Nie pierwszy to raz trafiamy na materiał, o którym nie wiedzielibyśmy, gdyby nie doprowadził tam nas ktoś z naszych stałych fejsbukowiczów. Tym razem jest to Mikołaj Marcela, który wczoraj (28 kwietnia 2024r.) zamieścił taki tekst:

 

 

 „Latamy w kosmos, a uczymy XIX-wiecznym systemem, który miał wychować potulnego obywatela. Przecież naszym celem powinno być wychowanie myślącego człowieka, który jest odpowiedzialny za siebie, umie rozwiązywać problemy i być ciekawym świata— mówi Małgorzata Kozak, nauczycielka języka polskiego z programu „Back to School. Prawdziwy egzamin”, która swoje poglądy określa jako RADYKALNE.

 

Cieszę się niezmiernie, że pojawił się taki artykuł, bardzo bliskie są mi też pomysły, które prezentuje w nim Małgorzata Kozak, jeśli chodzi o kierunek zmian (o niektórych z nich piszę w „Zróbmy sobie szkołę!”). Oby jak najwięcej właśnie tego typu głosów w polskiej edukacji!

 

Ciekawostką jest natomiast to, że dziś ten artykuł udostępniała u siebie na Facebooku grupa nauczycielska, która odsądza mnie od czci i wiary… choć piszę dokładnie o tym samym w moich książkach.

 

Nie wiem za bardzo, jakimi drogami wędrują myśli części nauczycieli i nauczycielek, ale może akurat do tej grupy trafią słowa właśnie Małgorzaty Kozak. Nie ważne, czyje słowa do nich trafią – ważne by trafiły!

 

 

Źródło: www.facebook.com/mikolajmarcela.oficjalna.strona/

 

 

I poniżej zamieścił link do materiału o Małgorzacie Kozak i programie „Back to School. Prawdziwy egzamin”. Oto fragmenty tego obszernego tekstu, pochodzącego ze strony Portalu „ONET Plejada”:

 

 

Foto: TTV/TVN

 

Małgorzata Kozak w programie „Back to School. Prawdziwy egzamin”

 

 

Polonistka z 40-letnim stażem: latamy w kosmos, a uczymy XIX-wiecznym systemem

 

[…]

 

Agnieszka Święcicka: Jak trafiła pani do programu „Back to School. Prawdziwy egzamin”?

 

Małgorzata Kozak: Przeglądając Facebooka, zauważyłam ogłoszenie, że produkcja programu telewizyjnego poszukuje polonistów. Pomyślałam, że może chodzić o jakąś misję. Wysłałam zgłoszenie. Tego samego dnia zadzwoniono do mnie, odbyła się rozmowa. Potem pojechałam na casting do Warszawy i zostałam zakwalifikowana do programu. Nie wiem, co o tym zdecydowało: moje zainteresowania, niespożyta energia, pomysły na lekcje, niestandardowe poglądy? Dowiedziałam się, że program to eksperyment, będzie mowa o tym, jak zmienić edukację.

 

[…]

 

Na przestrzeni kilku dekad była pani świadkiem wielu rewolucji w polskim szkolnictwie. Jak je pani ocenia?

 

Sądzę, że nie dokonały tej zmiany, która jest potrzebna polskiemu szkolnictwu. Uważam, że powinno się całkowicie zmienić ten XIX-wieczny system, w którym ciągle pracujemy. Nie można tego jednak robić żadnymi rewolucjami. To musi być przemyślana, mądra zmiana, która – według mnie – powinna się zacząć od zera. Trzeba się zastanowić, jakie kompetencje i umiejętności są potrzebne człowiekowi XXI i ewentualnie kolejnego wieku. Odnoszę wrażenie, że nie mamy szansy uczyć młodych ludzi odpowiedzialności, kreatywności, pracy nad sobą, ciekawości świata, a tylko przygotowujemy ich do egzaminów, co – moim zdaniem – jest fatalne w skutkach.

Mądry zespół ludzi, wśród których będą praktycy i teoretycy, powinien usiąść i przez wiele miesięcy przegadać, co i jak zmienić. Nie można zrobić tego gwałtownie. Nie można też stosować kosmetycznych zmian.

 

Myślę o prawdziwej zmianie, która byłaby zrobiona spokojnie, krok po kroku, od pierwszej klasy szkoły podstawowej, a nie w trakcie edukacji aktualnych roczników. Mam bardzo radykalne poglądy, jeśli chodzi o obecny system szkolnictwa. […]

 

Kwestią, która budzi mieszane uczucia, jest niezadawanie uczniom pracy domowej.

Uważam, że dzieci, które zaczynają edukację i muszą coś przećwiczyć, powinny mieć pracę domową. Ja – na poziomie licealnym – oprócz czytania lektur i obejrzenia jakiegoś filmu – wszystkie zadania pisemne i ustne robię z uczniami na lekcjach. Nie uważam, żeby zadanie domowe z języka polskiego – chodzi mi o wypracowanie – było dobrym rozwiązaniem, bo nie wiem, czy uczeń napisał to wypracowanie samodzielnie. Wolę, by zrobił to sam na lekcji, bo wtedy się więcej nauczy.

 

Niestety, nauczycieli praktyków się raczej nie słucha. Bardzo źle jest, że to politycy mają wpływ na sposób edukowania, na to, jaki ma być system.

 

System edukacji nie powinien być zależny od zmieniającej się polityki państwa, tylko od dobra ucznia, rodzica, nauczyciela.

 

Za zło współczesnego świata uważam poprawność polityczną. Nie można wysokiemu powiedzieć, że jest wysoki, a niskiemu, że jest niski. Uczeń powinien mieć zwrotną informację o swoich postępach, w czym jest mocny, a w czym słaby, nad czym powinien pracować, jak powinien nad tym pracować.[…]

 

 

 

Cały tekst „Polonistka z 40-letnim stażem: latamy w kosmos, a uczymy XIX-wiecznym systemem”  –  TUTAJ

 

 

 

Źródło: www.plejada.pl

 



Zostaw odpowiedź