10 października 2022 r.  na fanpage Fundacji „Rodzice Szkole” – Rady Rodziców.pl – portal dla rad rodziców, jej prezes Wojciech Starzyński zamieścił okolicznościowy tekst, który poniżej w całości przytaczamy:

 

 

Kilka refleksji na Dzień Edukacji Narodowej

 

Zbliża się Dzień Edukacji Narodowej, ciągle z uporem godnym lepszej sprawy przez wiele środowisk (głównie nauczycielskich) nazywany „Dniem Nauczyciela”. O idei, która przyświecała inicjatorom zmiany tej nazwy pisałem kilkakrotnie. Przypomnę jedynie, że chodziło o to, aby było to święto wszystkich uczestników procesu nauczania, a więc obok nauczycieli również pracowników administracji oświatowej i szkolnej, nadzoru pedagogicznego, rodziców, uczniów i licznych, mniej czy bardziej sformalizowanych organizacji obywatelskich, wspierających swoją działalnością polską szkołę. Zazwyczaj w tym dniu wyróżniani i odznaczani są liczni nauczyciele i dyrektorzy, a szkoły obdarowywane laurkami i często niezasłużonymi wyrazami wdzięczności. Nie negując słuszności podkreślania w taki sposób roli nauczycieli, może warto jednocześnie, w dniu tego wspólnego święta, spojrzeć na wiele procesów dziejących się w polskiej oświacie bardziej obiektywnie i wskazać również na jej słabości i braki (wbrew obiegowym opiniom nie wynikające jedynie z sytuacji finansowej i wysokości zarobków nauczycieli).

 

Od lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku byłem osobą, która uważała, że szkoła powinna być kuźnią cnót obywatelskich i miejscem, w którym wszyscy uczestnicy procesu edukacji (przede wszystkim rodzice i nauczyciele) uczą się współpracy na rzecz dobra wspólnego, jakim jest przyszłość uczniów i kraju. Ta idea – bardzo żywa i przynosząca wiele pozytywnych rezultatów w pierwszym dziesięcioleciu XXI wieku – powoli umierała i w chwili obecnej prawie w 100% została wyeliminowana z życia publicznego. Odpowiedź na pytanie dlaczego tak się stało, to temat do poważnych badań dla socjologów i środowisk naukowych, nad którym może kiedyś się pochylą (zamiast za publiczne pieniądze produkować tysiące nikomu niepotrzebnych i przez nikogo nieczytanych artykułów, opracowań i „mądrych” rozpraw). W mojej ocenie za zaistniałą sytuację częściowo odpowiadają rodzice, którzy mimo nie najgorszych rozwiązań ustawowych od pewnego czasu rezygnują z uczestnictwa w życiu szkół własnych dzieci. Ale ta słabość to tylko jedna strona sygnalizowanej sprawy. Zdecydowanie znacznie ważniejszym problemem jest „wypychanie” ze szkół aktywnych rodziców (bardzo często ze świadomym naruszaniem prawa oświatowego i Konstytucji RP) przez dyrektorów i nauczycieli. Tłumienie rodzicielskiej aktywności (czasem nieporadnej, ale stwarzającej szansę na budowanie państwa obywatelskiego) to grzech popełniany i szeroko akceptowany przez większość środowisk nauczycielskich. Mówiąc bardzo brutalnie nauczyciele w ciągu kilkunastu lat „ukradli” społeczeństwu jego szkoły i chyba nie do końca rozumieją, jak krótkowzroczne są to działania, które wbrew pozorom im również nie przyniosą uznania i jakichkolwiek mniej czy bardziej wymiernych korzyści.

 

Powyższe słowa piszę z wielkim bólem, ale jednocześnie z głębokim przekonaniem, że wreszcie należy o polskiej oświacie tych kilka gorzkich słów powiedzieć. Liczę, że wśród ludzi mądrych i zatroskanych przyszłością kraju spotkam się ze zrozumieniem zgodnie ze słowami poety, który wierzył: […] że z cierpkiego ziarna / Dąb rozłożysty pod niebo wybieży. Tych, którym mój tekst nie spodoba się i którzy potraktują go jako atak na środowisko nauczycieli nie przepraszam, ponieważ za słowa prawdy nie powinno się nigdy nikogo przepraszać.

 

Z okazji Dnia Edukacji Narodowej życzę wszystkim wyżej wspomnianym uczestnikom życia szkolnego dużo radości, uśmiechów i wiary, że nie ma rzeczy niemożliwych oraz przypominam, że w życiu należy kierować się dewizą: jeśli ci mówią, że głową muru nie przebijesz nie wierz im.

 

Wojciech Starzyński

Prezes Zarządu Fundacji „Rodzice Szkole”

ojciec 4 dzieci i 5 wnucząt

 

 

Źródło:  www.facebook.com/rodziceszkole

 

x                x                x 

 

 

Po kilku dniach – 15 października 2022 r. – odniósł się do prezentowanych przez Wojciecha Starzyńskiego tez nasz dobry znajomy Jarosław Pytlak. Oto obszerne fragmenty tego posta i link do pełnej wersji na blogu „Wokół Szkoły”:

 

 

 

 

                                                    List z tamtego świata czyli wyzwanie dla Bańkonautów

 

Na krótko przed Dniem Edukacji Narodowej dotarł do mnie e-mail od pana Wojciecha Starzyńskiego, prezesa Fundacji „Rodzice szkole”, a w załączniku do niego felieton autorstwa nadawcy. W treści e-maila przeczytałem, że załączony tekst jest próbą odniesienia się autora do szeregu problemów nękających polską oświatę.

 

Pana Wojciecha Starzyńskiego znam od przeszło trzydziestu lat. Był on jednym z założycieli Społecznego Towarzystwa Oświatowego, a pełniąc funkcję prezesa zarządu tej organizacji współpracował ze mną jako dyrektorem szkoły STO przez niemal dwa dziesięciolecia. Po odejściu z funkcji objął stanowisko prezesa Fundacji „Rodzice szkole”, w której aktywnie działa do dzisiaj. […]

 

Muszę w tym miejscu zaznaczyć, że pan Wojciech Starzyński jest cały czas osobą bardzo zaangażowaną publicznie. Oprócz kierowania fundacją należy do Rady Konsultacyjnej ds. Bezpieczeństwa w Edukacji, powołanej przez ministra Przemysława Czarnka, w której jest jedynym przedstawicielem rodziców. Jest również członkiem Rady do spraw Rodziny, Edukacji i Wychowania w ramach Narodowej Rady Rozwoju, powołanym w czerwcu br. przez Prezydenta Andrzeja Dudę, obok tak znanych osób, jak prezydencki doradca ds. edukacji, prof. Andrzej Waśko, Rzecznik Praw Dziecka, Mikołaj Pawlak, czy była minister edukacji narodowej, Anna Zalewska. Jest zatem ikonicznym przedstawicielem środowiska sprawującego dzisiaj władzę nad polską oświatą.

 

Nie wiem, czym kierował się pan Wojciech Starzyński, umieszczając mnie na liście wysyłkowej pośród adresatów swojego felietonu. Ponieważ jednak zapisał w e-mailu także prośbę o przesyłanie własnych opinii, postanowiłem wyjść jej naprzeciw. W ten sposób obaj, wzorem Argonautów, staliśmy się Bańkonautami. Może będzie nam dane, niczym mitycznym prekursorom, odnalezienie złotego runa, którym w dzisiejszym świecie, zdominowanym przez przekaz informacji, dość nieoczekiwanie stała się zdolność osiągnięcia jakiegokolwiek porozumienia. […]

 

A oto moja opinia na tematy poruszone w rzeczonym felietonie:

   

 

Szanowny Panie Prezesie!

 

Osobiście od lat stosuję nazwę Dzień Edukacji Narodowej. Nie mam żadnego problemu z pojmowaniem tego dnia jako święta wszystkich uczestników procesu nauczania. Jeśli ktoś w mojej przytomności używa określenia „Dzień Nauczyciela”, są to raczej uczniowie i ich rodzice. Przyznam, że nawet nie dalej jak wczoraj otrzymałem kilka uroczych laurek z życzeniami z okazji Dnia Nauczyciela, a delegacja jednej z klas, która przyniosła mi do gabinetu w prezencie pudełko ze słodyczami, była wręcz zdumiona, gdy otrzymała w zamian czekoladki „Merci”, z prośba o poczęstowanie wszystkich koleżanek i kolegów z okazji naszego wspólnego święta. […]

Podzielam pogląd, z którym zresztą dawno temu zetknąłem się za Pańską sprawą, że szkoła powinna być kuźnią cnót obywatelskich i miejscem, gdzie wszyscy uczą się współpracy dla dobra wspólnego. Proszę mi wierzyć, że ciągle staram się wprowadzać to w praktyce w kierowanej przez siebie placówce. Nie szczędzę czasu na udział w corocznym Sejmiku Szkolnym, regularne spotkania dyrekcji z Radą Przedstawicieli Rodziców, współpracę z Samorządem Uczniowskim. Ma Pan rację, że nie wszędzie to wychodzi, a przyczyna leży zarówno po stronie rodziców, jak nauczycieli i dyrekcji szkół. Jest, na przykład, zastanawiające, że tak mało placówek posiada rady szkół – choć, jak Pan słusznie zauważył, rozwiązania ustawowe są nienajgorsze. Co do wskazanego przez Pana tłumienia rodzicielskiej aktywności, to przyczyny widzę wielorakie, ale zgadzam się, że bez tej aktywności coś ważnego w edukacji można utracić.

 

W swoim felietonie wskazał Pan dwa problemy nękające polską oświatę. Dotyczą one rodziców. Czytając Pański tekst trudno oprzeć się wrażeniu, że odpowiedzialnością za nie obarcza Pan przede wszystkim nauczycieli. Przyjmę za dobrą monetę zapewnienie, że to nie atak, tylko gorzka prawda. Nauczyciele są ogromną grupą zawodową. Zawsze jakaś ich część zasługuje na taką czy inną gorzką prawdę. Choć akurat oskarżenie o zawłaszczanie Dnia Edukacji Narodowej jest moim zdaniem dalekie od prawdy.

 

Proszę pozwolić, że ja ze swej strony również wskażę Panu dwa problemy nękające polską oświatę, które widzę z perspektywy dyrektora szkoły. W istocie widzę ich znacznie więcej, ale ponieważ Pan ograniczył się do dwóch, to ja również. Pierwszym z nich jest pauperyzacja i deprecjacja zawodu nauczyciela, połączona z pogardą ze strony rządzących i części społeczeństwa. W efekcie zaczyna brakować chętnych do wykonywania tego pięknego zawodu, a miejsce radosnej i twórczej pracy, która kiedyś była udziałem znaczącej części jego przedstawicieli, zajęło mozolne przezwyciężanie codziennych problemów, praca ponad siły i bez poczucia sensu. Jakkolwiek przyczyny tego zjawiska są złożone, odpowiedzialność za nie składam na osoby kierujące polską edukacją, a o grzech obojętności i zaniechania oskarżam również szerokie kręgi społeczeństwa.

 

Drugi problem, to powrót politycznego sterowania systemem, jedynej słusznej ideologii, dogmatów wprowadzanych w życie przez władze oświatowe – czyli wszystkiego, co budziło słuszny opór u schyłku realnego socjalizmu, i co wspólnym wysiłkiem staraliśmy się wykorzenić, między innymi poprzez działalność Społecznego Towarzystwa Oświatowego. Posunę się nawet do stwierdzenia, że większe poczucie sprawczości i autonomii miałem jako nauczyciel w PRL-owskiej szkole w latach 1985-89, niż obecnie jako dyrektor placówki oświatowej. Stawiam w tym miejscu przed Panem pytanie, dlaczego tak się stało? Dlaczego nam nie wyszło?

 

   Panie Prezesie!

 

Korespondujemy obecnie z dwóch różnych światów. Tak odległych, że trudno sobie wyobrazić jakiś consensus. Jeśli jednak chciałby Pan kiedyś porozmawiać ze mną publicznie i wspólnie zastanowić się, co nas jeszcze łączy i gdzie szukać nadziei na jakieś porozumienie, jestem do dyspozycji. Uważam, że obaj szczerze pragniemy dobra polskiej edukacji, jednak paradygmaty nam się kompletnie rozjechały. Dlatego, póki co, łączy nas tylko ból.

 

Z poważaniem,

Jarosław Pytlak

 

 

 

Źródło: www.wokolszkoly.edu.pl/blog/

 

 

 

UWAGA:

 

Wyróżnienie pogrubioną czcionką fragmentów w obu przytoczonych powyżej tekstach – redakcja OE



Zostaw odpowiedź