Dziś w „Dzienniku Gazeta Prawna” redaktor Anna Wittenberg opisała mało znany efekt pisowskiej reformy oświaty. Mówi o tym już tytuł tej publikacji: Nowy zawód po reformie – objazdowy nauczyciel. „Zarobek nie wystarczy nawet na paliwo”

 

Oto fragment, w którym autorka opisuje co stanie się w małych gminach po utworzeniu klas siódmych w dotychczasowych małych, wiejskich podstawówkach:

 

Nasz największy problem z reformą? Znalezienie nauczycieli do fizyki, chemii, biologii, języka niemieckiego, którzy zechcieliby przyjeżdżać na dwie godziny tygodniowo do małej, wiejskiej szkoły, którą musimy przekształcić w ośmioletnią – mówi Palmira Trzcińska-Kowalska, pełnomocniczka burmistrza Prabut (woj. pomorskie) ds. oświaty.

 

Cały problem, łatwiejszy do rozwiązania w wielkich miastach, powstaje jako oczywisty (ale nie dla twórców owej deformy oświaty) skutek obowiązku kontynuowania nauki w klasach siódmych małych szkół, w których w dotychczas obowiązującym systemie  wiedzę z fizyki, chemii, biologii i geografii uczniowie  zdobywali na przedmiocie przyroda. Mógł go nauczać jeden nauczyciel. Podobnie było z  historią i WOS. Oddzielne przedmioty pojawiały się dopiero w gimnazjum, gdzie dochodziła nauka drugiego języka obcego. Jako ze gimnazja zbierały absolwentów  kilku szkół podstawowych – mogło tam być tworzonych kilka oddziałów na poziomie tej samej klasy – godzin na każdy z tych przedmiotów było wystarczająco dużo, aby można było zatrudnić nauczyciela w pełnym wymiarze czasu pracy.

 

W wyniku wprowadzenia  reformy duże gimnazja zostaną rozwiązane, a uczniowie zostaną w swoich podstawówkach, gdzie mają się uczyć poszczególnych przedmiotów. W związku z wprowadzaną reformą będą potrzebni specjaliści od biologii, chemii, fizyki, geografii czy doradztwa zawodowego. W małych wiejskich szkołach, w których będzie tylko jedna mała klasa siódma, licząca od 10 do 14 uczniów nie ma szans na  zatrudnienie nowych nauczycieli z uprawnieniami do nauczania każdego z tych przedmiotów. Oto kolejny fragment tego artykułu:

 

Planujemy, że nauczyciele zatrudnieni w gimnazjum będą uzupełniać swoje etaty w czterech szkołach podstawowych na terenie gminy – mówi Wioleta Janowska z urzędu gminy. [W Świętajnie woj. warmińsko-mazurskie]

W Prabutach ze znalezieniem dojeżdżającego nauczyciela może być ciężko. Zarobek z tak małej liczby godzin nie wystarczy nawet na paliwo do samochodu, by przyjechać na zajęcia – ocenia Palmira Trzcińska-Kowalska. Nauczyciel, który nie jest zatrudniony na co najmniej pół etatu w szkole wiejskiej, nie otrzymuje żadnych dodatków z tytułu pracy na wsi.

 

Nie tylko z przedmiotami w nowoutworzonych klasach VII będą problemy. Reforma dotyka także dotychczasowego przedmiotu przyroda:

 

Największy problem z pracą mogą mieć dotychczasowi nauczyciele przyrody. Ich przedmiot będzie nauczany jedynie w IV klasie – uczniowie będą mieli dwie lekcje tygodniowo. Aby skompletować 18-godzinne pensum, musieliby uczyć dziewięć klas czwartych. Są gminy, gdzie nie będzie tylu w całym roczniku.

 

 

Cały artykuł  – Nowy zawód po reformie – objazdowy nauczyciel. „Zarobek nie wystarczy nawet na paliwo”   –   TUTAJ

 

 

 

Foto: www.google.pl

 

Minister Anna Zalewska w studio Pr. I PR (zdjęcie archiwalne)

 

 

O problem  „objazdowych nauczycieli” pytana była minister Anna Zalewska w wywiadzie, jaki przeprowadzili z nią dziś rano redaktorzy audycji „Sygnały Dnia” (PR  Pr. I ). Oto jej wypowiedź na ten temat:

 

Mówimy jednoznacznie rodzicom i nauczycielom: nie dowozimy dzieci do nauczyciela, tylko nauczyciel dojeżdża do dziecka. Żyjemy w XXI wieku, szkoła ma być bezpieczna, blisko ucznia”  Jak dodała, obecnie prawie 30 proc. nauczycieli nie ma pełnego etatu, szczególnie w gimnazjach. Jak dodała, być może „trzeba będzie wymyślić dodatkowe pieniądze dla samorządu, który będzie wypłacał np. delegacje (dla nauczycieli), po to, żeby nauczyciel nie pokrywał tych kosztów z własnej kieszeni.

 

Ale to dopiero w budżetach na rok 2018….

 

 

Audycja do wysłuchania   –  TUTAJ

 

 

Źródło: www.polskieradio.pl



Zostaw odpowiedź