Foto:/www.facebook.com/tomasztokarzIE

 

Tomasz Tokarz

 

 

Wszystkie niżej przytoczone teksty wyszukaliśmy na fejsbukowym profilu dr Tomasza Tokarza. Prezentujemy je w porządku chronologicznym, w jakim były tam zamieszczane:

 

 

8 marca

 

Ponieważ coraz częściej zmagam się z pytaniami o przepis na idealną szkołę spieszę z wyjaśnieniem:

 

1.Nie mam w głowie jednego wzoru na optymalną szkołę. Mam dziesiątki różnorodnych pomysłów, setki wątków, plączących się w głowie.

 

2.Nie sądzę zresztą, aby realne było wyznaczenie algorytmu na doskonałą placówkę edukacyjną, opracowanie gotowej formuły wdrażalnej w każdym miejscu.

 

3.Nie jest możliwe proste skserowanie modelu, który sprawdził się w warunkach X i przeniesienie go do warunków Y z nadzieją, że przyniesie te same efekty. Próbowano już tworzyć polskie Summerhill. Wyszło, jak wyszło.

 

4.Szkoła musi być pochodną miejsca, w którym powstaje – dopasowana do potrzeb wspólnoty, jaka ją tworzy. Opowiadam się za autonomizacją i pluralizmem w sferze oświaty. Szkoły powinny być przede wszystkim autorskie.

 

5.Oczywiście uważam, że są pewne podstawowe ramy, w którym powinna mieścić się szkoła, zdolna do zmagania się z wyzwaniami XXI w. Taka szkoła musi być spersonalizowana (zorientowana na rozpoznanie niepowarzalnych potencjałów uczniów), samorządna (promująca kulturę współpracy), elastyczna (żywo reagująca na zmieniające się okoliczności) oraz autentyczna – pozwalająca uczniom (i nauczycielom) na realizację siebie i wchodzenie w podmiotowe relacje, oparte na szczerości, wzajemnym zaufaniu i szacunku. Ot, wspólnota wzajemnie wspierających się osób.

 

6.Staram się wspierać placówki w procesie mądrej zmiany, dopasowanej do ich potrzeb. I sieciować reformatorów, by budować więzi między wszystkimi, którzy weszli na trudną drogę budowy nowej kultury edukacyjnej.

 

 

X           X           X

 

 

9 marca

 

Kiedy myślę o systemie edukacji, to chodzi mi przede wszystkim o ucznia. Szkoła powinna być bardziej zorientowana na jego potrzeby.

 

Kiedy myślę o koniecznych zmianach, to chodzi mi przede wszystkim o dostrzeżenie w uczniu człowieka. Innowacje muszą być ukierunkowane na upodmiotowienie młodych ludzi, na umacnianie ich autonomii, decyzyjności i odpowiedzialności za podjęte działania.

 

Kiedy myślę o najwartościowszych inwestycjach w przestrzeni szkolnej to nie chodzi mi o zakup kolejnych gadżetów technologicznych (choć jestem ich fanem) lecz o poprawę relacji między uczniami a nauczycielami. Przedsięwzięcia realizowane w szkołach muszą być osadzone na wzajemnym szacunku, sympatii i zaufaniu.

 

 

I właśnie dlatego popieram protest nauczycieli. Miejsca tworzą ludzie. To kim są, jak się czują, jak myślą, jak patrzą na świat i innych ludzi wpływa na klimat szkoły. Najlepszą lokatą publicznych pieniędzy jest zainwestowanie w człowieka.

 

 

Staram się być realistą. Jasne, podwyżka nie jest warunkiem wystarczającym dla przeprowadzenia sensownej zmiany. Tu potrzeba wielu innych działań. Zupełnie innego sposobu myślenia. Ale bez niej będzie ciężko.

 

Bez tego wypalą się nawet najbardziej twórczy i empatyczni nauczyciele. I po prostu zabraknie sensownych rąk do budowy szkoły jako wspólnoty ludzi wzajemnie wspierających się w rozwoju.

 

 

X           X          X

 

 

9 marca

 

Kiedy myślę o systemie edukacji, to chodzi mi przede wszystkim o ucznia. Szkoła powinna być bardziej zorientowana na jego potrzeby.

 

Kiedy myślę o koniecznych zmianach, to chodzi mi przede wszystkim o dostrzeżenie w uczniu człowieka. Innowacje muszą być ukierunkowane na upodmiotowienie młodych ludzi, na umacnianie ich automomii, decyzyjności i odpowiedzialności za podjęte działania.

 

Kiedy myślę o najwartościowszych inwestycjach w przestrzeni szkolnej to nie chodzi mi o zakup kolejnych gadzetów technologicznych (choć jestem ich fanem) lecz o poprawę relacji między uczniami a nauczycielami. Przedsięwzięcia realizowane w szkołach muszą być osadzone na wzajemnym szacunku, sympatii i zaufaniu.

 

I właśnie dlatego popieram protest nauczycieli. Miejsca tworzą ludzie. To kim są, jak się czują, jak myślą, jak patrzą na świat i innych ludzi wpływa na klimat szkoły. Najlepszą lokatą publicznych pieniędzy jest zainwestowanie w człowieka.

 

Staram się być realistą. Jasne, podwyżka nie jest warunkiem wystarczającym dla przeprowadzenia sensownej zmiany. Tu potrzeba wielu innych działań. Zupełnie innego sposobu myślenia. Ale bez niej będzie ciężko.

 

Bez tego wypalą się nawet najbardziej twórczy i empatyczni nauczyciele. I po prostu zabraknie sensownych rąk do budowy szkoły jako wspólnoty ludzi wzajemnie wspierających się w rozwoju.

 

 

X          X          X

 

 

9 marca

 

Kiedy robię uczniom szkół podstawowych (zazwyczaj 5-7 klasa) anonimową ankietę, w której mają m.in. dokończyć jedno zdanie: „Szkoła dla mnie to…”, najczęstsze słowa jakie wpisują to… więzienie, katorga, męczarnia. Być może jest to wynik wzajemnego nakręcania i emfazy, może presji grupowej, może próba nie jest reprezentatywna, niemniej stanowi pewną ilustrację przekonań i wyobrażeń.

 

Kiedy rozmawiamy później o tym w kręgu (w czasie swobodnej dyskusji) uczniowie mówią, że obliczają wciąż czas do końca roku, że robią specjalne paski, gdzie zaznaczają liczbę dni do wakacji, że główny temat na przerwach dotyczy narzekania na szkołę.

 

Czasem zarzuca mi się przesadę. Jednak z autentycznych wypowiedzi sporej części uczniów rzeczywiście można zbudować obraz szkoły jako obozu pracy przymusowej, miejsca, gdzie są zamykani w wyizolowanych pomieszczeniach, gdzie pod groźbą kar muszą wykonywać narzucone zadania, bez przestrzeni wyboru, bez sensownego wynagrodzenia (niekoniecznie materialnego).

 

Trudno mi to zlekceważyć oceną: ‚co one tam wiedzą’, albo: ‚to dla ich dobra, a oni tego nie doceniają’, albo: ‚nie znają się, nie wiedzą co to prawdziwa katorga, nie doświadczyli prawdziwych męczarni’. Trudno mi także powiedzieć po prostu: ‚cóż, taki jest świat, nie ma lekko”. Albo: ‚dzieci w Laosie byłyby wdzięczne za to, co one mają’. One są tu i teraz. W określonym otoczeniu.

 

Może to utopijne, ale serio wierzę, że można stworzyć takie szkoły, które przyniosą uczniom dużo więcej satysfakcji. Taką szkołę powinniśmy oprzeć na tym, co dla uczniów stanowi realną wartość. Bo w morzu narzekań na szkołę widzą też pozytywy. Głównie dotyczą one wartości dodatkowych, pozakształceniowych. Chodzi o ludzi, o więź, o kontakt: „mogę tu spotkać się z kolegami”, „lekcji nie lubię, ale można zawsze z kimś pogadać”, „moja klasa jest w porządku, „są nauczyciele, którzy są ok”.

 

Gdyby szkoła była w większym stopniu miejscem spotkań, budowania relacji, wymiany doświadczeń, wyrażania siebie, – wszystkim żyłoby się w niej dużo lepiej. Także dorosłym. A uczniowie mieliby więcej motywacji do uczenia się

 

 

X           X           X

 

 

10 marca

 

Jeśli szkołę rozumiem jako wspólnotę ludzi uczących się, wzajemnie wspierających się w rozwoju to miejsce, gdzie odbywa się ten proces nazywam centrum projektowo-edukacyjnym (oczywiście wspólnota realizować się będzie poza centrum, ale to już temat na osobny wątek).

 

 

Centrum powinno być zorganizowane podobnie jak lunapark: duża przestrzeń z różnymi punktami – biblioteką, studiem filmowym, studiem informatycznym, salą gimnastyczną, pokojem gier, pracownią plastyczną, muzyczną, ogrodem itd. W każdym punkcie konsultant.

 

 

Większość czasu uczniowie spędzaliby na swobodnych aktywnościach w wybranych punktach – z założeniem, że mają na koniec dnia zaprezentować efekty swych prac.

 

Wszystkie działania w semestrze podporządkowane realizacji konkretnego projektu.

 

Uczniowie mogą tworzyć, idąc swoją własną autonomiczną ścieżką. Poszukując siebie. Bez pouczeń, krytyki, ocen, formowania, przymusu.

 

Generalnie – dużo możiwości wyboru, jak najmniej odgórnego sterowania. Modelem w dużej skali mogłoby być Centrum Nauki Kopernik w połączeniu z pracownią Malort.

 

As you like it? 

 

 

 

X          X          X

 

 

12 marca

 

Krystalizuje mi się pomysł na szkołę. Inną niż wszystkie.


Skoro istotnie ma być taka, do której sam bym chodził to nie ulega wątpliwości, że będzie to szkoła AVENGERS.


Szkoła superbohaterów, odkrywają w każdym potencjał i wspierająca go.


Szkoła oparta na współpracy.


Szkoła stawiająca wyzwania.


Naturalnie zamiast typowych lekcji będą wyprawy, gry i oglądanie filmów z serii.


A przede wszystkim eksperymenty, dużo techniki, matematyka w działaniu, projektowanie pojazdów latających, szyfry, realne projekty.


Dużo misji.


Dużo wyzwań (hm, już było)


Mało obijania.


Może by Marvel wyłożył trochę grosza.


Co byście dodali?

 

 

Źródło: www.facebook.com/tomasztokarzIE

 

 



Zostaw odpowiedź