Dzisiaj proponujemy lekturę tekstu, którego autor,  Kamil Wysocki, jest jeszcze studentem, i to nie pedagogiki ani psychologii, a biologii na UAM w Poznaniu. Jak sam o sobie napisał – jego sercu bliskie są idee wolnościowe i prawdopodobnie dlatego blog, który pisze prowadzi na stronie LIBERTE. Zdecydowaliśmy się przybliżyć naszym Czytelnikom jego najnowszy post po przeczytaniu tytułu: „Daj mi rząd dusz, czyli o państwowej edukacji”.

 

Poniżej zamieściliśmy fragmenty tego tekstu i link do całości, mając nadzieję, ze jeśli nawet prezentowane tam poglądy nie wzbudzą w czytelniku entuzjazmu, lub choćby aprobaty, to zawsze pobudzą refleksje nad naszą, pod pisowską „Dobrej Zmiany” władzą, oświatową codziennością. (Pogrubienia tekstu – redakcja OE):

 

Foto: www.wysocki.liberte.pl

Kamil Wysocki

 

 

Ustrojem politycznym wszystkich dzisiejszych cywilizowanych państw jest demokracja. Nawet w monarchiach król sprawuje głównie funkcje reprezentacyjne a faktyczna władza leży w rękach demokratycznie wybranego parlamentu oraz rządu. Ustrój ten ma jednak to do siebie, że z racji powszechności prawa wyborczego, istnieje możliwość objęcia władzy przez różnego rodzaju populistów. Twierdzą, że to tylko oni wiedzą czego nam potrzeba i jak nam to dać, że to oni są głosem narodu. Zdążyli przyzwyczaić nas do tego, że państwo kieruje wieloma gałęziami gospodarki, zapewnia różne usługi i jest to jedyne rozsądne rozwiązanie.

 

Edukacja jest jedną z usług, która w powszechnym mniemaniu powinna być dostarczana przez państwo. Należy jednak pamiętać, że nie zawsze tak było. Dla przykładu, pierwszym stanem w USA, które zdecydowało się wprowadzić publiczną edukację było Massachusetts w 1850 roku. Proces ten trwał około 30 lat. Ostatnim miasteczkiem opierającym się przymusowi było Barnstable. Mieszkańcy poddali się dopiero w 1880 roku po wkroczeniu do miasteczka uzbrojonej policji, która eskortowała dzieci do szkoły, aby powstrzymać rodziców przed próbą odbicia swoich pociech

 

Ludzie zostali przyzwyczajeni do tego, że edukację dostarcza im państwo. Obecnie doszło do tego, że instytucja państwowa, stara się nie dopuścić do działania publicznej szkoły podstawowej prowadzonej przez podmiot prywatny. Taka sytuacja miała miejsce w Gdańsku, gdzie kuratorium stwierdziło nieważność decyzji prezydenta miasta Gdańska w sprawie zezwolenia na założenie szkoły. […]

 

W tym miejscu leży główny powód, dla którego państwo usiłuje nie dopuścić do rozrostu sektora edukacji prywatnej. Chodzi o to, kto ustala treść wiedzy przekazywanej dzieciom i młodzieży. Poprzez ustanowienie odpowiedniego programu nauczania władza może próbować wyrobić w uczniach odpowiadającą jej postawę czy indoktrynować kierując rozwój w określonym kierunku. […]

 

Oczywiście nie usłyszymy tego od nich wprost. Prawdziwy powód zawsze jest zawoalowany. Dowiemy się natomiast, że gdyby nie państwo, to przeciętnego Kowalskiego nie byłoby stać na zapewnienie dziecku edukacji. Nie jest to jednak prawda, co potwierdzają dane historyczne z czasów, gdy państwo nie zajmowało się jeszcze edukacją, jak również dane współczesne. Z analizy przeprowadzonej przez Forum Obywatelskiego Rozwoju (3) w 2016 roku państwo polskie na edukację wydało (bez szkolnictwa wyższego) 1846 zł na każdego obywatela. Przy założeniu, że utrzyma się obecna średnia długości życia wynosząca 78 lat (4), każdy obywatel w ciągu swojego życia przeznaczy na edukację 143 988 zł. Przy obecnej strukturze systemu edukacji trwającej 13 lat, włącznie z “zerówką”, wychodzi, że za rok edukacji płacimy 11 076 zł. Czy naprawdę za tę kwotę, gdyby pozostała w naszych kieszeniach, nie bylibyśmy w stanie zapewnić naszemu dziecku godziwej edukacji? Należy zwrócić uwagę również na fakt, że wydatki państwa na edukację stale rosną. W 2012 (5) roku na edukację przeznaczyliśmy 1613 zł na obywatela. W ciągu zaledwie 4 lat wydatki na edukację na jednego obywatela wzrosły o ponad 200 zł. […]

 

Według Ayn Rand Podstawowym złem rządowych dotacji jest fakt, że ludzie są zmuszani do płacenia na idee, które diametralnie różnią się od wyznawanych przez nich samych”. Ciężko nie zgodzić się z tym stanowiskiem, szczególnie w kwestii edukacji, gdzie rodzice są zmuszani posyłać dzieci do szkół, gdzie wtłaczane są im do głów idee stojące w opozycji do ich własnych. Szkołom trzeba nadać możliwość kształtowania programów nauczania, a rodzicom dać możliwość wyboru szkoły na podstawie oferty szkół. Tylko w ten sposób wychować możemy w pełni odpowiedzialnych obywateli, którzy nie będą mamieni rządową propagandą. […]

 

 

Cały post „Daj mi rząd dusz, czyli o państwowej edukacji”   –   TUTAJ

 

Źródło: www. wysocki.liberte.pl



Zostaw odpowiedź