Na tle zamieszczonych na OE informacji o aktualnej sytuacji w jakim trybie funkcjonują szkoły (w dniu 29 października i w dniu 2 listopada) – zapraszamy do lektury obszernych fragmentów (i pełnej wersji „u źródła”) najnowszego tekstu Jarosława Pytlaka na jego stronie „Wokół Szkoły”:

 

 

Tańczący z kwarantannami

 

Właśnie dostałam info o kolejnym zachorowaniu. Wykończona jestem!” – napisała moja koleżanka w grupie messengerowej dyrektorów szkół STO. Była sobota wieczorem, długi weekend. Mnie dobry los udzielił amnestii na jeszcze jedną noc i złe wiadomości przyniósł dopiero w niedzielny poranek. Może dlatego, że w sobotę przezornie nie otwierałem e-maili.

 

Piszę niniejsze w poniedziałek. Już wiem, że na czwartoklasistów, którzy szczęśliwie powracają do szkolnych ławek, czekać będzie dużo wolnej przestrzeni. Do klas piątych, które będą kontynuować kwarantannę jeszcze przez tydzień, dołączyły szóste, siódme, ósme, liceum oraz większość klas najmłodszych. Cały ten Armagedon za sprawą dwojga pozytywnych nauczycieli i kilkorga dzieci. […]

 

Nadal czuję respekt przed groźnym bakcylem, ale równocześnie zdołałem już rozeznać, jak wiele szkód wyrządził czas zdalnego nauczania. Doskonale rozumiem wszystkich, którzy chcą, żeby szkoły pozostały otwarte. Też jestem za tym, choć oczywiście nie wolno wyłączać rozumu. Niedługo miną dwa lata, odkąd jako dyrektor placówki oświatowej przechodzę intensywny kurs epidemiologii. I choć nadal pozostaję amatorem w tej kwestii, pewne zjawiska potrafię teraz zaobserwować i ocenić.

 

Wirus przenosi się między dziećmi łatwo, dużo łatwiej niż rok temu. Co oczywiste, najszybciej w klasie, w której spędzają ze sobą większość czasu. Mniej groźne są luźne kontakty, na przykład na korytarzu. Dlatego spośród trzech klas czwartych mamy dużo zakażeń w jednej a w pozostałych tylko pojedyncze, po bliższych spotkaniach w ramach zajęć dodatkowych. Prawdopodobnie gdyby nie szybko wprowadzona kwarantanna, zachorowań w tych dwóch klasach byłoby znacznie więcej. […]

 

Są przypadki bezobjawowe, wykryte tylko przez przezornych rodziców, którzy zaprowadzili na test dzieci kończące kwarantannę, tak dla wszelkiej pewności, i ku swojemu zdumieniu dowiedzieli się, że wynik jest pozytywny. A ponieważ przezornych rodziców jest mniejszość sądzę, że już teraz mamy w szkole wśród uczniów grupę nieświadomych ozdrowieńców.

 

Zachorowania zdarzają się także wśród zaszczepionych nauczycieli, ale biorąc pod uwagę liczebność naszego zespołu pedagogicznego i fakt, że na co dzień zanurzeni jesteśmy w zbiorniku z wirusami, jakim jest szkoła, infekcje covidowe są w tej grupie rzadkie i zazwyczaj przechodzą lekko. […]

 

Podtrzymuję swoją opinię, którą wielokrotnie wyrażałem już na blogu, że szkoła nie ma żadnego wsparcia ze strony władz. Do wszystkiego jednak można się przyzwyczaić. Szkoda jedynie, że jutro pracownicy mojego sekretariatu strawią długie godziny na wprowadzanie do systemu blisko 300 osób.

 

Co komu by szkodziło, żeby choć raz w życiu przydał nam się ten cholerny System Informacji Oświatowej?! Jest w nim większość potrzebnych informacji, w tym najważniejsza: PESEL, czyli ciąg 11 znaków, które w sanepidowym formularzu musimy wklepać z klawiatury. W naszym przypadku razy 300 i koniecznie bez błędu. Myślę, że naprawdę nie trzeba wielkiego programisty, by ułożyć w SIO procedurę odhaczania tylko uczniów i nauczycieli zgłaszanych do Sanepidu, a następnie eksportować taką listę do stosownego systemu. Ale niestety, praca personelu szkolnego jest niezmiennie w tym kraju traktowana jako jeszcze mniej warta niż chłopów pańszczyźnianych, z których ponoć kulturowo się wywodzimy…

 

A jeśli już jesteśmy przy władzach, to może ktoś zechciałby rozwiązać następującą zagadkę:

 

W klasie, na przykład, siódmej, mamy niemal 100% uczniów zaszczepionych. Oczywiście jest to tajne przez poufne, ale wychowawca ma jednak dość dobre rozeznanie. Zakażenie zostaje stwierdzone u nauczyciela. Klasę raportujemy do kwarantanny, całą, bo przecież szczepienie jest tajne przez poufne etc., a poza tym ktoś z rodziców mógłby nas okłamać. Szczepione dzieci nie idą na kwarantannę, więc nie jest spełniony warunek zdalnego nauczania, że ponad połowa klasy przebywa na kwarantannie. Ale wie o tym tylko sztuczna inteligencja rozsyłająca SMS-y z Sanepidu. Bo dla szkoły to jest tajne przez poufne. W Polsce nie będzie segregacji sanitarnej – grzmi minister Czarnek. Więc zaszczepieni będą uczyć się przez Teams razem ze swoimi pojedynczymi koleżankami/kolegami, którzy szczepionki nie przyjęli.

 

Gdzie w tym jest logika?!

 

Zacząłem od zacytowania sobotniej wiadomości od mojej koleżanki. Przed chwilą napisała: „Ja jestem już u kresu!”. Jakby ktoś pytał o kondycję psychiczną kadry zarządzającej szkołami, proszę to zdanie śmiało zacytować!

 

 

 

Cały tekst „Tańczący z kwarantannami” – TUTAJ

 

 

Źródło: www.wokolszkoly.edu.pl

 



Zostaw odpowiedź