Kończąc przed tygodniem kolejny esej wspomnieniowy „Mój rok 1999, czyli mała stabilizacja w „mojej Budowlance”, zamieściłem w postscriptum taką informację:

 

To już ostatni esej z cyklu „Moje lata . . . dziewiąte”. Na otwarcie pojemnika pamięci sprzed dziesięciu lat jeszcze trochę za wcześnie – musi upłynąć więcej czasu, aby łatwiej było oddzielić ziarno wydarzeń rzeczywiście wartych pamiętania od plew nieistotnych epizodów…

 

Minęło kilka dni i… i zmieniłem zdanie. Głównie pod wpływem ostatnich moich wizyt u lekarzy i kolejnych badań diagnostycznych. Nie mam przekonania, że za kolejnych 10 lat będę na tyle sprawny, nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim mentalnie, aby obiektywnie wspominać „mój rok 2009”. A jednak wiem, już dziś, bez najmniejszych wątpliwości, że był to mój najlepszy z dotychczas przeżytych lat w roli emeryta – i nie mam wątpliwości co do tego, jakie wydarzenia i sytuacje, jakich wówczas byłem uczestnikiem, ale niektórych z nich także sprawcą, o tym przesądziły.

 

Po „usprawiedliwieniu” tej tak szybkiej zmiany decyzji przechodzę do „stałego elementu gry”, to znaczy do skrótowej relacji najważniejszych zmian, jakie zaszły w moim życiu zawodowym od owego 1999 roku, jak go określiłem – mojego „roku spokojnego Słońca”. Przez kolejnych 6 lat kierowałem „moją Budowlanką”, która w 2002 roku ,w wyniku uchwały RMŁ (będącej konsekwencją realizowanej wówczas polityki oświatowej ówczesnego rządu, ale także lewicowego w tym czasie łódzkiego magistratu), zmieniła nazwą z „Zespół Szkół Budowlanych nr 2” na nic nie mówiącą nikomu „co zacz” – „Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych nr 15”.

 

Niezależnie od zmiany szyldu i pieczątek kontynuowałem moją strategię rozwoju szkoły, dostosowując jej strukturę i bazę do wymogów zmieniającej się rzeczywistości. Jedną z bardziej znaczących decyzji jaką musiałem podjąć, to decyzja o likwidacji warsztatów szkolnych. Powód w zasadzie był jeden – ekonomiczny. Według obowiązującego prawa warsztaty, będąc „statutowo” integralną częścią zespołu szkół, musiały działać jako gospodarstwo pomocnicze, czyli w ramach wyodrębnionego budżetu – na zasadzie samofinansowania swojej działalności. A to w warunkach utrwalającego się systemu gospodarki rynkowej w praktyce, przynajmniej w branży budowlanej, było niemożliwe. Konsekwencją tej decyzji było przeniesienie zajęć praktycznych uczniów klas zasadniczej szkoły zawodowej do pracodawców, przy zachowaniu etatów nauczycieli zajęć praktycznych, którzy realizowali wraz z przypisanymi im grupami uczniów, program tych zajęć praktycznych na terenie zakładów pracy i przedsiębiorstw meblarskich i wykonawstwa budowlanego – na podstawie umów, zawartych przez szkołę z tymi firmami.

 

Budynek przy ul. Pomorskiej 46/48, w którym przez poprzednie dziesięciolecia działały Międzyszkolne Warsztaty Budowlane (taką nazwę nadano im w „głębokim” PRL-u) stał pusty… Ale nie niewykorzystany! Bo już kilka lat wcześnie, gdy wiedziałem, że sytuacja prędzej czy później wymusi likwidacje warsztatów, ograniczyliśmy powierzchnię wykorzystywaną do realizacji ich statutowych celów do parteru, a pierwsze i drugie piętro wynająłem, jako siedzibę utworzonej w 1997 roku przez Anielę Bednarek prywatnej Wyższej Szkoły Informatyki. Działała (WSInf) ona pod tym adresem trzy lata – do przeprowadzki do zakupionych przez właściciela (spółka AbiS) i zaadoptowanych do potrzeb uczelni pofabrycznych budynków przy ul. Rzgowskiej 17A. Kolejne trzy lata przystosowane już przez pierwszego właściciela do potrzeb szkoły wyższej powierzchnie, przez kolejne 3 lata, wynajmowane były mającej swoją siedzibę po przeciwnej stronie ulicy Pomorskiej, także prywatnej (założyciel – dr Makary Stasiak) Wyższej Szkole Humanistyczno-Ekonomicznej (w 2009 roku zmieniła ona nazwę na Akademia Humanistyczno-Ekonomiczna). Gdy i tej uczelni nie były już te pomieszczenia potrzebne…. wprowadziła się tam, założona przez Małgorzatę Cyperling, Wyższa Szkoła Pedagogiczna.

 

Ale o moich związkach z małżonkami Cyperling i ich działalnością w obszarach edukacji już pisałem przy innych okazjach.

 

Nie będę ukrywał, ze dzięki takim „zasługom” w pierwszych latach działalności tych dwu niepaństwowych szkół wyższych: WSInf i WSP, otrzymałem od jednej i drugiej ofertę powrotu do mojej dawnej formy aktywności – wykładowcy przedmiotów pedagogicznych. Jako pierwsza zaproponowała mi to WSInf, która już w październiku, w swym oddziale zamiejscowym w Opatówku, a rok później – w swej łódzkiej siedzibie, otworzyła wydział pedagogiczny. Jego pierwszym dziekanem był dr. hab. Tadeusz Szewczyk, z którym nasze drogi przecięły się w latach siedemdziesiątych XX wieku, kiedy pracowałem w Zakładzie Pedagogiki Społecznej UŁ, a on bywał tam regularnie na seminariach pedagogiki społecznej, prowadzonych przez przez doc. Irenę Lepalczyk. Zamiętał mnie z tamtych lat i dlatego zaproponował mi wykłady oraz ćwiczenia z pedagogiki społecznej: najpierw w Opatówku – od II sem roku 1999/2000, a po roku także w łódzkiej siedzibie WSInf-u. Później doszły inne „moje” przedmioty, takie jak „teoretyczne podstawy pracy op,-wychowawczej”, „pedagogika czasu wolnego” i inne… Od 2003 roku, czyli od uruchomienia zajęć dydaktycznych przez WSP, został tam zatrudniony także Tadeusz. Tym razem zostaliśmy „kolegami z pracy”, gdyż i w tej uczelni powierzano mi prowadzenie zajęć dydaktycznych, w coraz większym wymiarze, w miarę jej rozwoju….

 

I tak doszliśmy do roku 2005, kiedy to, po głębokiej analizie aktualnego etapu mojej „kariery” zawodowej, doszedłem do wniosku, że mam dość. Dość pokonywania absurdalnych przeszkód administracyjno-biurokratycznych, które w lawinowy sposób narastały, jako konsekwencja dwuwładzy nad szkołami: KO jako organ nadzoru i Wydział Edukacji UMŁ – jako organ prowadzący. Dodatkową okolicznością, która pogarszała sytuację były skrajnie różne orientacje polityczne obu tych organów: W kuratorium (tak jak w MEN) rządził SLD, a w mieście prezydent Kropiwnicki (Chrześcijański Ruch Samorządowy), w którego imieniu szkołami zarządzała Maria Piotrowicz – przedtem dyrektorka XXXIII LO im. Armii Krajowej na łódzkiej Retkini, a przez cały czas – prezes łódzkiego oddziału Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”. Po jej odwołaniu, za dyrektorskim biurkiem zasiadł, jako p.o. dyrektora Wydziału, dotychczasowy zastępca, nauczyciel matematyki – Jacek Człapiński. W mojej ówczesnej ocenie – człowiek pozbawiony podstawowej kompetencji każdego szefa – decyzyjności…

 

A poza tym, nie ukrywam, nęciło mnie całkowite poświęcenie się dydaktyce akademickiej…

 

Z dniem 31 sierpnia 2005 roku pożegnałem się z nauczycielami i pracownikami „Budowlanki”, z zatrudnieniem w systemie edukacji publicznej w ogóle i dzień później rozpocząłem życie aktywnego emeryta. Z każdym kolejnym rokiem akademickim prowadziłem coraz to więcej zajęć dydaktycznych, nie tylko w WSP, ale także, nadal, w WSInfie, tak w Łodzi, jak i w Opatówku.

 

Jak o już tym pisałem – od września 2006 roku rozpoczął się kolejny rozdział w mojej życiowej drodze – zostałem redaktorem naczelnym „Gazety Edukacyjnej”, a niedługo potem – stałym współpracownikiem „Gazety Szkolnej”.

 

I właśnie ten „bohater” dzisiejszego eseju – „mój rok 2009” był takim okresem, w którym wszystkie te moje „emeryckie” formy aktywności osiągnęły swoje apogeum. Przy nieco mniejszym zaangażowaniu w dydaktykę w Wyższej Szkole Informatyki, mogłem w większym stopniu włączać się w wielopłaszczyznową aktywność na rzecz WSP i… i „Gazety Szkolnej”.

 

 

A rok 2009 był dla Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Łodzi jej najlepszym rokiem. Akcja rekrutacyjna na rok akademicki 2009/2010 zakończyła się przekroczeniem 1000 przyjętych kandydatów – na I rok studiów stacjonarnych i „zaocznych”, na licencjat i studia II stopnia. [Zobacz – TUTAJ]

 

W efekcie moją ukochaną „pedagogikę społeczną” wykładałem dla kilkusetosobowej grupy studentów I roku w wynajmowanej od Politechniki Łódzkiej Auli im. prof. Sołtana.

 

Foto:Ewa Chojnacka [www.zu.p.lodz.pl]

 

Nie dysponuję zdjęciem z tamtych lat; powyżej zdjęcie wykonane w Auli im. A. Sołtana w maju 2019 roku – z okazji uroczystości promocji doktorskich i habilitacyjnych.

 

Obok roli wykładowcy zostałem także kierownikiem specjalności „pedagogika opiekuńczo-wychowawcza” i byłem nadal redaktorem, redagowanej on line w internecie „Gazety Edukacyjnej” [www.gazeta.edu.pl]- jak to napisaliśmy w jej nadtytule ”Gazety refleksyjnego pedagoga”...

 

Archiwalny screen internetowej strony „Gazety Edukacyjnej”

 

 

To w tym właśnie roku pojawił się tam nowy dział: „Szkoła z pomysłem”, w którym zamieszczane były filmowe reportaże, które realizowaliśmy wraz z Piotrem Sobczakiem, na co dzień moim szefem – dyrektorem Działu PR WSP, a w tym przypadku – operatorem kamery i montażystą nagranych materiałów. Ja występowałem tam w kolejnej, nowej dla mnie roli: jako autor zarysu scenariusza i redaktor prowadzący wywiady oraz komentujący prezentowane obrazy. Oto trzy przykłady, możliwe do zaprezentowania, dzięki zapisaniu ich na You Tube:

 

Reportaż ze Szkoły Podstawowej nr 182 im. Tadeusza zawadzkiego „Zośki” w Łodzi przy ul. Łanowej 16 – TUTAJ

 

Reportaż z XXIII Liceum Ogólnokształcące im. ks. prof. Józefa Tischnera w Łodzi, aleja Marszałka Józefa Piłsudskiego 159 – TUTAJ

 

Reportaż z XXI LO im. B. Prusa w Łodzi, ul. M. Kopernika 2 – TUTAJ

 

 

Także w tym roku, od ówczesnego rektora WSP prof. dr hab. Bogusława Śliwerskiego, otrzymałem propozycję, abym przygotował do druku wybór najlepszych (moim zdaniem) artykułów, publikowanych w tygodniku „Gazeta Szkolna”, które zostaną opublikowane w formie książki.

 

 

Choć książka ukazała się z datą 2010, z tytułem mojego pomysłu „Polska szkoła w cieniu IV RP”, to prace nad dokonaniem wyboru tekstów, ich zredagowaniu w formule wymaganej przez wydawcę (i drukarnię) zajęły mi znaczną część tego roku – głównie wakacje. Oto spis jej treści

Poniżej udostępniam fotokopie dwu fragmentów recenzji autorstwa prof. dr hab. Marii Dudzikowej:

 

 

 

 

To wszystko nie mogło zakłócić mojej aktywności publicystycznej na łamach „Gazety Szkolnej”. Tradycyjnie – w każdym kolejnym numerze, publikowano moje felietony, w bardzo wielu – obszerne artykuły. Dziś najbardziej dumny jestem z podjęcia dwu tematów.

 

 

Pierwszy z nich rozpoczął mój artykuł w nr 38 z 22 września „Nowe rozporządzenie – stare wątpliwości”, a dotyczył przegotowanego przez ówczesne kierownictwo MEN rozporządzenia o nadzorze pedagogicznym „po nowemu”.

 

 

 

 

Artykuł ten doczekał się bardzo szybkiej repliki ministerialnego eksperta Stefana Wlazło (nr 40 z 6 paździer- nika), zatytułowanej „Nowy nadzór – nowe wyzwania”, zaczynającej się od słów: „Wpierw chciałbym sprostować kilka elementarnych błędów, jakie ‚popełnił’ Włodzisław Kuzitowicz w swym artykule ‚Nowe rozporządzenie – stare wątpliwości’”.

 

 

 

 

Nie mogłem tego tekstu pozostawić bez reakcji:”Błądzić jest rzeczą ludzką. Lecz czy to były błędy” (nr 41 z 13 października)

 

 

Pod koniec roku „Gazeta Szkolna” wydrukowała pierwszy z trzech tekstów „tryptyku” o wspólnym tytule „Trzy światy edukacji”, zatytułowany „Świat polityki edukacyjnej [TUTAJ]. W kilkutygodniowych odstępach opublikowano jeszcze dwie następne części: „Świat nauki o edukacji” [TUTAJ] i „Świat praktyki edukacyjnej” [[TUTAJ]  Załączone pliki pdf są zapisem tekstów posyłanych do redakcji „Gazety Szkolnej”.

 

I na koniec opowieści o tym niezwykłym roku 2009 muszę poinformować, że na zamówienie Pana Rektora WSP, prof. Śliwerskiego, który widział już nasze (moje i Piotra Sobczaka) relacje filmowe z cyklu „Szkoła z pomysłem”, a który realizował wówczas projekt badawczy „Problemy współczesnej edukacji demokratycznej – rekonstrukcja założeń polityki oświatowej oraz modeli kształcenia w ponowoczesnym świecie„, zrealizowaliśmy jesienią tego roku (21 września i 6 października) w Warszawie cykl filmowych wywiadów, które w postaci płyty DVD zostały dołączone do wydanej ostatniego dnia 2010 r. rozprawy zbiorowej,przygotowanej przez prof. Śliwerskiego wraz z prof. Zbyszko Melosikiem, zatytułowanej Edukacja alternatywna w XXI wieku”. O zawartości tej płyty tak napisał prof. Śliwerski w zapowiedzi tej książki: Znakomity, a przy tym także poruszający emocjonalnie reportaż z alternatywnych szkół niepublicznych w Warszawie”.

 

 

Oto fotokopie spisu treści tej płyty.

 

 

No, i niech ktoś powie, że ów 2009 rok nie był w moim życiu rokiem zasługującym na upamiętnienie!

 

 

Włodzisław Kuzitowicz

 



Zostaw odpowiedź