Oto fragmenty informacji zamieszczonej dzisiaj na oficjalnej stronie MEN:

 

Nauka zdalna i hybrydowa dla uczniów szkół ponadpodstawowych – zmiany w funkcjonowaniu szkół od poniedziałku 19 października 2020 r.

 

Uczniowie szkół ponadpodstawowych, którzy uczęszczają do szkoły na terenie objętym strefą czerwoną będą mieli lekcje na odległość. Natomiast uczniowie szkół ponadpodstawowych, którzy uczą się w placówkach objętych strefą żółtą, będą uczyli się w trybie mieszanym (hybrydowym). W obu strefach będą wyjątki, dotyczyć będą m. in. szkół specjalnych, szkół specjalnych w zespołach, internatów, szkół i placówek w kształceniu zawodowym i ustawicznym – w zakresie zajęć praktycznych i praktyk zawodowych.

 

Zmiany w funkcjonowaniu szkół ponadpodstawowych, placówek w kształceniu zawodowym i ustawicznym  będą obowiązywały od poniedziałku, 19 października 2020 r. do czasu obowiązywania strefy żółtej i czerwonej na danym terenie. […]

 

Materiały:

 

Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej z dnia 16 października 2020 r. zmieniające rozporządzenie w sprawie czasowego ograniczenia funkcjonowania jednostek systemu oświaty – TUTAJ *

 

Źródło: www. gov.pl/web/edukacja

 

 

*Zwracamy uwagę, że zamieszczony plik jest jedynie tekstem rozporządzenie skierowanym do opublikowania w Dzienniku Ustaw. Do chwili zamieszczenia tej informacji (16.10.2020, godz. 17:45) rozporządzenie to nie zostało opublikowane (ZOBACZ)

 

 

x           x           x

 

 

Dzisiaj na internetowej stronie „Gazety Prawnej” zamieszczono dwa warte uwagi teksty, w których zawarte są dwie opinie o najnoweszej decyzji w sprawie trybu pracy szkół w strefach „żółtych” i „czerwonych”:

 

ZNP: Podejmując decyzje związane z epidemią, rząd pominął przedszkola i szkoły podstawowe.

 

[…] Podczas piątkowej konferencji prasowej (prezes ZNP Sławomir) Broniarz stwierdził, że decyzja premiera pomija bezpieczeństwo ponad 4 mln uczniów i prawie 400 tys. nauczycieli przedszkoli i szkół podstawowych. Pytał, dlaczego rząd pominął połowę systemu edukacji, wprowadzając jednocześnie restrykcje w innych obszarach życia, jak zamknięcie siłowni czy ograniczenie liczby klientów w sklepach.

 

W żadnej mierze nie znajdujemy uzasadnienia dla decyzji premiera. Nie ma tutaj żadnych propozycji osłonowych wspierających szkoły podstawowe i przedszkola” – zaznaczył prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego.

 

Dodał, że ze swoimi pytaniami i apelem związek zwraca się do premiera, bo „nadal nie ma de facto ministra edukacji”.

 

„Nie wiemy, czy to są decyzje, czy zapowiedzi decyzji, czy one przełożą się na konkretne postanowienia MEN. Mamy nadzieję, że te postanowienia nie będą wdrażane w taki sam sposób, jak na początku roku szkolnego, kiedy decyzje zapadały w nocy, a my mieliśmy 13 godzin na zaopiniowanie postanowień” – zauważył.

 

Zwrócił uwagę, że rząd pominął też sytuację w placówkach opiekuńczo-wychowawczych, gdzie nauczyciele mają często bardzo bliski, fizyczny kontakt z uczniami. Szef związku wytknął też resortowi edukacji, że przez siedem ostatnich miesięcy nic nie zrobił, by usprawnić edukację zdalną. […]

 

 

Cały artykuł ZNP: Podejmując decyzje związane z epidemią, rząd pominął przedszkola i szkoły podstawoweTUTAJ

 

 

 

Źródło: www.serwisy.gazetaprawna.pl

 

 

x           x           x

 

 

Pleśniar: Dyrektorzy już się nawet nie denerwują na sposób zarządzania oświatą w pandemii. Szkoły zostały same.

 

Jesteśmy zawiedzeni, choć nie aż tak bardzo. Nie spodziewaliśmy się, że nagle zarządzanie stanie się dobre, skoro było niedobre. Zawód jednak jest, bo sytuacja jest już tak niepokojąca, że wypadałoby uwolnić decyzje dyrektorów. To tyle. Nie oczekujemy, że MEN zamknie szkołymówi Marek Pleśniar, przewodniczący Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty. […]

 

 

Po co jest potrzebne nowe rozporządzenie? Przecież nauka w modelu hybrydowym i zdalnym była prowadzona łącznie w kilkuset szkołach od początku roku?

 

Zmiany są potrzebne, ponieważ do tej pory te zasady nie były dopracowane. Zmieniały się raczej ograniczenia, a nie sam tryb pracy.

 

 

Z MEN nieustannie słyszeliśmy przekaz: szkoły nie są źródłem zakażeń, liczba szkół, które przechodzą w system mieszany i zdalny to ułamki procentów. Czy zapowiedzi zmian z wczorajszej konferencji spowodują zmniejszenie liczby zakażeń?

 

Jak doskonale wiemy – nie. Największym problemem są szkoły podstawowe i przedszkola, więc z punktu widzenia całego systemu edukacji, wczoraj nie zapadła żadna większa decyzja. Błąd popełniono na samym początku roku szkolnego, wówczas trzeba było zdecydować, że to dyrektor w indywidualnych przypadkach, zależnie od sytuacji może podejmować o przejściu w tryb hybrydowy lub zdalny, a nie wyłącznie przy jednoznacznej opinii sanepidu. Kuratorzy wręcz przekazywali dyrektorom na piśmie informację, że otrzymają negatywną opinię, gdy wystąpią z wnioskiem o zmianę trybu nauczania. W tej chwili jest to działanie kompletnie nie na czas. […]

 

 

Jakich działań oczekiwaliby dyrektorzy?

 

Dyrektorzy i nauczyciele chcieliby, aby młodsze dzieci chodziły do szkół i przedszkoli, ale wtedy decyzja co do trybu nauki w klasach od czwartej wzwyż powinna być w gestii dyrektora, który mógłby podzielić klasy na dwie grupy. Przychodziłyby do szkoły rotacyjnie. Chcieliby też – gdy szkoła jest w sytuacji naprawdę ciężkiej – np. jest to jakaś tysiąclatka, w której korytarze są symboliczne i nie da się zapewnić odpowiedniego dystansu, móc zadecydować o przejściu na tryb zdalny. Takie rzeczy nie mogą być centralnie sterowane.

 

 

MEN informuje o milionach złotych przekazanych na doposażenie szkół w sprzęt elektroniczny, który umożliwi prowadzenie zajęć hybrydowych i zdalnych. Czy te działania są wystarczające?

 

Są zupełnie niezauważalne. A po drugie kłóci się to z tym, co MEN mówiło przez pół roku, że nie będzie żadnej edukacji zdalnej. Po co ma więc doposażać i przygotowywać szkoły? Co więcej, pan premier potwierdził, że strategia powrotu do szkół jest dobra. Nie jesteśmy przygotowani przez państwo do nauki zdalnej. To są jakieś symbolicznej ilości sprzętu. A mówiliśmy o tym latem – wystarczyłoby po kilka tysięcy złotych na szkołę, żeby kupić kilka kamer, założyć konta i pasma internetowe. Tymczasem szkoły skarżą się, że po podłączeniu do kilku platform, na których toczy się zdalna edukacja, połączenie zwalnia lub jest zrywane. Nie mówiąc już o tym, że był czas, by toczyć na ten temat rozmowy z operatorami, którzy pewnie chętnie by pomogli w tym zakresie.

 

 

 

Cały tekst „Pleśniar: Dyrektorzy już się nawet nie denerwują na sposób zarządzania oświatą w pandemii. Szkoły zostały same” – TUTAJ

 

 

 

Źródło: www.serwisy.gazetaprawna.pl

 

 



Zostaw odpowiedź