10 i 15 stycznia na fanpage Łódzkiego Towarzystwa Pedagogicznego zamieszczono takie ogłoszenie:

 

Szanowni Państwo,
Łódzkie Towarzystwo Pedagogiczne zaprasza serdecznie dyrektorów i nauczycieli do odwiedzenia „Budzącej się szkoły” Nr 81 w Łodzi, która obudziła się i wyszła z rutyny szkolnej dawno temu, zanim program budzących się szkół ruszył i upowszechnił się w Polsce.  To już nie idealizowana teoria! To praktyka w czystej postaci!
Dzięki Dyrekcji i Nauczycielom SP 81 poznamy koncepcję i formy realizacji założeń BsSZ *z bliska.
Spotykamy się 23 stycznia br. o godz. 11.00 w szkole.

 

*BsSz –  tym skrótem osoba redagująca ogłoszenie określiła ruch Budzących Się Szkół

 

Obserwatorium Edukacji” poczuło się także zaproszone i tak powstała ta relacja z dzisiejszej wizyty grupy nauczycielek,  zainteresowanych tym jak na co dzień pracuje się w Szkole Podstawowej nr 81 w Łodzi:

 

 

Na spotkanie przybyło kilkanaście osób – ŁTP reprezentowała Beata Matyjas (2) – przewodnicząca jego Zarządu.  Z gośćmi spotkała się i wprowadziła w temat, opowiadając o genezie i elementach innowacyjnego systemu szkolnej edukacji, realizowanego od kilku lat w kierowanej przez siebie szkole  jej dyrektorka – Bożena Będzińska-Wosik. (1)

 

 

W swym wprowadzeniu pani dyrektor mówiła. m. in. o tym jak sama dojrzewała do podjęcia  się tej zmiany, jak pozyskiwała do swego pomysłu kolejnych nauczycieli, że trwała to kilka lat, że najprędzej „kupili” tę reformę uczniowie i że najtrudniej  było pozyskiwać dla niej sojuszników wśród rodziców.

 

Najlepszą syntezą tego jak pracują w tej szkole uczniowie i nauczyciele jest ten fragment wypowiedzi jej dyrektorki: „Bo my głównie pracujemy  metodą projektów, […] Ważna jest współpraca w grupie, nawiązywanie relacji, rozwiązywanie problemów współczesności. Zwracamy na to uwagę, ponieważ takie są potrzeby dnia dzisiejszego, […] żeby dzieci przygotować do życia – tak widzimy zadania szkoły. Pracujemy metodą projektów, która jest najbardziej efektywna na świecie, co udowodniono badaniami. Żeby dzieci uczyły się, nie wiedząc, że się uczą.”

 

Goście zadawali pani dyrektor Będzińskiej-Wosik wiele pytań, które rodziły się nie tylko z ciekawości o szczegóły konkretnych rozwiązań, ale świadczyły także o ich obawach o to, czy naprawdę w publicznej szkole rejonowej, przyjmującej wszystkie dzieci z kolejnych roczników, można rzeczywiście prowadzić tak „rewolucyjną” w swych założeniach edukację. Pytano, m. in. o to jak sprawdza się zaniechanie oceniania stopniami i zastąpienie go  „opisowym”, nierobienie klasówek i kartkówek, czy uczniowie stając później przed obowiązkiem pisania „sprawdzianu szóstoklasisty” radzili sobie,

 

Po części „gabinetowej” spotkania przyszła pora na udokumentowanie opowieści naocznym potwierdzeniem, że goście znaleźli się w szkole, która mimo iż musi realizować swój „sposób na szkołę”  w klasycznym budynku szkolnym sprzed ponad pół wieku, to jest to faktycznie szkoła, w której już dokonano „edukacyjnej rewolucji kopernikańskiej”: wstrzymano jednostkową aktywność nauczycieli i ruszono ku aktywności uczniów!

 

Oto fotoreportaż z „wycieczki” gości po szkole:

 

Wyszliśmy na korytarz… I gdzie dalej?

 

 

Najpierw, trochę nieśmiało, podpatrywano co dzieje się w salach przez – powszechne w tej szkole – przeszklone drzwi.

 

 

 

 

Ale nadszedł czas przełamania zahamowań i goście weszli do jednej z sal.

 

 

 

 

A tam uczniowie jednej z klas mieli „próbę generalną” przed zbliżającą się „wywiadówką inaczej”,  podczas której  nie będzie tradycyjnego przekazywania rodzicom ocen i uwag o zachowaniu ich dzieci, a odbędzie się prezentacja uczniowskich „mocnych stron”. W tym przypadku – w formie miniwystępu recytatorskiego „z ilustracją”:

 

 

Zwieńczeniem naocznego poznawania szkoły była krótka wizyta w sali, w której „różnowiekowa” grupa uczniów przygotowywała się do mającej wkrótce nastąpić wizyty mieszkanki Australii. Projekt ten został nazwany „Australia w zmysłach – jak wyjaśniła pani dyrektor Będzińska-Wosik –  uczniowie zbierali informacje (w j. angielskim) o charakterystycznych barwach, zapachach…” W tym przypadku prezentowano charakterystyczne dla tego kontynentu dźwięki. Weszliśmy, gdy odtwarzane były dźwięki, jakie wydają niedźwiedzie koala…

 

 

Goście wrócili jeszcze na krótko do sali, gdzie dało się wyraźnie odczuć zmianę ich postawy: od wcześniejszej ciekawości, podszytej niedowierzaniem, na  wyraźne przejawianą wolę dalszego pogłębienia wiedzy o tej „szkole w drodze” , za którą – miejmy nadzieję – może pojawić się wola naśladownictwa.

 

 

Tekst i zdjęcia

Wodzisław Kuzitowicz

 

 

 

 

 

 



Zostaw odpowiedź