Archiwum kategorii 'Artykuły i multimedia'
Przed tygodniem – 9 lutego 202 roku – na portalu Prawo.pl/ zamieszczono tekst Moniki Sewastianowicz, zatytułowany „Rzecznik praw ucznia potrzebny coraz pilniej”. Nie informowaliśmy o nim wcześniej, gdyż postanowiliśmy poczekać na medialne reakcje na tę propozycje. I dziś doczekaliśmy się!
Ale zanim o tej publikacji – najpierw przytoczymy fragmenty tekstu poprzedzających ów dzisiejszy tekst:
Rzecznik praw ucznia potrzebny coraz pilniej
[…]
We wrześniu 2023 r. Stowarzyszenie Umarłych Statutów przygotowało swoje propozycje dotyczące powoływania rzecznika praw ucznia. O ile przed wyborami realizacja tego pomysłu była mało prawdopodobna, to po zmianie koalicji rządzącej są szanse, by się ziścił. Choć nie do końca w proponowanej formie.
– Stowarzyszenie Umarłych Statutów w połowie zeszłego roku rozpoczęło prace nad projektem założeń projektu ustawy o prawach uczniowskich i Rzeczniku Praw Uczniowskich – mówi Prawo.pl Łukasz Korzeniowski, prezes zarządu Stowarzyszenia Umarłych Statutów. – We wrześniu opublikowaliśmy założenia i poddaliśmy je konsultacjom społecznym. Na bazie tego procesu powstały założenia ustawy, które opublikowaliśmy na początku tego roku. Wedle naszych założeń Rzecznik Praw Uczniowskich powinien być centralnym organem, niezależnym od Ministerstwa Edukacji Narodowej, powoływanym przez parlament. Postulujemy także, aby nie tylko powołać RPU, ale także jednocześnie uchwalić ustawę o prawach uczniowskich – konieczne jest, by tę problematykę wreszcie uporządkować – podkreśla. […]
Pomysł popiera również Mikołaj Wolanin z Fundacji na rzecz Praw Ucznia. – Wiedza o uczniowskich prawach jest coraz bardziej powszechna w szkołach. Nie dziwi zatem, że tworzą się też instytucje, które mają stać na ich straży. […] Trzeba jednak przemyśleć rolę rzecznika w systemie oświaty po to, by nie była to wyłącznie kopia Rzeczniczki Praw Dziecka, ponieważ wtedy równie dobrze moglibyśmy powołać zastępcę/czynię RPD ds. praw uczniowskich. Może zatem powinien to być organ bardziej zajmujący się prawną częścią tego zagadnienia: reformą Prawa oświatowego, legalnością szkolnych statutów, wypracowywaniem ogólnokrajowych standardów, wraz z nieustannym edukowaniem i uświadamianiem? – wskazuje. […]
– Czuwanie nad prawami ucznia leży w gestii ministra edukacji, kuratoriów i dyrektorów szkół – mówi Marek Pleśniar, dyrektor biura Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty. – I ten obszar się bada – robi to dyrektor, robi to kurator w ramach nadzoru pedagogicznego. Natomiast jeżeli faktycznie istnieje potrzeba wzmocnienia pieczy nad prawami uczniów, to nie widzę przeszkód. Uważam jednak, że powinien się tym zająć przede wszystkim minister edukacji, może faktycznie – za pośrednictwem specjalnie utworzonego biura, czy właśnie wyznaczonego pełnomocnika. Osobiście nie widziałbym przeszkód dla utworzenia takiego organu, choć właśnie przy resorcie oświaty, a nie na zasadach podobnych do rzecznika praw dziecka czy rzecznika praw obywatelskich, którzy przecież też się prawami ucznia zajmują – wskazuje. […]
Cały tekst „Rzecznik praw ucznia potrzebny coraz pilniej” – TUTAJ
Źródło: www.prawo.pl/oswiata/
x x x
Na tym samym portalu, w miniony poniedziałek – 12 lutego , opublikowano tekst Mikołaja Wolanina – prezesa Fundacji na rzecz Praw Ucznia, zatytułowany „Katalog praw ucznia powinna określać ustawa”. Oto jego wybrane fragmenty:
Wczorajsze spotkanie w „Akademickim Zaciszu”, trzecie w ramach cyklu poświęconego procesowi inkulturacji i personalizacji, było poświęcone muzyce. prof. Roman Leppert zaprosił do rozmowy na ten temat Tomasza Leszczyńskiego – nauczyciela muzyki w Szkole Podstawowej nr 4 im. Bohaterów I Armii Wojska Polskiego w Kołobrzegu. Prowadzi on także profil na Instagramie jako „Straszny pan od muzyki”. Jest on nie tylko nauczycielem, ale i „muzykiem praktykującym” – jako kontrabasista, wykonawca muzyki dawnej, miłośnik violi da gamba. Współpracuje z Teatrem Fredry w Gnieźnie
Czy w trakcie tej rozmowy jej uczestnicy zrealizowali jej zapowiedź, w której prof. Leppert obiecywał, że nie ograniczą się w niej do szkolnego przedmiotu nauczania, ale „porozmawiają także o muzycznych preferencjach dzieci i młodzieży i nie tylko” – możecie się przekonać, jeśli nie mieliście na to szansy wczoraj – w dogodnym dla siebie czasie klikając na poniżej zamieszczony link:
Pytanie o muzykę (nie tylko w szkole) – TUTAJ
Nasza dzisiejsza propozycja lektury jest dwuetapowa. Pierwszym tekstem, który polecamy jest komunikat Centrum Edukacji Obywatelskiej, zamieszczony we wtorek (6 lutego 2024r.) na jego fanpage:
Sytuacje przemocowe między uczniami należą do najtrudniejszych, z jakimi mierzą się w szkole nauczyciele i nauczycielki.
Jak na nie reagować? Każda taka sytuacja jest inna, nie ma więc jednego uniwersalnego narzędzia. Przyda się natomiast zestaw różnorodnych sposobów reagowania.
Zapraszamy na webinarium „Jak reagować na przemoc w klasie?”, podczas którego porozmawiamy m.in. o tym:
>jakie są przyczyny przemocy?
>jak odróżnić przemoc od konfliktu?
>jakie są rodzaje przemocy i jak ją rozpoznać?
>jak reagować na sytuacje przemocowe w klasie (np. wysłuchanie uczniów, diagnoza sytuacji, rozmowy z rodzicami)?
>kiedy warto i należy zwrócić się po pomoc do rodziców, psychologa lub pedagoga, dyrekcji, interwenta lub mediatora czy policji?
>jak stworzyć zespół interwencyjny i jak może przebiegać jego działanie?
Kiedy? – 13 lutego (wtorek) w godzinach 19:00-20:30
Gdzie? – zapisy – TUTAJ
Swoją wiedzą podzielą się:
–Lucyna Bednarska – nauczycielka języka niemieckiego i informatyki oraz opiekunka samorządu uczniowskiego ze Szkoły Podstawowej nr 2 w Sztumie.
–Hubert Czemierowski – psycholog i trener realizujący m.in. programy dotyczące przeciwdziałania agresji i przemocy; pracuje w liceum i jest rzecznikiem praw uczniów.
–Jakub Mączyński – nauczyciel języka angielskiego z I Liceum Ogólnokształcącego w Kędzierzynie-Koźlu; rzecznik praw ucznia, interwent w programie RESQL. Laureat Nagrody im. Ireny Sendlerowej „Za naprawianie świata” przyznawanej przez Centrum Edukacji Obywatelskiej.
Partnerem webinarium jest Care.org – inicjatywa finansowana przez Islandię, Liechtenstein i Norwegię z Funduszy Norweskich i EOG w ramach Funduszu Współpracy Dwustronnej.
Źródło: www.facebook.com/fundacjaCEO/
Dla osób, pragnących dowiedzieć się o wynikach najnowszego badania sondażowego o zakresie zjawiska przemocy wobec dzieci w Polsce przygotowaliśmy link do obszernego raportu z badania, przeprowadzonego w 2023 roku przez Fundację Dajemy Dzieciom Siłę.
Oto tekst przedmowy Moniki Sajkowskiej:
Oto jeden z diagramów, obrazujących skalę problemu:
Diagnoza przemocy wobec dzieci w Polsce. 2023 – plik PDF – TUTAJ
Szkoła podstawowa w Bräcke w środkowej Szwecji. Uczy się tu 217 uczennic i uczniów.
Dziś proponujemy lekturę tekstu Joanny Biszewskiej, zamieszczonego na stronie portalu „Juniorowo”. Aby zainteresować – zamieściliśmy jego obszerne fragmenty:
Bez prac domowych dzieci skończą pod mostem? Popatrzmy na Skandynawię
[…]
Aby coś umieć, nie trzeba wynosić ze szkoły sterty prac domowych do samodzielnej pracy w domu. Przykładem szkół bez codziennych prac domowych są szkoły podstawowe w Skandynawii. Tam nauczycielki i nauczyciele zadają prace domowe o wiele rzadziej niż u nas. Mogą sobie na to pozwolić, bo czas lekcji wykorzystują na naukę, a nie na kartkówki, sprawdzanie prac domowych, odpytywanie, wstawienie ocen. […]
Jednym z postulatów wyborczych KO była obietnica likwidacji prac domowych w szkołach podstawowych. Jeszcze w tym roku szkolnym dzieci z najmłodszych klas I-III nie będą mieć zadawanych do domu pisemnych i praktycznych prac domowych.
Plan był też taki, aby od kwietnia znacznie uszczuplić też prace domowe w starszych klasach. Pisemne czy praktyczne prace domowe byłyby tylko dla chętnych uczniów i uczennic, i nie na ocenę. Ze zmianami w starszych klasach Ministerstwo Edukacji jednak poczeka i wstrzyma się z likwidacją obowiązkowych prac domowych w klasach 4-8 do przyszłego roku szkolnego 2024/2025, gdy odchudzone zostaną podstawy programowe. Dla wielu nauczycieli i nauczycielek to ulga. (Za oko.press)
– Potrzebujemy ewolucji, nie rewolucji – uważa Leszek Janasik, dyrektor Społecznego Liceum Ogólnokształcącego Nr 5 Społecznego Towarzystwa Oświatowego w Milanówku, nauczyciel geografii.
I zwraca uwagę na to, że aby uszczuplić prace domowe w starszych klasach szkół podstawowych, wcześniej należałoby zmienić wymagania do egzaminów ośmioklasistów i podstawy programowe. W przeciwnym razie, na zmianach ucierpią uczniowie i uczennice, którym bez dodatkowej pracy w domu egzaminy mogłyby pójść słabo. […]
Podczas gdy u nas piętnastolatki na prace domowe ze wszystkich przedmiotów poświęcają w tygodniu średnio 6-7 godzin, tak ich koledzy i koleżanki z innych krajów UE o dwie godziny mniej. (Za badaniem PISA 2015). Skutek tego jest taki, że dzieci – dodatkowo obłożone korepetycjami – są przemęczone, nie mają czasu na rozwijanie swoich zainteresowań, żyją od sprawdzianu do sprawdzianu. Chociażby z uwagi na kondycję psychiczną dzieci i nastolatków, warto dyskutować o tym, czy i jakie prace domowych mają dzisiaj sens.
– W pracy domowej nie ma nic złego, pod warunkiem że nie jest pracą dla pracy, lecz ma konkretny cel, np. wymaga wyrobienia umiejętności obserwowana świata, samodzielnego zdobywania informacji – mówi dyrektor szkoły z Milanówka i podaje przykład pracy domowej, która nie jest odtwórcza.
– Można zaproponować dzieciom, aby po lekcjach przespacerowały się po ulicy, na której mieszkają i zauważyły, jak wyglądają śmietniki, czy zalegają w nich śmieci, czy właściciele psów sprzątają po swoich czworonogach, czy wyprowadzają zwierzęta na smyczy, itd. Ważne jest, aby zachęcać do szukania samodzielnych odpowiedzi – dlaczego jest tak, a nie inaczej. Taka praca domowa ma moim zdaniem sens. W przeciwieństwie do odtwórczej, bezrefleksyjnej prezentacji, którą często robi za uczniów sztuczna inteligencja. […]
Różnica jest taka, że ilość i forma prac domowych w Finlandii – jak i w Szwecji – bardzo różni od tego, co się zadaje u nas. W szkołach skandynawskich prace domowe nie spędzają dzieciom snu z powiek. I są ciekawe. Najczęściej są to zadania, których nie da się wykonać w szkołach. Uczniowie mają np. narysować plan swojego domu czy mieszkania, narysować plan swojego pokoju w skali, przeprowadzić wywiad z dziadkiem i z babcią.
– Fińskie szkoły i fińscy nauczyciele mają ogromny poziom autonomii. To, czy w szkole zadawane są prace domowe, zależy tylko od nich. Władze edukacyjne ufają, że nauczyciele i nauczycielki robią to, co najlepsze dla uczniów – mówi dr Łukasz Srokowski, socjolog, wykładowca, założyciel sieci szkół Navigo inspirowanych fińskim modelem edukacyjnym, który – zanim stworzył szkoły w Polsce – odwiedzał Finlandię, aby z blisko zobaczyć, jak pracują fińskie podstawówki. Co zaobserwował w temacie prac domowych?:
– Najczęściej nauczyciele nie zadają zbyt wielu zadań domowych, a jeżeli już się pojawiają, z reguły mają charakter praktyczny – na przykład pójście do lasu i dokładne samodzielne obejrzenie rodzajów drzew, o których się uczyli. Zadania te nie podlegają ocenie cyfrowej i nie wpływają na oceny. Nauczyciele często ich też nie sprawdzają, uznając, że przecież to uczniowi czy uczennicy zależy na nauce, więc to jego/jej odpowiedzialność. I uczniowie faktycznie często tak do tego podchodzą. […]
Łukasz Srokowski, twórca grupy edukacyjnej Navigo uważa, że u nas też jest możliwe realizowanie ogromnej większości materiału na zajęciach w szkole. Wymaga to jednak zaangażowania nauczycieli i nauczycielek, i tego, aby nie uczyli z podręczników rozdział po rozdziale, tylko w oparciu o podstawę programową i sami decydowali, co jest ważne, co trzeba powtarzać, do czego ewentualnie wrócić. Ale żeby tak było, wszyscy musielibyśmy zaufać ludziom pracującym w szkołach, że to, co robią, robią dobrze. A z tym różnie bywa.
– Szkoła najbardziej ze wszystkiego potrzebuje teraz zaufania i poczucia, że ministerstwo wierzy w nauczycieli i nauczycielki. Zadawanie lub niezadawanie zadań domowych jest częścią metodyki, a trudno metodykę pracy pojedynczego nauczyciela regulować z poziomu decyzji ministra. Dlatego uważam za dość absurdalną próbę uregulowania prac domowych w szkołach za pomocą rozporządzenia. I nawet rozumiem, dlaczego minister Barbara Nowacka musiała tak zrobić – powolne, systematyczne zmienianie podejścia metodycznego potrwałoby z dekadę, akt prawny można wydać szybko. Ale skutkiem ubocznym jest ogromna frustracja nauczycieli, którzy czują, że nowa władza chce zarządzać ręcznie ich pracą – mówi Srokowski. I dodaje:
– Jedyne, co teraz ma sens, to napisanie rozporządzenia „na miękko” językiem rekomendacji, sugestii i może tylko zakazu w sensie technicznym, że nie wolno zadawać w weekendy i na święta. […]
Cały tekst „Bez prac domowych dzieci skończą pod mostem? Popatrzmy na Skandynawię” – TUTAJ
Źródło: www.edziecko.pl/Junior/
Wczoraj odbyło się kolejne spotkanie w „Akademickim Zaciszu”. Tym razem rozmówcą prof. Romana Lepperta był dr hab. Witold Jakubowski, prof. Uniwersytetu Wrocławskiego.
Temat spotkania został zaczerpnięty z tytułu książki prof. Jakubowskiego – „Edukacja w popkulturze – popkultura w edukacji”. I to nie jest przypadkiem, iż to właśnie on był rozmówcą, gdyż – jak było to zapowiedziane przez Gospodarza – „badania Profesora mieszczą się na pograniczu kulturoznawstwa i pedagogiki. Szczególnie interesują go związki kultury i edukacji, a zwłaszcza edukacyjny potencjał kultury popularnej.”
Jak zwykle w czwartki – zapraszamy zainteresowane tym problemem osoby, które wczoraj nie wysłuchały tej rozmowy do uczynienia tego w dogodnym dla siebie czasie:
Edukacja w popkulturze – popkultura w edukacji – TUTAJ
Wczoraj (3 lutego 2024 r.) na godzinę 19-ą Robert Sowiński zaprosił na fapage Plan Daltoński profesora Romana Lepperta, którego u nas przedstawiać nie musimy. Tym razem to kolega Roman był gościem, który inspirowany serią pytań zadawanych przez Gospodarza, prezentował swoje przemyślenia na temat „Czego nam brakuje do uzyskania realnych przemian” – oczywiście – w naszym systemie edukacji.
W zaproszeniu do tego programu można było przeczytać, że „tym spotkaniem rozpoczynamy cykl poniedziałkowych rozmów z prelegentami daltońskiej konferencji Fundacji Plandaltoński.Pl”, a także, iż „w trakcie wykładu wprowadzającego podczas konferencji, profesor Leppert podzieli się swoimi przemyśleniami na temat nowego wychowania we współczesnym świecie, […] porozmawiamy m.in. o bieżącej efektywności edukatorów zmiany. Może też będzie okazja podyskutować o tym, co teraz zajmuje komentatorów przemian politycznych.”
Zapraszamy zainteresowanych, którzy wczoraj nie mogli tego uczynić, aby w dogodnej dla siebie porze porównali te zapowiedzi z rzeczywistym przebiegiem owej rozmowy. Sugerujemy także lekturę komentarzy słuchaczek i słuchaczy, zamieszczanych równolegle z relacją:
Czego nam brakuje do uzyskania realnych przemian – TUTAJ
Dzisiaj (6 lutego 2024 r.) znaleźliśmy taki sam tekst na trzech stronach internetowych: < www.pulshr.pl >, < www.portalsamorzadowy.pl > i < www.gazetaprawna.pl >. Wszystkie one przytaczają te same wypowiedzi dr hab. Małgorzaty Żytko – kierowniczki Zakładu Wczesnej Edukacji i Kształcenia Nauczycieli Wydziału Pedagogicznego Uniwersytetu Warszawskiego – na temat projektu rozporządzenia Ministerstwa Edukacji Narodowej dot. prac domowych. Niestety – nigdzie nie ma tam podanej informacji KOMU pani prof. Żytko udzieliła tego wywiadu. Zakładamy – w oparciu o występujące wszędzie słowa „O komentarz do rozporządzenia poprosiła prof. Małgorzatę Żytko…” – że była to redakcja „Gazety Prawnej”.
Postanowiliśmy zamieścić wszystkie opinie prof. Małgorzaty Żytko, opierając się na materiale właśnie ze strony „Gazety Prawnej”, zakładając, że redakcja zrozumie „wyższe dobro”, które nam przy tym przyświeca:
Prof. Żytko o pracach domowych: Regulacje nie powinny być wprowadzane
w trakcie roku szkolnego
Rozporządzenie Ministerstwa Edukacji Narodowej dot. prac domowych nie powinno być wyrwane z kontekstu, ale łączyć się ze zmianami wprowadzanymi w podstawie programowej. Regulacje nie powinny być wprowadzane w trakcie roku szkolnego – przekazała prof. Małgorzata Żytko z UW. […]
W opinii ekspertki, wprowadzanie określonych zmian, szybkich uregulowań prawnych wymaga „głębszego przemyślenia, odwołania się do analiz badawczych„. Podkreśliła, że edukacja to „struktura powiązanych ze sobą elementów, a wyjmowanie jednej cegły z tej budowli, która w polskiej rzeczywistości chwieje się w posadach jest ryzykowne i wymaga powiązania z innymi zmianami, które będą konieczne w krótszej i dłuższej perspektywie czasowej”. Zatem, jak zaznaczyła, brakuje „wyartykułowania projektu czy kierunków zasadniczych zmian, stąd trudno jest odnosić się do tej fragmentarycznej propozycji”.
Prof. Żytko wskazała też, że według potocznego przekonania, „im więcej dzieci pracują w domu, tym lepsze osiągają wyniki w nauce”. Tymczasem – jak zauważyła – przeczą temu wyniki badań OECD PISA 2015, 2022. „Uczniowie, którzy spędzają dużo czasu na odrabianiu prac domowych i dodatkowych lekcjach nie osiągają wyższych wyników w badanych kategoriach umiejętności – językowych czy matematycznych – a czasem jest to związek negatywny” – zaznaczyła. „W badaniach TIMSS 2019 umiejętności matematycznych i przyrodniczych uczniów IV klasy szkoły podstawowej, w polskiej części stwierdzono, że częstotliwość zadawania prac domowych i czas spędzany na ich odrabianiu nie mają wyraźnego związku z osiągnięciami uczniów” – dodała.
W badaniach podkreśla się – jak zauważyła prof. Żytko – że praca domowa może mieć związek nie tylko osiągnięciami edukacyjnymi uczniów, ale rozwijaniem takich cech jak samodzielność, organizacja czasu, budowanie pewności siebie, poczucia sprawstwa, systematyczności działania czy sumienności. […]
W opinii ekspertki, podejmowanie decyzji na temat likwidacji lub ograniczenia prac domowych na szczeblu centralnym wymaga „refleksji na podstawie danych z badań, a także zweryfikowania regulacji prawnych z tym związanych w innych krajach Europy„. Dodała, że – jak wynika z dotychczasowych analiz – prace domowe występują w wielu krajach, ale ogranicza się czas, jaki uczeń może na nie poświęcać. „W Polsce liczba godzin na odrabianie prac, wynosząca średnio 7 godzin (tygodniowo – red.) w porównaniu ze średnią OECD – 5 godzin, jest dość duża” – wskazała.
Prof. Żytko zaznaczyła, że z badań wynika, iż pozytywny walor mają m.in. te prace, które są twórcze, stanowią wyzwanie, które można wykonać samodzielnie lub we współpracy w grupie, a także te, które nie są też zbyt często zadawane, tzn. raz w tygodniu, a uczeń otrzymuje informację zwrotną. Ich znaczenie – jak podkreśliła – jest tym wyższe, im starsi są uczniowie. „W przypadku młodszych klas, takie prace nie są zadawane lub zajmują maksymalnie 10 minut” – dodała.
Oto tekst, który znaleźliśmy wczoraj (2 lutego 2024 r.) na blogu „Profesorskie Gadanie”. Jako że prof. Czachorowski nie po raz pierwszy napisał tekst o edukacji, który mógłby posłużyć innym za przykład jak na ten temat wypowiadać się z rozwagą i odpowiedzialnością z słowa – także i tym razem zamieszczamy go bez skrótów – wraz z dwiema grafikami:
Jak nie narzekać i nie hejtować a radzić sobie z przyspieszonymi zmianami w edukacji?
Zamiast przeklinać ciemność lepiej zapalić małe światełko nadziei. I coś zrobić. Ja się uczę i pokazuję rezultaty swojego uczenia się. Liczę, że komuś pomogą w jego oswajaniu nowej rzeczywistości. I że zachęcą do zaakceptowania swoich błędów, niedoskonałości. Wczoraj na Facebooku widziałem znakomitą grafikę, udostępnioną przez Joannę Gadomską na profilu Biologia z Blondynką. Na grafice był napis: „nie potrafisz latać – biegaj”. A w tle był biegnący struś i w głębi sylwetki fruwających ptaków.
Pisanie zajmuje sporo czasu. Jeśli zbyt szybko opublikuję to pojawiają się różne błędy literowe, czasem niedopracowane zdania, czasem niezrozumiały wywód. Tyle chciałoby się opowiedzieć a tak mało się udaje. Cyzelowanie podnosi jakość lecz zabiera czas i energię. Warto inwestować w jakość bo zwiększa się komunikatywność przekazu. Najlepiej uczyć się w działaniu, a ja aktualnie eksploruję możliwości sztucznej inteligencji. Próbuję także nauczyć się sensownego wykorzystywania tych narzędzi. Widzę, jak inni opanowują nowe narzędzia i im zazdroszczę. Też bym tak chciał. Spotykam się także z różnym deprecjonowaniem nowych narzędzi edukacyjnych, czy to nowych metod, czy to konkretnych narzędzi cyfrowych. Skąd się bierze to wyśmiewanie i dyskredytowanie?
Najpierw był szkic na papierze, ręcznie i w pełni analogowo napisany. Powstał pod wpływem chwili. Szkic się do niczego jeszcze nie nadawał. Leżał kilka tygodni w teczce, oczekując na przepisanie i dopracowanie. Dzisiaj wziąłem tę kartkę – nie wszystko rozczytałem. Bo moje pismo ręczne jest trochę podobne do lekarskiego – nawet sam siebie nie potrafię się rozczytać. Na dodatek myśli były krótkie, szarpane. Przepisałem na komputerze, modyfikując tekst, trochę dodając. Ale dalej pozostaje to tylko szkicem i wymaga dopracowania. A dlaczego nie wykorzystać tego przypadku do nauki promptowania? Włączyłem Copilota i korzystając z notatek ze szkolenia napisałem (to taka moja praca domowa – powtarzanie przez zastosowanie w praktyce i przez przetwarzanie):
Po otrzymaniu tekstu zleciłem Copilotowi wygenerowanie grafiki do tego eseju.
To jest druga próba. Są widoczne błędy w napisie na tablicy, ale i tak efekt jest dobry, bo najczęściej pojawiające się litery nie tworzą logicznych słów (tak było w moich próbach doi niedawna).
Prompt: Działaj jako autor bloga, który dzieli się swoimi wątpliwościami i chce innych nauczycieli podtrzymać na duchu. Popraw i rozwiń poniższy szkic, stwórz esej na blog liczący 3000 znaków ze spacjami. Napisz w tonie refleksyjnym.
„Zmiany zachodzą za szybko i nie nadążamy z adaptacjami do nowych warunków. Niedostosowania w edukacji jednych uwierają innych mobilizują.
Za szybko i za dużo zmian w edukacji, za dużo nowych propozycji edukacyjnych więc niektórych to przeraża. Boją się, że nie nadążają. Może poczucie zapóźnienia, odstawania od „peletonu” i stąd niechęć do „nowinek” i tego, że innym się udaje. Albo tylko się wydaje, że innym się udaje lepiej.
Ja także, widząc to co inni edukatorzy robią, jakich używają narzędzi edukacyjnych, czuję się zakompleksiony, zdystansowany i pozostający w tyle. Kiedy ja się tego wszystkiego nauczę? Za dużo na raz. Brakuje mi czasu a tu trzeba nadganiać tyle rzeczy. Rośnie lista metod i narzędzi, których chcę się nauczyć, np. debata oksfordzka, podcasty, technologie AI. Rodzi się agresja i poczucie wykluczenia, kusi by hejtować i deprecjonować zmiany i nowe narzędzia. Zostać w bezpiecznych Taplarach: po co ta kosa, a sierp nie wystarczy? Przecież dawniej tylko sierpem zboże żęto.
Lepiej chyba zaakcentować swoje ograniczenia: zrób tyle ile możesz. Ze wszystkim nie zdążasz. Nie musisz być najlepszy, mistrzem. Ścigaj się ze sobą a nie z innymi. Każdy jest dobry w czymś innym. To co umiesz tez jest wartościowe.
Nie wszyscy wspierają edukacyjnych zwiadowców, czasem ich hejtują, deprecjonują i ściągają w dół.”
A oto rezultat, umieszczam bez zmian. Były śródtytuły, wypunktowania. Na blogu zmieniłem formatowanie tekstu przede wszystkim z powodów technicznych i ponownie zaznaczyłem śródtytuły i wytłuszczenia.
Jak radzić sobie z przyspieszonymi zmianami w edukacji?
Żyjemy w czasach, w których zmiany zachodzą coraz szybciej i dotykają wszystkich aspektów naszego życia. Nie inaczej jest w edukacji, która musi się dostosowywać do nowych warunków, potrzeb i wyzwań. Niektórzy nauczyciele traktują to jako szansę na rozwój, inni jako zagrożenie dla swojego komfortu i poczucia wartości. Jak więc radzić sobie z przyspieszonymi zmianami w edukacji? Jak nie dać się przytłoczyć i zniechęcić? Jak zachować równowagę między nowym a starym?
Zmiany w edukacji – co nas przeraża?
Zmiany w edukacji mogą nas przerażać z wielu powodów. Może to być strach przed nieznanym, przed utratą kontroli, przed porażką, przed krytyką, przed porównaniem z innymi. Może to być też poczucie zapóźnienia, odstawania od „peletonu”, nieumiejętności nadążenia za nowymi trendami, metodami, narzędziami. Może to być wreszcie brak czasu, zasobów, wsparcia, motywacji, wiary w siebie.
Zmiany w edukacji mogą nas też przerażać, ponieważ często są one narzucane z góry, bez konsultacji, bez uwzględnienia naszych opinii, potrzeb, możliwości. Czasem są one sprzeczne z naszymi wartościami, przekonaniami, doświadczeniami. Czasem są one niejasne, niekonsekwentne, nieprzemyślane. Czasem są one po prostu zbyt wiele i zbyt szybko.
Zmiany w edukacji – co nas mobilizuje?
Wczoraj (31 stycznia 2024 r.) – co nie jest niespodzianką – w „Akademickim Zaciszu” można było śledzić przebieg kolejnej wymiany myśli – tym razem z nowego cyklu poświęconych edukacyjnemu procesowi inkulturacji i personalizacji. Do tej rozmowy – na temat „Czy twórczości można się nauczyć” prof. Roman Leppert zaprosił prof. dra hab. Krzysztofa Szmidta – kierownika Katedry Edukacji Artystycznej i Pedagogiki Twórczości na Wydziale Nauk o Wychowaniu Uniwersytetu Łódzkiego, autora – m. in. – pierwszego polskiego podręcznika akademickiego „Pedagogika twórczości„.
Oto możliwość wysłuchania i obejrzenia tej rozmowy o dogodnej porze przez tych wszystkich, którym wczoraj ona umknęła:
Czy twórczości można się nauczyć? – TUTAJ
Przeglądając dziś zasoby Internetu w poszukiwaniu tekstu, który zasługuje na jego upowszechnienie na OE, trafiliśmy na najnowszy post na blogu PEDAGOG, który został tam zamieszczony przez prof. Bogusława Śliwerskiego już z dzisiejszą datą, czyli po północy. Jako że nawiązuje do „gorącego tematu” mijającego tygodnia – zamieszczamy go bez skrótów:
„Wywiad” z francuskim psychopedagogiem na temat wychowania
i rezygnacji z zadawania prac domowych
„Spotykam się” z francuskim pedagogiem, profesorem Uniwersytetu w Caen, autorem tak znakomitych rozpraw z psychologii pedagogicznej, jak m.in: Psychopédagogie des moyens audiovisuels dans l’enseignement du premier degré, Paris, (1964); Éducation nouvelle et monde moderne, Paris, (1966); L’apprentissage de la lecture, Paris, (1966); Introduction aux sciences de l’éducation, Delachaux et Niestlé, UNESCO, (1985); Pédagogie générale, Paris, PUF, 1991; La psychopédagogie, Paris, PUF, « Que sais-je ? », no 2357, 5e édition, (2002); Psychologie de l’éducation, Paris, (2011), by zapytać go o kwestie wychowania i kształłcenia, w związku z pojawiającymi się w przestrzeni publicznej postulatami wprowadzania powyborczych zmian w edukacji. Moim „rozmówcą” jest autor jednej z powyższych rozpraw – Gaston Mialaret:
Interiwer:Panie Profesorze, jest tak wiele koncepcji pedagogicznych na świecie. Jak radzą sobie z tym nauczyciele i zarządzający edukacją?
G.M.: Rzeczywiście, ci, którzy powinni otrzymać wykształcenie w tym zakresie, pełni są wątpliwości, a władze publiczne, niekompetentne raczej z powodu ignorancji niż złej woli, nie chcą angażować się w żadnym określonym kierunku, przekonane, iż dadzą w ten sposób dowód swej mądrości.
Interviewer: No właśnie. Mamy w kraju poważne problemy wychowawcze, a niektórzy nie Wiedzą, czym jest wychowanie i czy jest im do tego potrzebna pedagogika?
G.M.: Mnie odpowiada definicja wychowania socjologa Durkheima: „Wychowanie jest oddziaływaniem pokoleń dorosłych na te, które nie dojrzały jeszcze do życia społecznego”. Wychowanie jako oddziaływanie jednej osobowości na inne, jako tworzenie kontaktów psychicznych między istotami ludzkimi, mieści się w dziedzinie sztuki – jest sztuką stwarzania warunków sprzyjających działaniu zapewniającemu rozwój jednostki w określonym kierunku, sztuką posługiwania się pewnymi technikami oddziaływania, sztuką sterowania ku określonym celom, które mamy na względzie.
I:To nie jest łatwo być pedagogiem, wychowawcą, skoro oczekuje się od tych osób bycie sztukmistrzami.
G.M.: Precyzując jasno naszą myśl, odróżniamy wyraźnie wychowanie, które samo przez się wkracza w sferę sztuki, wnikliwości i intuicji, od badania faktów pedagogicznych, które może ipowinno być prowadzone metodami uznanymi przez nas za metody naukowe.
I:Czego powinniśmy oczekiwać od nauczyciela-wychowawcy?
G.M.: Dwa najważniejsze czynniki sytuacji pedagogicznej to dziecko i nauczyciel. Znajomość pierwszego jest nieodzowna dla drugiego, jeśli chce on skutecznie na nie oddziaływać (…), tak więc nauczyciel godny tego miana nie może lekceważyć podstawowych pojęć z zakresu biologii i współczesnej psychologii rozwojowej. Oczywiste jest, że niezależnie od wszelkich wiadomości teoretycznych powinien on posiadać jeszcze to, co chętnie nazwalibyśmy „zrozumieniem dziecka”. Wszyscy jednak wiemy, że ta intuicyjna, podstawowa wiedza, z pewnością niezbędna, wcale nie jest wystarczająca. Aby nauczyciel żyjący w środowisku dziecka i w kontakcie z innymi dorosłymi (rodzicami uczniów i kolegami) mógł uświadomić sobie rolę, jaką odgrywa jego osobowość w całokształcie sytuacji pedagogicznej, powinien posiąść znajomość pewnych pojęć z zakresu psychologii ogólnej i psychosocjologii.
I:Politycy władzy zamierzają odstąpić od zadawania uczniom prac domowych, gdyż obiecali to swoim wyborcom. Co Pan sądzi o takim podejściu do zmian w edukacji szkolnej? Czy to zmieni sytuację naszych uczniów?
G.M.: Jak można wyjaśnić nieuwagę dziecka, jeśli się nic nie wie o jego biologicznym zmęczeniu, o tempie jego aktywności, o poziomie zainteresowań intelektualnych, o pobudkach, o atmosferze domu rodzinnego i o trudnościach, jakie dziecko napotyka we współżyciu z osobami bliskimi? Nauczyciel powinien więc znać dokładnie różne stadia rozwoju, aby zrozumieć wszystkie reakcje dziecka, aby niektóre z nich akceptować, a inne modyfikować i aby wiedzieć jakie może mu stawiać wymagania w związku z wprowadzeniem nowego materiału.
I:Czy to znaczy, że rozporządzeniem ministry zapewni naszym uczniom lepsze warunki uczenia się?
G.M: Prawa zmęczenia, przyswajania, okresów powtarzania leżą wszak u podstaw wszystkich metod, technik i sposobów wychowawczych. Główne prawa percepcji i poznawania świata przez dziecko, ogólne zasady rządzące motywacją i rozwojem zachowania się ludzi powinny stanowić dla nauczyciela wartościowe i żywe wytyczne działania.
I:Czy to znaczy, że nie ma sensu sterowanie procesem uczenia się za pośrednictwem centralistycznie podejmowanych decyzji?
G.M.: Wnikliwość i intuicja wychowawcy powinny tu brać górę nad jego wiadomościami teoretycznymi i zmysłem porządku (opierając się jednak na nich). Każdy uczeń stanowi przypadek o szczególnych warunkach życia, o własnych doświadczeniach, charakterystycznych cechach i oryginalności. Nauczyciel powinien więc dysponować pewnym zasobem informacji prowadzących do takiej konkretnej, a zarazem solidnej znajomości.
I:Panie Profesorze, czy właściwe jest odbieranie uczniom czy zakazywanie przynoszeni do szkoły telefonów komórkowych?
G.M.: Ubolewania godne jest również lekceważenie przez niektórych nauczycieli całej techniki nowoczesnej, podważanej wyłącznie przez tych, którzy nie znają jej wartości skuteczności. Niewolnik przesądów, pewny swej wyższości nauczyciel, który nie wykracza poza granice dawno zdobytej wiedzy , daje dowód niepewności i niezdolności do postępu, a tym samym i do wykonywania funkcji pedagogicznej. Szkołą nie uratuje siebie i nie będzie mogła uratować społeczeństwa, jeśli nie nawiąże z nim ścisłych związków, aby i ona, i ono mogły z siebie wzajemnie korzystać.
I:Dziękuję za udzielenie wyjaśnień w kwestiach tak kluczowych dla procesu kształcenia i proponowanych zmian przez nasze władze.
Źródło przytoczonych wypowiedzi: G. Mialaret, Wprowadzenie do pedagogiki, tlum. B. Baranowski, Warszawa: 1968
Źródło: www.sliwerski-pedagog.blogspot.com