Foto:www.facebook.com/pkleniewski/

 

Przemysław Kleniewski

 

 

Wczoraj na portalu „Juniorowo” zamieszczono (nomen omen) tekst – naszym zdaniem także jeszcze „juniora” w profesji nauczycielskiej – Przemysława Kleniewskiego. Jak można przeczytać na jedo fejsbukowym profilu – to absolwent X LO w Gdyni (rocznik 2012), aktualnie lektor języka rosyjskiego w dwu firmach: Salonie Językowym Maverickw oraz w gdańskiej szkole językowej o zobowiązującej nazwie „Oxford Language Centre” i – jak podano w notce o autorze – także organizator szkoleń z zakresu tzw. świadomej edukacji dla rodziców oraz nauczycieli.

 

Oto co ten 25-letni autor, mający jeszcze świeżo w pmięci szkoły których był uczniem, ma na taki oto temat do „napisania”:

 

Nauczyciel – lider czy dyktator?

 

[…] Niedziela rano. Choć to bardzo zły nawyk, jeszcze leżąc w łóżku odruchowo sięgam po telefon. Jedno z powiadomień: nowy post w pewnej grupie dla nauczycieli.

 

„Zawieracie kontrakt z uczniami na pierwszej lekcji w nowym roku szkolnym? Czy po prostu dyktujecie zasady?”

 

Ponoć kto pyta, nie błądzi. To super, że nauczycielka, nie będąc pewną, w jaki sposób podejść do uczniów na pierwszych zajęciach szuka porad wśród kolegów po fachu. Mniej super jest jednak to, że pośród komentarzy znalazłem na przykład takie:

 

zasady na początku. co i jak. ja im w tym roku będę dodatkowo to [podstawowe słówka i zwroty – przyp. autora] dodawał i niech mi po polsku nie gadają że chcą do łazienki. biorę przykład z pani od niemieckiego która stawia za to jedynki:) W sumie to ma rację. no i może dam im kartkę żeby mi podpisali że zapoznali się z zasadami które będą na lekcji. chociaż mój przykład to średnia szkoła – kontynuacja nauki.”

 

„wstawiasz jedynki, bo ktoś się odezwie po polsku?”

 

„nie. jeszcze nie. bo wpadłem na to w tym roku. germanistka z mojej szkoły im dała takie zwroty no i jak jej ciągle po polsku gadali ,,do łazienki” to wtedy wstawiała. Jedynek pewnie stawiać nie będę ale jakieś minusy albo coś…” […]

 


W momencie, gdy nauczyciel z lidera zmienia się w dyktatora, mózg ucznia automatycznie przełącza się w tryb „przetrwać”. Budowane na strachu relacje wyhamowują zatem nie tylko niepożądane zachowania ze strony uczniów, ale również te, które prowadzą do ich rozwoju. Odbierają one zarazem przyjemność pochodzącą z obcowania z danym przedmiotem, a więc skutecznie obrzydzają proces uczenia się (wszak nie lubimy robić tego, co nie sprawia nam przyjemności).

 

Ktoś powie: „dyscyplina jest potrzebna, aby w klasie panował porządek”. A co, gdyby dyscyplinę zamienić na współpracę?

To właśnie w warunkach współpracy, gdy czujemy się komfortowo wydziela się dopamina, której zadaniem jest m.in. stymulowanie procesów poznawczych (skupienie, zapamiętywanie, zdolność rozwiązywania problemów, myślenie).

 

Jednym słowem: utrzymując w klasie surową dyscyplinę opartą na zasadach dyktatu możemy nauczyć uczniów czegoś nowego, jednak efektywność tego procesu jest nieporównywalnie mniejsza niż prowadzenie lekcji w oparciu o zasady przyjaźni, współpracy, szacunku i zaufania (zainteresowanych szerzej tą tematyką odsyłam m.in. do książki G. Huthera – „Wszystkie dzieci są zdolne”).

 

 

Pierwsza lekcja: ustalenie reguł gry

 

Pierwsza lekcja z nową klasą to sytuacja dość stresująca zarówno dla uczniów (kto do nas przyjdzie? czy będzie fajny? czego mamy się spodziewać? czy warto sprawdzić, gdzie są jego/jej granice?) jak i nauczycieli (co to za klasa? czy nie będą rozwydrzeni? czy w ogóle zainteresuje ich mój przedmiot?). […]

 

Ucząc niegdyś w gimnazjum usłyszałem od uczniów: „bo tak naprawdę to nas nikt nie chce wysłuchać”. Jeśli damy uczniom prawo głosu, to okaże się, że ich wnioski są naprawdę konstruktywne i przemyślane, a oni sami czują się wtedy szanowani i docenieni.

 

Te pierwsze 45 minut naszej znajomości to czas, gdy wszyscy razem na tablicy spisujemy myśli, które chcielibyśmy, aby druga strona respektowała. Zawsze zachęcam uczniów do pełnej szczerości i autentyczności. Listy poszczególnych klas mocno różnią się od siebie, jednak gdybym miał ogólnie przedstawić rodzaj wniosków proponowanych przez uczniów, to wyglądałoby to mniej więcej tak:

 

30% – czego uczniowie oczekują od nauczyciela i lekcji
30% – czego nauczyciel oczekuje od uczniów
30% – czego oczekujemy od siebie wzajemnie
10% – czego uczniowie oczekują od szkoły.

 

Zapisy, które pojawiają się najczęściej (w moim przypadku wśród uczniów gimnazjum i liceum) to:

 

>chcemy, aby nauczyciel był sprawiedliwy

>chcemy móc powiedzieć, że coś nam nie odpowiada

>chcemy być traktowani jak partnerzy, a nie roboty

>chcemy nie bać się, że nie zdamy

>chcemy, aby ten przedmiot na coś nam się przydał

>nie chcemy ciągłych sprawdzianów (akurat sam nie robię sprawdzianów nigdy, więc łatwo się dogadujemy w tym względzie)

>chcemy, aby obowiązywały nas te same zasady, co nauczyciela – jeśli ja nie mogę korzystać z komórki, to nauczyciel też nie.

>nie chcemy siedzieć w ławkach

 

 

To tylko niektóre z punktów, ale doskonale pokazują, czego tak bardzo brakuje uczniom podczas pobytu w szkole. Szacunek, głębokie zrozumienie, bycie ludzkim. A czy ludzkie jest stawianie jedynki za potrzebę fizjologiczną wyrażoną w języku polskim?

 

Nauczyciel, jako świadomy lider, który posiada nie tylko spore doświadczenie życiowe, ale również wiedzę z zakresu psychologii, pedagogiki oraz dydaktyki ma obowiązek doskonale rozpoznawać zachowania uczniów i reagować na nie w adekwatny do sytuacji sposób. […] Bo to przecież nauczyciel jest dorosły, a uczeń cały czas się kształtuje…

 

 

Cały tekst Przemysława Kleniewskiego „Nauczyciel – lider czy dyktator?”   –   TUTAJ

 

 

Źródło: www.juniorowo.pl



Zostaw odpowiedź