Dzięki Magdalenie Sierockiej, która na swoim profilu zamieściła wczoraj (9 lutego 2023 r.) tekst, zaczerpnięty z fejsbukowego profilu „Dzieckiem po oczach”, prowadzonego przez Anonima, który o sobie napisał, że jest „pedagogiem i nieartystą w jednej osobie”, który zamieszcza tu teksty, „aby wkładać kredkę w mrowisko wychowania”, mogliśmy ten tekst przeczytać i zadecydować o jego upowszechnieniu na naszym „Obserwatorium E:dukacji”:

 

 Mit Człowieka Systematycznego

 

 

 

Przez lata przysłuchiwałem się różnym dialogom dzieci i nauczycieli, ponieważ wychowawcy zazwyczaj byli czynnie zaangażowani w moje zajęcia.

 

Dość często na narzekania dzieci, że w szkole wszystkiego jest za dużo: lekcji, uczenia się, zadań, kartkówek, nauczyciele odpowiadali, że bardzo im zależy, aby nauczyć dzieci pracowitości i systematyczności. Sam kiedyś, dawno temu, gdy jeszcze odzywałem się w szkole syna, zapytałem o nadmiar bieżących ocen. I jaka odpowiedź?

 

Bo to uczy dzieci systematyczności! A jakże.

 

Tylko gdzie znaleźć w preambule podstawy programowej zapis o wyjątkowym znaczeniu celu jakim jest wychowanie do bycia systematycznym? Jest za to sporo o ciekawości poznawczej.

 

Gdzie też ta systematyczność jako wartość znajduje się w podręcznikach pedagogiki? Gdzieś chyba między przyklasztorną szkołą oświecenia, a Marksem. Takie Ora et Labora, gdzie pokłony mamy bić Matce Maturze.

 

Wiecie; my tu pedagodzy o Dobru, Prawdzie, Pięknie, Godności, Wolności i Samostanowieniu, a szkoła językiem praktyki systemowej, że gówno prawda ta prawda, bo chodzi o systematyczność i pracowitość. Skąd się zatem bierze ta koncentracja na systematyczności jako fundamentalnym celu wychowania wedle opowieści szkolnej?

 

Otóż przychodzi człowiek do pracy jako nauczyciel. Patrzy, a wszyscy tam zapieprzają jak mrówki z batem egzaminacyjnym nade łbami. I się słyszy te głosy, że one te dzieci leniwe, choć niektóre zdolne, że pracować im się nie chce, że się migają, a programu dużo do zrobienia, do rozliczenia się przed papierowym bożkiem systemu. Co więc powiedzieć dzieciom, gdy zapytają, a po cholerę my tak zapierdzielamy? No żeby zdać egzamin – to w merkantylnej sferze , a w sferze kompetencji to nauczymy was w tej fabryce systematyczności i pracowitości. Bo to bardzo jest takie ważne. Czy też to słyszeliście i Wasze dzieci też to słyszą?

 

I jaka jest efektywność tego wychowania? Bo mnie szkoła nie wychowała na systematycznego człowieka .

 

Czy systematyczność może być celem wychowania, skoro można zarówno być systematycznym w budowaniu jaki i w psuciu? Bandyci również mogą być pracowici i systematyczni. To pewna cecha działania, nie zaś wartość, do której chcemy podróżować z dziecięciem. Przyda się w podróży jako środek transportu, ale kto chciałby usłyszeć na pytanie dokąd prowadzi nas ta podróż, że do autobusu?

Czy nie wydaje Wam się, że pracowitość i systematyczność mają w szkole jeszcze jedną siostrę, która w cieniu się kryje i w białych rękawiczkach steruje siostrami.

 

A imię jej Posłuszeństwo.

 

Nie neguje znaczenia takich cech jak systematyczność czy pracowitość. Żartuję sobie jedynie z tego, że gdy w różnych wizjach szkoły ideałem wychowania jest Człowiek Wolny, Człowiek Dobry, Człowiek Mądry czy Inny z dużej litery, to w częstej komunikacji z dziećmi w szkole systemowej stawiany za wzór jest Człowiek Systematyczny.

 

Pisane ku uldze aktywnych eduprokrastynatów.

 

 

 

 

Źródło: www.facebook.com/profile.php?id

 

 



Zostaw odpowiedź