Foto: PTWP[www.rynekzdrowia.pl]

 

Wojciech Kozłowski, radca prawny, partner w kancelarii Dentons

 

 

 

Portal OKO.press zamieścił dzisiaj (17 sierpnia 2022 r.) wywiad z Wojciechem Kozłowskim – radcą prawnym, który zapowiada tam pozew zbiorowy przeciw prof. Wojciechowi Roszkowskiemu za to, że jest tam bulwersujący fragment na temat in vitro. Autor napisał tam, że stosowanie tej techniki wspomaganego rozrodu jest w istocie hodowlą dzieci, a osoby, które w ten sposób przyszły na świat, są niekochane. Oto fragmenty tego wywiadu i link do jego pełnej wersji:

 

 

Będzie wspólny pozew przeciwko autorowi HiT. Rodzice dzieci in vitro – rozważcie zgłoszenie się! 

 

[…]

Sławomir Zagórski, OKO.press: W Polsce nie ustają dyskusje na temat podręcznika do nauczania nowego przedmiotu „historia i teraźniejszość” autorstwa prof. Wojciecha Roszkowskiego. Jest w nim m.in. bulwersujący na temat in vitro. Autor uznał, że stosowanie tej techniki wspomaganego rozrodu jest w istocie hodowlą dzieci, a osoby, które w ten sposób przyszły na świat, są niekochane.

Liczni rodzice takich dzieci, jak i one same (wiele z nich jest już pełnoletnich, w Polsce in vitro stosuje się od blisko 35 lat) mieli prawo poczuć się dotknięci. Postanowił pan pomóc pro bono w przygotowaniu pozwu tym osobom, które uznały, że zapis w podręczniku narusza ich dobra osobiste. Sądzi pan, że tego typu akcja ma w ogóle szanse powodzenia?

 

Wojciech Kozłowski, radca prawny: Prowadziłem pro bono sprawę 13 przedstawicieli mniejszości LGBT+, która wnosiła pozew w bardzo podobnej sytuacji. Zostali znieważeni przez Kaję Godek twierdzeniem, że geje chcą adoptować dzieci, by je gwałcić. Wtedy też wszyscy mówili, to niemożliwe, żeby w Polsce wygrać proces o naruszenie dóbr osobistych, jeżeli pomówi się jakąś grupę, jako całą, przez wypowiedź typu: „Osoby LGBT+ gwałcą dzieci”, „Księża to pedofile”, a „Dzieci urodzone in vitro nie mogą być kochane, bo są produkowane”.

 

Dokładnie ten sam problem występuje w dochodzeniu praw w tej sprawie. W Polsce przez lata uznawano, że konieczna do wykazania naruszenia dóbr osobistych indywidualizacja, czyli powiedzenie: „Malinowski jest pedofilem, gwałcicielem, a rodzice go nie kochają”, natomiast nie ma miejsca wtedy, gdy wypowiedź ma charakter generalny.

 

Moim zdaniem stanowisko to jest niesłuszne, gdyż wypowiedź o charakterze generalnym, tak jak i norma prawna o charakterze generalnym, może dotyczyć także każdego z członków tej grupy, mimo że nie wymienia go z nazwiska. Ten dotychczasowy deficyt bardzo konserwatywnej wykładni polskiego prawa skutkował przez wiele lat tym, czym zawsze skutkują deficyty ochrony prawnej. Tj. maksymalizacją i rozpowszechnieniem się przemocy emocjonalnej, w tym przypadku w postaci niszczenia całych grup społecznych.

 

Bo pełna bezkarność pociąga za sobą pełną przemoc. I to nie jest żaden przypadek, że pewni ludzie naruszają godność całych grup społecznych. Pozwalają sobie na to, ponieważ mają poczucie bezkarności.

 

Jedynym sposobem na zmianę tego typu myślenia jest uznanie, że należy domagać się i udzielić ochrony wszystkim członkom grupy, którzy są skrzywdzeni i domagają się ochrony. W przeciwnym wypadku zostawiamy całe grupy ludzi bez ochrony, równocześnie wzbudzając niechęć czy nienawiść do nich.

 

Dzisiaj to dotyczy osób LGBT+. A jutro może dotyczyć marynarzy, kolejarzy, księży, nauczycieli, kogokolwiek. Każda grupa może być masowo znieważona. A słowa zamieniają się w czyny, prowadzą do czynów. […]

 

Podręcznik prof. Roszkowskiego w tym fragmencie o produkowanych dzieciach z in vitro przypomina słynny stanfordzki eksperyment więzienny prof. Zimbardo. Z tym że tutaj dzieci in vitro są stygmatyzowane jako te niewłaściwe, a pozostałe dzieci ustawione są w roli strażników. Tak jak w eksperymencie prof. Zimbardo, tak i na podstawie podręcznika prof. Roszkowskiego w każdej klasie i szkole mogą być tworzone dwie grupy: tych dobrych, poczętych naturalnie, i tych złych, poczętych dzięki in vitro.

 

Użycie podręcznika, który głosi, że dzieci z in vitro są niekochane i że są produkowane tak, jakby to była produkcja kur, przekłada się bezpośrednio negatywnie na sytuację tych dzieci.

Nie tylko na to, co one przeżywają wewnętrznie, ale na to, jak będą traktowane. W konsekwencji podręcznika ujawnienie, a nawet samo podejrzenie, że dziecko przyszło na świat dzięki in vitro, może być uznane za dotkliwą obelgę, może dosłownie zniszczyć dziecko. To tak, jak oskarżenie o bycie Żydem, katolikiem (w niektórych społecznościach pozaeuropejskich, gdzie katolicy są w mniejszości), liberałem albo kosmopolitą. Do tego nie potrzeba żadnej zgodności z rzeczywistością. Wystarczy uznać, że pewien stygmat jest społecznie aprobowany.

 

Podręcznik HiT może doprowadzić do niechęci i nienawiści a wręcz nauczyć takich postaw. I trzeba to jasno powiedzieć. Podręcznik uczy, że jest pewien stygmat, który można ludziom przyłożyć. A potem ten stygmat będzie wykorzystywany już zupełnie bez względu na to, jak ktoś został poczęty. I to właśnie jest powód, dla którego gdy o tym usłyszałem, napisałem na Facebooku, że trzeba rozważyć wystąpienie z pozwem.[…]

 

Uważam, że słowa prof. Roszkowskiego otwierają drogę do procesu sądowego. Jednocześnie nikogo do składania pozwu nie namawiam, z uwagi na wysokie koszty osobiste takiego procesu. W razie decyzji rodziców dzieci o wejściu w proces należy żądać, aby treści zawarte w podręczniku skorygować i dzieci poczęte dzięki in vitro ochronić.

 

Każdy musi podjąć decyzję we własnym imieniu i na własną rękę ocenić bilans kosztów i korzyści. Mam tu na myśli koszty pewnego ‘wyoutowania się’, bo jeżeli ktoś wnosi pozew mówiąc: „Ja jestem w takiej sytuacji” lub „Moje dziecko jest w takiej sytuacji”, to równocześnie ‘autuje się’ sam i swoje dziecko. [,..]

 

 

S.A. – Część Polaków nadal nie akceptuje metody in vitro. Nie akceptuje jej kościół katolicki. Osobiście odebrałem ten zapis jako pogląd osoby konserwatywnej, wierzącej, nieśledzącej postępu medycyny, nie zdającej sobie sprawy jak wielkim problemem medycznym i społecznym jest dziś niepłodność.

 

W.R. – A dla mnie cała ta wypowiedź jest w ogóle nie na temat, którym zajmuje się podręcznik. In vitro nie jest elementem ani historii, ani teraźniejszości, chyba że elementem teraźniejszości ma być książka, która stanowi zły przykład ,,.

 

Pamiętajmy – to miał być podręcznik „Historia i teraźniejszość”, a nie podręcznik jak zapobiegać bezpłodności. Istotnym elementem, który moim zdaniem przesądza o bezprawności działań pana profesora w tym zakresie, jest to, że wypowiada się on w podręczniku poza swoją specjalizacją, a więc powinien zachować szczególną ostrożność i wstrzemięźliwość.

 

Problem leczenia niepłodności i metody in vitro to nie jest problem dla historyków czy osób z wykształceniem ekonomicznym, jak to jest w przypadku pana profesora. Fakt, że wypowiada się on poza swoją specjalizacją, nakładał na niego szczególną ostrożność, której nie dochował. […]

 

 

Zapis całego wywiadu pt. „Będzie wspólny pozew przeciwko autorowi HiT. Rodzice dzieci in vitro – rozważcie zgłoszenie się!”  –  TUTAJ

 

 

 

Źródło: www.oko.press

 



Zostaw odpowiedź