Przyznajemy – od kilku dni – czekamy na post prof. Śliwrskiego, w którym przedstawiłby swoją – znanego od lat recenzenta polityki edukcyjnej kolejnych rządów – ocenę najnowszej decyzji, Prezesa, nie tylko kadrowej, ale i strukturalnej, w obszarze szkolnictwa, uczelni wyższych i nauki. Niestety, na swoim blogu <Pedagog> już trzeci dzień publikuje on swoistą trylogię o szkolnictwie Republiki Federalnej Niemiec:

 

>wtorek, 29 września: Czym wyróżniają się najlepsze szkoły w niemieckich Landach? cz.1  TUTAJ

 

>środa, 30 września: Wyjątkowe szkoły za zachodnią granicą Polski cz.2  – TUTAJ

 

>czwartek, 1 października: Alternatywne szkoły publiczne w Niemczech – cz.3  –  TUTAJ

 

 

W oczekiwaniu na głos eksperta – zapraszamy do lektury poglądów przedstawicielki „edukacyjnej struktury pozarządowej”:

 

 

 

Wczoraj (30 września) na stronie Fundacji „Przestrzeń dla Edukacji” zamieszczono tekst autorstwa Igi Kazimierczyk – prezeski Zarządu Fundacji, zatytułowany „Nowe rozdanie w MEN – stare problemy”. Poniżej przytaczamy go bez skrótów:

 

Zasadą rekrutacji jest dopasowanie doświadczenia i kompetencji kandydata do zakresu zadań, przewidzianych dla danego stanowiska. Niestety obserwujemy, że ta zasada nie ma zastosowania przy powoływaniu na stanowiska ministra edukacji.*

 

Osobą, o której mówi się w kontekście przejęcia sterów resortu edukacji jest poseł Przemysław Czarnek.

Jak ustaliła dziennikarka Justyna Suchecka, w obecnej kadencji poseł Czarnek złożył jedynie 5 interpelacji i żadna z nich nie dotyczyła tematu edukacji. Pan poseł nie zasiadał także w sejmowej komisji edukacji. Żadna z jego aktywności jako zawodowego posła nie była także związana ze szkolnictwem i nauką.

 

 

 

Oświata przeżywa od kilku lat kolejne kryzysy. Osoba odpowiedzialna za pracę systemową z obszarem szkolnictwa, powinna być świadoma tego, czym w edukacji należy się natychmiast zająć. Jedną z takich „prac na teraz” jest zarządzanie systemem edukacji w czasie pandemii.  Resort zmarnował ponad pół roku na przygotowanie się do drugiej fali epidemii. Głównym działaniem jej obecnego szefa było mówienie na konferencjach prasowych, że „przytłaczająca większość szkół pracuje stacjonarnie”. Niestety jak pokazuje miesiąc praktyki pracy szkół, regionalnie system zarządzania placówkami w oparciu o sztywne i nieodpowiadające rzeczywistości przepisy, nie działa.

 

To jednak nie jedyny problem do rozwiązania. Istotną kwestią, którą musi się zająć minister, to sprawa braku nauczycieli. Oczernianie największego związku zawodowego, skupiającego pracowników oświaty, było przez lata jedyną taktyką na poprawienie funkcjonowania tego obszaru. Niestety, oskarżenia i antagonizowanie środowiska nie zmieniają faktów: z zawodu odchodzi coraz więcej pedagogów, tych, którzy zostają w profesji – i jest to problem w dużych miastach – „zabiera” sektor niepubliczny, średni wiek nauczyciela (dane z zeszłego roku) to 44 lata. Dodajmy do tego, że w Polsce liczba nauczycieli w wieku do 30 lat jest znacznie mniejsza niż w innych państwach UE. Pensje, to także element skomplikowanej układanki. Polski nauczyciel zarabia zaledwie ok. 59 proc. średniego wynagrodzenia nauczycieli w Unii Europejskiej (47 103 dolarów) i w krajach OECD (46 801 dolarów).

 

Eksperci edukacyjni zwracają na to uwagę od lat – system szkolnictwa jest na prostej drodze do zapaści. Niestety, zamiast zmian systemowych kolejni szefowie resortu albo tworzą problemy do rozwiązania (reforma Anny Zalewskiej) albo ograniczają się do pogadanek z dziennikarzami w czasie konferencji prasowych.

 

Śledząc publiczną aktywność przyszłego ministra można i należy wątpić w to, że tymi problemami polskiej oświaty będzie się zajmował w taki sposób, jakiego wymaga obecna sytuacja.

 

 

Iga Kazimierczyk

 

 

 

Źródło: www.przestrzendlaedukacji.org

 

 

 

*Pogrubienia fragmentóe cytowanego tekstu – redakcja OE



Zostaw odpowiedź