Dziś portal OKO.press zamieścił obszerny artykuł Antona Ambroziaka zatytułowany „Kakofonia Piontkowskiego groźna dla zarobków nauczycieli”. Oto jego obszerne fragmenty – pogrubienia i podkreślenia – redakcja OE:

 

Zamknięcie szkół z powodu koronawirusa i chaos informacyjny MEN w kwestii nauczania zdalnego sprawia, że nauczyciele nie mogą być pewni czy dostaną pieniądze za nadgodziny, które w polskim systemie edukacji nie tylko reperują budżety samych pracowników, ale też odraczają moment paraliżu polskiej szkoły w związku z pogarszającą się sytuacją kadrową. […]

 

11 marca 2020 resort kierowany przez ministra Dariusza Piontkowskiego opublikował rozporządzenie o „czasowym zawieszeniu zajęć dydaktyczno-wychowawczych”, co dokładnie oznacza zawieszenie realizacji podstawy programowej.

 

MEN w wytycznych dla dyrektorów i organów prowadzących, poinformował, że nie muszą w tym czasie wypłacać dodatku za pracę w warunkach trudnych i zajęcia ponadwymiarowe.

 

Gdyby tak było, nauczyciele zmianę odczuliby boleśnie, bo niskie zarobki pracowników oświaty są w Polsce rekompensowane właśnie nadgodzinami. Mało kto pracuje jedynie na 18-godzinnym pensum, większość przedmiotowców, szczególnie w miastach, nawet po 24-25 godzin.

 

Z drugiej strony, minister edukacji wystosował do dyrektorów komunikat, w którym zobowiązał ich do przejścia w tryb pracy zdalnej. Nauczyciele mają realizować podstawę programową, ale online. A to naturalnie kłóci się z treścią rozporządzenia.[…]

 

 

Wyeliminowanie nadgodzin to paraliż systemu edukacji

 

Nauczyciele wciąż czekają na wytyczne, które uregulują system pracy zdalnej. Póki co, każdy radzi sobie jak może. Większość po prostu wysyła zadania do odrobienia w domu przez internetowy dziennik, inni trzymają się zasady, że nie mogą realizować podstawy programowej, więc udostępniają uczniom treści o walorze edukacyjnym, jeszcze inni – próbują prowadzić zajęcia online. Jak jednak w tej sytuacji rozdzielić godziny wchodzące w skład 18-godzinnego pensum od nadgodzin? […]

 

Co ma zrobić matematyk, który np. uczy po dwie klasy szóste, siódme i ósme, a pensum przekracza o sześć godzin? Ma sam wybrać, których uczniów prowadzi dalej, a których zostawia samym sobie? To błędne koło.

 

[…] Mówiła o tym OKO.opress nauczycielka z wiejskiej szkoły na Mazowszu: „Dawno nie pracowałam tak intensywnie jak teraz. Przeglądam setki materiałów, żeby wybrać te, które popchną proces edukacyjny do przodu, a jednocześnie będą przystępne dla moich uczniów. Sama mnóstwo się uczę. Dzwonię do koleżanek, sprawdzam platformy do komunikacji i wiszę na telefonie z rodzicami”. […]

 

 

Co z wynagrodzeniem zasadniczym?

 

W piśmie rozesłanym do dyrektorów MEN, powołując się na art. 81 kodeksu pracy, zaznaczał też, że jeżeli nauczyciel nie będzie świadczył pracy z przyczyn niezależnych od pracodawcy, dyrektor może wypłacić mu jedynie 60 proc. wynagrodzenia. […]

 

To jednak interpretacja na wyrost, bo powodem ograniczonego świadczenia pracy (jeśli w ogóle możemy o takim przypadku mówić) jest epidemia.

 

Magdalena Kaszulanis ze Związku Nauczycielstwa Polskiego zwraca jednak uwagę, że powołanie przez MEN ww. zapisów może uderzyć w tych pracowników oświaty, dla których fizyczne zamknięcie szkoły, oznacza radykalne ograniczenie obowiązków. Chodzi m.in. o nauczycielki wychowania przedszkolnego, bibliotekarzy, logopedów, psychologów czy pedagogów szkolnych.

 

 

Cały artykuł „Kakofonia Piontkowskiego groźna dla zarobków nauczycieli”     –      TUTAJ

 

 

Źródło: www.oko.press

 

 

Zobacz także na Belferblogu tekst Dariusza Chendkowskiego „Wypowiedź ministra zdumiała nauczycieli”                                                                                                                                                                   –   TUTAJ



Zostaw odpowiedź