Za nami kolejny tydzień szkolnej, i nie tylko, codzienności. Redagując „Obserwatorium Edukacji” starałem się rejestrować nie tyle wydarzenia przykuwające uwagę medialnego mainstreamu, ile podejmować tematy, potwierdzające moją konsekwentnie głoszoną tezę, że w szkołach dzieje się wiele dobrego, że nie są to głównie miejsca, przed którymi trzeba chronić nasze dzieci. Wierzę, że takich wychowawców klas, jak koleżanka Dominika Walicka, nauczycieli z pasją, jak Lidia Aparta czy Marcin Zaród jest w naszych szkołach bardzo, bardzo wielu.

 

Malkontentom, gotowym deprecjonować liczne konkursy na „bohatera” roku chcę powiedzieć, że nie mają racji twierdząc, że to tylko pojedyncze jaskółki, które nie czynią wiosny. W moim przekonaniu z konkursem na nauczyciela, wychowawcę, pedagoga, innowatora roku, i innymi podobnymi, jest tak, jak z konkursami piękności. Nikt przecież nie ma wątpliwości, że koronowana każdego roku „Miss Word”, czy „Miss Świata” tak naprawdę jest jedynie uznaną przez jury tego konkretnego konkursu najpiękniejszą dziewczyna z grona tych, które zgłosiły się do owego współzawodnictwa. A tysiące równie pięknych, a zapewne i piękniejszych, żyje na naszej planecie, nigdy przez nikogo nie ukoronowanych…

 

Tak też jest w naszych przedszkolach i szkołach. Setki, tysiące nauczycielek i nauczycieli prowadzi tam znakomitą robotę, jak – przykładowo – ci z placówek zrzeszonych w „Sieci przedszkoli i szkół ekologicznych”, czy organizujący szkolne obchody „Światowego Dnia Godności”. Rzecz w tym, że do mass mediów o wiele łatwiej niż takie informacje docierają tematy, którymi można epatować zwolenników sensacji i czarnowidzów.

 

Nie czuję się na siłach rozsądzać po czyjej stronie jest racja: rządu, który chce, aby  w Polsce, podobnie jak w wielu rozwiniętych państwach Europy, dzieci rozpoczynały naukę w 6. roku życia, czy Stowarzyszenie i Fundacja Rzecznik Praw Rodziców, która zebrała prawie milion podpisów pod wnioskiem o zorganizowanie krajowego referendum w tej sprawie. Ale wiem jedno: to nie jest problem, który powinien być paliwem partyjnych wojenek i pompowania ego tych wszystkich, którzy uzurpują sobie prawo do bycia „sumieniem narodu”.

 

Aby nie dać się wpuścić w propagandową papkę półprawd i kłamstewek ze strony jednych i drugich, warto czytać nie komentarze, a materiały źródłowe. Stąd w „Obserwatorium Edukacji” Czytelnik może znaleźć stanowiska i diagnozy zarówno MEN, jak i NIK. Nie ma natomiast odsyłaczy do publikacji, zamieszczanych przez liczne redakcje, wypuszczające w obieg społeczny lepkie insynuacje i trujące koncepty, rodem ze spiskowej teorii dziejów.

   

Nie dajmy sobie robić wody z mózgu, ufajmy swojemu zdrowemu rozsądkowi i… róbmy swoje! Bo w codziennej pracy edukacyjnej nie wolno stosować powiedzenia, że łyżka dziegciu potrafi zepsuć smak beczki miodu. Jeśli nawet nie wszędzie jest tak, jak być powinno, to nie może to przesłaniać całości obrazu. Liczy się przytłaczająca większość, która nadaje ton jakości pracy naszych przedszkoli i szkół.

 

 

Włodzisław Kuzitowicz



Komentarze niedostępne