W sobotę 21 maja 2022 r. Jarosław Pytlak zamieścił na swoim blogu tekst, w którym podjął problem pozycji dyrektora szkoły w kontekście aktualnej sytuacji polskiej oświaty. Oto fragmenty tego posta – pogrubienie czcionek w pewnych fragmentach tekstu – redakcja „Obserwatorium Edukacji”:

 

 

Nieodstrzegalni na świeczniku

 

„Polska 2050” ogłosiła swój program dla edukacji. To pierwsze obszerne opracowanie na ten temat po stronie szeroko rozumianej opozycji. I chociaż żal ściska mi serce z powodu ogólnego braku reakcji na niedawny apel blisko dwustu sygnatariuszy o połączenie sił i stworzenie wspólnego programu partii opozycyjnych w tej jakże ważnej dziedzinie, pocieszam się, że nawet najdłuższą drogę zaczyna się od pierwszego kroku. Być może wykonało go właśnie ugrupowanie Szymona Hołowni. Nie tracę więc wiary, że ponadpartyjne porozumienie dla edukacji w naszym kraju jest możliwe i kiedyś przyoblecze się w ciało.

 

Tymczasem mamy to, co opublikowałInstytut „Strategie 2050”. Grubo ponad sto stron analiz, propozycji i postulatów dotyczących różnych aspektów funkcjonowania polskiej oświaty. Jako że ogłaszając ten dokument zapowiedziano konsultacje społeczne, odniosę się do niego całościowo, ale dopiero za czas jakiś. Trudno ad hoc w sposób przemyślany skomentować tak obszerne opracowanie. Tym bardziej, że z racji swojego pionierskiego charakteru zasługuje na szczególną uwagę.

 

Tu i teraz postanowiłem natomiast nawiązać do jednego tylko z wielu spostrzeżeń, które wyniosłem z lektury. Otóż w całym dokumencie nie znalazłem żadnych  treści, które zaadresowane byłyby wprost do dyrektorów placówek oświatowych.

 

x          x          x

 

Dyrektorzy są przedziwną grupą pracowników oświaty. Wymienia się ich jednym tchem z nauczycielami, o ile jednak tych ostatnich coraz bardziej brakuje, to deficytu dyrektorów jakoś nie widać. Owszem, w konkursach jest mniej kandydatów niż kiedyś, czasem wręcz tylko jeden, ale każda placówka swojego szefa posiada. Fascynuje mnie to zjawisko, bo pełnienie funkcji kierowniczej w oświacie zakrawa obecnie w moim odczuciu na masochizm. Lista potencjalnych źródeł frustracji jest naprawdę długa. Jej fundament stanowi ogromny zakres odpowiedzialności, bowiem dyrektor jednoosobowo odpowiada za wszystko w swojej placówce. Do tego dochodzi, między innymi, pokłosie reformy Zalewskiej w postaci monstrualnej podstawy programowej i spiętrzenia roczników w szkołach ponadpodstawowych, pauperyzacja oraz postępujące wypalenie zawodowe nauczycieli. Ze zjawisk najnowszych: ogromne zmęczenie dwoma latami stanu wyjątkowego, jakim dla szkół i przedszkoli była pandemia, gwałtowny napływ do placówek uczniów przybyłych z Ukrainy, fala zaburzeń psychicznych u dzieci i dorosłych, rosnący deficyt nauczycieli, no i fatalna atmosfera ogólnego braku zaufania społecznego. Oczywiście natężenie tych zjawisk jest różne, w zależności od rodzaju placówki i jej lokalizacji, ale pełnienie funkcji kierowniczej gdziekolwiek w oświacie wydaje mi się dzisiaj gwarancją przyspieszonego nabycia siwizny na skroniach. A jednak dyrektorzy trwają. […]

 

Na dyrektorski świecznik docierają niezliczone komunikaty władzy. Niby minister Czarnek rządzi, ale tak naprawdę to wszystkie jego decyzje wprowadzają w życie dyrektorzy. Z przekonaniem lub bez, ale wobec przepisów osobiste poglądy są mało istotne. [,…]

 

Przestudiowałem dokładnie cały ów program. Zauważyłem troskę o nauczycieli – postulat odniesienia ich wynagrodzeń do średniej krajowej, ale ani słowa o godnym wynagradzaniu kadry kierowniczej. Postulat wprowadzenia nauczycielskiej superwizji, ale brak analogicznego pomysłu dla dyrektorów, choć uważam, że byłaby ona równie potrzebny, a z racji znacznie mniejszej liczebności tej grupy, dużo bardziej realna w aspekcie kadrowym i finansowym. […]

 

Szukałem w programie „Polski 2050” odniesienia do postulatu autonomii placówek oświatowych. To bardzo ważna kwestia dla dyrektora. Bez określenie zakresu tej autonomii nie bardzo wyobrażam sobie praktykowanie postulowanej przez autorów programu wolności „od” i  wolności „do” w edukacji. Proponują oni natomiast, w sposób dość imperatywny, włączenie do działalności szkół (niekiedy także przedszkoli) konkretnych i obowiązkowych zajęć edukacyjnych. Niektóre z nich, nawiasem mówiąc, będą równie kontrowersyjne dla ludzi o poglądach konserwatywnych, jak panaczarnkowy przedmiot „historia i teraźniejszość” dla liberałów takich jak ja. I to jest oczywiście prawo autorów programu, by postulować bliskie sobie rozwiązania, jednak chyba każdy dyrektor ma świadomość, że gdy przyjdzie do zmian, to on sam znajdzie się w centrum potencjalnego konfliktu, a nie twórcy takiego czy innego pomysłu. […].

 

Uważam, że w jakimkolwiek ponadpartyjnym pakcie edukacji, którego powstanie postuluje „Polska 2050” a ja popieram całym sercem, niezbędne będzie określenie modelu zarządzania placówkami oświatowymi i zakresu czynności oraz odpowiedzialności kadry kierowniczej. Nie można sobie pozwolić na niedostrzeganie tych, którzy chcąc nie chcąc znajdują się na świeczniku. Zwykły pragmatyzm zresztą podpowiada, że łatwiej zacząć wprowadzanie zmian konsultując je i przekonując do nich dwadzieścia tysięcy dyrektorów, aniżeli – pomijając ten etap – od razu pół miliona nauczycieli.

 

x           x          x

 

Póki co, program dla edukacji „Polski 2050” ujrzał światło dzienne i oczekuje swojego dalszego losu (sam jestem go bardzo ciekawy). Tymczasem władza, która w swojej autorytarnej wizji oświaty buduje system zarządzany strachem, ma dla dyrektorów propozycję nowego narzędzia (może raczej odświeżenia bardzo starego, sprzed ponad pół wieku), pozwalającego na nieco bardziej skuteczne reagowanie w sytuacjach trudnych wychowawczo. Mianowicie –  przeczytaj TUTAJ

 

Osobiście sercem jestem za tym rozwiązaniem, ale rozum podpowiada mi, że było ono dobre w społeczeństwie pół wieku temu. Dzisiaj spodziewam się raczej tylko jeszcze większej liczby konfliktów z rodzicami. Tym niemniej sądzę, że część moich koleżanek i kolegów po fachu może ten projekt potraktować z wdzięcznością, jako próbę dostarczenia im narzędzia tam, gdzie go dotkliwie brakuje. Z ich punktu widzenia konkret. Myślę, że snując wizje zmian w edukacji należy więcej miejsca poświęcić konkretom – nie tylko deklarując intencje i plany, ale także dokładnie precyzując sposób ich realizacji. Dla dyrektorów placówek oświatowych to ostatnie jest najważniejsze.

 

 

 

Cały tekst „Nieodstrzegalni na świeczniku”  –  TUTAJ

 

 

Źródło: www.wokolszkoly.edu.pl

 

 



Zostaw odpowiedź