Mój zeszłotygodniowy short-felieton zakończyłem słowami: „Bardzo chciałem odnieść się jeszcze do jakości, a przede wszystkim – przydatności, imprez towarzyszących. Ale muszę to zostawić na później – dziś już nie daję rady!” Tydzień minął, od wtorku uznałem się „za nie chorego”, co wcale nie oznacza, że jestem już zdrowy. Oszczędzę Wam szczegółów – poprzestanę na stwierdzeniu, że nadal normalne funkcjonowanie uprzykrzają mi typowe dla przeziębieniowych infekcji objawy – z kaszlem na czele!
Odpuszczam więc ów sygnalizowany temat – napiszę czy nie napiszę o żenująco upadającym z roku na rok poziomie oferowanych imprez towarzyszących – z „flagowym” dla ŁCDNiKP „Forum pracodawców i dyrektorów szkół zawodowych” *na czele – i tak nie będzie to , niestety, miało większego znaczenia dla przyszłości tej imprezy!
W to miejsce podzielę się moimi refleksjami wokół informacji, dla której nie znalazłem miejsca na stronie OE, ale do której postanowiłem wrócić – nie tylko dlatego, że dotyczy szkolnictwa zawodowego. Otóż 2 marca, w ramach Aktualności, na głównej stronie UMŁ zamieszczono informację, której tytuł sam w sobie mówił wiele: „Na nowe wyposażenie, staże i specjalistyczne szkolenia. Ponad 13 mln zł dla szkół zawodowych”. Jak czytamy dalej „Dzięki temu uczniowie będą odbywać praktyki i staże u pracodawców, nauczyciele doskonalić swój warsztat, a szkoły zyskają wyposażenie do pracowni nauki zawodu.”
Aby nie było żadnych wątpliwości, w ramach autoreklamy, zacytowano wypowiedź Tomasza Treli – wiceprezydenta (SLD) odpowiedzialnego za łódzką edukacje, że „Łódź jest liderem regionu ponieważ startowała we wszystkich konkursach o unijne dofinansowanie jakie były ogłoszone. I to z powodzeniem, dzięki czemu nasze szkoły są coraz nowocześniejsze, a uczniowie zyskują umiejętności cenione przez pracodawców. […] Inwestujemy w szkoły zawodowe i nadal będziemy to robić, ponieważ chcemy zachęcić uczniów, by przekonali się do tego rodzaju kształcenia. Zyskują zawód, szansę na pracę, czyli samodzielność, a nic nie stoi na przeszkodzie, by dalej się kształcili.”
Gdyby to było takie proste… Rzecz w tym, że te kolejne unijne miliony wcale nie muszą zmienić utrzymującego się od kilkunastu lat trendu malejącej popularności kształcenia zawodowego, jako atrakcyjnej drogi kariery zawodowej. O ile w przypadku kilku zawodów, cieszących się tradycyjnie popularnością (gastronomia, informatyka, czy od pewnego czasu ładnie brzmiąca mechatronika), to – nie tylko łódzkie zawodówki – od lat mają problemy z naborem do klas pierwszych . Często, aby utworzyć klasę, muszą uciekać się do tworzenia klas dwu- lub nawet trzyzawodowodowych. I nic nie zmieniła w tej sprawie nowa nazwa „szkoły branżowe” – nadal rodzice wolą posłać swoje dzieci do liceum, którego nazwy trudno szukać w rankingu „Perspektyw”, niż do „Budowlanki”, do klasy dekarzy, gdzie po trzech latach zdobędą zawód, pozwalający im na zarobki porównywalne nie tylko z lekarzami rezydentami…
Jednak moją uwagę przykuł inny fragment tej informacji:
Bardzo ciekawy jest konkurs dla szkół zawodowych ze strefy rewitalizacji, oczywiście będziemy aplikować o te środki, ponieważ takiego konkursu jeszcze nie było, a szkoły mogą wiele zyskać – mówi Agnieszka Lewandowska z Biura Strategii UMŁ.
Nie wiem od jak dawna pani Agnieszka Lewandowska pracuje w Biurze Strategii UMŁ, nie wiem jaki jest tam jej szczegółowy zakres obowiązków. Wiem jednak, że nie ma zielonego pojęcia o tym, o czym się wypowiedziała! Bo nawet taki emeryt jak ja, karmiony od dawna informacjami o programach rewitalizacji obszarowej, niejednokrotnie widział, zaznaczone na planie miasta, te obszary i wie, że nie działa tam ŻADNA łódzka szkoła zawodowa! Są natomiast, i to aż 6, szkoły podstawowe, które przede wszystkim stracą na parę lat swą „bazę społeczną” – wszak z remontowanych kamienic i oficyn mieszkańcy już zostali, lub wkrótce zostaną wyprowadzeni, a nowi zamieszkają tam dopiero za kilka lat…
Tylko czy pieniądze z programów unijnych cokolwiek im w rozwiązaniu tego problemu pomogą? Czy ich dotychczasowi uczniowie, którzy od lat tam chodzą, mają swych kolegów, przyjaciół, ulubionych nauczycieli, będą zmuszeni kończyć szkołę pod innym adresem? A może miasto załatwi im dowóz do dotychczasowych szkół?
A szkoły zawodowe nie miały i nie będą miały z terenami rewitalizacji obszarowej miasta Łodzi nic wspólnego…
Włodzisław Kuzitowicz
*Zamiast moich komentarzy niech wystarczy porównanie frekwencji i programu forum z 2015 roku do tegorocznego.