Fatalnie zaczyna mi się ta druga połówka setki felietonów. Dwa dni pobytu w Warszawie zaowocowały nie tylko relacjami z konferencji, ale także przeziębieniem, którego nabawiłem się już w drodze powrotnej, oczekując w przeraźliwym zimnym wietrze na autobus 119, który najpierw uciekł mi „sprzed nosa”, a potem skazał na długie czekanie na następny. Cóż, pretensje mogę mieć tylko do siebie: wybrałem się do Stolicy bez czapki i w podszytej wiatrem kurteczce i – zamiast suwenirów od firm wystawiających się w kuluarach obu kongresów – przywiozłem chorobę!
Poleguję więc teraz z katarem, „kaszlący i słaby”, chwilową poprawę samopoczucia wykorzystując na wystukanie tego felietonu. Z tejże przyczyny będzie on krótszy niż zwykle i zapewne uboższy w ciekawe tematy od poprzednich.
Zacznę od tego, co działo się w MEN, a co umknęło uwadze zaabsorbowanej wydarzeniami obu kongresów: tego, zorganizowanego przez Wolters Kluwer – wydawcę miesięcznika „Dyrektor Szkoły” – o szumnej nazwie „Edukacja i Rozwój” (ciekawe, czy nie wywoła ta nazwa reakcji działającego w Krosnowicach na Dolnym Śląsku „Stowarzyszenia Edukacja i Rozwój”) i tego, zorganizowanego już po raz dziewiąty przez „Głos Pedagogiczny” dla pedagogów i psychologów szkolnych.
Otóż 22 października w siedzibie Ministerstwa Edukacji Narodowej odbyło się, kolejne już, spotkanie kierownictwa resortu z liderami Krajowej Sekcji Oświata i Wychowanie NSZZ „Solidarność” – z przewodniczącym Ryszardem Proksą na czele. Jak poinformowano na internetowej stronie MEN rozmawiano „o systemie premiowania najlepszych nauczycieli, w tym o nagrodach MEN, wysokości subwencji oświatowej, tzw. godzinach karcianych oraz sprawach bieżących”. Jak można dalej tam przeczytać „Przewodniczący KSOiW Ryszard Proksa stwierdził, że NSZZ „S” dąży do dialogu oraz debaty publicznej na temat sytuacji w oświacie i nie uchyla się od rozmów o najważniejszych sprawach oświatowych.” Strony już umówiły się na kolejne spotkanie, które będzie poświęcone roli dyrektora w szkole oraz bieżącym, najbardziej dokuczliwym, problemom oświatowym.
Dlaczego zwracam uwagę Szanownych Czytelników na te rozmowy? Bo to, tak myślę, znacząca zmiana w dotychczasowej strategii tego związku zawodowego wobec MEN. Poprzednio raczej organizowano protesty, żądano zaniechania zmian, nie podejmowano konstrukcyjnego dialogu, a przywódcy KSOiW NSZZ „Solidarność” obwiniali o kolaborację i zdradę interesu nauczycieli konkurencyjny ZNP, gdy ten zajmował wobec inicjatyw ministerstwa edukacji racjonalne, zróżnicowane stanowiska. Zachęcam do śledzenia rozwoju sytuacji na linii: MEN – oba nauczycielskie związki zawodowe.
I jeszcze tylko warto zauważyć czego nie zauważyli redaktorzy menowskiej strony www. Otóż po 22 października można znaleźć tam informację, że podsekretarz stanu w MEN Joanna Berdzik dyskutowała na posiedzeniu Rady ds. Informatyzacji Edukacji na temat e-podręcznika, a konkretnie – „Zajęcia komputerowe, klasa 4„, że wiceminister edukacji narodowej Ewa Dudek uczestniczyła w seminarium „Powroty – nauka i integracja w polskim systemie edukacji”, gdzie poszukiwano odpowiedzi na pytania co pomaga, a co szkodzi uczniowi migrującemu, a także o problemach uznawania dyplomów i świadectw, a także o podejmowaniu studiów w Polsce przez cudzoziemców. Jest – oczywiście – news, że sama pani minister zaszczyciła swą obecnością jubileusz 50-lecia szkoły budowlanej w Pruszkowie!
I tylko ani śladu o tym, że sekretarz stanu w MEN Tadeusz Sławecki spędził w środę 22 października kilka godzin na Kongresie „Edukacja i Rozwój”, gdzie najpierw brał udział w panelu dyskusyjnym: „Co dalej z reformą szkolnictwa zawodowego, jak dobrze wykorzystać pieniądze, jak zmienić prawo, co zrobić aby przedsiębiorcy angażowali się w szkolnictwo?”, a później wygłosił bardzo treściwą prelekcję na temat „Plany resortu w sprawie szkolnictwa zawodowego”. Dziwna to polityka informacyjna speców od PR resortu, który wszak proklamował ten rok rokiem szkolnictwa zawodowego.
O samym panelu, jak i treściach wystąpienia wiceministra Sławeckego, obiecuję że jeszcze obszerniej napisze.
A teraz jestem już u kresu moich dzisiejszych możliwości pisarskich. Przeto – do kolejnego felietonu!
Włodzisław Kuzitowicz