
„Portal Samorządowy – Portal dla Edukacji” zamieścił dzisiaj (24 marca 2023 r.)informację o wystąpieniu ministra Czarnka w Radiowej Jedynce oraz TVP Info. Oto ten materiał:
Foto: TVPInfo [www.tvp.info]
Minister Czarnek chce odchudzać podstawę programową. Energicznie
[…]
Szef MEiN był wieczorem [23 marca 2023 r.] gościem w programie „W otwarte karty”, emitowanym w Radiowej Jedynce oraz TVP Info.
„Przystąpiliśmy energicznie do prac zmierzających do odchudzenia podstawy programowej w rozmaitych obszarach” – powiedział minister.
Robią to – jak podał – dla ministerstwa specjaliści, „po to, by dojść do sytuacji, w której – w perspektywie jakiegoś czasu – zmniejszyć obciążenia dla uczniów o kilka godzin tygodniowo„.
„Trzy, cztery, może pięć godzin tygodniowo po to, by było więcej czasu na wspólnotę, więcej czasu na kontakty między uczniami i mniejsze obciążenia dla uczniów” – dodał.
W podstawie programowej opisane jest, co uczeń powinien umieć z danego przedmiotu po danym etapie edukacyjnym. Programy nauczania i podręczniki muszą być z nią zgodne. Nauczyciel ma obowiązek realizacji treści zawartych w podstawie.
Źródło: www.portalsamorzadowy.pl/edukacja/
Oto tekst, jaki wczoraj (23 marca 2023 r.) zamieściła na na swoim fb-profilu dr Marzena Żylińska:
Doskonale rozumiem Panią Monikę i odczuwam takie samo rozżalenie jak ona. Ja studiowałam matematykę, wybrałam specjalność nauczycielską.
Miałam ogromną liczbę wykładów i zajęć, więc liczyłam na to, że nauczę się pracować i rozmawiać z dziećmi, że ktoś mi podpowie, jak radzić sobie z uczniami „trudnymi”, jak im pomagać , jak ich ukierunkowywać. Jak wspierać rozwój dzieci, wykazujących uzdolnienia matematyczne i jak ich nie zaprzepaścić. Jak budować przestrzeń do rozwoju na swoich lekcjach.
Jednak jedyne czego naprawdę nauczyłam się w czasie studiów, to niezliczona liczba trudnych twierdzeń matematycznych, definicji i umiejętności, których w szkole nigdy nie wykorzystałam.
A zajęcia specjalistyczne typu: dydaktyka, pedagogika itp., były prowadzone tak, że nic z nich nie wynosiliśmy, ani niczego przydatnego się nie nauczyliśmy. Dlatego po otrzymaniu dyplomu magistra zupełnie nie czułam się przygotowana do pracy z uczniami.
Więc jeśli tak wygląda przygotowanie nauczycieli do pracy w szkole, to nie dziwmy się, że tak wielu z nas nie czuje żadnej potrzeby zmiany.
Po roku pracy w szkole nauczyłam się o swoim zawodzie więcej niż przez te 5 lat studiów. I nadal się uczę, dopracowuję swój warsztat pracy, wprowadzam nowe techniki, a przede wszystkim staram się być dla dzieci, które uczę po prostu człowiekiem i traktować je, jak ludzi równych sobie.
Jednak nikt nie pokazał mi, jak powinnam to robić, nikt mnie tego nie nauczył. Do wszystkiego musiałam dojść sama, pracując metodą prób i błędów.”Jeżeli chcemy mieć najlepszych na świecie uczniów, musimy najpierw wykształcić najlepszych na świecie nauczycieli”
Rozalka Roguska – nauczycielka matematyki
Pani Rozalko, bardzo, bardzo Pani dziękuję za to, co Pani napisała. Bo z matematyką naprawdę mamy ogromny problem, tzn. z dydaktyką matematyki. Ale niewielu nauczycieli stać na …
Pamiętam, jak moje dzieci przychodziły ze szkoły, otwierały zeszyty i mówiły, że nic nie rozumieją, że na lekcji przepisały wszystko z tablicy (lepiej lub gorzej, bo przecież bez zrozumienia), ale nie wiedzą, o co chodzi. Więc albo mój mąż, albo ja, siadaliśmy i wszystko od początku tłumaczyliśmy. Ale nie każde dziecko ma w domu takie wsparcie.
No i na koniec. Można się na nauczycieli denerwować, że ich pracę musimy z dziećmi robić popołudniami i wieczorami, można mieć do nich pretensje, ale co mają zrobić ci, którzy naprawdę nie wiedzą, jak te matematyczne zagadnienia wytłumaczyć? Ci nauczyciele po prostu potrzebują pomocy, wsparcia. To też trzeba rozumieć. Nie każdy da sobie sam radę tak, jak to zrobiła Rozalka Roguska.
Źródło: www.facebook.com/marzena.zylinska/
Na „Portalu Samorządowym” – „Portalu dla Edukacji” zamieszczono dzisiaj (23 marca 222023 r.) obszerną informację o interpelacji poselskiej w sprawie przeciążenia uczniów w polskich szkołach i o odpowiedzi na nią, jakiej udzielił na nią wiceminister Dariusz Piontkowski. Oto fragmenty tego tekstu i link do pełnej wersji tego materiału:
Skarżą się rodzice, uczniowie i nauczyciele. Ministerstwo wini… dyrektorów
[…]
„W związku z wprowadzonymi przez Ministerstwo Edukacji Narodowej zmianami systemu edukacji” grupa posłów zwróciła się w interpelacji o „wnikliwe przejrzenie programu nauczania i konkretne zmiany programu edukacyjnego dla wszystkich uczniów na każdym etapie kształcenia”.
Jak napisali posłowie „uczniowie są przeciążeni materiałem, nie mają czasu na pasję, hobby czy też na odpoczynek. Młodzież, ale i rodzice, z przykrością patrzą na to, co dzieje się w szkołach ich dzieci”. Dodają, że lekcje zaczynają się z samego rana, a kończą w późnych godzinach wieczornych. „W domu czeka na dzieci jeszcze nauka i przygotowanie się do kolejnego dnia szkolnego. A gdzie sen i odpoczynek?” – pytają autorzy interpelacji.
Zdaniem parlamentarzystów na przeładowanie programu narzekają również nauczyciele, którzy „nie są w stanie przez 45 minut lekcji omówić całego tematu z podstawą mającą 30 stron. Gdy nauczyciel nie wyrobi się, uczniowie nadrabiają temat w domu, tracąc przy tym swój wolny czas. Historia zatacza koło” – czytamy.
Dlatego posłowie pytają, czy i jakie zmiany szykują się w programie nauczania dla dzieci szkół podstawowych i młodzieży szkół średnich? Jakie konsekwencje rozwojowe i edukacyjne związane z niepewnością i brakiem stabilizacji płynące z tej zmiany poniosą uczniowie? […]
Autorzy interpelacji stawiają także pytania o to, czy ministerstwo planuje wprowadzić elementy praktycznej nauki, z której młodzież skorzysta w dorosłym życiu oraz czy możliwie jest wprowadzenie bezpłatnych korepetycje dla dzieci nieradzących sobie z dotychczasowym materiałem podstawy programowej?
Obszernej odpowiedzi na pytania parlamentarzystów udzielił wiceminister Dariusz Piontkowski.
Jak pisze „podstawa programowa kształcenia ogólnego, a także kompatybilne z nią ramowe plany nauczania zostały opracowane przez powołane przez ministra zespoły ekspertów reprezentujących wysoki poziom merytoryczny jak również bardzo dobrze znające praktykę szkolną lub egzaminacyjną„.
W jego ocenie podstawa programowa kształcenia ogólnego oraz ramowe plany nauczania zostały opracowane w sposób spójny i dostosowany do możliwości uczniów na danym etapie edukacyjnym. […]
Piontkowski wskazuje także, że przepisy prawa oświatowego zobowiązują dyrektora szkoły do uwzględnienia zasad ochrony zdrowia i higieny pracy przy ustalaniu tygodniowego rozkładu zajęć określającego organizację zajęć edukacyjnych, w tym liczby godzin zajęć w poszczególnych dniach tygodnia. […]
Cały tekst „Skarżą się rodzice, uczniowie i nauczyciele. Ministerstwo wini… dyrektorów” – TUTAJ
Źródło: www.portalsamorzadowy.pl/edukacja/
Wczorajsze spotkanie w „Akademickim Zaciszu” odbyło się na temat tutoringu szkolnego. Gospodarz – prof. Roman Leppert zaprosił do rozmowy dra hab. Sławomira Krzychałę, prof. DSW, autora książki „Nauczyciel – tutor. Prakseologiczna rekonstrukcja tutoringu szkolnego”.
Sławomir Krzychała jest rektorem Dolnośląskiej Szkoły Wyższej we Wrocławiu. Rozwija dialogiczne podejście w ramach jakościowych badań edukacyjnych. Do wywiadów, reportaży i obserwacji zaprasza zarówno uczniów, jak i nauczycieli, by wspólnie rekonstruować szkołę jako środowisko uczenia się, relacji i zaangażowania. Szczególną uwagę ogniskuje na przemianie codziennych praktyk nauczania oraz na profesjonalnym rozwoju nauczycieli. W 2021 roku został laureatem Nagrody im. Prof. Romana Czerneckiego w kategorii naukowej, za publikację pt. „Teacher Responses to New Pedagogical Practices: A Praxeological Model for the Study of Teacher-Driven School Development” .
Tradycyjnie zapraszamy wszystkich, którzy wczoraj nie mogli, aby dzić obejrzeli i wysłuchali tą rozmowę o – w sumie mało znanej – formie edukacji:
Jak tutoring zmienia szkołę – TUTAJ
19 marca 2023 roku Danuta Sterna zamieściła na swoim blogu tekst, który gdy go przeczytaliśmy uznaliśmy, że powinien zostać upowszechniony wśród czytających OE. Oto ten post – bez skrótów:
Zasady, czy granice?
Rysunek: Danuta Sterna
Ustalanie zasad i pilnowanie, aby były przestrzegane często zamienia się w walkę pomiędzy dwoma stronami. W szkole – pomiędzy nauczycielami, a uczniami. W niewytłumaczalny sposób znajdują się po dwóch przeciwnych stronach tego, co powinno być wspólnym wysiłkiem na rzecz sukcesu młodego człowieka. Jednocześnie ta walka przeciwdziała potrzebie autonomii, którą ma każdy uczący się.
Wydaje się, że zamiast kreować zasady, lepiej jest ustanawiać granice. Granice, które określają bezpieczne i pełne szacunku ramy funkcjonowania. Dzięki temu mamy szanse kultywować autonomię, między innymi poprzez pozwolenie uczniom, aby sami określali granice (autonomia), mogli doświadczyć tego, że one działają (kompetencja) i ustanawianie ich wspólnie w klasie (więź).
Te trzy potrzeby: autonomii, kompetencji i więzi są według teorii samostanowienia niezbędne dla motywacji człowieka.
Każdy, który określał z uczniami zasady zauważył, że nie można objąć nimi każdej sytuacji, zawsze pojawia się coś nieprzewidywalnego. Zaś granice określają sposoby funkcjonowaniu w związku, również takim jaki istnieje w klasie szkolnej. Granice zmieniają się wraz z tym, czego w danym momencie potrzebujemy, dostosowane są do wymagań sytuacji. Na przykład czasami potrzebna jest praca w ciszy, a czasami praca w parach i rozmowy. Jeśli pracujemy w grupach, to granice powinny określać poziom hałasu, który nie będzie przeszkadzał pracy w klasie, ani pracy sąsiedniej klasy.
Przy określaniu granic powinniśmy kierować się dwoma wartościami: bezpieczeństwem i efektywnym uczeniem się uczniów. Jeśli uczniowie za blisko zbliżają się do granicy, to można zadać im pytania: „Czy to jest bezpieczne?” lub „Czy to pomaga ci się uczyć?
Te pytania są potrzebne, aby poświęcić przyjętym wartościom chwile refleksji. Chwila refleksji często nie wymaga od ucznia głośnej jej wypowiedzi, ważna jest chwila zastanowienia.
Można przed podjęciem jakichkolwiek działań przypomnieć, jakie granice będą dziś potrzebne, np.: „Dzisiaj mamy test, wielu z was potrzebuje ciszy, aby się skupić, dlatego przypominam o granicy hałasu”.
Granice nauczyciela
Przed ustalaniem granic warto pomóc uczniom w określeniu ich własnych granic. W tym celu warto, aby nauczyciel powiedział uczniom o własnych granicach – kiedy czuje się bezpieczny i kiedy może efektywnie pracować. Te granice są przypisane do danego nauczyciela, i nie są granicami innych nauczycieli.
Granice ucznia
Następnie uczniowie myślą nad swoimi granicami. Mogą one np. dotyczyć tego, z kim lubią siedzieć w ławce, jakich zachowań od partnera oczekują lub jakimi pomocnymi przyrządami, chętnie się z kimś podziela. Warto, aby uczniowie zapisali kilka swoich granic we własnym zeszycie. Świetnym do tego miejscem jest OK zeszyt.
Jeśli uczniowie wykonują jakieś zadanie w parach lub grupach, to mogą podzielić się zapisami swoich granic. Na przykład może to być: „Nie mogę rozmawiać, kiedy czytam książkę lub artykuł”. lub „Lubię rozmawiać o zadaniu, które wykonuję, lubię je robić wspólnie”. Z biegiem czasu, gdy uczniowie się lepiej poznają zaczynają dostosowywać się do granic osób, z którymi pracują.
Formułowanie granic nie jest proste. Czasami zdanie zapisane może nie odzwierciedlać znaczenia granicy. Na przykład zdanie: „Nieważne, co mówisz, ważne, jak to mówisz” nie zawsze jest rozumiane tak samo. Trzeba być otwartym na wyjaśnienia.
Granice w klasie
Warto wyznaczyć ogólne granice obowiązujące w klasie, aby móc się na nie powoływać. Nie powinno być ich dużo, aby pozostawały w pamięci uczniów. Lista powinna pozostać otwarta, gdyż mogą przybywać potrzebne granice w czasie, gdy uczniowie uczą się razem pracować.
Reakcja na przekraczanie granic
Ważna jest reakcja na przekraczanie granic. Można zdecydowanie powiedzieć: „Zauważyłam, że granica X nie jest przestrzegana”. Istotny w reakcji jest komunikat „ja”, bez wskazywania osoby, która granice przekracza. Nie oskarżamy nikogo, tylko komunikujemy – jak się z czymś czujemy, np.: „Kiedy wzdychasz, gdy mówię, w mojej głowie pojawia się myśl, że nie obchodzi cię, co mówię. Wiem, że prawdopodobnie tak nie jest, więc czy możesz mi powiedzieć, co masz na myśli?” Oprócz komunikatu „ja” ważne jest założenie pozytywnej intencji, jest to kluczowy element relacji i wyznaczania granic.
Wyznaczanie wspólnych granic i ich szanowanie leży u podstaw dobrych relacji. Granice pokazują kierunek postępowania w pełnym szacunku i troski środowisku klasowym, zamiast kontrolowania i karania w przypadku niedotrzymania zasad.
Inspiracja artykułem Megan Moore z 14 marca 2023 r.
Źródło: www.osswiata.ceo.org.pl
Wczoraj po południu (21 marca 2023 r.) na portalu <łódź nasze miasto> zamieszczono bogato ilustrowaną relację z tradycyjnego od lat w Łodzi sposobu spędzania „Dnia Wagarowicza”.Oto ten tekst i jedna fotka:
Dzień Wagarowicza w Łodzi. Uczniowie z workami i w rękawicach. Sprzątali i… kręcili filmiki
Foto: Grzegorz Gałasiński[www.lodz.naszemiasto.pl]
Ponad 5 tysięcy uczniów z 75 szkół podstawowych, średnich i placówek edukacyjnych pracowicie spędziło Dzień Wagarowicza. Uzbrojeni w worki na śmieci i rękawice we wtorek 21 marca sprzątali miasto. W zależności od terenu zebrali od kilku do kilkunastu worków śmieci. […]
Można ich było spotkać m.in. w parku Staszica, gdzie porządki robili uczniowie Szkoły Podstawowej nr 70 oraz VIII Liceum Ogólnokształcącego. W parku Poniatowskiego – tam porządki robili uczniowie pobliskiego Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego oraz Szkoły Podstawowej nr 176. Park Na Zdrowiu sprzątali uczniowie XXVI Liceum Ogólnokształcącego, Las Łagiewnicki młodzież Szkoły Podstawowej nr 61, zaś park Boden-Powella – młodzież z Zespołu Szkół Poligraficznych. Uczniów można też było spotkać na ul. Rewolucji 1905 roku, al. Wyszyńskiego, ul. Franciszkańskiej, ul. Kusocińskiego, ul. Wierzbowej i ul. POW.[…]
– Młodzież sama wybierała i wskazywała teren do sprzątania. W wielu wypadkach był on najbliżej szkoły, ale były też skwery, zieleńce czy po prostu miejsca zabałaganione, które zauważyli w drodze do szkoły – mówi Piotr Bors, dyrektor Departamentu Pracy, Edukacji i Kultury Urzędu Miasta w Łodzi. – Bardzo się cieszę, że tylu młodych ludzi chodzi po mieście i sprząta. Jestem przekonany, że nawyki te zaprocentują w przyszłości. Nie tylko sami nie będą śmiecić, choćby przez nieuwagę, ale zaczną zwracać innym uwagę.
Każda ze szkół, która wzięła udział w akcji, nie tylko pracowała, ale też świetnie się bawiła robiąc zdjęcia i kręcąc filmiki. Najciekawsze z nich zostaną nagrodzone.
Źródło: www.lodz.naszemiasto.pl
Dzisiejsza lektura pochodzi z bloga „Co z tą edukacją”, prowadzonego przez Jarosława Blocha. Tekst ten został zamieszczony 11 marca 2023 roku, ale dopiero wczoraj wieczorem zajrzeliśmy pod ten adres. Przyznajemy się – dawno nie sprawdzaliśmy czy jest tam coś nowego, bo do niedawna najnowszym był post z 30 grudnia 2022 roku, zatytułowany „Jedni na emeryturę, drudzy do zwolnienia”.
Oto ten tekst – bez skrótów – udostępniony przez nas z powodu tematu, który podjął w nim jego Autor:
Dudki, dudku über alles *
Pojawił się pomysł aby wakacje, podobnie jak ferie, nie były w jednym terminie dla wszystkich. Rozumiem argumenty branży turystycznej, jednak pomysł uważam za niezbyt przemyślany. Koniec roku szkolnego to skomplikowany czas, gdzie kończy się nie tylko rok szkolny, ale trwają także egzaminy i toczy się proces rekrutacji. Każdy ma swoje argumenty. W mediach słychać głownie głosy przedsiębiorców związanych z turystyką. Ja wymienię kontrargumenty uczniów i nauczycieli.
Ferie mogą być rotacyjne. Ferie nic nie kończą, są w środku roku szkolnego. Czasem są początkiem lub końcem semestru, ale semestr to w szkołach coś czysto umownego, wirtualnego. Nie ma tam żadnych wiążących decyzji, ani konieczności przygotowania istotnych urzędowych dokumentów. Podsumowanie semestralne wypada gdzieś w połowie stycznia lub na początku lutego, niezależnie od ferii (bo województwa, które mają ferie w drugiej połowie lutego, są już w trakcie drugiego semestru.
Tak naprawdę koniec roku rozpoczyna się już w ostatni piątek kwietnia, gdy pracę kończą maturzyści. Potem są matury, a po nich rozpoczyna się wielka operacja logistyczna związana z ich sprawdzeniem. To w liceach. W technikach i szkołach branżowych oprócz matur przeprowadzane są egzaminy zawodowe, teoretyczne i praktyczne. Te też trzeba sprawdzić. Większość egzaminatorów to nauczyciele, którzy znajdują czas na sprawdzanie arkuszy, pomimo nawału pracy związanej z podsumowaniem roku. Są jeszcze egzaminy klasyfikacyjne. Czas egzaminów zazębia się z początkiem rekrutacji do szkół. Ta trwa do końca lipca, a gdy się skończy zaczyna się rekrutacja uzupełniająca i egzaminy poprawkowe, szkolne i maturalne. Wszystko po to by we wrześniu mieć jasność kto może przystąpić do nowego roku szkolnego. Branża turystyczna nawet nie zdaje sobie sprawy jak olbrzymi „mechanizm” chce zaburzyć. Bo przecież od lat wszystko jest ustalone pod wakacje w lipcu i sierpniu.
Czy nauczyciele mogliby się cieszyć z wakacji rotacyjnych? Wątpię. Bo jeśli ktoś myśli, że wyjadą na późniejsze wrześniowe, tańsze wakacje, to jest w błędzie. Dwa ostatnie tygodnie wakacji przeważnie zajmuje im szkoła, dyrektorzy wyznaczają terminy poprawek, proszą o dyspozycyjność w ostatnim tygodniu, bo przecież rok szkolny trzeba przygotować, pracuje nad tym wiele osób w każdej szkole. Niewielu udałoby się wyjechać taniej. Ci zaś, którzy musieliby pracować do połowy lipca pewnie też nie byliby zadowoleni. Bo jak tu mobilizować ucznia gdy za oknem lato w pełni? W połowie lipca trzeba by zacząć rekrutację, która trwa w lato cały miesiąc, więc część na urlop zostałaby wypuszczona… 15 sierpnia… A traf w tym wszystkim w pogodę, która jest coraz bardziej zmienna. A nawet ci, którym udał by się urlop i pogoda w pierwszej połowie września, nie mieliby taniej. Tak naprawdę tanio wyjeżdża się w maju, jeszcze do połowy czerwca, a potem od połowy września…
Młodzież jest sceptyczna. Chcą jej zabrać coś co od zawsze było nienaruszalne. Podkreślają, że w naszych realiach pogodowych grupa, która trafi na wakacje wrześniowe może być po prostu poszkodowana. Wrzesień to pogodowa ruletka, a do tego dzień jest już wyraźnie krótszy. Starsza młodzież zwraca uwagę na to, że w innych województwach mają znajomych, a rotacyjne wakacje skomplikowały by im wspólne wyjazdy się z rówieśnikami. Sami też zauważają, że koniec czerwca i początek lipca to nie są dobre miesiące dla nauki…
Jest jeszcze przygotowanie do egzaminów. Uczeń zaczynający klasę maturalną w połowie września, miałby mniej czasu na przygotowanie. Jak to się ma do rekrutacji na topowe kierunki studiów, gdzie o przyjęciu decydują niuanse, to każdy może sobie dopowiedzieć. Rok szkolny w klasie maturalnej byłby dla niektórych krótszy. Byłoby więcej pretensji, może nawet przypadków odwołania od wyniku. No chyba, że maturę także zrobimy rotacyjną… Nabór na studia także jest prowadzony w oparciu o roczny kalendarz szkół średnich, a przecież trzeba by go robić taki sam dla wszystkich, by maturzyści z każdej części Polski mieli szansę dostać się na wymarzone studia…
A może rozwiązanie mniej drastyczne? Nauczyciel ma dziś urlop narzucony, przeważnie w najdroższej części roku. Dajmy nauczycielowi wybrać te dwa tygodnie (10 dni roboczych) w innym terminie niż lipiec i sierpień… Świat się nie zawali, w końcu już teraz nauczyciele nie raz są na L4 po 2-3 tygodnie i szkoły funkcjonują. W zamian niech taki nauczyciel popracuje w lato przy rekrutacji lub przy innych zadaniach, których w szkole nie brakuje. Pozwólmy też młodzieży jechać z rodzicami poza czasem wakacji, to w końcu ich sprawa i ich zaległości. Komu będzie bardzo zależało to i wypocznie, i potem nadrobi. Trochę elastyczności i ludzkiego podejścia pozwoli jednym wypocząć poza sezonem, a drugim zarobić, nie zmieniając kalendarza końca roku szkolnego. Potrzeba tylko dobrej woli.
Źródło: www.jaroslawbloch.ovh
*Słowo „dutki” Autor użył tu w znaczeniu „pieniądze”. Młodzi, nieznający języka niemieckiego, mogą nie rozumieć drugiej części tytułu, który na język polski tłumaczy się „ponad wszystko”.
Foto: Vera Livchak/Getty Images[www.dziendobry.tvn.pl]
Nauczycielka (także nauczyciel) będzie mogła poprosić o zmniejszenie wymiaru czasu pracy ze względu na dzieci.
„Portal Samorządowy” zamieścił wczoraj (20nmarca 2023 r.) obszerny tekst, informujący o uchwalonej przez Sejm 9 marca br. Ustawie o zmianie ustawy – Kodeks pracy oraz niektórych innych ustaw i wynikających z niej zmian uprawnień nauczycieli, zapisanych w Karcie Nauczyciela. Oto obszerne fragmenty tego materiału i link do jego pełnej wersji:
Będą zmiany w Karcie nauczyciela. To już przesądzone
Do prezydenta Andrzeja Dudy trafiła ustawa nowelizująca Kodeks pracy, która wprowadza do polskiego porządku prawnego przepisy zapewniające równowagę między życiem zawodowym a służbowym. Te zmiany dotyczą również nauczycieli. […]
Zatem, gdy tylko ustawa zostanie opublikowana, jej przepisy po 21 dniach wejdą w życie. Tym samym pracownicy wszystkich branż będą mogli korzystać z nowych przywilejów, również nauczyciele placówek publicznych. Nowelizacja Kodeksu pracy zmienia bowiem przepisy Karty nauczyciela. Co konkretnie? [….]
Na podstawie dodanego art. 67g ust. 1 KN nauczyciel nieposiadający prawa do urlopu wychowawczego, opiekujący się dzieckiem, do ukończenia przez nie 8. roku życia może złożyć wniosek w postaci papierowej lub elektronicznej o obniżenie wymiaru czasu pracy oraz odpowiednio obniżenie wymiaru zatrudnienia do wymiaru nie niższego niż połowa pełnego wymiaru zatrudnienia.
Nauczyciel, który będzie chciał skorzystać z tej możliwości, musi złożyć wniosek do dyrektora na co najmniej 21 dni przed terminem rozpoczęcia wykonywania pracy w obniżonym wymiarze zatrudnienia. We wniosku zaś, obok imienia i nazwiska oraz daty urodzenia dziecka, musi wskazać przyczynę konieczności skorzystania z obniżonego wymiaru zatrudnienia oraz termin rozpoczęcia i zakończenia pracy na takich warunkach.
Złożenie takiego wniosku przez nauczyciela nie jest dla dyrektora placówki obligatoryjne – dyrektor może się na to zgodzić lub nie, lub też zaproponować nauczycielowi zastosowanie obniżonego wymiaru zatrudnienia w innym terminie niż wskazany.
O podjętej decyzji dyrektor szkoły informuje nauczyciela na piśmie w postaci papierowej lub elektronicznej w terminie 7 dni od dnia otrzymania wniosku.
Nowe przepisy wyraźnie wskazują, że skorzystanie z powyższego uprawnienia nie powoduje zmiany podstawy nawiązania stosunku pracy z nauczycielem. Ponadto, nauczyciel korzystający z obniżonego wymiaru czasu pracy i wymiaru zatrudnienia na podstawie art. 67g ust. 7 może w każdym czasie złożyć wniosek w postaci papierowej lub elektronicznej o powrót do poprzedniej organizacji pracy, gdy uzasadnia to zmiana okoliczności będąca podstawą do korzystania przez nauczyciela z tego obniżenia.
W takiej sytuacji dyrektor szkoły, po rozpatrzeniu wniosku, informuje nauczyciela w postaci papierowej lub elektronicznej o uwzględnieniu albo przyczynie odmowy uwzględnienia wniosku, albo o możliwym terminie powrotu do pracy, w terminie 7 dni od dnia otrzymania wniosku.
Siła wyższa – 2 dni w roku z zachowaniem prawa do połowy wynagrodzenia
Oto zamieszczony wczoraj (20 marca 2023 r.) post na fb profilu de Marzeny Żylińskiej:
Jaki procent prawa oświatowego powinien znać nauczyciel, aby móc pracować w szkole?
Proszę, nie gniewajcie się! To pytanie czemuś służy. Już wyjaśniam. Pod postem Marcina Stiburskiego rozgorzała dyskusja (? – WK) na temat oceniania i procentów, które można przyporządkować poszczególnym ocenom. Ktoś napisał, że na dopuszczający, to chyba wystarczy … 1%. To oczywiście ironiczna wypowiedź. Jej autorka chce pokazać, że najlepiej od dzieci niczego nie oczekiwać i dawać im za nic piątki i szóstki, ale mnie zabolała. Bo ja z tą pogardliwą ironią NIEKTÓRYCH nauczycieli już sobie nie radzę. Nie radzę sobie z tym, że wymagania wobec dzieci są ogromne, CZASAMI kompletnie brakuje zrozumienia dla ich trudności czy ograniczeń, ale jeśli chodzi o wymagania wobec siebie, weźmy jako przykład znajomość prawa oświatowego i zawartych tam zasad oceniania, czy znajomość podstaw programowych, to … sprawa wygląda zupełnie inaczej.
Dlaczego NIEKTÓRZY nauczyciele tak wiele wymagają od dzieci, a z tak wielką pobłażliwością chcą być traktowani przez innych? Zauważyłam nawet pewną prawidłowość. Im lepsza znajomość prawa oświatowego, podstaw programowych (szczególnie pierwszej części dotyczącej kompetencji), im większa wiedza metodyczna i o rozwoju człowieka, tym więcej zrozumienia dla trudności dzieci / uczniów i więcej wsparcia.
Źródło: www.facebook.com/marzena.zylinska
Źródło: www.money.pl
Oto fragmenty tekstu zamieszczonego w miniony piątek (17 marca 2023 r.) na portalu Prawo.pl:
Nauczyciel z niższą pensją, niż salowa, czyli budżetowe paradoksy
[…]
Źródłem płacowych paradoksów jest chaotyczna legislacja, mająca więcej wspólnego z gaszeniem pożarów, niż holistycznym spojrzeniem na system wynagrodzeń pracowników zatrudnionych w sferze budżetowej. W dodatku dysproporcje będą w najbliższych miesiącach rosnąć.
Paradoksy wynagrodzeń w budżetówce.
Salowa lub noszowy, czyli pracownik działalności podstawowej (wykonujący zawód medyczny z wymaganym wykształceniem poniżej średniego), od lipca ubiegłego roku powinien – zgodnie z ustawą o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników podmiotów leczniczych – zarabiać minimum 3680,64 zł brutto (w lipcu 2023 r. jego pensja minimalna wyniesie 4125 zł brutto). […]
– Praca salowej jest pracą fizyczną, to praca w nocy, w święta. Ciężko ocenić, jakiej wysokości pensje minimalne byłyby sprawiedliwe. Obie te grupy zawodowe powinny być docenione – mówi Krystian Krasowski, prezes Ogólnopolskiego Międzyzakładowego Związku Zawodowego Personelu Pomocniczego w Ochronie Zdrowia. – Pensja minimalna salowej co prawda wzrosła, ale salową można łatwo zdegradować do sprzątaczki i nie dać jej podwyżki. To problem, z którym się borykamy w podmiotach leczniczych, które szukają oszczędności. Nauczyciele mają Kartę Nauczyciela, czyli systemowe rozwiązania, które ich chronią. Nauczyciel, który podwyższa swój stopień, otrzyma wyższą pensję – dodaje.
Krzysztof Baszczyński, wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego zaznacza, że jest daleki od konfrontowania poszczególnych grup zawodowych. – Wśród nauczycieli dominuje po prostu rozczarowanie faktem, że są tak traktowani. Nie trzeba sięgać po porównania do służby zdrowia, zarobki nauczycieli niespecjalnie odbiegają od zarobków obsługi w oświacie, z każdym rokiem te różnice się zacierają – podkreśla. […]
Krzysztof Baszczyński zaznacza, że jedną z największych bolączek systemu wynagrodzeń w oświacie jest uzależnienie go od decyzji politycznych. – To nie politycy powinni określać kwotę bazową, od której zależy wynagrodzenie nauczycieli, najbardziej obiektywną daną jest wzrost wynagrodzeń w gospodarce i to z nim skorelowana powinna zostać waloryzacja wynagrodzeń. Nie chcemy być zakładnikami kolejnych władz – wskazuje. A te kreatywnie podchodzą nawet do teoretycznie obiektywnych mechanizmów waloryzacji poszczególnych stawek – przekonać się można o tym czytając kolejne „ustawy okołobudżetowe”. Część stawek – w odniesieniu do nauczycieli odpis na zakładowy fundusz świadczeń socjalnych, fundusze na nagrody i doskonalenie zawodowe – jest co roku zamrażanych, choć z założenia miały rosnąć wraz z wynagrodzeniami.[…]
Cały tekst „Nauczyciel z niższą pensją, niż salowa, czyli budżetowe paradoksy” – TUTAJ
Źródło: www.prawo.pl/oswiata/











