Okładka książki Przemysława Staronia, o której napisał na swoim blogu prof. Śliwerski

 

Na blogu PEDAGOG prowadzący go prof. Śliwerski zamieścił w czwartek, 15 października, obszerny post, zatytułowany „O sensie szkoły życia Przemka Staronia”. Nie muszę nikogo z naszych czytelników przekonywać, że nie mogliśmy nie przeczytać tej profesorskiej recenzji książki tego znanego nie tylko w środowisku edukacyjnych eduzmieniaczy nauczyciela etyki i wiedzy o kulturze w II LO im. Bolesława Chrobrego w Sopocie oraz wykładowcy, zatrudnionego w Zakładzie Psychologii Wspomagania Rozwoju w sopockiej filii Uniwersytetu SWPS, założyciela „Zakonu Feniksa”.

 

Zalecając lekturę całego posta – zamieszczamy kilka wybranych (subiektywnie) jego fragmentów:

 

Książka psychologa, NAUCZYCIELA etyki i filozofii, laureata Ogólnopolskiego Konkursu „Nauczyciel Roku” w 2018 r. , przewodnika młodzieży po świecie kultury wysokiej oraz popkultury w jednym z trójmiejskich liceów ogólnokształcących jest psychoterapeutyczną spowiedzią literacką, dziełem wyjątkowym we współczesnej literaturze, dla której nie ma chyba właściwej kategorii.[…]

 

Warto było wydać tak książkę, jak i pieniądze na jej zakup, bowiem jej treść oraz stylistyka nie rozczarowuje, nie nuży i nie jest też przesadnie moralizatorska czy deschoolerska. Czyta  się ją jednym tchem, a koniec jednego rozdziału wywołuje głód, by nie odkładać jej na później, tylko natychmiast zaspokoić ciekawość lekturą kolejnych rozdziałów.

 

Ogromnie cieszę się, że NAUCZYCIELE ROKU piszą swoje książki, bo dzieląc się z nami cząstką swojego życia, doznaniami, przeżyciami, dokonaniami, sukcesami, a zdarza się, że i niepowodzeniami, jak ma to miejsce w przypadku powyższego hiperempatycznego narratora, otwierają przestrzeń dla dalszego rozwoju pedagogiki szkolnej, pedagogiki praktycznej, pedagogiki refleksyjnej, pedagogiki krytycznej, pedagogiki humanistycznej, pedagogiki zorientowanej na OSOBĘ, a więc personalistycznej czy wreszcie pedagogiki dialogowej i egzystencjalnej.

 

Autor już we wstępie odsłania swoje pedagogiczne credo:

 

„SENS ISTNIENIA SZKOŁY POLEGA NA TYM, ŻEBY NAUCZYĆ NAS RADZENIA SOBIE Z WYZWANIAMI, JAKIE NIESIE SZKOŁA. Ale system tego nie uczy. (Owszem, jest bezsensowny). Wobec tego trzeba zrobić to za niego” (S.11).

 

Przemek Staroń jest wytrawnym psychologiem, który zdobył wykształcenie magisterskie na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim.[…] Jako oświecony narrator genialnie wykorzystuje to, na czym budował pedagogikę wyzwolenia, pedagogikę oświecenia, pedagogikę emancypacji filozof Paulo Freire, dla którego rolą pedagoga jest usytuowanie się po stronie osób systemowo zniewalanych, uciśnionych, by przywrócić im moc do kierowania sobą i mówienia o swoich sprawach własnym głosem, do odzyskiwania wiary w siebie, do własnej przedsiębiorczości. […]

 

Staroń genialnie sięga po język nastolatków, po fascynujące ich lektury (nie szkolne, nie te obowiązkowe), po gry komputerowe  czy interakcyjne, filmy, seriale a nawet kanały internetowej komunikacji, by ich psychospołecznie alfabetyzować,  socjalizować, wprowadzać w kulturę. Odwołuje się do młodzieżowej „szkoły” wolności, by ich językiem odsłaniać im możliwości opisywania i odczytywania siebie i rzeczywistości, z którą zderzają się na co dzień.[…]

 

Przemek Staroń pozwala swoim uczniom odkrywać wiedzę przez przeżywanie, doświadczanie aporii, konfliktów, ale i mechanizmów obronnych, by podejmowali próbę zrozumienia ich źródeł, przyczyn ich zaistnienia oraz starali się konfrontować je z doświadczeniami innych. Jego uczniowie mają lepiej rozumieć siebie, by nie ulegać obciążeniom systemu, a jeśli nawet są poturbowani, to by mogli w nim godnie przeżyć i zmieniać świat na lepszy budując cywilizację miłości. Nie bez powodu cytuje słowa Lisa z „Małego Księcia”: Dobrze widzi się tylko sercem [s. 33].[…]

 

Co jest niesłychanie ważne i ujmujące zarazem w tej książce, to jej autor, który pisze o tym, jak jemu samemu było w życiu ciężko, jak nie tak dawno sam doświadczał takich samych emocji, przeżyć i rozterek jak jego dzisiejsi uczniowie. Niczego nie ukrywa, a nawet można powiedzieć, że z wyjątkową szczerością pisze o sobie, dzięki czemu nie można mu przypisać wańkowiczowskiego określenia – „smrodek dydaktyczny”.

 

Wprost odwrotnie. Obdarowuje młodych czytelników i ich nauczycieli czymś w rodzaju właśnie horkruksa. Dla niego tak czytelnik, jak i jego nastoletni nauczyciele ponowoczesnego życia  stają się częścią niego samego. Inaczej nie mógłby w nich wzbudzić zaufania, otwartości, autentyzmu w świecie zamaskowanych twarzy.

 

Wspaniale jest poznać na kartach pięknie wydanej książki NAUCZYCIELA SUMIENIA, TRANSFORMATYWNEGO INTELEKTUALISTĘ, REFLEKSYJNEGO PSYCHOPEDAGOGA, który dzieli się swoją kulturą, a ta dzięki temu jest zwielokrotniona. Każdy, kto sięgnie po tę książkę, znajdzie w niej coś dla siebie, dla swoich dzieci, uczniów, wychowanków, partnerek/-ów, przyjaciół, z którymi będzie mógł złapać się za ręce, wtulić się w siebie i po prostu sobie towarzyszyć. [s. 94].[…]

 

Gratuluję Autorowi znakomitego pomysłu na oryginalną narrację oraz dziękuję za bogactwo i piękno języka polskiego. Spełniła się przepowiednia jednej osób, która powiedziała mu: Myślę, że będziesz rewelacyjnym nauczycielem [s. 235]. On wie, że jest, ale nie otworzył się przed nami jeszcze całkowicie. Tym samym zapowiedział, że będzie kolejny tom o radzeniu sobie z życiem. Już czekam.

 

 

Cały tekst „O sensie szkoły życia Przemka Staronia”   –   TUTAJ

 

 

 

Źródło: www.sliwerski-pedagog.blogspot.com

 



Zostaw odpowiedź