We wczorajszej darmowej gazetce „ŁÓDŹ.pl”, wydawanej i kolportowanej na terenie Łodzi trzy razy w tygodniu, znaleźliśmy tekst, którego nie mogliśmy pozostawić bez decyzji o jego zamieszczeniu na OE. Bo jego bohater – Bartek Rosiak – zaistniał na naszym OE już parokrotnie. Np. 3 grudnia 2018 roku w materiale zatytułowanym „Członek Rady Dzieci i Młodzieży krytycznie o ostatniej konferencji minister Zalewskiej”, czy 27 września 2019 roku – „Jednak było z kogo wybrać Radę Dzieci i Młodzieży przy MEN”. Także w „Felietonie nr 237. Razem zmienimy edukację, ale będzie to „długi marsz”…” jest o nim długa wzmianka.
Oto ten tekst o najmłodszym nauczycielu języka polskiego – w Łodzi na pewno, a nie wykluczone, że i w całym kraju:
Już w przedszkolu Bartek zamieszkał na stałe z babcią Basią. Gdy miał 7 lat, zmarła jego mama, a on wpadł w otchłań traumy. W podstawówce ledwo zdawał z klasy do klasy. Uchodził za ucznia słabego i mało zdolnego, choć gdy szedł do szkoły, to umiał czytać, pisać i liczyć. Pod koniec VIII klasy wychowawca powiedział jego babci, żeby lepiej wybrał kiepskie gimnazjum, a później zawodówkę, bo i tak nic więcej z niego nie będzie.
W wieku 12 lat zaczął kręcić dokument o hitlerowskim obozie dla dzieci przy ul. Przemysłowej. – Zajęło mi to 2 lata i na sam koniec, podczas renderowania, wysiadł komputer. Kilku informatyków próbowało odzyskać materiał, ale bezskutecznie – wspomina. To wtedy poczuł, czym jest hejt. Bo część osób uznała, że filmu pewnie w ogóle nie było.
– Przez pół roku nie mogłem dojść do siebie. Czułem, że nie jestem w stanie znów zaczynać od początku. W końcu uznałem, że nie muszę tego robić tak samo. I powstał film dużo bardziej dojrzały – opowiada.
Wybitnie uzdolniony
Gimnazjum było dla niego rozpędem. Został laureatem olimpiady chemicznej, oszczędności wydawał na pracownię w domu i zamierzał zostać chemikiem. W liceum okazał się uczniem wybitnie uzdolnionym. Gdy większość rówieśników żegnała się z „czerwonymi paskami”, to on właśnie wtedy zaczął je zgarniać. Tym razem spotkał na swojej drodze wyjątkową polonistkę, która tak go poprowadziła, że z ucznia „trójkowego” stał się „szóstkowym”. Wygrał olimpiadę polonistyczną i w klasie maturalnej został równolegle studentem filologii polskiej.
Już jako licealista prowadził zajęcia wyrównawcze w podstawówce na Bałutach. A od dwóch tygodni jest absolwentem UŁ.
Materiał na przyszłego dyrektora
Bartek Rosiak ma dziś 21 lat, studiuje zarządzanie oświatą i uczy polskiego w SP nr 182. – Jego młody wiek mnie nie przeraził, bo poleciła go zaufana osoba. Na rozmowę kwalifikacyjną przyszedł świetnie przygotowany. W przeciwieństwie do wielu kandydatów miał wiedzę na temat naszej szkoły i sporo własnych pomysłów – opowiada dyrektorka, Iwona Sosnowska. Oboje są zwolennikami oceniania kształtującego, w którym zamiast ocen uczeń dostaje komunikat, co poszło dobrze, a nad czym jeszcze ma popracować. Szefowa widzi w młodym nauczycielu materiał na przyszłego dyrektora. – Jest uporządkowany, kreatywny, z własną wizją, ma aspiracje i nie boi się zmian. A to są cechy, które powinna mieć osoba zarządzająca oświatą, jeśli chcemy, by system polskiej edukacji wyszedł z zapaści.
Cała klasa w pierwszej ławce
Na razie Rosiak napisał autorski program nauczania, więc jego uczniowie nie korzystają z podręczników. W klasie nie siedzą jeden za drugim, tylko w okręgu (ten pomysł przyniósł z SP nr 81). – Dzięki temu każdy zawsze jest w pierwszej ławce. Ostrzegano mnie, że będą ściągać, ale raczej tego nie robią. Bo im ufam. A jeśli naprawdę ktoś podpowie koledze, to jest to wartość dodana.
W swoim pokoju ma portrety ludzi, których podziwia, m.in. Kory i Wandy Rutkiewicz. Literacko kocha Tokarczuk, Ferrante, Szymborską, Poświatowską i Pamuka. Na emeryturę zostawia sobie Prousta. Szczerze przyznaje, że traumatyczne przeżycia wpłynęły na całe jego dalsze życie.
– Gdyby nie zetknięcie ze śmiercią, pewnie byłbym przeciętny. Początkowo trauma obniżyła mi lot, ale pomogła mi też rozbudzić w sobie ogromną chęć samodzielności. I chyba jako rekompensatę los zesłał mi wielu wspaniałych ludzi. Oprócz babci to nauczyciele byli dla mnie największym wsparciem. Dzięki nim i ja dziś uczę, a praca w szkole daje mi moc kreowania rzeczywistości – podkreśla.
Karolina Tatarzyńska
Pod tekstem zamieszczono taką informację, którą i mu upubliczniamy:
Źródło: www.odz.pl