W minioną sobotę Jarosław Pytlak zamieścił na swym blogu „Wokół Szkoły” tekst: „W komentarzu do komentarzy – część pierwsza”. Informujemy o tyn fakcie dopiero dzisiaj – na swe usprawiedliwienie mamy jedynie wakacyjne rozluźnienie redakcyjnej dyscypliny… Jako że tekst ten jest nietypowy – kolega Pytlak wymienia w nim pozytywne elementy reformy Zalewskiej – nawet z takim „poślizgiem” zamieszczamy jego fragmenty:

 

Już dawno zauważyłem, że komentarze pod artykułami na blogu lub na fejsbuku są świetnym źródłem inspiracji. Czasem aż szkoda odpowiadać na konkretny wpis, gdy problem jest ciekawy i zasługuje na szersze omówienie. Dlatego ten artykuł i jeszcze kolejny poświęcę dwóm bardzo różnym tematom, bezpośrednio powiązanym z treścią wpisanych komentarzy.

 

Pierwszy, do którego chcę odnieść się tutaj, dotyczy ostatniego wpisu w „Aktualnościach”, a znalazłem go na fejsbuku. Jedna z dyskutantek napisała mianowicie, między innymi, tak:

 

(…) Czytam Pana teksty w których neguje Pan wszystko, co zrobiła w oświacie obecna ekipa. WSZYSTKO!!! Nie dostrzega Pan nic pozytywnego. NIC. (…)

 

Tak kategoryczna i pełna emocji wypowiedź poruszyła nieco moje sumienie, bowiem nie da się ukryć, że w publikacjach skierowanych przeciw reformie Zalewskiej rzeczywiście ograniczam się do krytyki, pomijając pozytywne aspekty działania obecnych władz. Wynika to z przekonania o ogromnej wadze szkód wyrządzonych w ciągu trzech ostatnich lat polskiej edukacji, dla których nie znajduję ani usprawiedliwienia, ani dostatecznej kompensaty. Trwając nadal w tym poglądzie, tym razem jednak – zgodnie z obietnicą daną Komentatorce – spróbuję wskazać pozytywy rządów pani minister Anny Zalewskiej w MEN.

 

 

 

Wycofanie obowiązku szkolnego dla dzieci sześcioletnich

Wiem, że bardzo wiele osób uważa to posunięcie za duży błąd z punktu widzenia potrzeb społeczeństwa i dobra samych małych dzieci. Ja natomiast uważam, że błędem było wprowadzenie obowiązku szkolnego dla sześciolatków w taki sposób, jak uczyniono to za kadencji pani minister Hall. Byłem i nadal jestem przekonany, że wyrównywanie szans edukacyjnych i inne korzyści wynikające z wczesnego rozpoczynania edukacji należy rozwiązać upowszechniając opiekę przedszkolną, obejmując ją subwencją państwową.[…]

 

 

Zmniejszenie subwencji na nauczanie domowe

Nauczanie domowe powinno być i jest trwałym elementem oświatowego krajobrazu. Dostępnym dla rodziców przekonanych o wyższości takiej formy edukacji nad jakąkolwiek inną i mogących poświęcić temu swój czas i energię. Państwo nie wspiera finansowo w tej kwestii rodzin, natomiast dofinansowuje szkoły, które sprawują pieczę nad dziećmi w edukacji domowej, przede wszystkim organizując egzaminy. Kwoty przeznaczone na ten cel były w końcu ubiegłej kadencji na tyle duże, że cały szereg placówek uczyniło z nich poważne źródło dochodu, mając, na przykład, kilkuset podopiecznych z terenu całego kraju. Sam byłem świadkiem egzaminu dla bardzo dużej grupy dzieci, organizowanego podczas wakacji w Warszawie przez szkołę z zupełnie innego miasta.[…]

 

Rezygnacja z „Naszego Elementarza”, czyli państwowego podręcznika dla klas 1-3

Przygotowanie i wydanie nakładem MEN jednego dla wszystkich uczniów klas 1-3 podręcznika i materiałów dodatkowych do nauki szkolnej było milowym krokiem wstecz, względem praktyki szkolnej pierwszej dekady XXI wieku. Nie chodzi wyłącznie o jego dyskusyjną wartość, ale bardziej o urawniłowkę po latach praktyki dokonywania wyboru przez nauczycieli. Obecny stan rzeczy, czyli wybór podręczników raz na trzy lata spośród oferty kilku wydawców wydaje mi się rozsądnym wyjściem z sytuacji.

 

Zniesienie sprawdzianu szóstoklasisty

Ten egzamin, który w swoim pierwotnym założeniu miał mieć charakter diagnostyczny na potrzeby każdego ucznia z osobna i poszczególnych szkół, stał się głównym narzędziem układania rankingów podstawówek. Co skutecznie odwróciło uwagę nauczycieli od wielu innych, równie ważnych jak dydaktyka języka polskiego i matematyki aspektów pracy szkoły na tym etapie edukacji.

 

Tę zmianę oceniam bardzo pozytywnie, żałuję tylko, że przy okazji w ogóle zlikwidowano w ogóle sześcioletnie szkoły podstawowe.

 

Mniejszy zakres egzaminu po klasie ósmej niż gimnazjalnego

Abstrahując od oceny samego faktu przywrócenia ośmioletniej podstawówki oraz formy i zawartości podstaw programowych, zastąpienie sześcioczęściowego egzaminu-monstrum po gimnazjum, egzaminem obecnie trzy-, a docelowo nawet czteroczęściowym po klasie ósmej, uważam za dobre posunięcie. Szczególnie, że przy ogłaszaniu wyników zaprzestano dodawania statystyk ułatwiających porównywanie szkół z rozmaitymi średnimi, skazując edukacyjnych buchalterów na dokonywanie obliczeń na własną rękę.

 

Wzmocnienie roli wychowawczej szkoły

Chwilowo są to deklaracje; mam też obawę, że rządowa wizja szkolnego wychowania może objawić się w jedynej słusznej formie, ale co do zasady, to w pełni popieram. Wiele osób wyraża pogląd, że szkoła jest od uczenia, a rodzina od wychowania, to jednak uważam, że rozdzielanie obu tych procesów jest sztuczne. Tyle tylko, że program wychowawczy szkoły nie powinien mieć charakteru państwowego, ale powstawać lokalnie i kolegialnie, dla każdej placówki z osobna. Jest ryzyko, że pan minister Piontkowski posiada inną wizję. […]

 

Są dziedziny, które działały i nadal działają sprawnie, jak na przykład rejestracja i organizacja nadzoru nad wypoczynkiem dzieci i młodzieży. Z perspektywy niemal czterdziestu lat praktyki organizatora obozów i kolonii to, co zależy od MEN, działa naprawdę dobrze.

 

Nie znam wszystkich aspektów funkcjonowania systemu oświaty, zapewne na pewnych odcinkach wprowadzono rozumne zmiany albo zachowano to, co dotychczas funkcjonowało dobrze. Będę wdzięczny za wpisanie stosownych przykładów w komentarzach przez osoby lepiej zorientowane.

 

x          x          x

 

Oddałem tutaj cesarzowi, co cesarskie, ale jak już wspomniałem na początku, ogólny bilans uważam za wielce negatywny. Nie potrafię cieszyć się i chwalić odcinkowych, pozytywnych zmian, gdy widzę ogrom wygenerowanych problemów. […]

 

Na pewno byłoby też łatwiej, gdyby przedstawiciele MEN nie zachwalali tak manifestacyjnie i bezkrytycznie wprowadzonych przez siebie zmian, nawet tych, których złe skutki są odczuwane przez bardzo wielu ludzi. Propaganda może budować obraz sytuacji u osób niezorientowanych, ale budzi, delikatnie mówiąc, irytację u tych, którzy z problemami zmagają się na co dzień.

 

Naprawdę wolałbym chwalić obecny rząd i działania władz oświatowych. Ale nie potrafię. Nie widzę do tego wystarczających podstaw.

 

 

Cały tekst „W komentarzu do komentarzy – część pierwsza”    –    TUTAJ

 

 

Źródło: www.wokolszkoly.edu.pl



Zostaw odpowiedź