Zasiadając do pisania tego felietonu w niedzielę 13 grudnia, mając tyle lat ile mam, nie mogę nie mieć świadomości, że piszę go w 34 rocznicę wprowadzenia w Polsce stanu wojennego. Wtedy też była niedziela, i jak we wszystkich domach, w których mieszkały rodziny z małymi dziećmi – mój syn był wtedy pierwszoklasistą – o tym, że stało się coś złego i ja dowiedziałem się w chwili włączenia telewizora, aby mógł on obejrzeć Teleranek. Zamiast tego obejrzeliśmy i wysłucha- liśmy generała Jaruzelskiego, który odczytał historyczny komunikat Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego (WRON), jak eufemistycznie władze Partii nazwały grupę kierującą tym pozakonstytucyjnym zamachem na wolności obywatelskie.

 

 

Wszyscy mający dziś więcej niż 42 lata mogą pamiętać, że jedną z konsekwencji tego stanu było zawieszenie zajęć lekcyjnych w szkołach – do 4 stycznia 1982 roku. Nauczyciele i uczniowie, chyba po raz pierwszy, nie cieszyli się z takich długich i nieplanowanych ferii, tym bardziej, że obowiązywała wtedy godzina milicyjna (w początkowym okresie od 19.00 do 6.00, później od 22.00 do 6.00, zniesiona w maju 1982r.), a także zakaz opuszczanie miejscowości zamieszkania bez specjalnej przepustki.

 

 

Czemu to przypominam? Bo także dziś oglądam w telewizji relację z V Marszu Wolności i Solidarności, który przeszedł ulicami Warszawy, dzień po tym, jak podobną trasą, lecz – nomen omen – w przeciwnym kierunku, przeszli uczestnicy marszu, zorganizowanego przez Komitet Obrony Demokracji. Coraz trudniej dorosłemu, niezaangażowanemu politycznie na co dzień Polakowi zorientować się kto tu jest obrońcą, a kto zagrożeniem dla demokracji, kto mówi prawdę a kto kłamie.

 

 

Niech mi Szanowni Czytelnicy wybaczą, ale mając tyle lat ile mam, doskonale pamiętam czerwiec 1976 roku, kiedy to po drastycznej podwyżce cen wybuchły strajki, zapoczątkowane tzw. „wypadkami radomskimi”. Reakcją ówczesnej władzy, równolegle z siłowymi metodami tłumienia protestów i falą aresztowań ich organizatorów i uczestników były „spontaniczne” wiece protestacyjne przeciw działaniom „radomskich warchołów”. Widziałem taki wiec przed Teatrem Wielkim w Łodzi, stojące opodal autokary i transparenty trzymane w rękach „zdrowych przedstawicieli klasy robotniczej”, w „naturalnym” odruchu solidarności „popierających” decyzje władzy, która właśnie usiłowała dobrać się do ich pustawych portfeli. Skąd to wspomnienie? Podczas oglądania relacji  z dzisiejszej manifestacji i tego zdjęcie na facebook’u miałem takie deja vu….

 

 

12294816_1669251606646260_1075611776910130432_n

 

 

Wracając na nasze edukacyjne podwórko: zwracam uwagę na pierwszą konferencję, jaką nowe kierownictwo MEN zorganizowało w swej siedzibie dla zasygnalizowania jaki kierunek wychowania w naszych szkołach będzie od tej pory lansowany. Nie będę komentował tego wydarzenia – wszak „Koń jaki jest każdy widzi…”

 

 

I wrócę jeszcze do poniedziałkowej debaty o przyszłości gimnazjów, jaką zorganizowało kierownictwo ZNP. Polecam obejrzeć i wysłuchać videorelację z tego wydarzenia, zwłaszcza z uwagą wysłuchać tego co miał do powiedzenia Mirosław Sanek (prawnik, były doradca europosła Ryszarda Legutki, współpracował z Ośrodkiem Myśli Politycznej w Krakowie), szef gabinetu politycznego ministra edukacji (bo pani minister Zalewska nie uznała za stosowne, aby na tak ważnym spotkaniu reprezentowała ją osoba w randze wiceministra, skoro ona sama za ważniejsze uznała towarzyszenie grupce dzieci uchodźców polskiego pochodzenia z Mariupola na Ukrainie w ich drodze do szkoły w Stawigudzie, którą po raz pierwszy pokonywały autokarem z ośrodka w Rybakach). Namawiam także na zapoznanie się z wypowiedzią prof. zw. dr hab. Tadeusza Pilcha – głównego inicjatora „Listu otwartego Zespołu Pedagogiki Społecznej przy KNP PAN” z 25 listopada 2015.

 

 

Kończąc ten felieton nie mogę się powstrzymać od zacytowania fragmentu „Kwiatów Polskich” Juliana Tuwima, który „chodzi” za mną odkąd wysłuchuję argumentów „partii trzymającej władzę”, a który mógłby także – jako motto – otwierać dzisiejszy felieton:

A nade wszystko słowom naszym,

Zmienionym chytrze przez krętaczy

Jedyność przywrócić i prawdziwość:

Niech prawo zawsze prawo znaczy,

A sprawiedliwość – sprawiedliwość.

 

 

Włodzisław Kuzitowicz



Zostaw odpowiedź