Foto: www,warszawa.eska.pl

 

Damian Jaworek – Warszawski Rzecznik Praw Ucznia

 

 

Wczoraj na „Portalu dla Edukacji” zamieszczono obszerny tekst Natalii Rasiewicz, zawierający warte poznania spostrzeżenia Warszawskiego Rzecznika Praw Ucznia. Obszerne fragmenty i tego tekstu i link do pełnej wersji zamieszczamy poniżej:

 

 

Przemoc w polskiej szkole. Wyśmiewanie, obrażanie, publiczne krytykowanie przez nauczycieli

 

Niesprawiedliwe ocenianie, brak dostosowania nauczania do potrzeb uczniów, dyskryminacja i przemoc psychiczna to problemy najczęściej zgłaszane do Warszawskiego Rzecznika Praw Uczniowskich. Jak mówi Damian Jaworek, bez większego wsparcia dla nauczycieli i szkół trudno będzie poprawić sytuację uczniów.

 

> Wielu rodziców skarży się, że nauczyciele ignorują zalecenia dotyczące sposobu prowadzenia zajęć i oceniania uczniów z orzeczeniami.

  

 > W ostatnim czasie coraz więcej spraw dotyczy przypadków dyskryminacji uczniów zmagających się z różnymi trudnościami zdrowotnymi.

  

> Warszawski Rzecznik Praw Uczniowskich wskazuje, że to nie zawsze nowe przepisy stanowią klucz do poprawy sytuacji w szkołach.

 

[…]

 

Z obserwacji Warszawskiego Rzecznika Praw Uczniowskich wynika, że coraz większym wyzwaniem w polskich szkołach stają się trudności związane z diagnozami dotyczącymi spektrum autyzmu czy zespołu Aspergera.

W ostatnich latach liczba takich przypadków wzrosła kilkukrotnie, co znacząco wpływa na sposób prowadzenia zajęć. Nauczyciele często nie są w stanie – lub nie chcą – realizować wszystkich zaleceń zawartych w orzeczeniach.

To nie zawsze wynika ze złej woli nauczycieli czy dyrekcji. Czasem problemem jest brak odpowiednich zasobów i wsparcia systemowego. Jeśli w klasie liczącej 35 uczniów aż siedmioro ma indywidualne zalecenia, a nauczyciel ma tylko 45 minut na lekcję, trudno o pełne dostosowanie nauczania do potrzeb każdego uczniazauważa Damian Jaworek. […]

 

Jednym z poważniejszych problemów zgłaszanych do Warszawskiego Rzecznika Praw Uczniowskich jest przemoc, zarówno rówieśnicza, jak i ze strony nauczycieli. Nie chodzi tu tylko o przemoc fizyczną, ale przede wszystkim o przemoc psychiczną i werbalną. – Uczniowie skarżą się na wyśmiewanie, obrażanie czy publiczne krytykowanie przez nauczycieli. Nawet pojedyncze sytuacje mogą sprawić, że dziecko zaczyna bać się chodzić do szkoły, co ma ogromny wpływ na jego zdrowie psychiczne – podkreśla Jaworek. […]

 

Warszawski Rzecznik Praw Uczniowskich wskazuje, że to nie zawsze nowe przepisy stanowią klucz do poprawy sytuacji w szkołach. Czasem wystarczy zmiana podejścia i otwartość nauczycieli oraz dyrektorów na potrzeby uczniów.

 

W Warszawie coraz więcej szkół decyduje się na powołanie Szkolnych Rzeczników Praw Uczniowskich. To inicjatywa, która daniem Daniela Jaworka pozwala uczniom zgłaszać swoje problemy i mieć realny wpływ na funkcjonowanie szkoły. Taka funkcja nie wymaga zmian w przepisach, a jedynie otwartości dyrekcji na wprowadzenie takiego rozwiązania.

 

Podobnie sytuacja wygląda z radami szkół. Choć prawo przewiduje możliwość ich tworzenia, w Polsce funkcjonują one zaledwie w 2 proc. placówek. W Warszawie rzecznik wskazał na cztery szkoły, gdzie rady rzeczywiście działają i podkreślił, że ich przedstawiciele bardzo sobie je chwalą. Dzięki nim uczniowie i rodzice mają realny wpływ na organizację życia szkolnego, a dyrektorzy nie są osamotnieni w podejmowaniu decyzji.

 

 

 

Cały tekstPrzemoc w polskiej szkole. Wyśmiewanie, obrażanie, publiczne krytykowanie przez nauczycieli”  –  TUTAJ

 

 

 

Źródło: www.portalsamorzadowy.pl/edukacja/

 



Kontynuując tematykę 555 felietonu redaktora OE, proponujemy lekturę dwu tekstów, jakie na swoim fbprofilu zamieści dr Tomasz Tokarz. Pierwszy pojawił się tam w nocy z soboty na niedzielę, drugi w niedzielę w południe:

 

 

Wbrew pozorom szkoła Czarnkowa i szkoła Nowackowa niewiele się do siebie różnią. W obu uczeń jest traktowany jako odbiorca narzucanych treści, jako obiekt do obróbki wg jakiegoś wymyślonego na górze profilu absolwenta (u Czarnka – mały patriota, u Nowackiej – mały progresywista).

 

Stąd u obojga pomysły wprowadzania nowych ideologicznych przedmiotów (koniecznie przymusowych, bo tylko przez przymus kształtuje się wolnego człowieka!), stąd te wielkie debaty o tym, co ma być obowiązkowe w podstawie, stąd centralizacja i skrupulatna kontrola.

 

Autonomiczna szkołą wolnych, świadomych ludzi, zdolnych do rządzenia samymi sobą, którzy czytają/oglądają, co chcą, dyskutują o czym chcą, uczą się tego, czego chcą, pod kierunkiem nie urzędników ale przyjaznych mistrzów, współpracując ze sobą, dzieląc się wzajemnie odkryciami, bez sztucznego podziału na role – dla obu środowisk stojących za ministrami pozostaje całkowitą abstrakcją.

 

 

A to tekst zamieszczony przez dr Tokarza wczoraj – już po zamieszczeniu 554 felietonu Włodzisława Kuzitowicza:

 

 

Problem zmiany edukacji jest głównie mentalny. 80% procent nauczycieli i rodziców nie chce nic realnie zmieniać – tylko ewentualnie poprawiać to, co już jest. Wciąż remontować rozpadający się budynek, stworzony w zupełnie innych realiach – zamiast spróbować skonstruować coś nowego – bardziej adekwatnego do czasów łatwego dostępu do informacji, do narzędzi AI, do prawdziwych potrzeb obywatelskiego społeczeństwa.

 

Brakuje wyobraźni, że edukacja może wyglądać inaczej – mimo, że rodzice wysyłając dzieci na lekcje angielskiego, na treningi sportowe – widzą, że edukacja oparta na zainteresowaniach dzieci i pozbawiona ścisłej kontroli – jest skuteczna. Ale już w samej szkole musi być wg nich zupełnie inaczej – wycisk, kontrola i cyferki. Dziwne dwójmyślenie.

 

W związku z tym zmiany muszą być robione odgórnie – tylko MEN ma odpowiednią siłę, by je przejąć i zrealizować, tylko musiałoby chcieć. A wg mnie nie chce, bo nie ma na tyle wyobraźni i wiedzy. Samo ministerstwo edukacji jest traktowane trzeciorzędnie.

 

Zmiany muszą mieć poparcie całej klasy politycznej – a przy obecnej polaryzacji, każda nawet drobna zmiana (nawet wycofanie jakiejś lektury) wywołuje straszne oburzenie i szczucie. Ta czy nazwa przedmiotu, obcięcie tego czy owego, gimnazjum czy brak gimnazjum, prace domowe czy nie – to nie ma żadnego większego znaczenia, ale i tak wywołuje opór i rejtanowskie gesty. „Świat się kończy, chcą wynarodowić naród, zniszczyć myślących ludzi”. Potrzebny jest konsensus, porozumienie ponad podziałami – a obecnie to niestety abstrakcja.

 

Chyba tylko jakaś katastrofa może doprowadzić do otrzeźwienia.

 

 

I jeszcze kilka komentarzy, które pojawiły się pod tymi tekstemi:

 

 

Katarzyna Swissdoor

 

Potrzeba zatem rewolucyjnych zmian! Ma Pan koncepcję i wolę, żeby realnie ruszyć z posad tę skostnialą bryłę? Chętnie dołączę! Mam pewne pomysły na mega zmiany, pokrywają się z Pana wizją, chociażby zmiany niektórych przedmiotów, moje idą chyba nawet dalej….. no i zniesienie progu na obowiązkowej podstawowej matmie! Czy coś można zrobić? Ktoś się poderwie?

 

 

x           x           x

 

 

Darek Sochacki

 

[…] Ministerstwo Edukacji Narodowej owszem, przeprowadza „konsultacje społeczne”, ale (moim zdaniem) robi to w dużej mierze pro forma, żeby było, albo robi to w kwestiach w istocie najmniej obecnie ważnych, takich jak wprowadzenie nowego przedmiotu czy usunięcie innego.

 

Bo przecież problemem polskiej szkoły nie jest jedynie CZEGO uczy, ale również, a może przede wszystkim, JAK uczy. I albo brakuje w ministerstwie zrozumienia natury problemów, jakie ma oświata, albo brakuje chęci by się nimi zająć, bo są trudne, albo brak kompetencji jak te problemy rozwiązać, i niechęć do tego, by za nie (kompetencje) ewentualnie zapłacić!

 

(Piję tu do znamiennej sytuacji, gdy zaproszono organizacje pozarządowe do współpracy w czymś tam, ale wyraźnie zaznaczono w osobnym paragrafie listu zapraszającego, że za pomoc Ministerstwu nie tyle nie przysługuje wynagrodzenie, ale nawet nie należy się spodziewać zwrotu kosztów dojazdu.)

 

Albo się mylę, i oni tam naprawdę super ogarniają, ale ich departament komunikacji tak bardzo nie umie w komunikację, że nikt tu na dole nic nie wie o poważnych zmianach, które przyniosą prawdziwe efekty i rozwiążą najpoważniejsze problemy.

 

A najpoważniejszym problemem jest według mnie poważna entropia stanu psychicznego dzieci i młodzieży, która trwa od kilkudziesięciu lat, produkując kolejne pokolenia z coraz większymi dysfunkcjami, co powoduje pogorszenie funkcjonowania całego społeczeństwa.

 

Jeżeli nie tak traci się społeczeństwo, to ja nie wiem jak. Z tego wynika, że słowa „Takie będą RzeczyPospolite, jakie ich młodzieży wychowanie” powinny być przypominane coraz częściej, bo zmiany technologiczne powodują zmiany o coraz większej amplitudzie.

 

W obliczu tak szybkich zmian należy szkole umożliwić równie szybkie zmiany, czego nie da się zrobić na poziomie centralnym. Nie wtedy gdy ta centrala jest polityczna, czyli podległa fluktuacjom i zależna od kalendarza wyborczego, ponieważ w takich warunkach nic poważnego nie powstaje, bo im większe zmiany, tym większe ryzyko, że coś nie wyjdzie i wyborcom się nie spodoba.

 

Dopóki to się nie zmieni, polska szkoła coraz bardziej będzie przypominała nowotwór, a nie jeden z najważniejszych organów w organizmie, którym jest społeczeństwo/naród/państwo.

 

Uwolnić szkołę od polityków!

 

 

 

 

Źródło: www.facebook.com/tomasztokarzIE

 

 



 

 

 

Szkoła Podstawowa nr 81 im. Bohaterskich Dzieci Łodzi od dawna i z najbogatszą ofertą włączyła się do zbiórki pieniędzy w ramach XXXIII Finału WOŚP:

 

Źródło: www.facebook.com/81sp.lodz/


 

Ale to jest tylko najnowsza oferta tej szkoły– już dziesiąta. Oto poprzednich 9 propozycji, ogłoszonych już 24 stycznia:

 

 

Post zbiorczy naszych licytacji na WOŚP :

 

1) 5h matematyki z panią Olą Pilc

https://www.facebook.com/share/p/14o7bwKmMwA/

2) voucher na stylizację rzęs i brwi od Studio Urody Zalotka

https://www.facebook.com/share/p/1YMht4Yt9q/

3) sernik Słony Karmel od pani Mileny Golińskiej

https://www.facebook.com/share/p/15wDvcJRee/

4) voucher na stylizację paznokci od Malowane Zwariowane

https://www.facebook.com/share/p/1BMLouCQYg/

5) domowe krokiety od Ewa Gotuje

https://www.facebook.com/share/p/14gjSZV5GC/

6) myjnia samochodowa JP33

https://www.facebook.com/share/p/1D4MgqisEb/

7) ciasteczka WOŚP od Julii Kurczyk

https://www.facebook.com/share/p/1BL2C1dW1R/

 

Koziołek Matołek od Pani Ani

https://www.facebook.com/share/p/164jWFAcpV/

9) Miś Uszatek od Pani Ani

https://www.facebook.com/share/p/19k2N3TiZi/

                                                                           Źródło: www.facebook.com/81sp.lodz/

 

 

x           x           x

 

 

Szkoła Podstawowa nr 164 im. A.F. Modrzewskiego w Łodzi

 

Na fanpage tej szkoły zamieszczono tylko jedną informację o zbiórce na WOŚP. Zamieścił ją jej uczeń – Mieszko:

 

 

                                                                                                                                                                                                                                                                  Źródło: book.com/sp164lodz/

 

x          x           x

 

 

A to jedyna szkoła ponadpodstawowa , której ogłoszenie o zbiórce pieniędzy na WOŚP udało nam się znaleźć na Facebooku – zamieszczone zostało także już 24 stycznia:

 

 

XXI Liceum Ogólnokształcąca im. B. Prusa w Lodzi

 

 

 Źródło: www.facebook.com/PRUS21/



 

 

Z tematów poruszanych w OE w minionym  tygodniu postanowiłem skupić się dzisiaj na jednym – poruszanym w środowy wieczór w „Akademickim Zaciszu” czyli na szkołach demokratycznych. Wszyscy którzy obserwowali przebieg tej rozmowy wiedzą, że przedmiotem, na którym skupiały się  pytania zadawane przez prof. Romana Lepperta i odpowiedzi na nie, udzielanych przez panią Mariannę Kłosińską było dotychczasowy dorobek, założonej w 2012 roku przez Rozmówczynię Wolnej Szkole Demokratycznej Bullerbyn.

 

Kiedy następnego dnia ponownie przesłuchałem nagranie tej rozmowy upewniłem się, ze moja pierwsza refleksja, zrodzona jeszcze w środowy wieczór  powstała nie bez powodu. Otóż upewniłem się wtedy, iż upłynie jeszcze wiele wody w Wiśle, że ja tych dni nie dożyję, gdy taki temat jak opowieści o szkole demokratycznej – jako cudownej wyspie w morzu powszechnego szkolnictwa, w którym panuje autokratyzm systemu nadzoru i autokratyzm dyrekcji i większości zatrudnionych tam nauczycielek i nauczycieli – nie będzie miał żadnego sensu, bo wszystkie, a przynajmniej przytłaczająca większość  naszych szkół będzie maiła znamiona szkół demokratycznych.

 

I wtedy zadałem sobie pytanie: Jakie są powody, że w połowie trzeciej dekady XXI wieku, w kraju będącym od 20 lat członkiem Unii Europejskiej, 35 lat po upadku PRL i powstaniu III RP, w mojej Ojczyźnie, to znaczy w przekonaniach Jej obywatelek i obywateli, nie zaszły takie zmiany, które wymusiłyby konieczność takiego zreformowania systemu szkolnego i metod pracy z uczniami w każdej szkole, aby już tylko we wspomnieniach najstarszych żyła postpruska, opresyjna, napędzana systemem ocen i egzaminów, podporządkują ca sobie uczniów szkoła, w której na pociechę oferuje się niewiele znaczące – samorząd uczniowski i szkolną radę rodziców.

 

Przyznam się, że nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Może ktoś z Was  ma jakieś wytłumaczenie – bardzo proszę o podzielenie się z nami w komentarzu.  Bo tak długo, jak długo rodzice uczniów nie będą domagali się zdemokratyzowania szkoły do której posłali swoje dziecko, tak długo każda kolejna władza, nie ważne: prawicowa, centrowa czy lewicowa, nie zdecyduje się na żadną radykalną reformę – nie podstaw programowych, nie systemów egzaminów czy zestawu przedmiotów – obowiązkowych i tych do wyboru, ale reformy samej istoty pracy szkoły, aby stała się on  placówką wspierającą indywidualny rozwój ucznia, z uwzględnieniem jego podmiotowości i niepowtarzalnej indywidualności.

 

I to właściwie wszystko, co chciałem dzisiaj napisać. Może jeszcze tylko podzielę się jedną refleksją po środowym spotkaniu w „Akademickim Zaciszu”. Otóż zdziwiło mnie, ze przez cały czas jego trwania nie pojawił się nawet jeden komentarz prof., Bogusława Śliwerskiego – znanego wszak od dawna zwolennika i propagatora demokratycznej szkoły. Nawet komentarz Jolanty Zwiernik – w 19 minucie spotkania:W polskiej pedagogice placówki alternatywne opisywali prof. Śliwerski, prof. Łukaszewicz…” nie spowodował, iż profesor uznał, że włączy się do tej debaty. Myślałem, że uczyni to w swoim najnowszym wpisie na blogu „Pedagog”. I tutaj także się zawiodłem. Z datą 23 stycznia pojawił się tam tekst, zatytułowany „O znaczeniu czytelnictwa i funkcji współczesnej ‘cenzury’ literatury”. I do dzisiaj na tym blogu nie było nic, co nawiązywałoby do tematyki środowej rozmowy o szkole demokratycznej. Ciekawe, czy profesor Śliwerski stracił już zainteresowanie szkołą demokratyczną, czy może – podobnie jak ja – już w możliwośc jej urzeczywistnienia nie wierzy i szkoda mu czasu na zajmowanie się tym problemem…

 

 

 

Włodzisław Kuzitowicz

 



Jako że wczorajszy Międzynarodowy Dzień Edukacji przebiegał pod hasłem „Innowacje w edukacji” na dzisiejszą lekturę proponujemy tekst, który takową promuje i do pozyskania kompetencji jej wprowadzenia zaprasza:

 

 

Zastosowanie narzędzi coachingowych w pracy nauczyciela

 

W dzisiejszych dynamicznych realiach edukacyjnych, nauczyciele stoją przed wyzwaniami, którym trudno sprostać jedynie tradycyjnymi metodami nauczania. Współczesna edukacja wymaga nowoczesnych narzędzi i podejść, które nie tylko przekazują wiedzę, ale także wspierają uczniów w ich osobistym rozwoju, kształtują wartości i umiejętności oraz przygotowują ich do sukcesu w dorosłym życiu. Jednym z najbardziej obiecujących narzędzi wspierających ten cel jest coaching.

 

Co to Właściwie jest Coaching?

 

Coaching jest procesem (trwa w czasie – nie jest jednorazowy) opartym na komunikacji między coachem a klientem lub coachem a grupą (coaching grupowy, coaching zespołu), którego celem jest przyspieszenie tempa rozwoju i poprawa działania. Opiera się on na założeniu, że klient w coachingu nie wymaga naprawiania, posiada wszystkie potrzebne zasoby (lub są one dla niego łatwo dostępne), aby osiągnąć pozytywną dla siebie zmianę. W związku z tym coaching polega na wsparciu klienta w:

-wyznaczeniu swoich własnych celów,

-uświadamianiu sobie swoich mocnych stron i strategii działania, które się sprawdzają,

-rozpoznaniu barier, z którymi musi się zmierzyć w drodze do celu,

-wypracowaniu nowych sposobów myślenia i działania,

– ułożeniu i realizacji planu działania.

 

Głównym celem bezpośrednim coachingu jest:

-poszerzanie świadomości klienta,

-inspirowanie go do podejmowania działań i wyzwań, eksperymentów,

-stymulowanie do podejmowania decyzji, brania odpowiedzialności, wychodzenia z inicjatywą.

 

Coaching w większości wypadków prowadzony jest z pojedynczą osobą (nawet jeśli jest to coaching grupowy, to każdy pracuje nad swoimi celami), rzadziej z zespołem. W głównej mierze pomaga on więc jednostkom. Jednak jeśli prowadzony jest w organizacjach z wieloma lub z kluczowymi jej pracownikami / zespołami, to może skutecznie przyczynić się do rozwoju oraz do wzrostu całej organizacji.

 

Ważne jest jednak, aby nie traktować coachingu jako procesu samego w sobie. Wykracza poza procesualne ujęcie, jest raczej filozofią wsparcia, która pomaga jednostkom maksymalizować swój potencjał.

 

Korzyści wynikające z zastosowania metod coachingowych w edukacji

 

Coaching w kontekście edukacji jest stosunkowo nowym podejściem, które zyskuje coraz większe zainteresowanie wśród nauczycieli i pedagogów. Jako narzędzie pracy pedagogicznej i wychowawczej szczególną popularność zyskał wśród nauczycieli w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Australii i Niemczech. W wymienionych krajach nauczyciel bardzo często pełni rolę coacha,czyli osoby wspierającej uczniów w ich rozwoju osobistym, akademickim i zawodowym.

 

Coaching może być potężnym narzędziem wspierającym nauczycieli w doskonaleniu ich warsztatu pedagogicznego. Może również pozytywnie wpłynąć na budowanie efektywnych relacji z uczniami i rodzinami.

 

Co zyska uczeń?

 

Beneficjentem zastosowania metod coachingowych przez nauczycieli będą przede wszystkim uczniowie. Oto kilka kluczowych aspektów, które wyjaśniają, dlaczego coaching jest obiecującym narzędziem w nowoczesnej edukacji.

 

>Indywidualizacja i rozwój osobisty

Coaching umożliwia nauczycielom dostosowanie podejścia do potrzeb każdego ucznia. Poprzez indywidualne sesje coachingowe, nauczyciele mogą lepiej zrozumieć mocne strony, słabości, cele i wyzwania uczniów, co pozwala im lepiej dostosować metody nauczania i wsparcia. Coaching skupia się nie tylko na przekazywaniu wiedzy, ale także na wspieraniu uczniów w rozwoju osobistym. U jego podstaw leży założenie, że każdy uczeń jest jednostką niepowtarzalną, mającą własne potrzeby i możliwości. W związku z tym, istotne jest uznanie autonomii ucznia i jego odpowiedzialności za własny rozwój. Nauczyciel może jednak ten rozwój aktywnie wspierać poprzez kierowanie refleksji, pomaganie w określaniu celów oraz motywowanie do samorozwoju. W pracy z uczniami, nauczyciel stosuje różne techniki coachingu, takie jak model GROW, który pozwala na skuteczne ustalanie celów, analizę rzeczywistości, generowanie opcji oraz podejmowanie decyzji.

 

>Wspieranie aktywnego uczenia się i odpowiedzialności

Coaching promuje aktywne uczenie się, zachęcając uczniów do aktywnego angażowania się w proces nauki, samodzielnego myślenia i rozwiązywania problemów. Zamiast jedynie przekazywać informacje, nauczyciele jako coachowie stawiają pytania, prowokują do refleksji i wspierają w poszukiwaniu odpowiedzi. Praca z uczniem w formie coachingu sprzyja również budowaniu jego samoświadomości i poczucia odpowiedzialności za własne postępy. Ucząc się rozumie swoje mocne strony, słabości oraz wie jak stawiać sobie i realizować cele. Ponadto, uczniowie stają się bardziej świadomi swojego potencjału i drogi do rozwoju.

 

>Rozwój umiejętności interpersonalnych i budowanie relacji opartych na zaufaniu

Kluczowym elementem skutecznego coachingu jest budowanie relacji opartych na zaufaniu i współpracy. Nauczyciele, którzy praktykują coaching, tworzą bezpieczne i wspierające środowisko, w którym uczniowie mogą być otwarci na eksperymentowanie, popełnianie błędów i uczenie się na nich. Dzięki temu uczniowie czują się pewniej w dzieleniu się swoimi wyzwaniami oraz progresem. W modelu coachingu, relacja nauczyciel-uczeń przestaje być oparta na hierarchii, a staje się relacją opartą na współpracy, szacunku i akceptacji. Nauczyciel przestaje być jedynie autorytetem, a staje się organizatorem procesu kształcenia.

 

>Przygotowanie do przyszłości

Coaching pomaga uczniom rozwijać umiejętności, które są niezbędne w dzisiejszym dynamicznym i zmieniającym się świecie, takie jak elastyczność, adaptacyjność, kreatywność i umiejętność rozwiązywania problemów. Przygotowuje ich także do aktywnego uczestnictwa w społeczeństwie i rynku pracy. Co jednak najistotniejsze, to stwarza warunki do budowania poczucia własnej wartości, szacunku do siebie i innych.

 

Wszystkie wyżej wymienione czynniki sprawiają, że coaching staje się coraz bardziej istotnym narzędziem w nowoczesnej edukacji, wspierając uczniów nie tylko w zdobywaniu wiedzy, ale również w rozwoju kompetencji potrzebnych do osiągnięcia sukcesu w życiu osobistym i zawodowym.

 

 

Co zyskują inni nauczyciele?

 

Obecność w szkole wykwalifikowanego nauczyciela-coacha może wiązać się z szeregiem korzyści nie tylko dla uczniów, ale też dla innych nauczycieli.

 

-Rozwój umiejętności pedagogicznych

Coaching umożliwia nauczycielom refleksję nad własną praktyką pedagogiczną. Dzięki regularnym sesjom coachingowym mogą identyfikować swoje mocne strony oraz obszary do poprawy, co prowadzi do doskonalenia ich umiejętności dydaktycznych i metodycznych.

 

-Efektywna komunikacja z uczniami i rodzicami

Metody coachingowe wspierają nauczycieli w doskonaleniu umiejętności komunikacyjnych, co przekłada się na lepsze relacje z uczniami i ich rodzicami. Poprzez aktywne słuchanie i zadawanie trafnych pytań, nauczyciele mogą lepiej zrozumieć potrzeby i oczekiwania swoich podopiecznych i ich rodziców.

 

-Motywacja i samorealizacja

Działania coachingowe pomagają nauczycielom określić swoje cele zawodowe i osobiste oraz opracować strategie ich osiągania. Umożliwiają też skoncentrowanie uwagi na własnym rozwoju oraz utrzymanie motywacji, nawet w obliczu trudności wychowawczych czy kryzysu wypalenia zawodowego.

 

–Kreatywność i innowacyjność w nauczaniu

Coaching sprzyja otwartości na nowe pomysły i metody nauczania. Nauczyciele, którzy korzystają z metod coachingowych, często są bardziej skłonni eksperymentować z nowymi technikami dydaktycznymi, co może prowadzić do bardziej efektywnego procesu uczenia się wśród uczniów. […]

 

 

W dalszej części publikacji dowiesz się jeszcze jak wprowadzać metody coachgingowe do pracy nauczyciela oraz o możliwości zapisania się na bezpłatny kurs Podstawy coachingu i elementy coachingu w edukacji*.

 

 

 

Cały tekst „Zastosowanie narzędzi coachingowych w pracy nauczyciela”  –  TUTAJ

 

 

 

Źródło: www.kire.pl

 

 

 

*To szkolenie prowadzi Krakowski Instytut Rozwoju Edukacji  –  TUTAJ

 



Foto: Szymon Pulcyn/PAP/

 

 

„Portal dla Edukacji” zamieścił dzisiaj obszerny tekst, informujący o zamierzeniach kierownictwa MEN w sprawie zmian w „Karcie Nauczyciela”. My publikujemy tylko jego fragmenty, odsyłając do jego pełnej wersji:

 

 

Nagrody jak dla urzędników, urlopy i nowe uprawnienia emerytalne. Zmiany w Karcie Nauczyciela

 

 

Ministerstwo Edukacji Narodowej planuje wprowadzenie zmian w Karcie Nauczyciela od 1 września 2025 r. Zakładane są zmiany m.in. w zakresie nagrody jubileuszowej, świadczeniu kompensacyjnym i urlopie dla poratowania zdrowia.

 

> Planowane są zmiany jest w zakresie nagrody jubileuszowej dla nauczycieli. Po 40 latach pracy nagroda wynosiłaby 300 proc. wynagrodzenia, a po 45 latach pracy – 400 proc. wynagrodzenia miesięcznego.

 

> Planowane jest rozszerzenie grupy nauczycieli uprawnionej do świadczenia kompensacyjnego i wydłużenie go do 2042 r. Natomiast nauczyciele, którym do emerytury brakuje mniej niż rok mogliby skorzystać z urlopu dla poratowania zdrowia

 

> Zmiany miałyby też dotyczyć kwestii zatrudniania nauczycieli. Nauczyciele zaczynający pracę w szkole mieliby być zatrudniani na jeden rok szkolny. Chce też umożliwić nauczycielom, którym do nabycia prawa do emerytury brakuje mnij niż rok, skorzystania z urlopu dla poratowania zdrowia. […]

 

Elżbieta Wysokińska z departamentu współpracy z samorządem terytorialnym w MEN poinformowała, że nowe rozwiązania są przygotowywane w ramach prac zespołu ds. pragmatyki zawodowej nauczycieli.

 

Trwają pilne prace nad przygotowaniem projektu ustawy Karta Nauczyciela. Termin jej wejścia w życie jest uzależniony od procesu legislacyjnego, ale jesteśmy zdeterminowani, by pewne przepisy mogły wejść w życie już od września tego roku. […]

 

 

 

Cały tekst „Nagrody jak dla urzędników, urlopy i nowe uprawnienia emerytalne. Zmiany w Karcie Nauczyciela”  –  TUTAJ

 

 

Źródło: www.portalsamorzadowy.pl/edukacja/

 

 

 



 

 

24 stycznia na całym świecie obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Edukacji. Tak zadecydowało w 2018 r. Zgromadzenie Ogólne Organizacji Narodów Zjednoczonych, aby podkreślić znaczenie edukacji dla pokoju i rozwoju. Według danych ONZ 244 mln dzieci i młodzieży nie chodzi do szkoły, a 771 mln dorosłych to analfabeci. Pierwsze obchody odbyły się w 2019 roku w siedzibie ONZ w Nowym Jorku. Wówczas hasłem przewodnim tego święta było: „Edukacja: kluczowy czynnik inkluzji i wzmocnienia społecznego”.

 

W 2025 roku temat przewodni tego dnia to innowacja w edukacji , co odzwierciedla rosnącą potrzebę adaptacji systemów edukacyjnych do zmieniających się realiów współczesnego świata.

 

 

My uczcimy ten dzień upublicznieniem wiersza, który z tej okazji zamieściła na swoim fejsbukowym profilu jego autorka –  Magdalena Szpunar:

 

A może by tak na świadectwach oceny

z matematyki gdy uczeń rozumie

że trzeba łączyć a nie dzielić

gdy życzliwość mnoży a serdeczność do potęgi

Z polskiego gdy dobrym słowem potrafi

i wierszem próbuje zrozumieć rzeczywistość

z wuefu gdy z nikim nie próbuje wygrywać

z nikim na wyścigi i nie o pierwszeństwo

Z biologii kiedy rozumie że człowiek

to coś więcej niż ciało i żywe tkanki

z fizyki kiedy rozumie nie tyle

prawo zachowania pędu co prawa człowieka

Z chemii gdy czuje chemię do istoty ludzkiej

niezależnie od tego kim ona jest

i gdy w drugim dostrzega pierwiastek ludzki

i doświadcza drugiego całym sobą

A z geografii gdy żaden obcy nie jest obcy

gdy rozumie że inny to też swój

gdy potrafi łamać granice i burzyć mury nienawiści

to taki uczeń rozumie wszystko

Świadectwo szkolne, Magdalena Szpunar.

 

Magdalena Szpunar, Świadectwo szkolne, 22.06.2023

                              swiatopatrzenie.pl

 

 

 

Źródło:  www.facebook.com/szpunarmagdalena/

 

 

 



W ramach nieplanowanego cyklu o edukacji zdrowotnej uczniów, zamieszczamy kolejny tekst na ten temat – z bloga „Wokół Szkoły”. Fragmenty tekstu wyróżnione  pogrubioną czcionką – redakcja OE:

 

 

 

Co dalej z edukacją zdrowotną?!

 

Bum! Kamień spadł mi z serca. Plan ministry edukacji, żeby od września 2025 szerokim frontem wprowadzić w szkołach nowy obowiązkowy przedmiot, edukację zdrowotną, został odwołany przez wyższe czynniki polityczne. Jeszcze w grudniu Barbara Nowacka zapowiadała publicznie, że się nie wycofa z tego zamierzenia, jednak instynkt samozachowawczy najważniejszych polityków Platformy Obywatelskiej zadziałał i bomba została rozbrojona.

 

Przez media przetoczyła się fala głosów zawodu. Ubolewano, że tak ważny i potrzebny przedmiot został złożony na ołtarzu kalkulacji politycznych. Że episkopat znowu pokazał, kto tu rządzi. Że rządzący po raz kolejny okazali się miękiszonami. Wśród wyrażających swoje niezadowolenie znalazły się osoby, które bardzo cenię z racji ich działalności publicznej, w tym także na rzecz dobra dzieci. Podzielam ich pogląd, że edukacja zdrowotna w tak panoramicznej wersji, jak to było zamierzone, jest młodemu pokoleniu niezwykle potrzebna. Jednocześnie jednak podtrzymuję opinię, że pierwotnie zaplanowany przez Barbarę Nowacką sposób wdrożenia tej zmiany był od samego początku naznaczony klęską. Nie będę w tym miejscu przytaczał argumentów, jakie wyłożyłem już wcześniej, w artykule „Obietnica katastrofy czy zwycięstwo zdrowego rozsądku?”. Najkrócej mówiąc, kłopotów z realizacją byłoby co nie miara, a negatywne skutki polityczne z dużą dozą prawdopodobieństwa sięgnęłyby wyborów parlamentarnych 2027, otwierając drogę obecnej opozycji do przywrócenia czarnkowego status quo. Opowieści pomysłodawców obecnej reformy o „zmianie, której nie da się cofnąć”, proponuję od razu włożyć między bajki.

 

Decyzja zapadła bez zbędnych dywagacji, gdy tylko do premiera dotarło, że trwanie przy pierwotnym zamiarze, czy choćby pozostawienie sprawy w stanie niepewności mogłoby źle wpłynąć już na wynik wyborów prezydenckich. Trudno oprzeć się smutnej refleksji, że chcieliśmy edukacji bez polityki, a mamy polityczną młóckę bez edukacji. Realia są jednak takie, jakie są i zgodnie z ostatnimi deklaracjami polityków nowy przedmiot ruszy od września 2025 roku, jako nieobowiązkowy.

 

Dyrektorzy szkół, odpowiedzialni za organizację nauczania, mogą odetchnąć z ulgą. Przynajmniej na tym odcinku nie będzie kryzysu kadrowego. Zajęcia poprowadzą przede wszystkim nauczyciele dotychczasowego WDŻ, którzy chętnie przytulą zwiększoną liczbę lekcji (WDŻ trwa pół roku, a nowy przedmiot ma trwać cały rok). Praca całkiem atrakcyjna, wyłącznie z dziećmi, które zgłoszą się dobrowolnie, bez stresu oceniania. No i prowadzona w małych grupach…

 

Zarówno premier, jak ministra edukacji wyrazili nadzieję, że uczniowie chętnie będą się uczyć nowego przedmiotu, bo to dla ich dobra. Taka perswazja, nawet z najwyższych sfer rządowych, nie ma większego sensu w zderzeniu z prozą życia. Edukacja zdrowotna podzieli się w planie skrajnymi lekcjami z religią/etyką i tylko młodzi ludzie o ogromnej motywacji (własnej lub rodziców) nie skorzystają z możliwości skrócenia sobie szkolnego dnia. Będzie ich od kilku do kilkunastu procent, podobnie jak teraz w przypadku WDŻ. Reszta wybierze więcej wolnego.

 

Aby złagodzić sprawiony zawód ministra zapowiedziała, że na koniec 2025 roku zostaną zebrane opinie i doświadczenia związane z wprowadzeniem nowego przedmiotu i na tej podstawie dopiero zapadną decyzje co do jego przyszłości. To mrzonka, realny scenariusz jest zupełnie inny.

 

Oto mamy gotową już podstawę programową edukacji zdrowotnej. Moim zdaniem, bardzo dobrą w zakresie celów, fatalną w formie, co można by jeszcze skorygować w toku prac nad podobnymi dokumentami dla innych przedmiotów. Te mają jednak powstać do czerwca 2025 roku, czyli pół roku wcześniej niż możliwe będzie zebranie jakichkolwiek wniosków z wdrażania nowego przedmiotu.

 

Kalendarz jest nieubłagany. Jeśli edukacja zdrowotna miałaby pozostać dobrowolna, to wiele ważnych treści zawartych w podstawie musi zostać uwzględnionych w przyrodzie, biologii czy wychowaniu fizycznym. Z drugiej strony, jeśli przedmiot miałby jednak być obowiązkowy, niektóre treści należałoby w innych przedmiotach pominąć. Jedno i drugie jest możliwe, ale tylko jeśli wiążąca decyzja zapadnie zanim rozpocznie się praca nad kolejnymi podstawami, czyli dosłownie w ciągu najbliższego miesiąca. Nikt w tym czasie jej nie podejmie, bo problem jest trudny i organizacyjnie, i komunikacyjnie, i nie ma cudownego rozwiązania.

 

Niestety, interwencja premiera Tuska i późniejsze wypowiedzi ministry skutecznie przekreśliły inne scenariusze. Gdyby Barbara Nowacka zawczasu starannie przeanalizowała sprawę i wysłuchała pojawiających się wątpliwości, możliwe było kilka rozwiązań. Na przykład, odłożenie o rok wprowadzenia nowego przedmiotu jako obowiązkowego, co roztropnie suflowała Rzeczniczka Praw Dziecka. Były też inne możliwości, które należało rozważyć widząc skalę społecznego niezadowolenia i przewidując negatywne skutki polityczne swojego uporu. Niestety, jeśli nawet ministra ma doradców znających realia polskiej szkoły, działają oni bezobjawowo. Rytualne rzucanie gromów na opozycję, choć oczywiste w politycznej młócce, nie zmienia tego stanu rzeczy, podobnie jak usprawiedliwianie swojej porażki chęcią „uchronienia szkół przed polityką”, jeśli samemu się ją do nich wprowadziło.

 

Wygląda na to, że kwestia powszechnej edukacji zdrowotnej została w tej reformie „pozamiatana” na rzecz jakiegoś nowego wcielenia WDŻ. Istnieje jednak wyjście, które mogłoby pomóc ograniczyć szkody. Jako że ptaszki ćwierkają o powrocie przyrody do planu nauczania, w wymiarze sprzed reformy Zalewskiej, proponuję włączyć do tego przedmiotu w klasach 4-6, od 2026 roku, treści dotyczące różnych aspektów zdrowia. Z kolei edukacja zdrowotna jako osobny, obowiązkowy przedmiot, mogłaby pojawić się od klasy siódmej. W praktyce nastąpiłoby to w czwartym roku reformy, byłby więc czas na staranne dopasowanie podstawy programowej do treści z innych dziedzin, wykształcenie kadr i skuteczną komunikację ze społeczeństwem. Wydaje mi się to jedyną możliwą drogą, by wiedza o zdrowiu dotarła jednak za pośrednictwem szkoły do wszystkich młodych ludzi. Choćby miałoby to być kilka lat później niż planowano, ale za to skutecznie.

 

 

 

Źródło: www.wokolszkoly.edu.pl/blog/



Opublikowane 13 stycznia 2025 r. na stronie „Głosu Nauczycielskiego” wyniki ankiety nie mogą być traktowane jako reprezentatywne dla ogółu  polskich nauczycielek i nauczycieli. Uczestniczyli w niej tylko czytelnicy GN, i tylko ci, którzy mieli taką ochotę. Uważamy jednak, że są one kolejnym dowodem na to, że nauczyciele są tak samo zróżnicowani i podzieleni, jak ogól polskich obywatelek i obywateli. Oto najważniejsze fragmenty tej publikacji:

 

 

 

ANKIETA GŁOSU. Co MEN powinno zrobić z edukacją zdrowotną?

Mamy wyniki! Nauczyciele podzieleni w kwestii nowego przedmiotu

 

[…]

 

Edukacja zdrowotna miała pojawić się od 1 września 2025 r. w planach lekcji w klasach IV-VIII szkoły podstawowej oraz w szkołach ponadpodstawowych. Obowiązkowo. Zamierzenia MEN zostały oprotestowane przez przeciwników tego pomysłu, którzy zgłaszają zastrzeżenia – od światopoglądowych i merytorycznych aż do obaw, czy polska szkoła udźwignie to wyzwanie pod względem kadrowym.[…]

 

W naszej ankiecie – z udziałem ponad pół tysiąca nauczycieli* – wybrana przez MEN opcja cieszy się takim samym poparciem jak np. obligatoryjność edukacji zdrowotnej. Podobny odsetek głosujących uważa, że należy dać sobie czas i jeszcze popracować nad podstawą programową, z perspektywą wprowadzenia jej do szkół dopiero we wrześniu 2026 r. Niemało jest też zwolenników czwartej opcji (co dziesiąty oddany głos) – nie zmieniać podstawy, ale zaczekać jeszcze rok z niej wprowadzeniem. To stanowisko m.in. ZNP i Rzeczniczki Praw Dziecka. Co by to dało? Ano, na pewno czas na kadrowe poukładanie całej operacji (dyrektorom), a nauczycielom – na zdobycie czy podniesienie kwalifikacji do nauczania edukacji zdrowotnej.

 

Oto wyniki głosowania w naszej ankiecie:

 

Pytanie ankiety:  „Nauczycielu, yniki głosowania w naszej ankiecie?”

 

> wprowadzić od 1 września 2025 r. jako przedmiot obowiązkowy  – 28% (170 głosów)

 

> wprowadzić od 1 września 2025 r. jako przedmiot nieobowiązkowy  –  28% (167 głosów)

 

> przygotować nową podstawę programową i wprowadzić od od 1 września 2026 r. – 27% (162 głosów)

 

> wprowadzić od 1 września 2026 r. jako przedmiot obowiązkowy – 10% (60 głosów)

 

> trudno powiedzieć – 7% (41 głosów)

 

*W ankiecie od 13 do 17 stycznia br. oddano 600 głosów

 

 

 

Źródło: www.glos.pl

 

 



Wczoraj w „Akademickim Zaciszu” odbyło się trzecie styczniowe spotkanie. Prof. Roman Leppert zaprosił do rozmowy Mariannę Kłosińską – założycielkę i prezeskę Fundacji Bullerbyn na rzecz wspólnoty dzieci i dorosłych oraz Fundacji Dzieci Mają Głos. Gościni to autorka projektu Wioska Bullerbyn, który nieprzerwanie rozwija od 2007 roku. W 2012 roku założyła Wolną Szkołę Demokratyczną Bullerbyn. Realizuje szereg różnorodnych projektów społecznych związanych ze wspieraniem rozwoju dzieci, młodzieży i dorosłych.

 

Nie mogło być inaczej – rozmawiano tam o szkołach demokratycznych. Zamiast podejmowania próby syntezy tej wymiany myśli proponujemy wszystkim, którzy wczoraj nie oglądali jej i nie słuchali, aby to uczynili – nawet  „na raty” – o dogodnej dla siebie porze. W tym celu zamieszczamy poniżej link do jej zapisu  filmowego:

 

 

Szkoła demokratyczna – czyli jaka?  –  TUTAJ