Robert Raczyński, tajemniczy bloger, którego biografii nawet Googl nie zna, zamieścił w czwartek (28 lutego 2021r.) na swoim blogu „Eduopticum” tekst, zatytułowany „Wirus zrobiony w kozła”. Za tym tytułem kryje się sugestia autora, że epidemia koronawirusa jest wygodnym „kozłem ofiarnym”, na którego można teraz „zwalać” wieloletnie zaniedbania odpowiedzialnych za edukację, ale nie tylko. Punktem wyjścia do tych konkluzji stal się Raport „Rozmawiaj z klasą. Zdrowie psychiczne uczniów i uczennic oczami nauczycieli i nauczycielek”, który relacjonuje wyniki badania sondażowego, zainicjowanego i zrealizowanego przez Fundację ”Szkoła z klasą”.

 

Poniżej zamieszczamy ten post bez skrótów, aby uniknąć posądzenia o publikowanie „fragmentów wyrwanych z kontek- stu”. Do Was, Czytelniczki i Czytelnicy, należy osąd, czy jest to pogląd bliski Wam, czy też może go nie podzielacie –     w całości, bądź tylko w niektórych aspektach:

 

 

Wirus zrobiony w kozła

 

Brak opieki psychologicznej, czy wręcz psychiatrycznej w polskiej szkole to problem poważny i nienowy – pandemia jedynie go uwypukla. Zjawisko „nagłego zaistnienia w świadomości” dotyczy teraz niemal każdego aspektu funkcjonowania oświaty, więc obawiam się, że zamiast inspiracji do zmian, deformatorzy naszej oświaty będą mieli świetne alibi dla swojej indolencji – na wirusa będzie można zwalić wszystko i to co najmniej przez dwie, trzy kadencje, dopóki elektorat nie zacznie o pandemii (i problemie) zapominać.* Oświata i edukacja nie są w tej mierze żadnym wyjątkiem, ale w tej domenie, w ten wygodny dla MEiN przekaz niezmiernie łatwo uwierzyć większości chwilowo zainteresowanych.

 

Doceniając wagę „nagle zaistniałego” problemu kondycji psychicznej uczniów, przypuszczam, że jednak nie dysponujemy w tej chwili wiarygodną oceną jego skali, co prowadzi do mylących uogólnień (jak mogłoby się zdawać, głównym problemem pandemio pochodnym w Polsce jest zakłócona socjalizacja stęsknionych za szkołą dzieci). Nie odnoszę się tutaj bezpośrednio do opublikowanego w tym tygodniu raportu „Porozmawiaj z klasą** bo nie znam jego metodologii, ale chciałbym zauważyć, że z faktu, iż wielu nauczycieli dostrzega kłopoty swoich uczniów nie wynika jeszcze, że problem jest znacząco większy, niż przed pandemią – po prostu zaczęto mu się baczniej przyglądać.*Obecność w murach szkoły i okazjonalny kontakt z uczniami zgłaszającymi problemy dawał złudne poczucie kontroli nad zjawiskiem. Kiedy nawet tego złudzenia zabrakło (a szkoła kontrolą stoi), wydaje nam się, że obecnie wszystko sypie się nam z rąk.

 

Tymczasem uczniowie psychologicznie rozpoznani lub zgłaszający problemy to był wierzchołek góry lodowej. Trzeba przy tym zdawać sobie sprawę z tego, że szkoła (która w oczach wielu od dawna się nie zmienia) nie jest jedynym sprawcą problemu, jakby mogły to sugerować słowa powyższego wpisu (informującego o raporcie) – w ogromnej ilości przypadków, dzieci przynoszą do szkoły problemy, które zafundowała im skrzecząca rzeczywistość pozaszkolna. Rosnąca liczba przypadków zaburzeń psychicznych, czy trudności adaptacyjnych nie jest w żadnym razie domeną szkoły, choć to w niej właśnie się uzewnętrzniają.

 

Można także odnieść wrażenie, że to przerwa w socjalizacji, której przykre skutki obserwujemy, jest odpowiedzialna za całe zło. Upatrywanie przyczyn jakiegoś zjawiska w jednym, rzucającym się w oczy czynniku jest klasycznym błędem poznawczym. Podejrzewam, że niedocenianie lub wręcz nieuwzględnianie w diagnozie sytuacji domowej (przebywanie na niejednokrotnie niewielkiej przestrzeni z członkami rodziny, wzmożona z nimi interakcja i współdzielenie zasobów), niepewności miotającej społeczeństwem, zarządzanym sprzecznymi komunikatami, oraz postępującego rozwarstwienia ekonomicznego i mentalnego tego społeczeństwa jest błędem perspektywy i znów doprowadzi do wysypu recept nierozwiązujących niczego, a jedynie wskazujących kozła ofiarnego. Edukacja i nauczyciele świetnie się w tej roli sprawdzają, choć mają znikomy lub żaden wpływ na sytuację ogólną (warto tu przypomnieć ogólnie słabe przygotowanie psychologiczne nauczycieli i brak jakiegokolwiek wsparcia udzielanego im samym, przy wykonywaniu jednego z najbardziej kontaktowych zawodów).

 

To dość charakterystyczne dla recenzentów polskiej oświaty, że koncentrują się jedynie na chwilowo modnych, bądź drastycznych jej elementach, zapominając o całym tle zjawisk w niej zachodzących. Zaburzona socjalizacja to przede wszystkim problem młodszych dzieci – te starsze, po pierwsze, wcale nie zarzuciły kontaktów z rówieśnikami w czasie lockdown’u (choć nie są one tak beztroskie i intensywne), a po drugie, nie utrzymywały ich wcześniej na taką skalę, jaką się im (wszystkim) z reguły przypisuje. Wystarczy poczytać sobie lamenty sprzed kilkunastu miesięcy, zarzucające tym samym młodym ludziom niechęć do spotkań, powierzchowność relacji, wyalienowanie, egoizm, nadmierne przywiązanie do mediów społecznościowych i komputerów w ogóle, etc. W ich przypadku, obserwujemy teraz raczej szok ograniczenia wolności dla pokolenia, które żadnych ograniczeń dotąd nie doświadczyło, oraz czysto fizyczny brak „grupy wsparcia”, dającej świadomość, że nie jest się osamotnionym w swoich problemach (jest to zwłaszcza istotne w polskim społeczeństwie, w kulturze narzekania i wiecznej krzywdy, w której świadomość, że pozostali nie są w lepszej sytuacji jest często ważniejsza, niż własny dobrostan) – nie należy tego odbierać jako dojmującej tęsknoty za bliskością, czy nawiązywaniem i rozwijaniem relacji, choć oczywiście, statystycznie, takie potrzeby też występują i pozostają niezaspokojone.

 

Na merytoryczną i wiarygodną analizę sytuacji przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać, ale i wtedy nie będzie się można spodziewać niczego sensownego, jeśli usiądzie się do niej ze z góry założoną tezą. Powiedzmy sobie szczerze – to nie wirus jest odpowiedzialny za wieloletnie zaniedbania, krótkowzroczność i ideologiczne priorytety w wielu dziedzinach życia społecznego. On tylko powiedział: Sprawdzam. Możemy albo z tego oblanego sprawdzianu wyciągnąć wnioski, albo nadal trzymać głowy w piachu i udawać, że uwziął się na nas los, Gates, producenci szczepionek, podstępni Chińczycy i ufoludki.

 

Źródło: www.eduopticum.wordpress.com

 

 

 

*Pogrubienia i podkreślenia fragmentów zamieszczonego tekstu – redakcja OE.

 

 

**Raport „Rozmawiaj z klasą. Zdrowie psychiczne uczniów i uczennic oczami nauczycieli i nauczycielek” zbiera dane z anonimowej ankiety przeprowadzonej wśród nauczycieli i nauczycielek z całej Polski, ze wszystkich poziomów nauczania (ponad półtora tysiąca odpowiedzi) i wnioski z dwóch spotkań fokusowych z ekspertami i ekspertkami. Lektura raportu nie jest łatwa i pokazuje, że zdrowie psychiczne wszystkich, którzy w szkole uczą się i pracują, powinno stać się priorytetem.

 

Badanie zostało zrealizowane w ramach projektu Rozmawiaj z klasą. Projekt jest finansowany w ramach Programu „Fundusz pomocowy dla organizacji pozarządowych oraz inicjatyw obywatelskich 2020”, utworzonego przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności, realizowanego przez Fundację Edukacja dla Demokracji. [Źródło: Fundacja „Szkoła z klasą”]

 

Plik pdf z Raportem „Rozmawiaj z klasą. Zdrowie psychiczne uczniów i uczennic oczami nauczycieli i nauczycielek”TUTAJ



Jedna odpowiedź to “Raczyński demaskuje prawdę o przyczynach problemów psychicznych uczniów”

  1. Robert Raczyński napisał:



    Dziękując Gospodarzowi za zainteresowanie i atencję, chciałbym uchylić rąbka tajemnicy ;), sugerując, że być może moja biografia nie jest warta uwagi Google’a, być może nie mam w niej nic, co takiej uwagi by wymagało, być może wreszcie nie mam najmniejszej ochoty spowiadać się Sieci ze szczegółów własnej psychologii i fizjologii, jak to obecnie jest powszechnie przyjęte. Szczerze mówiąc, to ostatnie wydaje się najbliższe prawdy – taki ekshibicjonizm mnie po prostu mierzi. Pozdrawiam serdecznie, RR.

Zostaw odpowiedź