Krytyka Polityczna – Dziennik Opinii zamieścił wczoraj zapis wywiadu, jaki z Krystyną Starczewską przeprowadziła Kaja Malanowska. Już tytuł tej publikacji uzasadnia jego upublicznienie przez „Obserwatorium Edukacji”: „Starczewska: Powrót do PRL-owskiego systemu oświaty uważam za szkodliwy”.

 

Krystyna Starczewska

Foto: www.google.pl

Krystyna Starczewska

 

Oto obszerne fragmenty tej rozmowy:

 

[…] –  Zostałaś dyrektorką Pierwszego Społecznego Liceum Ogólnokształcącego, tak zwanej Bednarskiej – pierwszego niezależnego liceum w Polsce. W 1999 roku rząd zaczął realizować reformę systemu oświaty, która doprowadziła do przekształcenia dwustopniowego systemu szkolnictwa w system trójstopniowy. Wtedy założyłaś gimnazjum i byłaś jego dyrektorką przez 16 lat. Jak oceniasz tę reformę z perspektywy czasu? Czy taka zmiana była konieczna?

 

Taka reforma była, moim zdaniem, zdecydowanie potrzebna. Podstawową ideą przyświecającą tej zmianie była myśl, że dzieci w wieku lat siedmiu czy ośmiu potrzebują zupełnie innych programów i zasad wychowawczych niż dzieci w wieku dojrzewania. Chodziło o to, żeby dostosować program nauczania, metody wychowawcze i strukturę organizacji wewnątrzszkolnej do najtrudniejszego okresu w życiu młodego człowieka. Nie ma bowiem trudniejszego okresu, mogę to powiedzieć po wielu latach doświadczeń, niż ten między dwunastym-trzynastym a piętnastym-szesnastym rokiem życia. Tworząc oddzielne gimnazja i szkoły podstawowe, stworzono warunki, w których uwaga dyrekcji i nauczycieli może być skupiona na tym co specyficzne dla danego okresu rozwoju ucznia. W ośmioklasowych podstawówkach było to niemożliwe.

 

 

– Ale właśnie jako argument na rzecz wygaszenia gimnazjów podaje się to, że młodzi ludzie trafiają w najtrudniejszym momencie rozwoju do nowego środowiska. Mówi się o kumulacji agresji w gimnazjach, o tym, że nauczyciele nie radzą sobie z uczniami.

 

Te informacje są po prostu nieprawdziwe. Badania wskazują, że średni poziom agresji w szkołach podstawowych i gimnazjach jest porównywalny, przy czym największy problem z agresją uczniów mają obecnie nauczyciele klas szóstych. Poziom przemocy w gimnazjach stale się zimniejsza, powrót do starego, dwustopniowego systemu szkolnego znowu ją nasili.

Wszelkie badania dotyczące kwestii wychowawczych przemawiają za istnieniem gimnazjów.

Oczywiście nie ma systemów doskonałych i można by tę strukturę, jaką mamy obecnie, nadal doskonalić, ale nie likwidować.

 

 

– A co ze stanem wiedzy polskich uczniów? Wiele mówi się o tym, że gimnazja wpływają negatywnie na poziom nauczania?

 

Jest dokładnie na odwrót. W 2000 roku polscy uczniowie poddani testom sprawdzającym ogólny stan wiedzy, tak zwanym testom PISA, wypadli poniżej średniej OECD. Obecnie zdecydowanie tę średnią przekraczamy we wszystkich badanych dziedzinach. Przy czym największego skoku nasi uczniowie dokonali między 2000 i 2003 rokiem, czyli w momencie, w którym test pisali pierwsi absolwenci gimnazjów. To znaczy, że wyodrębnienie dzieci w specyficznym wieku dojrzewania dało pozytywne rezultaty. Testy PISA wykazały również, że wzrost wiedzy ogólnej polskich nastolatków wynika przede wszystkim z podniesienia poziomu najsłabszych uczniów. I tu warto wspomnieć o kolejnym istotnym elemencie reformy z roku 1999, czyli o przedłużeniu ogólnokształcącego nauczania powszechnego o jeden rok: zamiast ośmiu klas PRL-owskiej szkoły mamy obecnie sześć lat szkoły podstawowej, plus trzy lata gimnazjum, co daje w sumie dziewięć lat nauki przed podjęciem decyzji o dalszym kształceniu. Ja ten czas kształcenia ogólnego wszystkich polskich dzieci jeszcze bym wydłużyła .[…]

 

 

– Cały czas mówisz o pozytywnych efektach reformy z 1999 roku. A widzisz jakieś jej słabe strony?

 

Słabą stroną jest w moim przekonaniu obowiązująca podstawa programowa, zgodnie z którą ogólnokształcący program gimnazjalny kontynuowany jest w pierwszych klasach szkół ponadgimnazjalnych. Na przykład program historii w gimnazjum kończy się na I wojnie światowej. Uczniowie kończący gimnazja nie mają więc pojęcia o historii współczesnej. Trudno się więc dziwić, że tacy młodzi ludzie rysują potem swastyki na murach, skoro nie wiedzą, czym był faszyzm.

To pierwszy problem – program powinien dawać uczniom kończącym gimnazja pełen zakres wykształcenia ogólnego. Drugi mankament, jaki widzę w zakresie programów, to brak korelacji między przedmiotami.

 

Dzieci uczą się poszczególnych przedmiotów, ale nauka w szkole nie tworzy spójnego obrazu świata. Żeby sięgnąć po pierwszy z brzegu przykład – w trzeciej klasie gimnazjum na języku polskim uczniowie czytają Kamienie na szaniec, a w tym samym czasie na lekcji historii zajmują się powstaniem styczniowym. To z pewnością nie ułatwia rozumienia przeszłości. Sprawa dotyczy także przedmiotów ścisłych. Na przykład program fizyki nie jest skorelowany z programem matematyki. Na lekcjach fizyki przerabia się zagadnienia, do których potrzebna jest konkretna wiedza matematyczna, którą uczniowie zdobywają zgodnie z programem dopiero w następnej klasie. To są podstawowe mankamenty. W takim układzie programowym szkoła nastawiona jest na pamięciowe opanowywanie wiadomości z niepowiązanych ze sobą dziedzin wiedzy.[…]

 

 

–  Czy ministra Zalewska mówiła jaka przyszłość czeka szkoły niepubliczne? Z tego, co wiem, stanowią one 10% polskich podstawówek, gimnazjów i liceów.

 

 – O szkołach niepublicznych nie było w wystąpieniu pani minister ani słowa, poza jedyną uwagą o szkołach niepublicznych dla dorosłych, które nieuczciwie rozliczają dotacje. Nie wiadomo więc, jakie przewiduje się miejsce dla szkolnictwa niepublicznego w reformowanym systemie polskiej oświaty. Można się obawiać, czy takie szkoły, które odegrały znaczącą rolę we wprowadzaniu istotnych innowacji dydaktycznych i wychowawczych, stanowiąc często laboratoria ważnych przemian w całokształcie systemu polskiej edukacji, nie są przeznaczone do likwidacji. Można się także obawiać, czy nie zostanie zlikwidowana tak ważna dla ich właściwego działania przysługująca im do dzisiaj autonomia. Odchodzenie od PRL-owskiego systemu szkolnictwa zaczęło się przecież właśnie od przyznania prawa do autonomicznego funkcjonowania szkół niepublicznych.[…]

 

 

–  I ostatnie pytanie: gdybyś sama mogła wprowadzić szkolną reformę, jaki system uznałabyś za najkorzystniejszy z punktu widzenia rozwoju uczniów?

 

Przede wszystkim bardzo uważałabym z wprowadzaniem brutalnych zmian na tak delikatnym polu, jakim jest edukacja młodych ludzi. Myśląc o reformie systemowej najpierw założyłabym kilka szkół eksperymentalnych i sprawdziła na niewielkiej próbie, jak w praktyce działają proponowane zmiany, potem dopiero zabierałabym się za przebudowę całego systemu. Myślę, że poprawę mankamentów związanych z programem gimnazjalnym, a także dalszy rozwój tego co korzystne w przedłużeniu powszechnego kształcenia ogólnego, można by osiągnąć wracając nie do struktury PRL-wskiego systemu szkolnego lecz do struktury szkolnictwa, która została wprowadzona reformą Jędrzejewicza w okresie dwudziestolecia międzywojennego. Wtedy zaczęły działać w Polsce czteroletnie gimnazja i dwuletnie licea. Z tym że były to szkoły przeznaczone w zasadzie dla uczniów, którzy szli na wyższe uczelnie.

 

Wprowadzenie dziś czteroletnich gimnazjów zakończonych małą maturą dla wszystkich młodych Polaków, niezależnie od tego, czy dalej uczyć się będą w liceach ogólnokształcących, czy w szkołach zawodowych, podniosłoby zdecydowanie poziom kształcenia ogólnego i dało szanse na zniwelowanie różnic społecznych.

 

 Niezależnie od tego, czy człowiek szedłby do szkoły zawodowej i potem przez całe życie zajmował się pracą fizyczną, czy szedłby do liceum i na studia, podstawę wykształcenia ogólnego miałby taką samą. Można by też w ten sposób łatwiej wprowadzić korelacje przedmiotową i przekazywać uczniom ogólną wiedzę pozwalającą na zrozumienie świata i dobrą orientację we współczesnej rzeczywistości. Takie zmiany w strukturze szkolnictwa zdecydowanie bym popierała, choć nie ma na razie szans na ich przeprowadzenie. Natomiast powrót do systemu PRL-owskiego z wielu powodów, o których mówiłyśmy wcześniej, uważam za zdecydowanie szkodliwy.

 

 

 

Dr. Krystyna Starczewska – polonistka, filozofka i pedagożka. Twórczyni i wieloletnia dyrektorka Pierwszego Społecznego Liceum Ogólnokształcącego na Bednarskiej. Twórczyni i wieloletnia dyrektorka 20 Społecznego Gimnazjum na Raszyńskiej. Prezeska Krajowego Forum Oświaty Niepublicznej.

 

Cała rozmowa z Krystyną Starczewską  –  TUTAJ

 

 

Źródło: www.m.krytykapolityczna.pl



Zostaw odpowiedź