Na początek sytuacja opisana przez Artura Radwana – redaktora „Gazety Prawnej” w artykule „30-minutowe lekcje to kłopot. Związkowcy obawiają się o pensje nauczycieli”. Oto jego fragmenty:

 

[…] Anna Zalewska, była minister edukacji, zaapelowała do Dariusza Piontkowskiego, obecnego szefa resortu, aby w czasie pandemii można było prowadzić lekcje 30-minutowe. Ten na apel odpowiedział i już na początku tygodnia opublikował stosowne przepisy. Związkowcy obawiają się, że może to być zapowiedź większych zmian i zwiększe- nia pensum. Nie są też pewni, czy takie zmiany nie doprowadzą do obniżenia wynagrodzeń nauczycieli. […]

 

Związkowcy podkreślają jednak, że to powielanie istniejących rozwiązań, bo taka możliwość istnieje już w par. 10 rozporządzenia z 28 lutego 2019 r. w sprawie szczegółowej organizacji publicznych szkół i publicznych przedszkoli (Dz.U. Poz. 502).[…]

 

Dla nas jest to co najmniej niezrozumiałe, że powiela się przepisy, które już obowiązują. Nie wspomnę już o tym, że nikt z nami od dawna tego nie uzgadniamówi Krzysztof Baszczyński, wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego. I podkreśla, że zmniejszenie siatki godzin podczas kształcenia hybrydowego oznacza dla wielu nauczycieli mniejsze uposażenie. Z kolei krótsze lekcje mogą być podstawą do obniżania np. dodatku motywacyjnego.

 

Foto: www.biznesciti.com

 

                                                              Krzysztof Baszczyński – wiceprezes ZNP

 

ZNP obawia się, że tego typu regulacja to próba przetarcia szlaków do proponowanych jeszcze przed strajkiem w 2019 r. zmian w nauczycielskim pensum. – Nowa organizacja czasu pracy dla nauczycieli i wynagrodzenia, które rząd ma przecież opracowane i czeka na dogodny moment, wcale nie będą korzystne dla osób pracujących w samorządowych placówkach przekonuje Krzysztof Baszczyński.[…]

 

Na ewentualnym skróceniu lekcji do 30 minut mogłoby zależeć samorządom, które nie chcą w trakcie kształcenia hybrydowego zwiększać wydatków. Dlatego część z nich planuje, że w razie kwarantanny jedna grupa uczniów będzie uczyć się z domu, a druga uczęszczać do szkoły, zaś lekcje byłyby transmitowane z klasy. Dzięki temu nie trzeba będzie się martwić o dodatkowych nauczycieli lub przyznawać godzin ponadwymiarowych. Wówczas jednak lekcje muszą być skracane, by nie przekroczyć dziennych norm pracy przed monitorem. […]

 

U nas stwierdzono koronawiursa u ucznia starszej klasy i dlatego tylko dzieci z oddziałów 4–8 przeszły na zdalne nauczanie. Nie narzucam nauczycielom obowiązku skracania lekcji przy kształceniu na odległość. Mają się głównie kierować możliwościami psychofizycznymi dziecimówi Grażyna Żuk, dyrektor szkoły podstawowej w Wysokiej (woj. małopolskie). […]

 

 

Cały artykuł „30-minutowe lekcje to kłopot. Związkowcy obawiają się o pensje nauczycieli” TUTAJ

 

 

Źródło: www.serwisy.gazetaprawna.pl

 

 

Na inny problem zwrócono uwagę na portalu Prawo.pl:

 

Foto: www.zielonagora.naszemiasto.pl

 

Dzwonek na przerwę nie dla nauczyciela


Jedną z ofiar koronawirusa stały się przerwy między lekcjami – zauważają rozgoryczeni pedagodzy. Utrzymanie reżimu sanitarnego angażuje więcej osób i sprawia, że nauczyciele nie mogą poświęcić przerw między lekcjami na odpoczynek lub sprawdzanie prac. Nie było i nie ma jednak przepisów, które by im takie prawo gwarantowały.

 

Podczas przerw musimy przecierać ławki i dopilnować, by dzieci dezynfekowały ręce i przestrzegały wytycznych. Koniec z możliwością ochłonięcia i przygotowania się do następnej lekcji lub przejrzenia prac na przerwie – skarży się nauczyciel na jednej z facebookowych grup.

 

Choć rozżalenie pedagoga można zrozumieć, to – jak się okazuje – błędne jest popularne przekonanie, że dzwonek na przerwę jest dla nauczyciela, a nie dla ucznia. Karta Nauczyciela nie zawiera przepisów, które gwarantowałyby pedagogom wolną przerwę i czas na spędzenie czasu w pokoju nauczycielski.[…]


-Przerwy między lekcjami nie stanowią uprawnienia pracowniczego, to kwestia organizacyjnamówi Prawo.pl dr Liwiusz Laska, były przewodniczący Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Pracy.Zawsze był to czas, w którym nauczyciel pozostawał do dyspozycji pracodawcy i można było od niego wymagać spełniania odpowiednich zadań, przykładem są choćby dyżury. Jesteśmy w takim momencie, że wszystko jest zdeterminowane przez COVID-19 i podlegamy pod szczególne zasady. Moim zdaniem jeżeli pracodawca uzna, że takie czy inne zachowania są konieczne dla zachowania bezpieczeństwa, to trzeba się do tych wytycznych dostosować. No chyba że faktycznie są one niezasadne lub dyskryminujące – uważa.

 

Wynika z tego, że wolna przerwa dla nauczyciela to bardziej element prawa zwyczajowego – dyrektor mógł i może zlecać pedagogom zadania wynikające ze statutu. Nieco dyskusyjna jest kwestia, jakie to czynności, bo sprzątanie w szkole należy jednak do obowiązków pracowników niepedagogicznych. […]

 

 

Cały tekst „Dzwonek na przerwę nie dla nauczyciela”TUTAJ

 

 

Źródło: www.prawo.pl/oswiata/


 

Ale jest jedna dobra wiadomość, ogłoszona na „Portalu Samorządowym” w artykule „Co z wycieczkami szkolnymi w czasie pandemii? Minister wyjaśnia”:

 

Foto: www.plus.gazetawroclawska.pl

 

Szkoły mogą organizować wycieczki dla uczniów przy zachowaniu określonych rygorów. Nie ma na razie przeszkód epidemicznych, by wycieczki nie mogły się odbywać – poinformował w czwartek minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski. […]

 

Wskazał, że skoro dzieci mogły wyjeżdżać na zorganizowany wypoczynek – obozy czy kolonie oraz uczestniczyć w półkoloniach, w okresie wakacyjnym – to spokojnie szkoły mogą, przy zachowaniu rygorów dotyczących np. transportu i pobytu, organizować wycieczki w roku szkolnym.

 

 

Cały artykuł „Co z wycieczkami szkolnymi w czasie pandemii? Minister wyjaśnia” – TUTAJ

 

 

Źródło: www.portalsamorzadowy.pl

 



Zostaw odpowiedź