Na proponowaną na dziś lekturę  naprowadziła nas dr. Marzena Żylińska, które 28 marca zamieściła na swoim fb-profilu post pewnego nauczyciela historii. I to ten tekst jest ową naszą propozycją. Ale po kolei::

 

 

Nauczyciel historii Tomasz Majka opisał to, czego uczę nauczycieli na moich szkoleniach.

 

Robisz klasówkę, to zastanów się, jak ją zorganizować, żeby dla żadnego ucznia nie był to stracony czas. Tomasz Majka pokazuje, jak to zrobić.

 

Bo wszystko zależy od celu, jaki wyznacza nauczyciel. Można robić klasówki po to, by złapać uczniów na tym, czego nie wiedzą. Ale można też robić po to, by wspierać proces uczenia się.

 

A celem Tomasz jest taka organizacja lekcji, żeby na każdej uczniowie się uczyli, wszyscy.[…]

 

 

 

Źródło: www.facebook.com/marzena.zylinska/

 

 

 

x            x            x

 

 

 

Tomasz Majka

 

Klasa 7 i 8 nie ma obowiązku prowadzenia zeszytu. Notatki z lekcji są dobrowolne. Zadania domowe są ograniczone do minimum i zazwyczaj mają polegać na przemyśleniu problematyki zajęć, kształtowania światopoglądu, własnego zdania, samodzielnego myślenia. Teraz nieco rewolucyjnie. Skoro system uparł się na oceny, podczas pisania sprawdzianu uczniowie mogą korzystać z notatek w zeszycie oraz podręczników. A teraz wytłumaczę o co chodzi. Uczniowie na sprawdzianie dostają pytanie na które nie znajdą bezpośredniej odpowiedzi w dostępnych źródłach (zeszyt, podręcznik). Dla przykładu kl. 8 „Czy można było uniknąć wybuchu II Wojny Światowej. Odpowiedź uzasadnij.” Kl. 7 analogicznie „Czy można było uniknąć I Wojny Światowej…” Albo „Czy powstanie listopadowe miało rację bytu… uzasadnij.” Na zajęciach omawiamy przyczyny, przebieg i konsekwencje faktów historycznych. Zagadnienie na sprawdzian wiąże wszystkie te aspekty, wymaga wiedzy, kreatywności, przewidywania, analizy już poznanego materiału wielowątkowo, rozwija wyobraźnię.

 

U mnie na zajęciach tylko fakty są niezmienne. Ich interpretacja (jeśli jest logiczna) może mieć charakter subiektywny. Uczeń (jeżeli ma argumenty merytoryczne) może się nie zgadzać z obowiązującą historiografią. Może nie zgadzać się z moim punktem widzenia (bardzo rzadko wypowiadam swoje subiektywne zdanie) i dostać ocenę bardzo dobrą lub celującą. Widzieć tę radość w oku ucznia, kiedy dociera do niego, że tworzy historię. On sam ma rację, słuszność, jest ważny. On i to co tworzy jego wypowiedź. Bo przecież tylko fakty są niezmienne. Ich interpretacja już nie.

 

Dlaczego nie inaczej? Tworzenie testów wyboru, gdzie do zadania jest kilka odpowiedzi (a,b,c,d) nie rozwija; wymaganie znajomości dat, postaci, miejsca bitew (pomijam te najważniejsze) to kultywowanie nauczania encyklopedycznego na zasadzie zakuć, zdać i zapomnieć. Co zyskuję ja, uczniowie, kiedy nie zdążą się przygotować? Są w mniejszości, ale siedzą przez 45minut w oczekiwaniu na dzwonek by oddać pustą kartę. Kiedy mają dostęp do notatek, podręcznika, mobilizują się. Te 45 minut pracują, podświadomie ucząc się. A to wszystko dla racjonalnego zarządzania zasobami. Optymalizacji efektów nauczania i uczenia się. W historii chodzi o to aby rozumieć związki przyczynowo skutkowe. Nie o to, aby odtworzyć jedyny słuszny punkt widzenia. Uczniowie są również nagradzani za błędy. Aby zrozumieć po co chodzą do szkoły. Aby ich ośmielić do czynnego udziału w zajęciach. Gdyby wiedzieli wszystko, szkoły by nie było. Każda inicjatywa jest doceniona. Dziwią się, kiedy dostają plusa lub pochwałę za błędną wypowiedź. Ale zmiany jakie zauważam są bezcenne. Niemi zaczynają mówić, a ślepi widzieć.

 

Jeszcze nie tak dawno moje dwie córki opuściły szkołę podstawową. Klasa 7 i 8 pod względem wymagań to rzeźnia. Od 8:00 do późnych godzin popołudniowych (dla spokoju wewnętrznego pominę okres nauki zdalnej). Po szkole zadania domowe, przygotowania do kartkówek, sprawdzianów, odpytywania ustnego (szczęśliwe numerki, stres etc). Wniosek jest taki, że jak się chce za dużo, to się nie ma nic. Bo młody człowiek dochodzi do wniosku, że choćby nie wiem jak się starał, nie zadowoli tych co wymagają niemożliwego. Dlatego najlepiej nie robić nic.

 

Beton zaczyna myśleć, bo nawet w ministerialnym gmachu powiało optymizmem. Mają w planach zmniejszyć liczbę godzin i wreszcie jeszcze raz przyglądnąć się podstawom programowym (artykuł  –  TUTAJ).

 

 

A tutaj kilka artykułów jak przewlekły stres wpływa na człowieka.

 

 

Wpływ stresu na mózg. Naukowcy ostrzegają   –  TUTAJ

 

 

Długotrwały stres niszczy nasz mózg   –  TUTAJ

 

 

Stres w młodości – jak może się odbić na późniejszym życiu  –  TUTAJ

 

 

Finalnie żaden ze mnie drogowskaz, ale serce rośnie, kiedy przypadkiem wpadasz na wywiad sprzed kilku dni ze znanym i cenionym autorytetem, który myśli i mówi podobnym językiem.

 

 

 

Źródło: www.facebook.com/tomasz.majka.7739/



Zostaw odpowiedź