Marzena Żylińska  zamieściła wczoraj na swoim blogu, prowadzonym na stronie „Budząca się Szkoła”,   list, jaki nadesłała tam pewna Krystyna – nauczycielka i terapeutka. Ale przede wszystkim matka, która nagle znalazła się na miejscu swych… „klientów” Oto jego obszerne fragmenty i link do całego tekstu:

 

Foto: www.google.pl

 

Na Alicję z powieści Lewisa Carolla, po drugiej stronie lustra czekała Kraina Dziwów…

 

 

Po drugiej stronie lustra

 

Chylę czoła przed wszystkimi rodzicami moich uczniów z różnymi trudnościami. Bycie po tej stronie lustra bardzo boli… Nie wiedziałam, że aż tak… I przepraszam za wszystkie rozmowy, po których czuliście się gorsi. Uwierzcie mi, że nie wiedziałam …

 

Strach, bezsilność, poczucie winy, złość, poczucie niesprawiedliwości, wstyd, samotność, niezrozumienie, niezgoda, oszołomienie to uczucia jakie towarzyszyły mi w pierwszych dwóch tygodniach, gdy dowiedziałam się, że moje dziecko nie jest w pełni sprawne. Ta mieszanka emocjonalna sparaliżowała mnie na ten czas i odebrała poczucie sprawczości. Dwa tygodnie życia obok: rzeczy świata biegły w swoim tempie, ale nie były one częścią mnie, uczestniczyłam w nich ciałem, myśli moje krążyły wokół mojego syna. Wiele razy w ciągu dnia myśl o nim, spojrzenie na niego powodowały, że do moich oczu napływały łzy, a gardło pętał bolesny uścisk.

 

Mnie, której temat niepełnosprawności, towarzyszy właściwie od zawsze… Moja mama pracowała jako pedagog specjalny, ja sama trzeci rok pracuję z osobami ze spectrum autyzmu, a jednak… Wiadomość o tym, że moje dziecko też ma trudności, choć nie są one takiego kalibru, jak niepełnosprawność moich uczniów, ale nie jest przeciętnym dzieckiem, spowodowała lawinę odczuć, która zalała mnie na blisko dwa tygodnie i zupełnie zmieniła moje postrzeganie świata.

 

Ta zamiana ról z nauczyciela dziecka niepełnosprawnego na jego rodzica uświadomiła mi, jak bardzo trudno jest zrozumieć drugą stronę, gdy nigdy nie było się tam…po drugiej stronie lustra.

 

 

Jak sposób rozmawiania o dziecku z punktu widzenia nauczyciela, który na co dzień zmaga się z trudnościami, jakie to dziecko przysparza, może powodować w rodzicu poczucie winy, bezsilność, poczucie bycia gorszym. Jak trudno jest słuchać o kolejnym trudnym dniu, widzieć w oczach nauczyciela bezradność, jak zapętlić się można w próbach poszukiwania rozwiązań, jakie godziny trzeba spędzić ze słuchawką telefonu przy uchu, wysłuchując różnych rad, różnych specjalistów… Jakie to trudne, gdy po całym dniu takich zmagań człowiek siada w domu na kanapie i czuje tę samotność i nadal bezradność… Dzisiaj jestem w innym punkcie. Zebrałam się, zaczęłam działać, przemyślałam granice odpowiedzialności, zrezygnowałam z bycia terapeutą własnego dziecka, by być jego mamą.

 

Nauczyłam się wiele… […]

 

I nie można być nauczycielem, nie będąc jednocześnie pedagogiem… Nie można być od uczenia, a trudności w zachowaniu zrzucać na rodzinę, złe wychowanie, złą naturę dziecka. Każdemu dziecku mogę ja na swojej lekcji dać odczuć, że jest wyjątkowy, że w niego wierzę, że mimo trudności może małymi krokami osiągnąć sukces na swoją miarę. Każdemu mogę dać serce i postawić granice bez oceniania, oskarżania. Dać zrozumienie i poczucie, że jest kimś wyjątkowym.

 

Chylę czoła przed wszystkimi rodzicami moich uczniów z różnymi trudnościami. Bycie po tej stronie lustra bardzo boli… Nie wiedziałam, że aż tak… I przepraszam za wszystkie rozmowy, po których czuliście się gorsi. Uwierzcie mi, że nie wiedziałam …

 

Krystyna
nauczyciel, terapeuta

 

 

Cały tekst  „Po drugiej stronie lustra”  –  TUTAJ

 

 

Źródło: www.budzacasieszkola.pl

 

 

 

Uwaga: Podkreślenia i pogrubienia fragmentów tekstu – redakcja OE.

 



Zostaw odpowiedź