Dr Żylińska zamieściła w Nowy Rok na swoim fb profilu tekst, w którym dla zobrazowania jak bardzo staroświecką jest praktykowana w szkołach „kultura błędu” posłużyła się metaforą wychodków. Oto ten post:

 

 

                                                                  Zmieńmy myślenie!!!

 

Chociaż wiele generacji naszych przodków korzystało z wychodków, to my wolimy ciepłe, nowoczesne łazienki. W kwestii wychodków, jak w wielu innych, ludzie uznali, że to, co było oczywistą oczywistością, wcale nie jest jedynym rozwiązaniem i poszukali innego. Całe szczęście, nie kierowali się zasadą, że wychodki są czymś oczywistym, że zawsze były, więc nie ma co dyskutować o zastąpieniu ich czymś lepszym.

 

Czy podejście do wychodków możemy przenieść na kulturę błędu, która każe nauczycielom kierować zarówno ich uwagę, jak i uwagę uczniów na błędy i na to, co im nie wychodzi? Psychologowie od dawna powtarzają, że szansa na sukces rośnie, gdy pracujemy na zasobach, a nie na deficytach.

 

Pewnie niejeden czytelnik tego posta pomyśli – A co z błędami? Skąd uczniowie będą wiedzieć, że robią coś źle i że trzeba coś poprawić?”

 

A jak to jest z dziećmi uczącymi się mówić? Czy musimy poprawiać ich błędy, żeby opanowały język ojczysty? Nie. Wystarczy, że dostarczymy im odpowiednio dużo poprawnych przykładów.

 

W szkole nie zawsze jest to możliwe. Spróbuję to krótko wyjaśnić.

 

W kulturze błędu nauczyciel podkreśla uczniowi błędy, wystawia ocenę i tym samym małpa zostaje posadzona na ramieniu ucznia. – To twoja małpa i musisz coś z nią ( ze swoimi trudnościami) zrobić.

 

Odejście od kultury błędu i przejście do kultury wspierania rozwoju, czyli do pracy na zasobach, diametralnie zmienia sytuację. Nauczyciel widząc, z czym uczniowie mają problemy, tak planuje pracę, żeby pracować nad tym, z czym sobie nie radzą.

 

I znów niejeden czytelnik powie, że to trudne rozwiązanie, bo przecież podstawa programowa …

Tak, to trudniejsze, ale i uczciwsze podejście, które pozwala odejść do fikcji, że całe stado można prowadzić tą samą drogą i zmusić do pokonywania drogi w tym samym czasie i tempie. Nie można! Pytanie, czy wolimy zostać przy tej nierealistycznej fikcji, czy poszukać lepszych rozwiązań.

 

Książkę neurobiologa Geralda Hüthera „Kim jesteśmy – a kim moglibyśmy być znajdziecie w księgarni internetowej Edukatorium. To bardzo dobra książka na początek Nowego Roku, to książka o tym, dlaczego pracując w trybie „Robię coś, bo muszę”, nigdy nie osiągniemy takich efektów, jak wtedy, gdy ..

 

 

 

 

Źródło: www.facebook.com/marzena.zylinska/

 



Zostaw odpowiedź