Foto:www.samorzadoweforum.pl  Antoni Jeżowski

 

Dr Antoni Jeżowski, profesor Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Głogowie

 

 

Dzisiaj na portalu < Prawo.pl> „wpadł nam w oko” artykuł, zatytułowany „Prof. Jeżowski: Praca domowa nie jest tożsama z pracą zdalną”. Przeczytaliśmy go ze względu na znane nam z  wcześniejszych dokonań nazwisko osoby, której poglądy, prezentowała w tym tekście Monika Sewastianowicz. Oto wybrane fragmenty artykułu i link do jego pełnej wersji:

 

 

Mylenie pracy zdalnej z pracą domową to nie tylko sprawa dziennikarzy, prawników i rodziców, ale także samych nauczycieli. Tych ostatnich można usprawiedliwić, gdyż tak naprawdę robiąc to co robią działają bardziej intuicyjnie niż wskutek wyuczonych technologii i praktyki – zwraca uwagę prof. Antoni Jeżowski.

 

Problem pierwszy to ten, że część nauczycieli z krótszym stażem pracy świetnie posługuje się IT, ale brak im często doświadczenia metodycznego, a często głębszej refleksji nad procesem uczenia się ucznia.

 

Brak doświadczenia lub brak obeznania z nowymi technologiami

 

Niestety, wiedzę tę na studiach przekazują im nauczyciele akademiccy, teoretycy, którzy jakże często w szkole nigdy nie pracowali. Z kolei nauczyciele mający już praktykę i doświadczenie posiadają mniejsze kompetencje informatyczne i im też niełatwo połączyć oba obszary. Pojawiają się w tych dniach próby opracowań metodycznych dostosowane do nowych warunków, nie tylko polskie, np. OECD, ale dotarcie do nich nie jest łatwe, a nauczyciele sumiennie pracujący po prostu nie mają na to czasu.

 

I tu pojawia się problem nauczania zdalnego i oceny jego efektów. Tego też nikt nigdy nikogo nie uczył (no, chyba że pół wieku temu, gdy funkcjonowały jeszcze licea korespondencyjne). Bo co nauczyciel ma oceniać? Efekt pracy czy proces dochodzenia ucznia do nowej wiedzy i nabywania nowych kompetencji? Jak to zrobić, gdy nie ma bezpośredniego kontaktu z uczniem, a podczas lekcji na Zoom, Teams itp. często trzeba wyłączyć kamerki, bo sieć jest przeciążona, a i sprzęt w domu nie zawsze spełnia niezbędne warunki? Gdy nie można podejrzeć procesu uczenia się to najprościej uciec do oceny efektów, a tu już o krok od przyjęcia metodologii oceny pracy domowej, zresztą w Polsce praktykowanej opacznie.

 

 

Problem istnieje od dawna

 

Problem z pracami domowymi nie jest nowy. Resort bronił się, gdy było to przedmiotem narodowej debaty, że praca domowa jest elementem szkolnego systemu nie tylko w Polsce. To prawda, ale raczej tylko w Polsce jest narzędziem represji wobec ucznia i jego rodziny, a powinna zaś być okazją do utrwalenia materiału z lekcji lub przygotowania się do nowej. W wielu krajach uczeń jest doceniany za to, że zadaną pracę wykonał z kolegą, rodzicem czy rodzeństwem, bo to uczy pracy zespołowej (zresztą tak też pracuje się tam w klasie). Ważny jest sam proces, a nie jego efekt. […]

 

Oczywiście, są prace domowe, za wykonanie których można by wyróżniać (ale nie oceniać) ucznia, np. przeczytanie lektury, nauczenie się na pamięć tekstu, poćwiczenie na flecie gamy itp., bo będą to prace pomocne podczas najbliższej lekcji w samym jej przeprowadzeniu i zrozumieniu. Tak więc prace domowe winny być utrzymane, ale zdecydowanie należy odejść od ich oceniania. […]

 

 


Cały artykuł „Prof. Jeżowski: Praca domowa nie jest tożsama z pracą zdalną”TUTAJ

 

 

Źródło: www.prawo.pl/oswiata/

 



Zostaw odpowiedź