Naturalną konsekwencją końcowej konkluzji wczorajszego felietonu jest dzisiejsza propozycja „lektur z różnych szuflad”, ale „z tej samej parafii”. Pierwszym z zamieszczonych poniżej tekstów jest wczorajszy post z fejsbukowego profilu dr Marzeny Żylińskiej, a dwa kolejne pochodzą ze strony „Budząca się Szkoła”. Zapraszamy:

 

 

 

Świat wokół nas się zmienia, ale bardzo wiele osób chce, żeby ich dzieci chodziły do takich samych szkół, do których same chodziły.

 

Dziś inaczej robimy zakupy, jeździmy innymi samochodami, a nasze telefony zupełnie nie przypominają tych sprzed 30 lat. Akceptujemy te zmiany i korzystamy z owoców postępu, ale … wiele osób chce, żeby szkoły pozostały takie, jak w czasach ich dzieciństwa.

 

Jak pokonać strach przed zmianą? Jak wyjaśnić, że człowiek uczy się nie dzięki sprawdzianom, ale dzięki własnej aktywności i pracy?

 

Jak rozmawiać z rodzicami, którzy od nauczycieli oczekują większej presji, więcej sprawdzianów i zadań domowych? Jakich użyć argumentów wobec osób, które nawet kilkadziesiąt razy dziennie zaglądają do Librusa?

 

Może będziecie chcieli zorganizować spotkanie poświęcone temu tematowi? Może wspólnie uda się znaleźć przekonujące argumenty? Może już sama informacja i podanie tematu spotkania skłoni kogoś do refleksji?

 

 

Na styczeń i luty mamy dla Was dwie propozycje tematyczne:

 

1. Jak upodmiotowić dzieci w szkole?

 

2. Co zrobić, by znaleźć w rodzicach sojuszników zmian systemu edukacji? […]

 

Źródło: www.facebook.com/marzena.zylinska

 

 

Więcej o tym co powinno być treścią pierwszego z proponowanych spotkań:

 

 

Dziecko jako przedmiot nauczania czy jako aktywny i myślący podmiot, zdolny do dokonywania racjonalnych wyborów?

 

Czy zastanawialiście się kiedyś nad tym, na co uczniowie dzieci i młodzież mają w szkole wpływ? O czym decydują dorośli, a o czym mogą decydować uczniowie? Czy tradycyjna formuła szkoły dobrze przygotowuje młodych ludzi do życia, w tym również do życia w demokracji?

 

Zapraszamy wszystkich chętnych do zorganizowania spotkań, na których zastanowimy się jak upodmiotowić dzieci w szkole? Chodzi o to, by zastanowić się nad tym, na co dzieci / młodzi ludzie mają dziś w szkole wpływ i jakie są tego skutki. Warto też zadać pytanie, na co wpływ mieć powinny / powinni?

 

Człowiek może przejąć odpowiedzialność tylko za to, na co ma wpływ. Nie można przejąć odpowiedzialności za coś, o czym decydują inni. Czy jako rodzice i nauczyciele jesteśmy świadomi tej zależności?? Czy chcemy dostrzec skutki przedmiotowego traktowania dzieci i młodzieży? Może fakt, iż tak wiele dzieci wciąż trzeba pilnować i zmuszać do nauki, jest konsekwencją tego, że w szkole dzieci niemal o niczym nie mogą decydować i oczekuje się od nich jedynie wykonywania poleceń dorosłych? Czy zdajemy sobie sprawę z tego, jak taki wymóg podporządkowania się i wykonywania cudzych poleceń wpływa na kreatywne dzieci z dużą potrzebą autonomii? Może ich nastawienie do nauki ma związek z tym, że wszystko im narzucamy (co mają robić i jak mają to robić) i o wszystkim decydujemy my, rodzice i nauczyciele? […]

 

O tym, jakie decyzje można pozostawić uczniom, pisze w swojej książce Pernille Ripp. Przed zorganizowaniem spotkań warto przeczytać jej książkę „Uczyć (się) z pasją”. Autorka opowiada o tym, jak przestała być nauczycielką realizującą podstawę programową i stała się nauczycielką wspierającą indywidualny rozwój swoich uczniów. Pierwszym krokiem było przejście od przedmiotowego do podmiotowego traktowania uczniów. Pernille Ripp pozwoliła, by uczniowie sami mogli aranżować przestrzeń w klasie, by mogli decydować z kim i jak pracują. Książka Pernille Ripp pokazuje drogę zmian i dostarcza wielu inspiracji, ale pokazuje też, jak inaczej funkcjonują uczniowie w przestrzeni szkolnej i jak podchodzą do swoich obowiązków, gdy wiele decyzji mogą podejmować sami. […]

 

Efekty spotkań „Jak upodmiotowić dzieci w szkole?”

 

Bardzo byśmy chcieli dostać od Was relacje ze spotkań. Chcielibyśmy, żebyście napisali, do jakich wniosków doszliście, jak Waszym zdaniem wygląda problem podmiotowego traktowania uczniów przez szkoły. Na co mają wpływ? Czy ten wpływ jest Waszym zdaniem wystarczający? Czy obecna formuła szkoły ma wpływ na motywację do nauki i czy w szerszej perspektywie dobrze przygotowuje młodych ludzi do życia w demokracji?

 

Jakie są Wasze wnioski? Na co dzieci mogłyby mieć wpływ? Podajcie konkretne przykłady! Co by się zmieniło, gdyby dzieci / młodzi ludzie byli traktowani w szkole podmiotowo? […]

 

Osoby, które chciałyby w swoich szkołach lub innych placówkach, zorganizować spotkania dotyczące jednego z dwóch tematów, proszone są o przesłanie informacji do Luizy Kalinowskiej-Skutnik:   luizaskutnik@o2.pl

 

 

Źródło: www.budzacasieszkola.pl

 

 

 

Więcej o tym na jakie pytania będzie można poszukać odpowiedzi na spotkaniu na drugim z proponowanych spotkań:

 

[…] Jak zatem zrozumieć rodziców, którzy tych zmian nie chcą, a zdarza się, że czasem aktywnie je blokują?

 

Dlaczego nauczyciel, który dużo zadaje, stawia dużo ocen, wywiera ciągła presję, to ciągle jeszcze w oczach wielu rodziców „dobry nauczyciel”, podczas gdy nauczyciele, których uczniowie lubią się uczyć, w szkole rozwijają motywację wewnętrzną, uczą się na miarę swoich możliwości i nabierają wiary w siebie często postrzegani są z podejrzliwością?

 

Wielu rodziców uważa, że jeśli ich dzieci wpisują w luki brakujące litery, to uczą się pisać, a jeśli na lekcji piszą instrukcję do stworzonej przez siebie gry, to tylko „się bawią”?

 

Dla wielu z nas nauka to krew, pot i łzy. To nasze doświadczenia. Wielu dorosłych nie potrafi sobie wyobrazić, że nauka może przynosić radość i dlatego z podejrzliwością słuchają, jak ich dzieci z entuzjazmem opowiadają, jak dobrze się na lekcjach „bawiły”, tworząc np. atlas owadów. Biorą do ręki taki atlas samodzielnie stworzony przez dziecko i pytają: „A na której stronie jesteście w zeszycie ćwiczeń? Bo córka mojej koleżanki jest na 56, a wy?”

 

Jak odpowiadać rodzicom, którzy chcą wiedzieć, jak na tle klasy wypada ich dziecko? Jakich użyć argumentów, by chcieli zaakceptować fakt, że w szkole dzieci powinny zdobywać wiedzę, a nie stopnie, a na początku drogi nie ma znaczenia, czy Kasia jest lepsza od Bartka.

 

Jakich argumentów użyć wobec rodziców, którzy domagają się w szkole większej dyscypliny i sprawdzianów?

 

Co kryje się za takimi oczekiwaniami? Jakie lęki stoją za takimi oczekiwaniami i jak do nich podchodzić?

 

Czy można oczekiwać, że rodzic, który zna tylko taką szkołę, jakiej sam doświadczył, stanie się ambasadorem zmiany? Co zrobić, by to było możliwe?

 

Jakie umiejętności powinien posiadać nauczyciel prowadzący spotkania z rodzicami, jakich powinien użyć argumentów, by pokonać ich lęk przed zmianą?

 

Jak komunikować zmianę w szkole?

 

A może możliwy jest inny scenariusz? Co w sytuacji, kiedy to rodzice widzą potrzebę zmiany w systemie edukacji a napotykają na opór ze strony… nauczycieli?

 

Co zatem zrobić, aby nauczyciele i rodzice stali się sojusznikami zmian systemu edukacji?

 

Osoby, które chciałyby w swoich szkołach lub innych placówkach, zorganizować spotkania dotyczące jednego z dwóch tematów, proszone są o przesłanie informacji do Luizy Kalinowskiej-Skutnik:   luizaskutnik@o2.pl

 

 

Źródło: www.budzacasieszkola.pl



Zostaw odpowiedź