialog. Pracujmy razem dla Polski, szanując reguły demokracji. Pragnę Państwa zapewnić, że jako Prezydent Rzeczypospolitej będę czynił wszystko, by łagodzić niepotrzebne konflikty i wyciszać spory.

 

Czy słowa te mogą zapowiadać przychylenie się do bardzo licznych protestów i zawierających racjonalne argumenty petycji,słanych z wielu środowisk przeciwnych owej „złej zmianie”?

 

 

Pesymista powie: To kolejna „zasłona dymna”, słowa, słowa, słowa… Ich celem jest jedynie stworzenie złudzenia, że głowa państwa poważnie traktuje swój urząd, ma na uwadze wyłącznie dobrobyt i trwały rozwój naszej Ojczyzny, że jego zamiarem jest  łagodzić niepotrzebne konflikty i wyciszać spory. Tyle tylko, że to wcale nie zapowiada prezydenckiego weta wobec obu kontrowersyjnych ustaw, a jedynie przygotowuje grunt do przerzucenia całej odpowiedzialności za ewentualne strajki szkolne i inne formy protestów społecznych, które najprawdopodobniej  zostaną wywołane uprawomocnieniem się ustaw oświatowych, na ich organizatorów  – „prowadzących niecywilizowany dialog i nieszanujących reguł demokracji”.

 

 

Natomiast optymista, który skłonny jest postrzegać zapowiedź pożądanych przez siebie decyzji, nawet w mirażach pięknosłowia państwowotwórczej „neonowomowy” będzie skupiał się na egzegezie tego fragmentu: „jako Prezydent Rzeczypospolitej będę czynił wszystko, by łagodzić niepotrzebne konflikty i wyciszać spory”. Będzie sobie powtarzał, jak zaklęcie, że przecież skoro ustawa o zgromadzeniach została odesłana do Trybunału Konstytucyjnego, skoro szef prezydenckiego biura prasowego Marek Magierowski powiedział (w brew oficjalnemu stanowisku PiS), że Prezydent  Andrzej Duda ma wątpliwości, czy podczas głosowań budżetowych było kworum, to możliwe jest także zawetowanie tych ustaw.

 

 

Od siebie dodam, że ta druga ewentualność jest możliwa jedynie wtedy, gdyby narastający opór społeczny, a przede wszystkim kolejne wyniki sondaży, pokazujące rosnącą dezaprobatę społeczną wobec likwidacji gimnazjów i całej tej reformy skłoniły „szeregowego posła PiS”, a jak niektórzy go nazywają „naczelnika państwa”, czyli prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego do wycofania się z tego projektu – ale z zachowaniem twarzy przed swymi wyborcami i pozorów wobec opozycji i demokratycznego świata. Wtedy i tylko wtedy  z „nowego KC”  przy ul. Nowogrodzkiej do Pałacu na Krakowskim Przedmieściu przyjdzie odpowiednia  dyrektywa i ustawy nie zostaną podpisane.

 

 

Jak widać – na dwoje felietonista wróży…

 

 

Zacząłem ten felieton od motywu przypadku… Fenomen ten od lat skłania mnie do pogłębionej refleksji nad przyczynami układania się dziejów jednostek i całych społeczeństw. Nie mogę się wyzwolić od tego wątku od dnia, gdy po raz pierwszy obejrzałem niezapomniany film Kieślowskiego „Przypadek”. Czy jesteśmy „kowalami swego losu”, czy „wszystko jest TAM zapisane”? A może to jedynie, po prostu, takie lotto „zbiegów okoliczności”?  Co zadecyduje tym razem?

 

 

Włodzisław Kuzitowicz

 

 

Przeczytaj także (opublikowano 2 stycznia 2017r.):

 

W POLITYCE.PL:  PiS zastanawia się czy rękami prezydenta nie odłożyć reformy edukacji



Zostaw odpowiedź