Magazyn Kaszuby” zamieścił przed dziesięcioma dniami (29 października) zapis fragmentów wystąpienia profesora Obrachta-Prondzyńskiego, które miało miejsce 11 października podczas VIII Forum Pomorskiej Edukacji w Teatrze Muzycznym im. Danuty Baduszkowej w Gdyni. Uznaliśmy, że powinniśmy upublicznić treść tego wykładu, gdyż zawarte tam tezy tego socjologa, antropologa i historyka – rodowitego Kaszuba, warte są tego. Poniżej wybrane fragmenty tej publikacji:

 

Źródło: www.youtube.com (screen z nagrania)

 

Prof.dr hab. Cezary Obracht-Prondzyński – kierownik Zakładu Antropologii Społecznej w Instytucie Filozofii, Socjologii i Dziennikarstwa Uniwersytetu Gdańskiego

 

 

Polska szkoła – diagnoza ruiny. Mocne słowa prof. Obrachta-Prondzyńskiego

 

Jestem ze środowiska szkólnych (szkólny – kasz. nauczyciel) i wszystko to, co Państwu powiem, jest efektem moich codziennych rozmów, permanentnej rady pedagogicznej w domu, w gronie przyjaciół, znajomych, właściwie rozmawiamy o tym cały czas. Mam też świadomość, że to, co powiem, w wielu momentach nie będzie sympatyczne, ale jeśli rozmowa i refleksja ma mieć jakiś sens, to powinna być szczera, otwarta i publicznie trzeba artykułować wszystkie dylematy i problemy, z którymi borykamy się na co dzień, bo one rozstrzygają o tym, co będzie w przyszłości. […]

 

Wśród nas – w kręgach osób opiniotwórczych, decyzyjnych, w tych “paskudnych elitach”, a tym bardziej w szerokich rzeszach społecznych zdecydowanie nie ma silnego przeświadczenia, że nasza przyszłość zależy od edukacji. A jeśli już ono się pojawia to wszystko się zatrzymuje na pewnych niszowych, jednostkowych problemach a nie myśleniu o charakterze systemowym, strukturalnym. To powoduje że mamy bardzo dużo działań punktowych, ratunkowych.

 

Jeśli edukacja w Polsce dzisiaj, brzydko mówiąc, trzyma się kupy, to trzyma się dzięki determinacji, ogromnej determinacji nauczycieli, samorządów, organizacji pozarządowych – tych, którym jest ona bliska.

 

Obserwujemy, niestety, jak rozchodzą się drogi systemu edukacji w Polsce i w krajach najwyżej rozwiniętych. W tych krajach, na których bardzo często chcielibyśmy się wzorować, myślenie o systemie edukacji skupione jest na przyszłości. Tam w myśleniu o systemie edukacji mierzymy się z wyzwaniami, które nam niesie przyszłość. Przede wszystkim wyzwaniami o charakterze technologicznym, i chodzi tu nie tylko o to, jak używać technologii w edukacji, ale także jakie wyzwania tworzy nowa technologia w życiu społecznym. Kim my będziemy w przyszłości? Automatyzacja, robotyzacja, sztuczna inteligencja i wiele innych rzeczy… To są podstawowe wyzwania, z którymi mierzy się system edukacji, bo przyszłość młodzieży będzie w takim właśnie świecie. W związku z tym to są wyzwania o charakterze metodycznym, dydaktycznym, ale również mentalnym, osobowościowym, ponieważ często przeżywamy szoki technologiczne. I edukacja, przyszłościowa edukacja w wysoko rozwiniętych krajach z tymi wyzwaniami się mierzy i prowadzi do bardzo poważnych dyskusji na temat: po co w ogóle jest edukacja i dla kogo, gdzie się dzieje edukacja… W szkole? Czy tylko w szkole i jaka ta szkoła powinna być?

 

U nas – używając pojęcia Zygmunta Baumana – następuje „retrotopia”, czyli zwrot ku „wyobrażeniu o lepszej przeszłości”.

 

Kilku facetów wymyśliło sobie, że jeśli kiedyś chodzili do szkoły podstawowej, gdzie było osiem klas i do szkoły średniej, gdzie były cztery klasy, to było świetnie, i dlaczego nie miałoby być tak znowu… To będziemy teraz ćwiczyli, jak jest „świetnie”… Tak jak byśmy nie zauważyli, że minęło całe pokolenie, że zmienił się kontekst, otoczenie, mentalność, wrażliwość… Wszystko się zmieniło.

 

Nie ma powrotu do szczęśliwej przeszłości, a i ona taką nie była. […]

 

Trzeba to powiedzieć wprost – my, jako ludzie związani z systemem edukacji, doświadczyliśmy w ostatnich miesiącach i latach niezwykle destrukcyjnego procesu, i mówię to z pełną odpowiedzialnością. Niezwykle destrukcyjnego procesu, którego skutki będą się ciągnęły za nami przez lata. Cóż to jednak obchodzi tych, którzy są przeświadczeni że mają misję ratowania prawdziwej Polski.

 

W tym co robimy i z tym, co się dzieje z edukacją mamy do czynienia z czterema NIE.

 

Po pierwsze – jest to nieprzewidywalność. Działania są podejmowane w krótkim horyzoncie czasu. Nie wiadomo, co jest za rogiem. Kto z państwa jest w stanie przewidzieć, jak system edukacji będzie wyglądał za kilka miesięcy albo za rok? […]

 

Drugie NIE, z tym związane, to jest niestabilność. […] Rok do roku zawsze ktoś coś pokombinuje i coś zmieni. A jeśli szkoła czegoś oczekuje, jeśli czegoś oczekuje system wychowywania, kształtowania młodzieży, to przede wszystkim oczekuje przewidywalności i stabilności. Dlaczego to takie ważne? Dlatego, że wszyscy, którzy uczestniczą w systemie edukacji – nauczyciele, administracja szkoły, i również uczniowie, muszą wykonywać gigantyczny wysiłek adaptacyjny do zmieniających się reguł gry. […]

 

Trzecim NIE jest niespójność. Znam nauczycieli w szkołach średnich, którzy uczą według czterech podstaw programowych. Przecież to jest do zwariowania… Nie mówiąc o tym, w jak niespójnym systemie funkcjonują uczniowie. […]

 

Czwarte NIE – to nieadekwatność, zwłaszcza w odniesieniu do wyzwań przyszłości. […] Problem jednak w tym, że choć nasi uczniowie odnoszą te sukcesy, to muszą ponosić ogromny wysiłek adaptacyjny do chaosu który został im narzucony, wysiłek również mentalny. Problem polega na tym, że bardzo wielu się w tym systemie nie odnajduje. […]

 

Pojawia się pytanie, jaki jest ukryty program? Pedagodzy, socjologowie, filozofowie często śledzą ukryty program, czyli to, co jest schowane, jaki jest kulturowy ideał osobowości kształtowany przez narzucane reguły gry w modelu wychowawczym. […]

 

Próba rekonstrukcji takiego ideału osobowości, nie tyle rządzącej partii, ile całego nurtu ideowego, coraz silniej wpisywanego w system szkolny, pokazuje, że tym ideałem jest młody człowiek…

 

>Konformistyczny, oportunistyczny tradycjonalista pielęgnujący naturalny podział ról, przywiązany do ideologicznie zdefiniowanej tradycyjnej roli rodziny.

 

>Pasywny społecznie, którego aktywność powinna ograniczyć się do pracy i udziału w rytualnych, głównie religijnych czy narodowych aktach wierności i uznania dla władzy poprzez uczestnictwo w często pseudopatriotycznych rekonstrukcjach czy wiecach nastawionych na zdobywanie poklasku

 

>Skupiony na konsumpcji i wdzięczny za to, że na tę konsumpcję go stać.

 

>Niechętny obcym, obojętnie jak sobie aktualnie zdefiniujemy owego obcego (…).

 

>Nasiąknięty manipulacyjnie sformatowaną wiedzą historyczną i używający języka który służy wywyższaniu nas i poniżaniu tych, którzy są obcy, inni, którzy są wrodzy.

 

>Idealnie elastyczny, a właściwie plastyczny, poddający się dowolnemu kształtowaniu przez tego, który ma aktualnie takie pragnienie.

 

 

Pytanie, czy naprawdę chcemy, czy naprawdę jest to nasza ambicja, aby przyszłe pokolenia były kształtowane w takim duchu ideowym? Czy to jest to, co czeka nas w najbliższej, dającej się opisać, przyszłości?

 

Czy takie kształcenie ma nam zagwarantować powstanie silnej demokratycznej, otwartej na świat wspólnoty obywatelskiej, która potrafi zaoferować światu coś poza miazmatyczną wizją rechrystianizacji Europy? (…)

 

Być może wszystko to dzieje się właśnie dlatego, że nie mamy innej oferty…

 

 

Cały tekst „Polska szkoła – diagnoza ruiny. Mocne słowa prof. Obrachta-Prondzyńskiego”   –   TUTAJ

 

 

Źródło: www.magazynkaszuby.pl/.

 

 

 

Wykład profesora Cezarego Obrachta-Prondzyńskiego można obejrzeć i wysłuchać   –   TUTAJ

 



Zostaw odpowiedź