W felietonie z 12 stycznia, zatytułowanym Hotele mają „gwiazdki”, a licea miejsca w rankingu. W walce o klienta… przywołałem fragmenty, napisanego dla POLITYKI 10 stycznia, postu z bloga Dariusza Chędkowskiego – na co dzień nauczyciela w XXI LO w Łodzi, w którym komentując najnowszy ranking PERSPEKTYW, wspomniał o zeszłorocznej inicjatywie MILO:

 

W Łodzi w zeszłym roku szefowie sześciu najlepszych i wrogich wobec siebie placówek rozpoczęli projekt pt. „Międzyszkolne Igrzyska Liceów Ogólnokształcących” (MILO). Każde liceum było gospodarzem zawodów z jednego przedmiotu i gościło przedstawicieli pozostałych szkół. Przybywali najlepsi uczniowie, wyróżniający się nauczyciele oraz dyrektorzy. Celem spotkania nie była rywalizacja, lecz wymiana doświadczeń, poznanie się, a przede wszystkim pogodzenie i nawiązanie współpracy. Wszystko dla dobra uczniów i rozwoju miasta. Moje liceum brało w tym udział.

 

Na koniec doszliśmy do wniosku, że należy powołać międzyszkolne koła olimpijskie. Każda z sześciu szkół ma wybitne osiągnięcia w jakiejś dziedzinie, w innej dobre, a w jeszcze innej średnie. Dlaczego nie pomóc sobie nawzajem? Pomysł był piękny, ale wykonanie fatalne. Niedawno pani dyrektor oznajmiła, że rezygnujemy z międzyszkolnych kół. Nasi uczniowie, których wysłaliśmy na zajęcia do nowych przyjaciół, nie zostali wpuszczeni. Nie są uczniami tej placówki, więc jakim prawem chcieli korzystać z jej zasobów? Nowi przyjaciele okazali się starymi wrogami.”  [Źródło: www.polityka.pl]

 

Już wtedy postanowiłem jeden z najbliższych felietonów poświecić tematowi tego niespodzianie zmarłego „noworodka” – owego MILO. Czynię to dziś, gdyż przed kilkoma dniami (dokładnie 7 stycznia) minął rok od uroczystego podsumowana owej „olimpiady przyjaźni”, z której jeszcze tego samego dnia zamieściłem na stronie OE relację Finałowa gala Międzyszkolnych Igrzysk Liceów Ogólnokształcących”.

 

                  Dziś przypomnę zwycięzców poszczególnych konkurencji:

 

W konkurencji „sport” wygrała reprezentacja XXXI LO w Łodzi

W konkurencji „j. angielski” wygrała reprezentacja XXI LO

W konkurencji „matematyka”wygrała reprezentacja PLO PŁ

W konkurencji „biologia” wygrała reprezentacja XXXI LO

W konkurencji „j. polski i sztuka” wygrała reprezentacja XXI LO

W konkurencji „chemia” wygrała reprezentacja PLO PŁ

 

 

Puchar, który miał być przechodnim, wygrywając w generalnej klasyfikacji, zdobyło XXXI LO.

 

Zanim przejdę do moich refleksji na temat braku kontynuacji tej – jak się okazała – utopijnej idei MILO, zaprezentuję jeszcze jedno zestawienie: miejsc, zajmowanych przez licea w nim uczestniczące w dwu rankingach „Perspektyw”- tych z lat „okalających” ową „braterską” rywalizację:

 

 

            Nazwa liceum          Miejsce w rankingu         Miejsce w rankingu

                                                 w roku 2018                     w roku 2019

                 LO PŁ                             19                                   21

                  I LO                                21                                  22

                XXI LO                              34                                  46

               PLO UŁ                             57                                  39

                 XII LO                              76                                 103

                XXXI LO                           104                                 108

 

 

Z prostego porównania wyników rywalizacji w ramach MILO z pozycjami tych szkół w rankingach wynika prosty wniosek: w konkretnych konkurencjach aż trzykrotnie najlepsze wyniki osiągnęli uczniowie szkoły, która w rankingach znajdowała się na najdalszych pozycjach – byli to uczniowie XXXI LO (104 i 108 miejsca!). Najwyżej notowane – LO PŁ (19 i 21 miejsca) – wygrało w dwu konkurencjach: „matematyka” i „chemia”. Jedno zwycięstwo odnotowało XXI LO (34 i 46 miejsca) – w konkurencji „j. polski i sztuka”. Reprezentanci uchodzącego do niedawna za najlepsze łódzkie liceum – I LO oraz mającego wielkie aspiracje LO przy Uniwersytecie Łódzkim – nie wygrali rywalizacji w żadnej konkurencji.

 

Konsekwencje takich wyników MILO okazały się śmiertelne dla idei tych igrzysk. A tak pięknie mówiła o niej jedna z grupy pomysłodawców tych igrzysk z samorządu uczniowskiego w PLO UŁ – Zuzanna Bartosik, w udzielonym mi w dniu podsumowania wywiadzie:

 

Chcieliśmy wznieść się ponad rankingi, które można znaleźć w internecie i na portalach edukacyjnych, nie kierować się treściami czołówek prasowych artykułów, tylko faktycznie poznać ludzi z innych szkół, zobaczyć jacy oni są. Dotąd o tych innych szkołach wiedziało się tylko, że to jest na tym miejscu, a tamto na innym w kolejnym rankingu. to wyszło, bo dowiedzieliśmy się o sobie dużo nowych rzeczy i teraz postrzegamy się już z innej perspektywy.”

 

Choć wtedy, 7 stycznia 2019 roku, zapewniano się wzajemnie, że to dopiero pierwsza edycja, że nagroda ma charakter przechodni, że „do zobaczenia na kolejnych edycjach MILO” – jak czas pokazał – na tym się skończyło!

 

Już jesienią ub. roku przypomniałem sobie, że to pora, aby zaczęły się kolejne spotkania drugiej edycji MILO. Co jakiś czas wchodziłem na strony szkół-uczestniczek i nie znajdowałem tam żadnych na ten temat komunikatów. Dziś przyznam, że po jakimś czasie „odpuściłem” – inne wydarzenia zajęły moją świadomość i kolejne odsłony „Obserwatorium Edukacji”. Dopiero rocznica zeszłorocznej „gali podsumowania” skłoniła mnie do podjęcia próby wyjaśnienia co właściwie legło u podłoża braku kontynuacji owej inicjatywy kilkorga aktywistów samorządu uczniowskiego Publicznego Liceum Ogólnokształcącego Uniwersytety Łódzkiego.

 

Przypomniałem sobie, że cała trójka moich rozmówców owego przywołanego wyżej wywiadu to dziś już absolwenci tej szkoły, ze już owa pierwsza edycja nie odbyła się bez problemów – początkowo uczniowie mieli wizję, aby MILO było „płaszczyzną rywalizacji pomiędzy szkołami, która nie byłaby na tyle formalna, poważna, jak olimpiady przedmiotowe”, a także,podczas mojego redaktorskiego śledztwa, udało mi się ustalić, że zamierzali oni wszystko przeprowadzić „samorządowo”. Dowiedziałem się także „z dobrze poinformowanych źródeł”, że dyrekcje szkół i nauczyciele poszczególnych przedmiotów, będących konkurencjami w kolejnych odsłonach współzawodnictwa, nie we wszystkich szkołach włączali się w prace organizacyjne z podobnym entuzjazmem, że najczęściej prezentowane przez dyrekcje tych szkół poparcie dla owej inicjatywy wynikało z „poprawności politycznej” (jak odmówię, to mnie „obsmarują medialnie).

 

Krótko mówiąc – już pierwsza edycja odbyła się od początku do końca nie bez „zgrzytów”, tak naprawę – trochą „na siłę”, bo nie wypadało zbojkotować romantycznej idei uczniowskiej.

 

Ale gdy nie tylko pomysłodawcy, ale i ich „ambasadorzy” w samorządach uczniowskich szkół partnerskich pokończyli swoje szkoły, gdy nie udało się ich następów zainfekować w takim samym stopniu determinacją w dążeniu do realizacji owego pomysłu, gdy zabrakło „ciśnienia społecznego”, na tyle silnego, aby mogło ono skruszyć skorupy tradycyjnych strategii kierownictw i rad pedagogicznych szkół, które wszak od lat funkcjonowały w relacjach rywalizacyjnych i w optyce postrzegania innych szkół jako konkurentów w walce o kandydatów podczas kolejnych kampanii rekrutacyjnych – nie miał kto o MILO zawalczyć.

 

Górę wzięli wyznawcy poglądu: Po co nam jeszcze kolejne takie MILO, gdzie może ponownie okazać się, że „ostatni są pierwszymi”!

 

A jednak mi żal… Taki już jestem niepoprawny romantyk-idealista.

 

Niestety – po raz kolejny „twarde prawa rynku” wygrały z młodzieńczym idealizmem. A rankingi, jak owi Chińczycy w „Weselu” Wyspiańskiego – trzymają się mocno!

 

 

Włodzisław Kuzitowicz



Zostaw odpowiedź