Poszukując tekstu na dzisiejsze przedpołudnie zatrzymaliśmy się na Fb profilu Mikołaja Marceli, gdzie zwróciły naszą uwagę dwa, zamieszczone wczoraj, w odstępstwie kilkudziesięciu minut, teksty:

 

 

Nieustannie mnie zastanawia, jaki proces musi zajść w głowie dorosłego, by wpadł na taki pomysł? Zastanawia mnie też, czego sam musiał doświadczyć jako dziecko, skoro zachowuje się w ten sposób wobec młodych ludzi?

 

Jest to o tyle zastanawiające, że przecież nauczyciele i nauczycielki to osoby, które w sposób szczególny powinny być empatyczne i w odpowiedzialny sposób wspierać młodych ludzi.

 

Problem chyba w tym, że szkoła nie była i nadal nie jest miejscem rozmowy i dialogu. Głównie dlatego, że na ogół nie traktujemy uczniów i uczennic jak ludzi. Korczaka dobrze się cytuje, znacznie trudniej wprowadzić go w życie w realiach polskiej szkoły – i to dotyczy zarówno nauczycieli, jak i rodziców.

 

I w sumie w polskiej edukacji tak długo nic się nie zmieni, jak długo będzie w niej obecne słynne „co wolno wojewodzie…” – a zatem tak długo, jak młodzi ludzie nie będą partnerami w dyskusji, zamiast tego traktowani będą jak osoby przymusowo skazane na szkołę, których praw nie trzeba respektować…

 

 

x           x          x

 

                                           Po kilkudziesięciu minutach zamieścił kolejny tekst:

 

 

Dziś przypomniała mi się rozmowa z nauczycielką matematyki, która w drugi tygodniu września przekonywała mnie, że musi zrobić kartkówkę uczniom pierwszej klasy liceum, bo inaczej nie będą się uczyli i nie zdadzą matury… MIMO ŻE MIELI PRZED SOBĄ CZTERY LATA.

 

Ta rozmowa przypomniała mi się w trakcie rozmowy o nauczycielu matematyki w liceum, który zamiast dyscyplinować i karać swoich uczniów od pierwszej klasy, robi wszystko, by wzbudzić w nich ciekawość przedmiotem. I nie potrzebuje do tego kartkówek i karnego pytania przy tablicy.

 

No i zastanawia mnie też, skąd przekonanie, że uczniów trzeba zastraszyć, by się uczyli? Jasne, lęk przed karą – na przykład złym stopniem – sprawi, że ktoś zaliczy sprawdzian czy kartkówkę, ale czy rzeczywiście nauczy się tego, czy zakuje, zaliczy i zapomni?

 

Przecież niemal wszyscy byliśmy w szkole i wiemy, jak to się kończy. Dlaczego zamiast powtarzać te same błędy w nieskończoność, nie spróbujemy czegoś nowego? Niektórzy na szczęście próbują, ale jak wielu uczniów i jak wiele uczennic ma szczęście trafić na takich dorosłych?

 

 

 

Źródło: www.facebook.com/mikolajmarcela.oficjalna.strona

 

 

 

 

 



Zostaw odpowiedź