Foto: www.tokarzszkolenia.wordpress.com/

 

Tomasz Tokarz

 

 

Dawno, bo ostatni raz 10 czerwca, nie prezentowaliśmy naszym Czytelnikom przemyśleń i refleksji dr Tomasza Tokarza o szkole i edukacji, zamieszczanych przez niego na jego fejsbukowym profilu, mającym tytuł „rozwój – relacje – technologia”. Dziś proponujemy teksty, wybrane z trzech ostatnich dni:

 

 

24 września 

Kiedy mówię, że nie ma sensu zapamiętywać tych wszystkich danych, poświęcać setek godzin na wkuwanie, bo są smartfony i internet, i szybko można dzięki nim znaleźć, co trzeba, dostaje odpowiedź: „A co będzie jak padnie Sieć i nie będzie można sprawdzić?„. Myślę że w takiej sytuacji (blackout) brak możliwości sprawdzenia, w którym roku była koronacja Chrobrego albo jakie miasto jest stolicą Paragwaju będzie jednym z mniejszych problemów.

Dlatego po pierwsze uczmy uczmy młodych, jak mądrze, krytycznie, kreatywnie korzystać z Sieci, a po drugie, skupmy się na kształceniu takich kompetencji, których w smartfonach nie znajdą, a które przydadzą im się gdyby naprawdę tej Sieci zabrakło: umiejętności organizowania się, komunikacji, współpracy, planowania i podejmowania decyzji, aktywnej postawy, przetrwania w trudnych warunkach, orientacji w terenie, podstaw elektroniki, techniki i ogrodnictwa, angielskiego, matematyki i fizyki praktycznej, fizjologii, pierwszej pomocy, świadomości własnego ciała i znajomości praw przyrody.

 

 

 

25 września

Jak wynika z dyskusji wciąż wielu nauczycieli wierzy, że wkuwanie na pamięć różnych danych rozwija mózg – np. bardziej niż gra w emocjonującą, edukacyjną grę, pełną zagadek. Wydaje mi się, że część środowiska nauczycieli jest zwolennikiem szczegółowego realizowania podstawy programowej. Nie żadne ministerstwo, kuratorium czy rodzice. Tylko sami nauczyciele. I wydawnictwa im dają to, czego potrzebują. Całe ogromne pakiety testów i materiałów do wykucia. Takie gotowe pakiety dostarczane z podręcznikami zawsze wzbudzają duży entuzjazm. A skoro nie da się tego przerobić w sposób aktywizujący ucznia? No cóż – dlatego dominuje wciąż przekaz.

 

 

Dlatego przypominam tym, którzy stawiają tezę o potrzebie wkuwania jako niezbędnego elementu rozwoju mózgu, że dla prawidłowego rozwoju mózgu jest potrzebne przede wszystkim poczucie sensu, autonomii, atrakcyjności, prawdziwego zaangażowania, doskonalenia w czymś co ma znaczenie, co nam daje frajdę. Zmaganie się z realnymi a nie wydumanymi wyzwaniami. Kluczowe są dobre relacje. A nie po prostu obróbka danych…

 

PS: Jeśli prawdziwa byłaby teza, że samo obrabianie danymi rozwija mózg – to czemu nie obrabiać mózgu danymi o Pokemonach?

 

Pójdzie sprawniej.

 

 

26 września

Dziwi mnie zdziwienie, że uczniowie nie chcą się uczyć – tego, co my byśmy chcieli by się uczyli. To generalnie dość normalna, zdrowa reakcja – świadcząca o korzystaniu z wolnej woli. Każdy człowiek dąży do realizacji swych potrzeb i omija to, co mu przeszkadza w ich zaspokajaniu.

 

Do naturalnych potrzeb dzieci w wieku szkolnym należą potrzeby:


– zabawy,
– kontaktu z innymi,
– akceptacji,
– bezpieczeństwa,
– spokoju,
– komunikacji,
– relacji,
– uznania przez rówieśników,
– zrobienia na nich wrażenia,
– uczenia się tego, co się bezpośrednio przyda czytaj: pozwoli zrobić wrażenie na rówieśnikach
– wyrażenia siebie – w sposób, który zrobi wrażenie na rówieśnikach

 

Do takich potrzeb nie należy uczenie się pod przymusem rzeczy, których sensu i przydatności nie rozumiemy, w strachu przed karą, poprzez wykonywanie monotonnych, schematycznych czynności.

 

Rozumiem, że kiedyś z braku laku (w świecie bez sieci i smartfonów) uczniowie byli bardziej zainteresowani tym, co mamy do przekazania. Ale dziś wokół nich jest tyle alternatyw, że oferta szkolna wydaje im się zwyczajnie nudna. Już nawet gra sieciowa daje czasem więcej szans na realizację powyższych potrzeb niż szkoła zbudowana na wzorcu pruskim. Skąd w nas tyle oporu przed zaakceptowaniem tego? Nie musimy chyba budować naszego poczucia wartości na tym, że ktoś bezkrytycznie wykonuje nasze polecenia.

 

Kiedy zatem uczniowie będą z nami współpracować? Gdy będą mieli możliwość zaspokojenia podstawowych, naturalnych potrzeb: zabawy, kontaktu, akceptacji, komunikowania się, zrobienia wrażenia na innych, samorealizacji, bezpieczeństwa itd. Wtedy nawet mogą nie dostrzec, że to co robią jest uczeniem się.

 

x           x           x

 

Przekonanie, że uczniowie muszą wkuwać to, co my uważamy, że powinni to pewna racjonalizacja naszych działań. W sumie ciężko jest powiedzieć, że to co robimy nie ma większego sensu. Każdy lubi działać w poczuciu ważności swojej pracy. Niemniej wydaje mi się że argument typu, że my chcemy ich uczyć i robimy to, jak najlepiej potrafimy to trochę za mało. Chodzi jeszcze o to, żeby oni uczyć się od nas chcieli. Inaczej będziemy mieć do czynienia ze zwykłym przymusem. A to naprawdę najmniej efektywne z narzędzi wspierania rozwoju.

 

 

Źródło: www.facebook.com/tomasztokarzIE

 

 

I jeszcze – „na deser” – 15 metafor szkół – wg Tomasza Tokarza  –  TUTAJ

 

 



Zostaw odpowiedź